Skocz do zawartości
Forum

Kłamstwo patologiczne (mitomania) czy wyrafinowany oszust?


Rekomendowane odpowiedzi

Gość ponadprzecietna

Witam serdecznie,
od 2 lat uczestniczę w psychoterapii. Do kontaktu z psychologiem skłoniły mnie ciągłe stany depresyjne. Omawiałyśmy wiele istotnych tematów, jednak w niektórych sytuacjach po prostu nie jestem szczera ze swoją psycholog - opowiadam lub dopowiadam historie, które nie miały miejsca i czasami nawet nie wiem, w którym momencie się w to zaplątuję. Ostatnio przeczytałam o tzw. mitomanii. Nie czuję się z tym najlepiej, ale nie wyobrażam sobie też usiąść przed moją psycholog na sesji i powiedzieć, że pewne rzeczy, o których mówiłam nie miały miejsca... Zdaję sobie sprawę, że psychoterapia ma służyć przede wszystkim mi i pomóc w poukładaniu życiowych spraw. Mam 26 lat, kłopot ze stworzeniem satysfakcjonującego związku, przytłacza mnie samotność.. Wiele razy psycholog omawiając moje problemy nawiązywała do tych nieprawdziwych historii. Czasami czuję się z tym okropnie, czasami usprawiedliwiam się przed samą sobą. Czy to co się dzieje ze mną jest niebezpieczne? Byłabym wdzięczna za poradę, bo ostatnio wychodzę z terapii kompletnie zdołowana... Dziękuję i pozdrawiam, Agnieszka.

Odnośnik do komentarza

z terapii powinnas wychodzic zadowolona, spokojniejsza. nie przyniesie efektow jesli nie bedziesz szczera. wydajemi sie ze najwiekszym problemem jest brak szczerosci wobec samej siebie. skad sie biora te historie? ma to cos wspolnego z podnoszeniem poczucia wlasnej wartosci? zwroceniem na siebie uwagi? otworz sie przed psychologiem, pierwszym krokiem bedzie przyznanie sie do tych wymyslonych historii.

Odnośnik do komentarza
Gość ponadprzecietna

psycholog Katarzyna Garbacz
Witam serdecznie,
Ponawiam pytanie Pinesski - czy zauważyłaś, kiedy najczęściej zaczynasz opowiadać nieprawdziwe historie z życia? Może wiążą się one z jakimś trudnym dla Ciebie wątkiem w psychoterapii i stanowią formę buntu przed zmianami.
Pozdrawiam

Próbowałam sobie przypomnieć konkretne momenty, w których zaczynam opowiadać takie nieprawdziwe historie, ale nie dostrzegam w tym jakby prawidłowości. To się dzieje jakby poza mną, i opowiadam między słowami o koledze z którym biegam, a który nie istnieje - w momencie kiedy chyba chcę pokazać mojej terapeutce, że tak świetnie sobie radzę w kontaktach z ludźmi, aż do tak nieprawdopodobnych historii, które ciągną się za mną jeszcze sprzed rozpoczęcia terapii - jak śmiertelna choroba (manipulowałam tym przyjaciół, otrzymywałam współczucie i wsparcie) oraz ciąża i jej strata - i tak naprawdę ta historia 'wykańcza' mnie najbardziej, bo terapeutka drąży temat ostatnio, próbuje to powiązać z moimi problemami w kontaktach z mężczyznami i generalnie w temacie seksualności (kiedy zaczyna ten temat mam ochotę uciec i nie wiem dlaczego) i nie dziwię się, normalnie można by szukać przyczyny właśnie w takim fakcie, ale jego nie było, ja nadal nie mam pojęcia dlaczego moje kontakty się nie układają, terapeutka drąży temat poronienia twierdząc, że nie chcę dotykać tej bolesnej sprawy, a ja już nie potrafię brnąć dalej w tą historię, nie miałam po prostu przygotowanej 'dalszej części' bo nikt inny nie dociekał tak bardzo. I wtedy milczę... Przewija się oczywiście przez cały czas temat relacji terapeutycznej, że nie potrafię otworzyć się, pokazać swoich emocji, tłumaczę terapeutce, że kontrola własnych emocji (np. płaczu) jest jakby poza mną. Bardzo chciałabym się otworzyć, to wtedy przejmuję się, że np. za bardzo moją psycholog obciążę problemami, albo jak będę wyglądać wobec niej. Bardzo długo miałam zresztą tak, że traktowałam Ją jak wyrocznię, która pojawia się raz w tygodniu, taka idealna i widzi wszystkie moje słabości. Ten temat też się przewinął, ale też nie do końca jest dla mnie jasne dlaczego w tej relacji tak się zachowuję. I tak to mniej więcej wygląda... czuję się strasznie zagubiona w tym wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Witam,
Agnieszko nie musisz się martwić, że obciążysz terapeutkę swoimi problemami. Ona jest po to, żeby pomóc Ci je rozwiązać, a będzie w stanie to zrobić tylko wtedy, kiedy Ty zdobędziesz się na szczerość.
Moim zdaniem te historie, które wymyślasz mają na celu odciągnięcie uwagi od prawdziwych problemów. Powinnaś powiedzieć o tym, że niektóre wydarzenie są zmyślone. W innym przypadku terapia będzie po prostu nieskuteczna.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam
Mam w pracy problem z " kolegą " który ma skłonności do zmyślania przeróżnych rzeczy.
Pracowałem z nim 6 lat, lecz już nie mogłem go znieść i przeniosłem się na inną zmianę.
Jego zachowanie polegało na tym, że , np. przychodziliśmy do pracy, nasza szefowa powiedziała co jest do zrobienia i szliśmy to wykonać. Wtedy zaczynał gadać że to powinien kto inny robić, że to szefowa powinna inaczej zorganizować, itp. Oczywiście przy niej wszystko jemu pasowało. Zawsze jest kilkanaście rzeczy do zrobienia i wyglądało to tak, że on robił jedno, a ja co innego. Jak już wszystko zrobiliśmy to szedł się pochwalić szefowej. Po jakimś czasie dowiedziałem się przypadkiem jak to wyglądało. Było tak, jak on coś zrobił to mówił że zrobił to, jak robiliśmy coś razem to mówił że on to robił, a jak ja coś robiłem to mówił że zrobiliśmy to razem. Wyszło na to że większość rzeczy on robi a ja nie robię prawie nic. Mało tego rozpowiadał takie rzeczy również innym ludziom w zakładzie, przez co część ludzi mówi o mnie zdrobniale " nygusek ". Kiedy się zorientowałem jak to wygląda to ruszyłem go ostro przy ludziach, ale efekt był taki że dostałem ochrzan za nieodpowiednie zachowanie. Po tym wszystkim szefowa podzieliła nam prace, tak że ja byłem odpowiedzialny za jedno, a on za co innego. Kilka tygodni po tym dowiedziałem się od kilku osób że rozpowiedział wszystkim że mamy podzielone obowiązki bo zemną nie da się współpracować. Zwróciłem się do szefowej z prośbą o interwencje, ale powiedziała mi że nie ma co się nim przejmować, że on taki już jest, że to nic nie da, że nie wybieramy ludzi z ktorymi pracujemy. Więc poprosiłem o przeniesienie na inną zmianę i się zgodziła, ale ostatnio dowiedzialem się że zostałem przeniesiony bo mój " kolega " nie chciał ze mną pracować.
Opisałem tylko jeden przykład jego zachowania, ale jest jeszcze wiele drobniejszych ściem które rozpowiadał i które mi szkodziły i szkodzą nadal.
Bardzo proszę o jakąś radę w tej sprawie, czy mogę cos z tym zrobić?

Odnośnik do komentarza

Jak postępować z kłamcą patologicznym - to pytanie kieruję do specjalistów. Czy ta dysfunkcja może być uleczalna, jak odróżnić wreszcie - czy jest to zaburzenie, o którym piszę, czy może gierki zwykłego oszusta? Jak z kłamcą patologicznym żyć, funkcjonować, planować przyszłość? Czy w ogóle warto? A może czym prędzej zakończyć tę znajomość? Czy kłamca patologiczny skazany jest na konflikt z prawem?

Odnośnik do komentarza

BabaJaga3, zaocznie, przez Internet nie da się rozsądzić, czy osoba, o której napisałaś, to patologiczny kłamca (mitoman), czy wyrafinowany manipulant, który chce wykorzystać innych, kłamiąc jak z nut. Zapytałaś, jak funkcjonować z patologicznym kłamcą i czy w ogóle warto wchodzić w taką relację. Ja bym odradzała albo przynajmniej zalecała ostrożność, a osobę, którą podejrzewasz o mitomanię, wysłała na terapię. Trzeba pamiętać, że mitomanów nie można osądzać, trzeba im pomóc, ale życie z nimi nie jest łatwe. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witajcie,
ostatnie miesiące mojego życia nie mogę zaliczyć do "udanych". Zdarzyło się kłamać, nawet bardzo i teraz moje "przewinienia" wychodzą na jaw. Zaufanie do mnie stracili najbliżsi oraz partner. Wszyscy jednak próbują walczyć i odzyskać wzajemne zaufanie.

W momencie, kiedy mam wrażenie, że to co złe już minęło, nadchodzi "bomba" i znów wychodzi coś z przeszłości.

Najbliżsi mnie kontrolują - jakbym była 5 letnim dzieckiem. Kiedy im to mówię oczywiście zaprzeczają. Wiem, że mam duży problem, bo kłamstwo stało się dla mnie już czymś naturalnym. Chodzę do psychologa, ale z "mamusią za rączkę" również mam iść do psychiatry. Możliwe, że borykam się z mitomanią i chce się wyleczyć, jednak mam jeszcze inny problem.

Przy tych wszystkich negatywnych rzeczach, które wychodzą mam ochote uciec, zostawić wszystko, a ostatnio pojawiają mi się myśli może nie samobójcze ale chce sobie coś zrobić i tego się boję.
Jak poradzić sobie z tymi myślami? Nie dają mi one spokoju!!

Odnośnik do komentarza

Hm, ale miałaś powody aby kłamać?
Wiesz, gdybyś miała mitomanie to nie odróżniałaś by kiedy mówisz prawde a kiedy kłamiesz.
A jeśli wiesz kiedy kłamiesz i jakie bedą konsekwencje to możliwe, że miałaś powody kłamiąc.
Wiadomo każdy kłamie i nic w tym dziwnego.
Może powinnaś porozmawiać z najbliższymi, aby dali Ci wiecej swobody i zaufali. Każdy powinien dostać drugą szanse. I powiedz im, że źle sie z tym wszystkim czujesz. Może to właśnie oni Ci pomogą a nie psychiatra.
Wydaje mi się, że oni zostawili Cię samą z tymi problemami zamiast Ci pomóż.
Na Twoim miejscu powiedziałam bym im, że chce sobie życie odebrać, ponieważ sobie nie radzę z tym sama.. ciekawa może być ich reakcja.

Odnośnik do komentarza

Witam ,pisze z problemem takim iż zauważyłam ,że to co robię się już coraz to bardziej głębsze robi _ciągle kłamie zmyslam oszukuje. Najlepsze jest to ,że uświadamiam sobie to po chwili ,że klamalam ,że się tak zdanie sfilmowalam ,dużo przez to tracę wielu łudzi to zauważa ,co mam zrobić bo już to mnie przerasta grze szukać pomocy :/robię to zupełnie nie świadomie:(nie kontroluje już tego to mi niszczy życie ,sama siebie oklamuje ;/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...