Skocz do zawartości
Forum

Powrót do związku, który kiedyś był toksyczny


Gość Tymon45

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem się poradzić. jestem rozwodnikiem, wiele lat po rozwodzie. Nasze małżeństwo było toksyczne ze względu na moją żonę, która wciąż mi ubliżała, nie doceniała, była straszną awanturnicą, i wciąż podkreślała, że wszystko robię źle, że staram się za mało. Moja samoocena w małżeństwie spadła do zera. Po kilkunastu latach małżeństwa byłem tak znerwicowany, że cały się trząsłem, z lękiem z pracy do domu wracałem, ważyłem każde4 słowo, by tylko się nie czepiła i nie chciała kłócić i szantażować. W końcu się rozwiodłem z wielkim bólem, bo kochałem (kocham) ją nad życie, ale nie wytrzymywałem już tego stanu. Wyleczyłem nerwicę, stałem się pogodny i spokojny. Niedawno była żona znów pojawiła się w moim życiu. W sumie, to ona teraz wciąż dba o nasz kontakt, nie daje mi spokoju. O dziwo stwierdziłem, że zmieniła się! Podczas wspólnych spotkań widzę, że szanuje mnie, nie krytykuje, nie ubliża. Niedawno rozstała się z kimś, po tym rozstaniu zadbała o to, by mieć ze mną kontakt. Święta spędziliśmy razem z teściami i nią. Zachowuje się prawidłowo już w stosunku do mnie, natomiast przy wigilijnym stole zaniepokoiło mnie to, jak kłócił się przy stole ze swoim tatą- jedno przez drugiego wykrzykiwało, tak jak ze mną przed laty, ale w stosunku do mnie jest super, miła, rozmawia po ludzku, a nie zarzuca pretensjami. Słyszałem, że planuje naprawę naszych relacji, że chce do mnie wrócić. Nie powiem- bardzo bym chciał, gdyż moje uczucia do niej powróciły, a mam już 45 lat, jestem samotny. Tylko boję się, czy jej zmiana w stosunku do mnie jest trwała, a nie chciałbym wrócić do dawnych sytuacji, bo to był koszmar, a nie życie. Podkreslę, że żona także stosowała przemoc fizyczną względem mnie przed lat (nie raz uderzyła w twarz, drapała), a gdy chciałem ją przytrzymać, by się nie rzucała i niechcący podarłem jej bluzkę, to wezwała policję, że ja ją biję, że się znęcam, co było nieprawdą i policja na szczęscie jej nie uwierzyła, a kazali jej się uspokoić, bo tak krzyczała, że aż do policjantów doskakiwała. Pamiętam, co było kiedyś, choć teraz mam obraz jej- jako już innej kobiety- spokojniejszej, która odzywa się do mnie z szacunkiem i nie poniewiera, ale czy jeżeli była przed laty toksyczną osobą, to to nie powróci, gdy znów się zejdziemy i razem zamieszkamy?

Odnośnik do komentarza

Aha, chciałem jeszcze dodać, ze w małżeństwie udawała, że ma innego. Wciąż mi o nim opowiadała, jaki to on wspaniały, jaki cudowny, że gdybym był taki jak on, to ona byłaby najszczęśliwsza, że on ją na rekach niemal nosi itp. Pokazywała mi od niego czułe smsy, pisała na komputerze specjalmnie przy mnie do niego, jak go kocha, nazywała swoim robaczkiem itp, gdy ja siedziałem obok. A gdy chciałem się dowiedzieć, kto to, to okazało się... że nikt taki nie istnieje, że ona założyła sobie drugie konto na komunikatorze, a do starego tel. kupiła nowy nr. że to niby od niego sms-y. Sam to wywęszyłem, wtedy się rozwiodłem z nią, byłem wściekły za to, że ze mną pogrywała, udawała zdradę, z premedytacją mnie na moich oczach raniła, udawała, że rozmawia przez telefon z nim i czule go żegna! Ja wtedy latałem jak głupi, kajałem się, żeby tylko nie odeszła do niego, a tu okazało się, że nie było żadnego faceta! Fakt, ona miała wtedy38 lat zaledwie- była jeszcze młoda. Teraz jest starszą, dojrzałą kobieta i takie podchody by już jej nie w głowie były, ale mimo wszystko gdzieś wewnątrz czuję jakąś niepewność, czy mogę jej zaufać, że już taka nie będzie.

Odnośnik do komentarza

Czy znacie przypadki, by z toksyczną osobą możnabyło ponownie stworzyć wartościowy związek- normalną rodzinę? Wszyscy namawiają mnie, bym spróbował, moi rodzce są przeszczęśliwi, że odnowilismy kontakty, bo nie mogli znieść tego, że wzięlismy rozwód, w ich oczach rozwód jest niedopuszczalny. Moi teściowie również nam dopingują, mówili mi ostanio, że ona jest naprawdę dobra kobietą, tylko nerwową, stąd takie jej zachowania i żebym spojrzał na nią łaskawszym okiem, bo żonę ma się jedną. Jest tyle osób, które mnie przekonują, że warto ratować ten związek, jeśli jest jeszcze dla nas szansa, tym bardziej, że ja sam ze soba doszedłem do ładu po tym rozwodzie, wyleczyłem nerwicę, stałem się pewny siebie, spokojny, wyzbyłem się lęków i ciągłego poczucia winy, ze nie sprostam jej wymaganiom. Jestem teraz również inntm człowiekiem- dzięki terapi przed laty uwierzyłem w siebie, zaczęłem się rozwijać wewnetrznie, zadbałem o siebie, co kiedyś było niemożliwe. Myslę, że z takimi zmianami, jakie dokonały się we mnie, z wyleczona nerwicą mam szansę wieść szczęśliwy związek, być dobrym mężem i ojcem dla dorosłych już dzieci.

Odnośnik do komentarza

Hej,
Chyba sytuacja przy wigilijnym stole, dała Ci jasny wgląd w sytuacje. Kłóciła się z ojcem, a więc wcale się nie zmieniała.
Tę zmianę udaje tylko przed Tobą. Przez te lata manipulowała Tobą jak chciała i teraz też wie, jak Cię podejść.
Nie daj się w to wkręcić, bo będziesz cierpiał tysiąckroć bardziej niż wcześniej.
Dziwi mnie jeden fakt, że nie odszedłeś od zdradzającej i szantażującej zołzy, a odszedłeś wtedy, gdy odkryłeś oszustwo.
Kochasz ją dalej? Może jesteś emocjonalnie uzależniony...no nie może, a na pewno. Od swoich katów często się uzależniamy. Nie chciej żebym pomyślała, że lubisz ból.
Pomyśl nad sprawą, wszystko dobrze przeanalizuj. Ona była, jest i będzie taka sama! Ten typ tak ma.
Powodzenia! Zabij tę "chorą" miłość...będziesz szczęśliwszy.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Otoczenie się cieszy, bo otoczenie jej nie zna...nie tak dobrze jak Ty. Nikt nie dostał od niej po twarzy, nikt nie musiał znosić jej chorobliwych wybryków.
Sam napisałeś, że po rozwodzie doszedłeś do siebie.
Nie psuj tego...jak wrócisz do tego bagna, cała praca nad sobą, pójdzie na marne.
Chcesz tego?

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Tak, w stosunku do rodziny nadal taka jest- często się kłóci, obraża, nie odzywa, ale w stosunku do mnie jest zupełnie inna osobą- troskliwą, dba o mnie, ostatnio nawet prezentami mnie obsypuje, potrafi wysłuchać, gdy mam jakiś problem, doradzić. Jest zupełnym przeciwieństwem tej żony- jędzy sprzed lat! Poczułem, ze znów ją kocham, gdy zobaczyłem jej starania, wszystkie dawne pozytywne uczucia wróciły, o nagatywnych chcę zapomnieć, bo jakbym miał budować nowy związek z nią, skoro wspominałbym dawne bóle i kłopoty, zamknęłem tamten nieprzyjemny rozdział, to było lata temu... Rozwiodłem się dopiero, gdy odkryłem jej oszustwo, ponieważ nie mogłem znieść, że ona raniła mnie z premedytacją! Nie mogłem zrozumieć, że ona nie zakochała się w innym, a udawała, żeby sprawić mi ból, patrzała na moje błagania i łzy i w oczy wmawiała mi, żebym zobaczył, jaki tamten jest wspaniały, że on zrobi wszystko, o co ona go poprosi dla niej. Przez pół roku mnie tak okrutnie oszukiwała, schudłem wtedy 10 kg starałem się jak mogłem, po czym włamując się na jej komputer odkryłem, ze to fikcja! Później znalazłem stary telefon z numerem, z którego niby ten ukochany pisał. Gdy prawda wyszła na jaw pozew napisałem w ciągu godziny, pokazałem jej, wtedy ona klęknęła przede mną, rozpłakała się i błagała, bym nie odchodził, mówiła, że mnie kocha i że nasza rodzina jest dla niej najwazniejsza i że nie da mi rozwodu, a separację tylko. Nie zgodziłem się, odepchnęłem ją, czułem nienawiść do niej jak nigdy- tak, wtedy jej nie kochałem już a znienawidziłem całym sercem, sam jej widok wywoływał we mnie wściekłość! Złożyłem wniosek, wtedy przestała błagać, a zaczęła się mścić, do znajomych opowiadała, że się nad nią znęcam, do rodziny także. Krzyczała "Ludzie, ratunku, on mnie bije!" przy drzwiach wejściowych do domu, by sąsiedzi słyszeli, a przecież ja jej palcem nie tknęłem! Prowokowała, bym ją uderzył, ale nie dałem się sprowokować. Znienacka chciała uderzyć mnie wałkiem do ciasta, w ostatniej chwili schyliłem głowę, gdybym nie schylił, to pewnie by mnie zabiła po takim uderzeniu- wzięła zamach z całej siły. Postawiła mi warunki w końcu, że rozwód da, jeżeli dostanie moje mieszkanie (ja je kupiłem i byłem właścicielem), zgodziłem się, by się jej pozbyć. Przez lata kontaktowałem się z dziećmi tylko, ona wróciła w moje łaski ponad rok temu, jako ktoś zupełnie inny, doprawdy nie poznaję jej, nie sądziłem, ze może być taka dobra i serdeczna, domyslam się, że sporo pracowała nad sobą i zapewne też mnie kocha, choć otwarcie o tym jeszcze nie powiedziała. Gdzieś w głębi duszy jest we mnie strach, ale też nadzieja, że moja pierwsza i ostatnia miłość wreszcie okaże się tą udaną i szczęsliwą. Przez tyle lat od rozwodu nie miałem kobiety, pojawiały się inne, ja jednak uciekałem, gdy chciały bliższej znajomości, gdyż wciąż czułem, jakbym zdradzał tą, której jako 20 latek ślubowałem miłość i wiarność. Nie wiem, czy potrafiłbym być z inną kobietą, ponałem jedną, była dla mnie naprawdę dobra, zakochała się w e mnie, ja w niej zaczynałem, ale urwałem tę znajomość, gdy widziałem, że zaczyna mi na niej zależeć, mimo tegho, że była naprawdę wspaniała i dobra kobietą. Chyba nie potrafię być już znikim innym, bo żadna nie zastapi mi zony i rodziny.

Odnośnik do komentarza

Otoczenie zna ją dobrze, a własnie najbardziej namawiają mnie do powrotu jej rodzice- czyli moi teściowie. Przekonuja mnie, że przecież zawsze będziemy rodziną, że ona ma trudny charakter, ale to kobieta i trzeba kobietę zrozumieć, ustąpić jej. Jej matka jest także taka w stosunku do teścia, ale teść to złoty człowiek, chociaż jak się napije, to teściowa za karę nie daje mu obiadu przez tydzień, ale przezyli razem tyle lat, a teśc mówi, że mimo charakteru teściowej jest z nią szczęsliwy i żebym nie aprzepaścił szansy na na moje szczęsliwe życie u boku rodziny. Gdyby było tak źle, to sadzę, ze teściowie by mnie ostrzegali, bym od niej uciekał, a oni podkreślają, że to dobra kobieta, że jest rodzinna, wierna.

Odnośnik do komentarza

Mam nadzieję, że jest, chociaż nic nie wspominała mi o swojej winie za rozwód, nie usłyszałem także słowa "przepraszam" za to, co kiedyś robiła. Generalnie, nie wraca do tamtego tematu- tak, jakby tamto małżeństwo nie istniało i tez nie chce o tym rozmawiać, chociaż ja mam takż potrzebę, żeby to poukładać wszystko. Raz coś dogadała mi, co brzmiało jak zarzut, że to niby ja doprowadziłem do rozwodu , ale nie chciałem drązyć tematu, gdyż miała wtedy gorszy dzień, a nie chciałem jej prowokować, więc zamilkłem. Mam nadzieję, że to było tylko w złości, że nie obarcza mnie wina za rozwód, bo to przecież nie ja ja poniewierałem.

Odnośnik do komentarza

Może faktycznie lepiej zacząć wszystko od nowa, z czysta kartą. Ona także się zmieniła pod względem nawet zainteresowań, chodzi na mnóstwo dodatkowych zajęć, na tańce, aerobiki, widać, ze jest spełniona kobietą, że nie dla niej było życie jako kura domowa, w sumie w małżeństwie to ja pełniłem rolę kury domowej, bo prałem, gotowałem, prasowałem, dzieciaki przewijałem, ona była typem takiej księzniczki. Teraz jest w sumie jeszcze większą księzniczką, bo u kosmetyczek, fryzjerów zostawia spore sumy pieniędzy. Podoba mi się to jej podejście do siebie, bo widać, że jest kobietą z charakterem! Te panie, które poznawałem po niej, to były takie typowe szare myszki, spokojne, ciche, dobrotliwe, ustepliwe i ciepłe, a ja nie byłem przyzwyczajony do takiego typu kobiety. Moja żona zawsze była kobietą sukcesu, ona do celu po trupach dążyła, gdy ktoś jej chciał zaszkodzić, to bez mrugnięcia okiem go potrafiła zniszczyć, nikt niej nie mógł podskoczyć nigdy- znała swoją wartość i zna. Widzę, że nadal gardzi ludzmi, a słabszych ma na swoje potrzeby, ale na szczęscie mnie już to nie dotyczy, mnie wreszcie traktuje dobrze- jak przez lata marzyłem. Taka kobieta jak ona jest skazana na sukces- cenię w niej tę siłe i upór, z jakim dązy do celu. Teraz w przypadku nas widzę jej upór i podoba mi się to, bo wreszcie czuję się doceniony, zauważony i uszanowany przez nią. Walczyłem przez lata związku o to, a przyszło teraz- zupełnie niespodziewanie

Odnośnik do komentarza

Widzę, że zupełnie Cię nie obchodzi jaka jest naprawdę. Ważne jaka jest dla Ciebie. Sorry, ale iść po trupach do celu, to takie średnie jest. To, że o siebie dba i wydaje masę kasy na kosmetyczki i spółkę, to wcale nie świadczy o tym, że jest kobietą sukcesu. Ale hm...chyba nie o to chodzi.

Jeśli wierzysz w cudowną przemianę, to tylko Twoja sprawa.
Piszesz o niej, a ja coraz bardziej jej nie lubię. Jak myślisz dlaczego?

Jesteś od niej uzależniony. Wszystkie panie porównujesz do niej. Troszkę kanał, ale Ty chyba chcesz w tym tkwić.
Wiem, że do niej wrócisz...napisz kiedyś jak się układa : )

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Właśnie, nie mogłem być z żadną, bo wszytskie porównywałem do niej. Tak, jakbym jej we wszystkich szukał, choć przeciez byłem wyleczony z tej miłosci przez lata, bo czułem się strasznie sponiewierany i zraniony. Wszystko powróciło wraz z nią do mojego życia, ale już z tej dobrej strony, choc gdzieś w głębi duszy jakiś lęk przed powrotem jest, bo długo się zbierałem i nie chciałbym znów przezywać koszmaru, gdyby nie wyszło, stąd ten lęk, ale przekonać się muszę i czekam, aż ona zaproponuje mi ponowny związek, ja propozycji składać nie będe, to ma być jej inicjatywa

Odnośnik do komentarza

Ja już nie mam wyboru. mam 45 lat, żadnych persppektyw, bym założył drugą rodzinę. Gdy byłem młodszy to owszem- myślałem o tym, że gdyby się ktoś trafił, to chciałbym jeszcze dzieci i inną kobietę, ale nikt się wtedy nie trafiał. Dopiero dwa lata temu po raz pierwszy poznałem kogoś, ale już wtedy moje myslenie krążyło wokół byłej, chociaż z nią jeszcze kontaktu nie miałem. Najlepszy czas to było kilka lat po rozwodzie, kiedy byłej nienawidziłem, byłem wtedy po terapii, przekonany do nowego życia, ale nikt się w nim nie pojawiał. Teraz mam tyle ile mam, rodzice starzy ciągle chorują przewlekle, nie chcę zostać sam na starość, chciałbym jeszcze zaznać miłości, mieć życie seksualne, którego od kilku lat nie mam. Nie wiem, czy jeszcze zone pociągam. Przebieraliśmy się ostatnio przy sobie, ale nie zauważyłem, by patrzyła na mie z pożądaniem- normalnie patrzyła, nie widziałem w tym jakiegoś flirtu ani nic. A właśnie wtedy chciałem się przekonać, czy coś zrobi, czy okaże mi seksualne zainteresowanie, ale nie okazała nic, nie wiem dlaczego...

Odnośnik do komentarza
Gość zniszczona

Przeczytalam Pana post i ja wróciłam ponownie do zwiazku toksycznego i niestety nie powiem o mojej decyzji nic dobrego. Ktos kto używa przemocy fizycznej ze strachu przed wiezieniem skończy dopuszczac sie tych czynów, ale zawsze znajdzie odpowiednik innej formy przemocy których jest pelno. Ja tak mam przez 10 lat od dnia powrotu ponownie. Tym razem przemoc psychincza ktora jest gorsza bo nic w lustrze po awanturze nie widzisz oprocz zalamania i zastanawiania sie zeby nastepnym razem unikac popełniania błędów i byc w koncu doceniona. Jestem wrakiem człowieka zyjacym kazdego dnia w szantażu i hustawce emocjonalnej, oddanej całkowicie bedacej na kazde skinienienie mezusia, ktory moze w końcu mnie doceni. Wiec muszę byc jeszcze lepsza tak sobie powtazam i daze do tego co jest awykonalne.Pracuje zawodowo, wychowuje dzieci, zajmuje się domem, wszystkie sprawy zalatwiam ja zeby on nie musiał zeby się nie denerwowal kazdu telefon ze zlym samopoczuciem mezusia pocieszam i co mam z tego nic zero wyzwiska. ,szantaz, wpedzanie wpoczucie winy. Za zajmowanie się jego matka osobą juz w podeszłym bardzo wieku. Po 12 Godz pracy bieglam do mamusi na noc zeby mezus mnie pochwalił,docenil zostawiając dzieci bez przygotowanego obiadu co dostalam nic awanture ze za malo się zajmowalam Z perspektywu czasu bardzo żałuję ze do niego wrocilam cofnelam się do poczatku tylo bez siniakow. Tak samo jak ty wymazywalam z glowy rzeczu ktore widzialam w zachowaniu podczas spotkań pierwszych. Uwierz tej lampce ktora się zapaliła oprawcy nigdy się nie zmieniają jestem wrakiem człowieka który kazde swieta ma dramatyczne. Najbardziej nie nawidze siebie za to ze jestem tak słaba i nie umiem odejść wiec zastanow sie nad tym głęboko

Odnośnik do komentarza

Twoja opowieść tak bardzo przypomina moją z czasów małżeństwa. Ja także czułem się wrakiem, wciąż robiłem wszystko, by zostać pochwalony, ale tego nigdy nie było, za to były pretensje, wciąż wszystko robiłem źle, stosowała kary wobec mnie np. odmawiając pójścia tam i tam, nie odzywała się. Cokolwiek bym nie zrobił, to było mało i wciąż źle. Jeszcze przemyślę swoją decyzję spotykając się z nią poobserwuję ją, czy jej zmiana jest prawdziwa, czy tylko udawana, by mnie znów do siebie przyciągnąć. Chce dodać, zę nasze spotkania odbywają się zazwyczaj w atmosferze takiej, że ona coś ode nie chce np. żebym coś naprawił, zrobił, gdzieś ją zawiózł, coś jej przywiózł, więc nie wiem, czy to nie jest próba wykorzystania nie. fakt, daje mi różne prezenty od czasu do czasu- a to kupiła mi spodnie, a to buty, ale nie wiem, czy to nie jest maska dobroci, czy po moim powrocie nie potraktuje mnie tak, jak mąż Ciebie

Odnośnik do komentarza

Tymon, pisałeś tu już wcześniej pod innym nickiem ,bo takie niewiarygodne historie często się nie zdarzają i nie wiem w jakim celu piszesz ,bo żadne rady do Ciebie i tak nie przemówią...,
wiesz dokładnie ,że była żona nie pozwoli Ci nigdy założyć nowej rodziny ,dałeś się zniewolić i dalej tańczysz jak ona Ci zagra,a grać potrafi...,
mnie to się w ogóle nie chce wierzyć ,że tacy faceci istnieją,piszesz ,że była żona ma charakter...,sorry ,ale Ty go nie masz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie, nie pisałem wczesniej tutaj, pisałem na innym forum o swoim problemie. Byli i tacy, co radzili mi spróbować ponownie, ze względu na ślub kościelny i dobro rodziny, a byli i tacy, którzy przestrzegali. Ja sam jeszcze nie wiem, jeszcze chcę ją poobserwować, czy jej intencje sa szczere i wynikają z miłosci do mnie, czy są wyrachowaniem i chęcią posiadania ofiary w domu- jak kiedyś.

Odnośnik do komentarza

Nie, łazienkę kafelkowałem, jak jeszcze bylismy małżeństwem. Nie manipuluje, miałem kilka lat spokoju, nie odzywała się w ogóle do mnie- tylko służbowo w sprawie dzieci i alimentów. Później nagle się zmnieniła, zaczęła zapraszać na kawkę, częstowac ciastem, póxniej wspólne wyjścia i tak się znów zaczęło. W dodatku zaczęła mi radzić w sparwie pracy i innych spraw, wygląda zawsze jak przejęta moim losem i moimi życiowymi sprawami, czego wczesniej nie robiła, bo nawijała tylko o sobie

Odnośnik do komentarza
Gość wwiktoria80

Witaj Tymon czytałam i nie wierzyłam że pisze to wszystko dorosły dojrzały mężczyzna . Dla mnie twój poziom emocjonalny zatrzymał się jak u chłopca 5 letniego ,chcę tylko tę zabawkę a nie inną, pocieszę cię ze twoja żona ma ten sam problem. Ty w dalszym ciągu chcesz być poniewierany a twoja żona nie znalazła mężczyzny którego by mogła tak poniewierać jak to robiła z Tobą . Miłego związku życzę w którym się oboje odnajdujecie :):):) Grunt żeby coś się działo w życiu :):):)

Odnośnik do komentarza

~Tymon45
O dziwo stwierdziłem, że zmieniła się!

Tymon45, była żona się NIE zmieniła.
Najprawdopodobniej znudzona jest życiem singielki z odzysku. Nie wyciągnęła żadnych konstruktywnych wniosków z przyczyn Waszego rozstania/rozwodu.
Mogła założyć, że przez pewien czas będzie mocno nad sobą panować dopóki nie uda się jej ponownie przejąc kontroli nad Tobą Tymon45. Kłótnia z ojcem w Twojej obecności dobitnie wskazuje na jej bezmyślną impulsywność, porywczość i bezkompromisowość.

Sam pisałeś, że nie okazuje Ci pożądania, ni czułości, natomiast w sprytny sposób osacza Cię na nowo, by zagwarantować sobie na przyszłość popychle do towarzystwa. Najwyraźniej przez te kilka lat od rozwodu nie mogła znaleźć podobnego Tobie kozła ofiarnego. Poza tym jako władcza i nadambitna osoba do tej pory nie mogła pogodzić się z faktem, iż to Ty z nią się rozwiodłeś, a nie ona z Tobą. Należy wziąć pod uwagę prawdziwe motywy jakie nią kierują; czy nie jest to chęć odwetu, 'pokazania' Ci, odegrania się, zmycia plamy na honorze itd.
Wybryk przy świątecznym stole powinien dobitnie przekonać Ciebie, że ta kobieta udaje wewnętrzną przemianę.
'Dobre' rady teściów puściłabym mimo uszu z uwagi na wnioski płynące z jakości ich małżeństwa. Bo skoro wg nich, podłe traktowanie męża (teść) przez żonę (teściowa) jest normą, to niech sami się w tej 'normie' kiszą, lecz nie powinni innym ludziom jej narzucać.

Wracając do byłej zony - jej przesadna dbałość o wygląd zewnętrzny sugeruje raczej lęk przed przemijaniem. Skłonność docierania 'po trupach' do celu odzwierciedla się doskonale w jej aktualnej postawie - 'usypia' czujność rzekomym zainteresowaniem. No chyba, że oboje 'stworzeni' jesteście jedynie do odgrywania uzależniających w związku ról kata i ofiary. Coś może być w tym na rzeczy, skoro wszystkie napotykane kobiety porównywałeś ze swoją oprawczynią, a te zbyt przyjaźnie nastawione do Ciebie - zwyczajnie odrzucałeś.

Moim zdaniem była żona w najmniejszym stopniu nie tęskni za Tobą jako za mężczyzną swojego życia, a raczej za kimś, na kim ponownie bezkarnie będzie mogła odreagowywać własne humory.
---------------------------------------

Przy okazji piosenka dla Ciebie..
[youtube]

[/youtube]
Odnośnik do komentarza

Wczoraj dostałem kolejny kubeł "zimnej wody" na głowę. Troszkę wypiła na rodzinnej imprezie- podkreślam- troszkę! Zepsuła całej rodzinie imprezę, az mnie wstyd było. Wywołala awanturę przy stole, bo znów ktoś się nie zgodził z jej zdaniem, kłóciła się przez całą imprezę, dogadywała, choć rodzina starała się to początkowo ignorować, to w końcu ulegli i wszyscy wpakowali się w kłótnie. ja siedziałem i milczałem, wstyd mnie było. Wiedziałem, że gdybym się odezwał, to i na mnie nie pozostawiłaby suchej nitki, a nie chciałem, bo również troszkę wypiłem i gdyby mi ubvliżyła, to bym ją z błotem zmieszał, bo byłem tak w głębi duszy wściekły!. To już druga taka sytuacja, oberwało się wczoraj wszystkim, prócz mnie, bo ja siedziałem i milczałem, nie brałem udziału w dyskusji, która była bezsensowna, a temat kłótni błahy, po prostu chyba specjalnie go wymyśliła, żeby się pokłócić z resztą rodziny. Nasz syn miał zmarnowane osiemnaste urodziny, powiedział mi, że gdyby wiedział, że mama znów zacznie z całą rodziną się wykłócać, to nie organizowałby nic. Jestem wściekły i zaczynam podejrzewać, że jej zmiana w stosunku do mnie to tylko gra, bo innych jak poniewierała, jak się kłóciła, tak się kłóci i poniewiera nadal. Przy stole rzucała przekleństwami, powiedziała do swojej siostry, gdy ta miała inne zdanie: "odp... się!" Przy stole były nowe osoby, w tym dziewczyna syna, która jest kulturalna osobą i patrzyła na moją żonę jak na wariatkę. Ona zachowała się jak dawniej, czyli zaczęła kłótnie, wykrzyczała się, po czym, jak wszystkim już humory zepsuła, to ona humor odzyskała, stała się radosna i chetna do świętowania. Tak jakby wyżycie się w kłótni sprawiało, że ona poczuje się lepiej pschicznie i jej radości przybędzie po tym, podczas, gdy inni już mają resztę dnia/ wieczoru zepsutą. Ze mną robiła tak samo kiedyś- najpierw awantura, po wszystkim ja się cały trzęsłem do wieczora a ona była cała w skowronkach, jakby jej energii pozytywnej przybyło po awanturze. Ja już nie wiem, czy ona ma tak podły charakter, czy jest zaburzona? Ale toksyczna jest nadal- już nie w stosunku do mnie, ale w stosunku do reszty rodziny. ja jej nie pozwolę! Jak raz podskoczy, to jej urządzę takie piekło, że więcej się nie odważy!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...