Skocz do zawartości
Forum

Samookaleczanie, myśli i próby samobójcze, kompleksy


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 13 lat, mam pewien problem okaleczam się od ponad roku, jeszcze na początku tego potrafiłam zapanować nad tym kiedy to robię, teraz już nie, robię to codziennie, jestem cała w bliznach i ranach, często robię to przez kompleksy, rodzinę, znajomych, a czasami bez powodu, z nudów, sprawia mi to przyjemność, próbowałam z tym skończyć, raz mi się udało ale nie na długo.
Do tego kiedyś miałam nadwagę przez co byłam często poniżana, ale miałam wtedy znajomych normalnie więc jakoś mi nie przeszkadzały te wyzwiska, ale na początku roku zaczęłam się odchudzać, diety, które stosowałam zdrowe nie były. Najpierw anemia, potem początki anoreksji i bulimia, z wszystkiego jakoś wyszłam, bez pomocy lekarza, lekarz tylko zdiagnozował, mama nic nie mówiła o żadnym leczeniu, nic, radziłam sobie sama. Jakoś się udało, mam wrażenie to cudem mi się to udało.
Mimo, że schudłam z bardzo dużej wagi do tego, że przy wzroście 165 cm ważę 47 kg (niedawno było 53 kg ale schudłam znów) nadal się odchudzam, nie umiem z tym skończyć, należę do ruchu pro-ana, bardzo polubiłam dziewczyny, które poznałam na różnych blogach i forach z pro-any, nie umiem skończyć z dietami, lubię to, chociaż bardzo zniszczyłam sobie zdrowie.
Kolejny powód dla którego to piszę są moje myśli i próby samobójcze, codziennie myślę o śmierci, czasami nie panuję nad sobą i próbuję to zrobić, ostatnio chciałam wyskoczyć przez okno jakaś dziewczyna mnie powstrzymała, nie panowałam nad tym co robię, kilka razy rzuciłam się pod samochód, czasami nic mi się nawet nie stało. W nocy lunatykuję często chodzę po domu i szukam czegoś czym mogłabym się zabić, moje siostry kilka razy mówiły, że chodziłam po domu w śnie i mówiłam, że chcę się zabić. Ogólnie nocami nie śpię, 1-2 godziny, więcej nie daje rady, apetyt też mi się zmniejszył dlatego łatwiej mi być na diecie, bo nie mam chęci jeść.
Szukałam wsparcia u rodziny ale tam go nie mam, mama mnie wyzywa, mówi, że jestem tylko przypadkowym g****m, że nie powinnam się urodzić, tata kilka razy mnie uderzył i wmawiał mi, że się powinnam zabić, brat często mnie przezywa i bije, a siostry się wyprowadziły już dawno.
Poszłabym do szkolnego pedagoga, ale on mi nie pomoże zacznie się ze mnie wyśmiewać i mówić to każdemu z nauczycieli, wtedy wyjdzie, że jestem psychopatką i wariatką, a nauczyciele wiedzą o tym, że się odchudzam i okaleczam nic z tym nie robią, patrzą na mnie jak na kogoś kto jest poważnie chory i najchętniej to by mnie wyrzucili ze szkoły bo się wyróżniam. Znajomi...Znajomi...Hmm gdybym ich miała, od osób, które mnie znają słyszę tylko, że jestem wampirem, dzi*ką, że powinnam się zabić i że nie chcą mnie znać.
Całymi dniami siedzę zamknięta w pokoju, okna mam zasłonięte tak, że w ogóle światło nie dociera, słucham tylko smutnej muzyki, bo wesoła mnie denerwuje, mam znajomych tylko w internecie, dwie przyjaciółki i chłopaka, chłopak mieszka blisko ale nie zbyt często mam okazję go spotkać, więc mam z nim bardziej kontakt internetowy, który wiele dla mnie znaczy.
Mogę mieć wsparcie u chrzestnej ale ona niestety mieszka daleko ode mnie, chociaż jak do niej zadzwonię/napiszę ona przyjedzie, chcę dla mnie jak najlepiej, zastępuje mi matkę, której nie mam, mieszkam tylko z kobietą, która mnie urodziła, nie chcę żeby ona była moją matką a ona nie chcę żebym była jej córką.
Trochę nie wiem czy pisanie tego tu ma sens, ale potrzebuję pomocy bo źle już się czuję z tymi myślami i próbami samobójczymi, z okaleczaniem, z dietami, bez znajomych, bez snu, bez jedzenia, chcę wrócić do normalności a nie potrafię, nie chcę już bez powodu zaczynać płakać, nie chcę się z każdym kłócić a z nikim nie mogę się normalnie porozumieć, sprawia mi to trudność, chciałabym być normalna, a jestem chyba chora i samotna.
Napisałam to tutaj, ponieważ chciałabym żeby odpowiedział mi ktoś i powiedział co mam robić, co zmienić, albo jak się zmienić. Sama chyba nic nie wymyślę.

Odnośnik do komentarza
Gość kokardeczki

Powinnaś pójść do szkolnego psychologa/pedagoga. On nie ma prawa cię wyśmiać ani tym bardziej powiedzieć o tym wszystkim nauczycielom. Potrzebujesz pomocy psychologa. Okaleczanie się nic nie daje, a zostawia tylko blizny na całe życie, które będą Ci przypominać już zawsze dlaczego je sobie zrobiłaś. Wiem po sobie, bo też kiedyś coś takiego przechodziła. Ja poszukałam wsparcia właśnie u pedagoga, który to mnie skierował do psychologa. Moja mama też by uznała takie wizyty za głupoty, więc poprosiłam pedagog o to, żeby porozmawiała z moja matka. Za dużo jest w tobie emocji. Być może to są początki depresji. Musisz zaufać i dać sobie pomóc, bo sama sobie z tym wszystkim nie poradzisz.

Odnośnik do komentarza

Michasia12, koniecznie idź do szkolnego psychologa. Obowiązuje go tajemnica zawodowa i nie ma prawa się z Ciebie wyśmiewać ani tym bardziej rozpowiadać Twoich problemów na lewo i prawo. Jeżeli nie chcesz iść do szkolnego psychologa, możesz skorzystać z pomocy specjalisty w Centrum Interwencji Kryzysowej albo w najbliższej poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...