Skocz do zawartości
Forum

Depresja i podjęta już decyzja


Rekomendowane odpowiedzi

Witam nazywam się Arek mam 30 lat. Sądzę że to co pisze mało kogo zainteresuje ale chyba potrzebuje tego bo naprawdę nie mam z kim o tym porozmawiać. Mam wielu znajomych kolegów koleżanek , mam rodziców , brata . Ale nic poza tym . Nie mam nikogo bliskiego , nikogo przy kim mógłbym czuć się szczęśliwy , że nie jestem sam , brakuje mi przyjaźni i miłości chociaż nie wiem czy wiem co to jest . Całe życie czułem się sam w tym życiu ze wszystkimi problemami lepiej gorzej ale sam musiałem sobie radzić.
Czuję się kompletnym nieudacznikiem życiowym , niezdarą , kompletnym idiotą. Nie mam w życiu niczego co by mnie cieszyło dawało uśmiech na twarzy. Zaczynając od początku od szkoły podstawowej i średniej . Byłem w tych czasach 3 krotnie bardzo zakochany , zrobiłbym dla tych wówczas dziewczyn naprawdę wiele . Nawet oddał to co najcenniejsze dla mnie . A z racji moich uczuć do nich ( 1 tylko wiedziała o moich uczuciach ) byłem traktowany przez nie jak śmieć patrzyły na mnie z pogardą poniżały mnie przy reszcie
znajomych ze szkoły. Miałem nadzieje że po szkole jak skończę wszystko się zmieni. Nie byłem też prymusem . Po prostu zwykłym cichym spokojnym chłopakiem . Później po szkole zacząłem pić . Przez co uzależniłem się od alkoholu . Nie chciałem nic czuć przeżywać tego co przeżywam do tej pory - zapijałem się. Zmarnowałem sobie wiele lat życia . Mam też wyroki sądu na sumieniu . Tego wszystkiego naprawdę żałuję tylko już nie mam możliwości cofnąć czasu. Moje dziewczyny jakie miałem to były raczej akty chyba desperacji ,
strach przed samotnością . Popełniłem wiele błędów w swoim życiu i jest mi z tym źle . Próbowałem wielokrotnie zmienić swoje życie ale mi nie wychodzi i nie wiem co robię źle. Z dziewczynami kompletnie mi się nie układa . W 99 % dostaje kosza na początku . Najwidoczniej nie jestem atrakcyjny facetem dla kobiet o ile mnie można nazwać mnie facetem . Nic mnie nie cieszy no może poza jednym Wolontariat na który uczęszczam . Daje mi chociaż namiastkę szczęścia . Jestem do tego wiecznie zmęczony do wielu rzeczy się zmuszam ,
nie mam dziewczyny jest to marzenie które nigdy się nie ziści . Wielu moich kolegów znajomych ma rodziny a ja mam pecha i nie mogę znaleźć tej jednej jedynej .Od czasu do czasu, mam jakiś epizod z dziewczyną, ale to tylko za każdym razem kończy się na jednym spotkaniu :(. Nie widzę sensu aby dalej żyć ani się cieszyć z czego kolwiek . Mam się cieszyć z samochodu którego nie mam , z własnego mieszkania na które mnie nie stać , z dziewczyny której nie mam . Nie widzę sensu dalej żyć , a gadki typu będzie dobrze albo wszystko się
ułoży już przestałem wierzyć . Brakuje mi czułości przytulenia zwykłej rozmowy kontaktu .Sens życia straciłem już wiele lat temu . Jak bym poznał może jakąś fajną dziewczynę w której bym się zakochał z wzajemnością to by się wszystko zmieniło . Chciałbym bardzo kochać i być kochanym ale nie doczekam tego mam postanowienie Nowo Roczne napisałem już list .Poprostu potrzebowałem komuś o tym powiedzieć . Dziękuję za przeczytanie tego listu proszę aby tylko mnie nie oceniać . Z Wyrazami Szacunku Arek.

Odnośnik do komentarza
Gość SkądJaToZnam

Ciepły121, świetnie Cię rozumiem, przeszedłem przez to samo.

Jedno jest pewne, Ty nie chcesz żeby Twoje życie tak wyglądało, nie wiem co napisałeś w liście, ale tego na pewno też nie chcesz. Inaczej byś nie napisał na forum pomocy. Chcesz mieć życie na jakie zasługujesz.

Piszesz żeby Cię nie oceniać. Ale.. moja ocena to 10 na 10. Twoja desperacja świadczy o tym jak bardzo zdeterminowany jesteś w pragnieniu godnego życia. Tyle na początek wystarczy!! Większość ludzi nie ma tak ciężko, ale nie mają też tej iskry która popychała by ich do celu, większość zadowala się przeciętnością!! A skoro już ją masz, warto wiedzieć jak rozpalić z niej ogień...

Kiedy ja zaczynałem, wyjście po gazetę do kiosku było nieraz problemem. Dzisiaj, niecałe 4 lata później, rozwijam swój biznes, jestem w związku, ciągle się szkolę, występuję publicznie, czasem odnawiam znajomości nawet po piętnastu latach.. tylko że mi nikt nie powiedział skąd się to wzięło i jak to zmienić.. nie miałem odwagi nawet napisać na forum!!!!! Więc jak widzisz jesteś w dużo lepszej sytuacji.

Ciepły121, podaj swój e-mail to wyślę Ci parę rzeczy, które warto wiedzieć na początek.

Odnośnik do komentarza

cieply121, Arek, dobrze, że napisałeś na forum i przynajmniej się wygadałeś. Nie będę pisała, że będzie lepiej, że wszystko się ułoży. Ale wiedz, że Ci kibicuję i mam nadzieję, że znajdziesz motywację, by jednak walczyć o to lepsze jutro dla siebie. Jeżeli chciałbyś z kimś porozmawiać, anonimowo, niezobowiązująco, ot tak po prostu, możesz skorzystać z darmowego telefonu zaufania dla dorosłych. Podaję namiary: http://www.psychologia.edu.pl/kryzysy-osobiste/telefon-kryzysowy-116123.html. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Zanim zacząłem pisać list pożegnalny długo się nad tym zastanawiałem. Czy jest sens go pisać a potem popełnić samobójstwo . Wiele lat odkładałem samobójstwo mając nadzieje że w końcu moja samotność się skończy że będę szczęśliwy . I wiele innych rzeczy które starałem aby się zmieniły . Ale naprawdę nic mi nie wychodziło . Teraz przed świętami nawet sobie postanowiłem że moim Noworocznym Postanowieniem że właśnie samobójstwo to będzie ta właściwa droga . Przestałem wierzyć w lepszą przyszłość , lepsze życie , że się zakocham z wzajemnością i tak się mogę rozpisywać . Pijąc alkohol ja już się do niego przyzwyczaiłem bo nie miałem innego życia . Miałem dziewczyny w swoim życiu miałem nadzieję że one mnie wyciągnął z tego ale nie trafiłem na takie które są strasznie imprezowe. Mam już dość .

Odnośnik do komentarza

Miałem dziewczyny w swoim życiu miałem nadzieję że one mnie wyciągnął z tego...

cieply121, chyba za bardzo pokładasz nadzieję w innych, zamiast wierzyć, że sam możesz sobie pomóc. Nikt Cię nie wyciągnie z "bagna", jeżeli Ty sam nie zechcesz odbić się od dna. Zdaję sobie sprawę, że będąc z kobietą, być może byłoby Ci łatwiej, miałbyś poczucie, że warto dla kogoś się starać, ale pamiętaj, że Twoja partnerka nie może być Twoją terapeutką. Chyba zbyt dużo wymagasz. Owszem, może Cię wspierać, dodawać otuchy, mobilizować do działania, ale nie rozwiąże za Ciebie Twoich problemów. Pomyśl o tym. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze na Nowy Rok!

Odnośnik do komentarza

Witam pani Kamilo ,
Właśnie ja nie oczekuję od partnerki aby była moją terapeutką . Samotność to jest najgorsza rzecz jaka może spotkać człowieka . Ja chcę się odbić od dna ale już po prostu nie mam siły . I skąd mam ją znaleźć . A żeby partnerka wspierać, dodawać otuchy, mobilizować do działania ale najpierw trzeba ją mieć tą partnerkę . Ja już przestałem wierzyć że cokolwiek w moim życiu się zmieni pomimo szczerych chęci i wielu prób . Przestałem już wierzyć w to że kiedykolwiek zaznam czegoś takiego jak szczęście którego nigdy nie zaznałem , że moje życie prywatne czy też zawodowe się zmieni na lepsze . Nie widzę w życiu niczego szczególnego fajnego . No przepraszam jest coś co mnie troszkę cieszy wolontariat tam czuje że to ma sens czym się tam zajmuje .

Odnośnik do komentarza

cieply121, napisałeś, że miałeś dziewczyny i liczyłeś, że wyciągną Cię z tego, zatem to wybrzmiało tak, jakbyś oczekiwał, że za sprawą znalezienia sobie partnerki Twoje problemy nagle znikną jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Napisałeś, że nie oczekujesz od swojej kobiety, by była dla Ciebie terapeutką. Czego zatem od niej oczekujesz? Może warto sobie uzmysłowić, czego szukasz w kobiecie. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Wiem czego oczekuje ciepła bliskości przyjaźni szczerości po prostu bycia i nie przez 5 minut . Jestem w stanie w związku się starać zaangażować dbać wspierać bo nie można tylko brać ale także trzeba dawać od siebie coś . Po prostu czuję się samotny od 4 lat nie byłem w związku różnie się układało raz lepiej raz gorzej . Mam już 30 lat i zdaje mi się że po prostu już nie ułożę sobie życia . Całe życie czułem się samotny bez wsparcia bez tego że ktoś pozwoli się kochać a zarazem ja będę kochał .

Odnośnik do komentarza

Ale też nie tylko o to mi chodzi . Zawsze od wszystkich słyszałem nie rób tego bo nie dasz rady nie poradzisz sobie i takie tam . Podcinało mi skrzydła przez co nie chciałem np. rozwijać się w czymś bo myślałem sobie że po co i tak nie skończę kursu albo nie nauczę się języka bo jestem za głupi i tak dalej . Dużo razy odrzucałem ludzi teraz jak patrzę wstecz to nie chcieli dla mnie źle ale bałem się otworzyć rozmawiać o tym co dla mnie ważne , o swoim szczęściu czy też smutku bo myślałem że nikogo to nie obchodzi . Mam kolegę z osiedla ma na imię Adrian znamy się od kiedy pamiętam teraz ma wspaniała żonę i cudowną córkę . Dosyć często do mnie dzwoni próbuje mnie gdzieś wyciągnąć ale czasem strasznie go traktuje nie wiem czego unikam go ściemniam mu nie wiem po co . Ostatnio pojechaliśmy do niego składaliśmy meble dla jego córy do pokoju . Fajnie było . Nawet jak byliśmy z Julką ma 4 latka na placu zabaw to mała powiedziała do niego na ucho coś takiego : weź swojego przyjaciela i chodź zbudujemy zamek z piasku . Jak mi to powiedział rozwaliło mnie to od środka .

Odnośnik do komentarza

Arku, ciężko mi dać Ci receptę na szczęście, bo zmagam się praktycznie z identycznym problemem - depresja m.in. przez samotność. Ja postanowiłam (i myślę, że możesz także spróbować),że odłożę w jakiś sposób pieniądze i wyprowadzę się daleko stąd by zacząć wszystko zupełnie od nowa. Tylko to marzenie trzyma mnie przy życiu. A bierzesz jakieś leki na depresję? Jeśli nie to bardzo polecam Ci iść do psychiatry po nie, bo wbrew pozorom niesamowicie pomagają- bynajmniej mi :) trzymaj się ciepło, powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Znalezienie partnerki nie jest rozwiązaniem Twojej sytuacji. Cierpisz z powodu samotności i oczekujesz, że miłość rozwiązałaby Twoje problemy a niestety tak nie jest. Szczęścia musisz poszukać w sobie a nie na zewnątrz. Wiesz co by się stało gdybyś teraz jednak znalazł idealną dla Ciebie dziewczynę, która by Cię pokochała? Początek pewnie byłby super a potem wraca codzienność, zaczynasz zauważać, że problem nadal jest a na dodatek obwiniasz partnerkę o ten stan bo przecież miała rozwiązać Twój problem. Żeby tworzyć udany związek, w którym dwie strony są szczęśliwe trzeba czuć się dobrze z samym sobą przed wejściem w tę relację. Wtedy można prawdziwie kochać nie oczekując od drugiej osoby, że będzie spełnieniem życiowego celu. Bo kiedy Twoje szczęście jest zależne od jednej osoby, czynności albo rzeczy to wtedy to zaczyna być Twoim przekleństwem i zamiast miłości jest uzależnienie i egoistyczna chęć posiadania zamiast wymieniania się czystym uczuciem. Każdy dobry związek jest związkiem między dwoma ego ale też czystym uczuciem i między tym jest równowaga. W momencie kiedy ktoś jest tak potrzebujący nie ma równowagi i albo przeważa ego albo jedna strona w ogóle nie myśli o sobie tylko skupia się na drugiej osobie. Tej równowagi nie będzie dopóki nie pozbędziesz się depresji i tego kompulsywnego pragnienia bycia z drugą osobą. Miłość to wolność.

Nie zabijaj się. Twoje myśli samobójcze są spowodowane depresją, którą przeżywasz. To stan zaburzenia równowagi neuroprzekaźników mózgu i zabicie się z takiego powodu to osobista tragedia i przegrana, która nie była w tym przypadku nieunikniona a nie rozwiązanie problemu.

Twoje myślenie zmieni się też kiedy odstawisz alkohol (chociaż spróbuj zmniejszać ilość i częstotliwość picia, nie musisz odstawiać od razu jeśli potrafisz się kontrolować). Tu nie jest konieczny wybór: wszystko albo nic o ile nie jesteś uzależniony fizycznie od picia. Bo z doświadczenia wiem, że ten wybór między wszystkim (piciem dużo) a niczym (całkowitym odstawieniem) sprowadza się do tego, że stwierdzam "nie da się odstawić całkiem alkoholu i już nigdy nie wypić" a jeśli nawet sobie coś postanowię to w końcu nie wytrzymam i pomyślę "skoro nie wytrzymałem to będę pił znów tak jak dawniej". Alkohol pity regularnie nasila depresję i jak zauważyłeś nie jest rozwiązaniem problemów. Leki też nie będą ale doraźnie mogą pomóc jeśli jesteś w ciężkim stanie psychicznym (tylko wtedy w ogóle nie możesz pić).

Masz taki problem, że nie wierzysz w siebie a to sabotuje Ci możliwość osiągania celów. Z dziewczynami nie układa Ci się też z tego powodu ale również dlatego, że w dziewczynach pokładasz nadzieję na uzdrowienie swojej sytuacji a one to wyczuwają. Piszesz, że mógłbyś oddać wszystko dla jakiejś kobiety a to jest właśnie podejście, którym przyciągasz kobiety, które chcą to wszystko wziąć ale nie dadzą niczego od siebie. A nawet jeśli spotkasz dobrą kobietę to ona mogłaby się zmienić pod wpływem Twojego zbyt altruistycznego zachowania. Z jednej strony Twoim problemem jest brak zaspokojenia Twojej egoistycznej potrzeby bycia z kimś i bliskości,a z drugiej strony starasz się od tego odcinać i mówisz między wierszami o tym, że jesteś w stanie więcej dawać niż brać. Żeby zaspokoić tę potrzebę musisz nauczyć się zdrowego egoizmu. Pomagać innym i dawać już umiesz a teraz pora nauczyć się dawać coś sobie i brać. Myślisz, że nikt Ci nic nie da jeśli Ty nie będziesz dawał z siebie nadmiaru? Ale to właśnie jest tak, że kiedy dajesz za dużo wtedy inni wyczuwają, że coś jest nie tak z Twoją samooceną.

Poza tym piszesz o sytuacji zawodowej ale nie napisałeś o tym nic więcej. Mógłbyś sprecyzować ten problem?

Masz przyjaciela i poleciłbym Ci zacząć od szczerej rozmowy z nim i zwierzenia się ze swoich problemów. Poza tym powinieneś się udać to terapeuty (może niekoniecznie psychiatry, który od razu zapisuje leki i nie prowadzi dialogu). Potrzebujesz wysłuchania i zrozumienia. Tu na forum możesz pisać i też Ci to coś da ale to jednak internet a ważniejszy jest kontakt na żywo.

Pozdrawiam i myślę, że z tego wyjdziesz! Ja miałem depresję dokładnie z tego samego powodu i teraz też wracają mi czasem takie chwilowe stany ale z tego da się wyjść i poprawić sytuację! U mnie sprawa jest jeszcze inna bo muszę się pogodzić z tym, że najprawdopodobniej zawsze już będę sam ale i to jest możliwe.

Odnośnik do komentarza

Witam js_11 ,
Dzięki że mi to opisałeś bo nigdy nie patrzyłem z tej strony. No ale jak całe życie słyszałem od bliskich i otoczenia dajs pokój , po co nie ma sensu nie poradzisz sobie. Czeka mnie na pewno dużo pracy nad sobą nigdy nie byłem u żadnego lekarza psychologa psychiatry bo myślałem że sam sobie poradzę . Ale tak nie jest teraz po prostu szukam pomocy i porozmawiania ze mną o tym . Może łatwiej będzie mi zrozumieć wiele rzeczy albo spojrzeć z innej strony. Mam tego przyjaciela ale nie potrafię się otworzyć , jak próbuje to mnie blokuje coś. Ja już miałem związki i wiem jak to wygląda i wiem że to nie jest rozwiązanie problemów . Tylko dlaczego cały czas czuję się samotny nie potrzebny i jak nieudacznik .

Odnośnik do komentarza

I chyba zacznę mieć wszystko w dupie zacznę totalnie olewać nie będę się niczym i nikim przejmował nawet jak ktoś poprosi mnie o pomoc to powiem mu żeby sp..... i nikogo nie będę dopuszczał do siebie i do swojego świata i tak będzie najlepiej . I jak ktoś z moich znajomych znowu będzie się mi wyżalał tak jak było niejednokrotnie z nie jednym moim znajomym w moim życiu jak miał jakiś problem to powiem mu że mam to w dupie i wyje...... . Na wolontariat też przestane chodzić bo po co skoro pomaganie innym nie mam sensu . Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza

cieply121 te teksty ludzi Cię zdołowały i teraz myślisz tak jak oni Ci powiedzieli, że jest. Nie wiem kto to ci inni ale często nawet lepszych się zniechęca mówiąc im, że są gorsi. Dlatego powinieneś słuchać sam siebie, a że obiektywna ocena z poziomu subiektywnego również nie istnieje to lepiej założyć, że jest się zdolnym i fajnym i wszystko się uda niż zakładać, że jest inaczej i z tego powodu rezygnować. A to co Ci się nie podoba i czujesz, że jest Twoją wadą to staraj się zmieniać zmieniając myśli. Na to co pomyślisz najpierw nie masz wpływu ale masz wpływ już na ocenę tych myśli i możesz je odrzucić jako bezwartościowe zdanie mało wartościowych ludzi. Jednocześnie warto rozważać racjonalne argumenty ale nikt nie jest prorokiem (a nawet Biblia przestrzega przed ufaniem fałszywym prorokom) i nie warto słuchać tego jak ktoś mówi, że coś Ci się nie uda. Zapytaj takiego proroka jaki ma argument żeby tak twierdzić a potem postaraj się to obalić (możesz odwrócić też podobnie robiąc aluzję do takiego kogoś i stosować ironię). Ale czemu chcesz wszystko teraz olać? Nie opłaca się mieć całkiem wszystkiego w dupie i takie olewanie bo wtedy znów nie miałbyś po co tak żyć bez celu kiedy wszystko człowiekowi zwisa. Więc to też nie rozwiązanie ale akurat zdanie ludzi lepiej olewać i tylko sprawdzać czy nie mają gdzieś racji a jeśli mają to pracować nad tą cechą. Mówiąc, że nie dasz rady przekonasz się czy mieli rację dopiero kiedy spróbujesz czy dasz radę.

Przyjacielowi też boisz się zwierzyć bo boisz się, że zostaniesz przez niego oceniony. A to nie o brak oceny chodzi w przyjaźni tylko właśnie przyjaciele powinni sobie dawać to co otrzymujesz od nas tutaj anonimowo. To samo tylko nie anonimowo i dobry przyjaciel umie wesprzeć w takim momencie na duchu a jest to skuteczniejsza terapia niż anonimowe zrozumienie.

Ale możesz też tutaj pisać i na pewno ludzie Ci chętnie pomogą.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...