Skocz do zawartości
Forum

Wychodzenie z uzależnienia, jak wygrać z samym sobą?


Gość Rasz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Moją historię poznacie w wątku ( http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1315827,leczenie-uzaleznienia-kontrowerysjnymi-metodami,3 ).
Tam jest zarys mojej, zajrzało tam dużo osób które mają problemy z uzależnieniem
więc chciałbym aby te osoby i inne, mogły poszukać podpowiedzi, lub wskazówki.
Co robić dalej, jak zacząć?, na jakim są etapie?. Odpowiem na pytania na forum i indywidualne, lecz na forum taka rozmowa jest bardziej wartościowa.

Obcenie jestem na etapie wychodzenia z amfetaminy. Tyle lat kręcenia się w temacie "opiaty najgroźniejsze". Nie sądzę, dla każdego ta choroba niesie coś specjalnego. Bo ciężko pozbyć się czegoś co koi towoje największe, męki, kompleksy, potrafi przyćmić rzeczy o których nawet wstydzisz się rozmawiać z terapeutą. Narkotyki są idealne, po prostu. Gdyby nie coś takiego jak konsekwencje i skutki uboczne (wszystie możliwe). Idealnie trafiają w bolący cię punkt, przynoszą ulgę, i dają inne bonusy przyjemności. Niwelują deficyty, zmieniają osobowość, stajesz się kimś. Ale na bardzo krótko. W sumie na chwilę.
Potem, to zaczyna cię przerastać, z zewnątrz zachowujesz się jak debil w manii, albo człowiek na głodzie w depresjii, znika chęć bycia najlepszym bo po co, znajomi tracą ważność, nawet to by poczuć się jak bóg traci wartość, liczy się to, żeby funkcjonować! (wstać, umyć się, iść do kibla i może iść do pracy ale to już wymysł). Od młodego Boga, do ślepego starca. Jest np waga korzyści i strat.
Po kilkukrotnym przyjęciu substancji, jeżeli za każdym razem daje ona ci więcej przyjemnośći czy pomaga w różne sposoby w szerokiej strefie życiowej, tym bardziej przypisz tą "korzyść" (na niekorzyść). Im więcej korzyści tym będzie gorzej się rozstać z tym co tą szalę przechyla tak byś widział złudne szczęście.
Mózg podczas wychodzenia z nałogu nie raz chwyci się tego argumentu (ale było fajnie). Z praktyki, logiki strony patrząc nie ma żadnych korzyści, a te początkowe przyjemne stany, zmienią się szybko w swoje przeciwieństwo. Potem już zostaną same negatywy, a ty i tak musisz brać czy ci się to podoba czy nie. Brak umiejętności radzenia sobie z najmniejszym problemem, goni z powrotem do wzięcia, wtedy umysł robi coś w stylu "(mam kłopot), ale nie masz ochoty się martwić bo ci źle, więc zrobie dobrze i zaćpam ale po raz ostatni, jutro nad tym pomyślę na poważnie", i ta myśl się powtarza, a lata lecą. Jak się ockniesz, o kurwa, mieszkam na ulicy, kradnę... ale co mam zrobić? (Wyjście jest, umysł nie pozwoli ci go nawet zauważyć), jutro pomyślę, dziś jeszcze tylko raz. Dodatkowym problemem są tak zwane mechanizmy obronne uzależnienia, które sterują emocjami, myślami, marzeniami, tak samo jak ty. I tak szczerze, im chory jest bardziej inteligentny, cwany i sprytny, tym gorzej dla niego. Bo to jest walka z samym sobą. A uzależnienie korzysta z tak silnych argumentów, że
nawet świadomość o śmierci, nie zmienia tego, że bierzesz dalej. Dlaczego?.
Bo tak silna jest narkomania. Choroba śmiertelna bezwzględna, przejawia się w każdym codziennym najdrobniejszym aspekcie osoby chorej, od stężenia kłamstw zdaniu, którymi chory posługuje się częściej niż prawdą (które są bezcelowe - od tak kłamie, zmyśla bo nie ma nawet tematu do rozmowy), po wmawianie wszystkim którzy widza na ziemi ćpuna z igłą w ręku i wyglądasz jak trup, na myśl o leczeniu z automatu powiesz jedno.. wszystko w porządku!!!. Leczenie jest procesem długim, nie ma możliwości wyleczenia narkomanii lekami. Leki są przy detoksykacji. Nie ma też możliwości, aby osoba uzależniona sama się wyleczyła. Człowiek nagle trzeźwy np. pod odtruciu jest jak po paru latach ćpania, czuje się nagi, jakby po 10 latach w autyzmie na pustyni, wrzucili go na środek metropolii. Szok, wszystko jest inne, dziwne. Uczucie obcości i lęku,
powoduje nieprzyjemne doznania. I na każdym kroku, gdzie nie pojawi się poczucie większej frustracji niż ta która już i tak jest, a jest duża i rośnie aż pojawi się głód. I to chwila w której uzależniony zacznie brać znowu. Bo kiedy pojawia się uczucie głodu to ostatnia chwila gdy trzeba reagować. Siła głód u osoby, która wie o co chodzi w uzależnieniu bo np: długo sie leczy, jest i tak zawsze sporym problemem. Ale jak głodu nie ma dłużej co się dzieje, że znowu taka osoba ćpa? . Nawrót, to proces i trzeba wiedzieć co się z nami dzieje, że dochodzi do takiej myśli jak wzięcie narkotyku a potem czynu. Samokontrola, czujność na inicjację nawrotu, który można zatrzymać, reakcja na sytuację zagrożenia, gdy słowo "nawrót czy głód" jeszcze nie zaistniało. To praktyka osób, które mają sporą szansę wygrać z chorobą. Nawet długo po leczeniu, jeżeli ktoś nie przerobił nawrotu, a on się pojawi sprawia to, że nawet autorytet - terapeuci wracają do ćpania, to część choroby!. Przychodzą momenty ekscytacji z postępu leczenia i złudne "dam radę"!, nie można do tego podejść dosłownie, zwłaszcza jak się nie ma pokory ,która przypomni "każdy napad głodu, to ogromne zagrożenie, nie lekceważ!"
Ja zlekceważyłem.
brak pokory, sprawia, że wkrada się pycha i duma, jak np. przeświadczenie, wygrałeś z opiatami to z tym też dasz radę luz, to droga do walenia głową w ścianę z pytaniem "dlaczego to takie trudne?". Ale ja sam byłem zaskoczony jak to przyszło. Znam mechanizmy itp, ale to zupełnie co innego jak tylko o tym gadasz a to się dzieje naprawdę. W każdym razie należy poinformować, kogo należy, że wystąpił nawrót. Nie kłamać. Pomyśleć co spowodowało, że wszystko potoczyło się do tego punktu?. To będzie zapewne szczegół więc warto, strzelić analizę od kiedy było ze mną "inaczej". Bo nie przerwany nawrót sprawia, że twoja sytuacja dramatycznie się pogarsza. I ten moment bardzo wali w psychikę i łatwo się poddać co zaciągnie nas do punktu startu. Ale nawrót to bardzo długi temat.

RODZINA
Do tego rodziny osób młodych uzależnionych, albo nic nie wiedzą w temacie, nawet nie zdają sobie sprawy, że syn nie jest zmęczony po grze w kosza tylko ma nooding po opiatach, albo wchodzą o 4 rano do niego do pokoju - synu nie śpisz?
- już się kładę. (Mija godzina) -synu dalej nie śpisz? - już wstałem! :D.
I łykają jak pelikany, a to nawet nie ma nic wspólnego z tym jak narkoman może zakręcić bliskimi, rodziną i jak jest zawinięty sam sobą. Nie da się praktycznie wykryć kiedy kłamie, rodzice też nie widzą tego jak są manipulowani. (Tato zrobię to jutro..bo ( padają mocne argumenty). Następnego dnia tak samo. Mijają lata nim rodzic wpadnie na coś takiego że jego syn może nie ma problemów typu trądzik? I potem jak wyjdzie a prędzej czy później wyjdzie, szok i niedowierzanie, albo porada rodziny! (rzuć to!) xD. Wiecie jak to brzmi?. "synu obiecaj, że więcej nie weźmiesz..WSZEM I WOBEC OBIECUJE), wszystko co taka osoba mówi to ładniej ujęte "odpieprz się". Może płakać, nie jeść, rodzice to kupują. Czas w którym narkoman zacznie się leczyć to czas w którym, nie składa
ślubów rodzinie, jej albo nie ma już, albo mu i tak nie wierzy. Rodzina mimo gry godnej ocara czy okrutnego cierpienia im szybciej przestanie wierzyć w każde słowo ćpuna tym lepiej. Rodzina nie jest w stanie podjąć się dyskusji w której utonie zmanipulowana, ćpun wie jak złapać za emocje żeby działało. Uzależniony wygra, wasze emocje to zabawki dla takiej osoby, która nawet jak nie chce to ich użyje bo wymaga tego ktoś kto siedzi posadę nad nim samym.
Najlepiej żeby rodzic, udał się po pomoc, do ośrodka dla uzależnionych, bo jest osobą współuzaleznioną, chce czy nie. I na podstawie tego co tam usłyszy, i tego jak jest w domu, podejmie decyzję co dalej. Ja przerabiałem wszystkie opcje.
Nie było siły choć się męczyłem z nakazami, zakazami, do czasu, aż sam nie zacząłem chcieć. Zrozumienie że, czegoś się wyzbywam, poprzedzone obrazem gorszym niż psychiczna Hiroszima, ale widocznie musiałem tyle przecierpieć. Ale nie w sensie, chcę spróbować rzucić... tylko wiem czego się podejmuję. Po latach, ośrodków, prób samemu, chcenia, nie chcenia... znalazłem swój sens.
Taka pierdoła, jak chwila trzeźwości, w ktorej wyszedłem do ludzi, pracować, i ktoś mi powiedział "dziękuję", uśmiech obcych, to, że jest fajnie, poznawanie innych ludzi, skumałem, że to ten świat jest kolorowy, bajkowy a ja siedzę w czarno białym braku podjęcia decyzji i jej realizacji. Poczułem że zrobię coś jak ja chcę. Największym problemem jest, zdanie sobie faktu, że już tego więcej nie będzie!, to jedno. Drugie to zdanie sobie sprawy, że to będzie trwać rok lub parę i będzie niezbyt miłe xP. Te dwie rzeczy powodują, że mało kto w ogóle chce się leczyć. Szukałem panicznie tabletki, która mnie wyleczy, wspomoże jak przy opioidach "blokery" ale nie mam czasu już szukać, musiałem działać a nie marzyć. Jestem politoksykomanem, i bardzo niedawno przestałem wierzyć w magiczną moc tabletek.
Wierzyłem wcześniej długo, że są tabletki, które magicznie sprawią, że uzależnienie czy inne niedogodności znikną , "pstryk" i jest normalnie. (Teoretycznie są). Np. Buprenorfina, nie czułem że ją biorę, nie czułem głodu, uczyłem się żyć, a jak zakończyłem terapie nią po dwóch latach, okazało się że odstawiłem opiaty bezboleśnie a w między czasie, uczyłem się życia a na terapii
innych rzeczy o uzależnieniu. Minusem był fakt, że przez to zmalała moja pokora do narkotyków. Bo w przypadku amfetaminy pomyślałem "w razie czego, jest to, albo to, i X leków." .... Wszystko zawiodło ;]
Jeszcze fakt, że nieraz w przeszłości brałem amfetaminę i nie ciągnęło mnie do niej a tu nagle pewien tego, że się nią nie zainteresuję straciłem kontrolę.
Zostałem ja i przykre objawy. Skontaktowałem się odrazu z Ordynatorem detoksu z którym nie widziałem się ponad dwa lata, ale i tak dodał, polecam ośrodek xD. Kurczę, jaka to reklama, każdy lekarz, specjalista, poleca ośrodek. Dlaczego poleca coś tak nie skutecznego?, te nie indywidualne podejście i wrzucania wszystkich do młynka terapii w ośrodku to porażka. Są tacy którzy tego nie skończą i już. Ile razy mnie namawiano, w ośrodku, jesteś słaby itp. Na substytutach nie masz szans skoro ośrodek ci nie pomoże, a ja nie lubię 30 osób na grupie, ich paplania i rozkmin o pierdołach do 02:00 w nocy kto zostawił nie umyty kubek.! Jak ktoś naprawdę jest nastawiony na poprawę w miejscu gdzie słowo terapia = sprzątaniu, pieczeniu ciast, a zgłębienia twoich problemów nie ma, mimo, że jest przy tobie terapeuta rok, 24h, nie ma na to czasu xD Polecam taki turnus chwalą go, osoby które 10 raz lądują w ośrodku... i 5 razy taki skończyły co im ma to dać! Dosłownie paru osobą udało się, skorzystać z tego czym jest ośrodek, nie wegetując w nim jak większość. A znaleść tam osobę która trafiła bo chciała, to rzadkie zjawisko. To w większości jest miłe, że oferują pomoc, wsparcie itp. Ale FAKTY są takie, do więzienia nie ma za co, to ośrodek zabierze go chociaż na rok żeby nie psuł obrazu społeczeństwa, a nóż tam się zmieni. Nie znoszą takich jak ja, terapeucie który trzeci miesiąc kiedy do niego idę zamiast coś konkretnego powiedzieć, doradzić, zasugerować, ciągle pyta "- a ty jak sądzisz? -jak twoim zdaniem powinieneś postąpić -dlaczego myślisz, że tak myślisz?" Potem afera, bo jej mówię, że to nie jestem od dawania odpowiedzi. To telefon do rodziny, że syn się nie angażuje w terapię. Po tym stwierdzeniu, wmawiają mi że mam nawrót. Udaję się na ostatnią próbę przekonania mnie, że to co robią jest dobre. Trafiam do psychiatry ośrodkowego. Któremu opowiadam o swoich wątpliwościach i tym, że dzwonią i robią mi pod górkę w relacji z matką bo wyrażam swoje zdanie. Lekarz - to się z nią ożeń skoro nagle tak ważne są twoje relacje z nią. No i jak to ma działać?... zamykam oczy, robię się czerwony, żyły mi pulsują od adrenaliny, pięści jak kamienie, a on - może pan krzyczeć, być zły, nie może pan mnie udee,.. niee po twarzyyy... idę po papiery, wchodzę do gabinetu terapeutów, po minie widać, że rozmowy nie będzie. Takie ośrodkowe kulty nie znoszą pacjentów co popierdzielają do lekarzy po ostrej selekcji, zbierają infromację, czytają książki psychologicznie, (poznając tajemnicę) bycia terapeutą w ośrodku, są na kilku terapiach z NFZ do tego prywatnie również, i korzystają z tak drogich badań jak rezonans, Wpychając się w świat, emerytów i rencistów burząc spokój ludziom dobrej woli xD
I takie hipochondryczki, chodzące z nudów na towarzyskie spotkania w przychodniach powodują, cholerny zastój przez złą interpretację słowa kolejka. Każdy w kolejce wie kto kiedy idzie i proces rusza się archaicznie do przodu, ale ja trafiam w takie miejsca to mimo tego, że jest kolejka, laski upadają na ziemię i nagle wszyscy biegną, w tej samej sekundzie co usłyszą pisk zwiastujący pieprzone otwarcie drzwi do gabinetu lekarza, albo bez sensu, albo pokazać mordę, niektórzy się zerwą tylko po to by pobiec bo inni biegną... Nie chcę spędzić paru lat w przychodni w kolejce ze schorowanymi kobietami, które mówią, że przypominam im ich dzieci, skąd może wiedzieć jak wyglądam? miała taką zaćmę, że gdybym siedział cicho nie wiedziała by w ogóle, że tam jestem.
Po po prostu nie jestem zachwycony NFZ, im więcej wiem tym mniej chce wiedzieć.

NIE DIAGNOZUJ SIĘ W SIECI
Jak już ktoś zda sobie sprawę, że jest uzależniony najgorsze, będzie grzebanie w internecie, jak sobie z tym radzić i co to jest. Mało miejsc jest gdzie jest to, konkretnie opisane, z reguły 90% tematu wygląda jak kopiuj - wklej. A jeżeli szukasz odpowiedzi na hypperealu czy erowidzie, to długa droga przed tobą. Na uzależnienie narażony jest każdy. Wiek, czas płeć, kolor skóry nic nie robi różnicy. Choć jest profil osób które są na to bardziej narażone.
Są to osoby z rodzin, gdzie jest patologia (jak dzieciak zyje w swiecie bajki gdzie ma co chce itp to tez patologia), gdzie nie może się odnaleźć, gdzie brak zrozumienia, czy swojego miejsca. I są na to podatne osoby słabsze psychicznie tzn które mają kłopoty z adaptacją, pewnością siebie itp, czy wrażliwe. W późniejszym wieku są to osoby z niestabilną osobowością, samotne, lub takie które od dziecka mają z tym problem. Oporne na leczenie, tego bym nie użył. Niechęć leczenia się, jest wpisana w tą chorobę. Schemat często wygląda tak samo, albo młoda osoba ma presje grupy, i potem inni mają swoje życie a ten jeden prowadzi kontynuacje dzieciństwa i ćpa, albo samotna osoba, znajdzie jakieś bzdury w internecie i zacznie testować, aż coś się stanie, powie dosyć, i wytrwa parę dni w postanowieniu i potem jedzie dalej bo problem bycia samotnym nie został rozwiązany i przyczyna jest nadal. Jest wiele spekulacji, na temat leczenie, sposobu leczenia, miejsca leczenia etc. Jednak im bardziej się to zmienia tym rośnie skuteczność. Wyborów jest na pewno parę, a ośrodek, nie da nikomu czegoś co nazywają podejściem indywidualnym. Tego za darmo się tu nie otrzymuje. Taka prawda. Więc jak ktoś się leczy czy leczył, niech napisze jak to wyglądało.

Odnośnik do komentarza

Hej Rasz,

Pomyśl nad założeniem własnego forum. Po lewej stronie masz pasek z forami o różnorakiej tematyce.
Tutaj na stronie / link/, również po lewej stronie, masz opcje " załóż forum"
http://forum.abczdrowie.pl/
Możesz stworzyć forum "Uzależnienia" lub "Wychodzenie z uzależnień"...
Wszystko będzie jasne i klarowne, a Ty będziesz mógł tam odpowiadać, na ewentualne pytania forumowiczów. Bez zbędnego wyszukiwania wątku na Forum Psychologia.
Proponowałabym również, aby to jakoś posegregować, bo jak piszesz sporo tekstu, to nie wszyscy są w stanie przez to przebrnąć.
Osobny wątek - "Rodzina", osobny " Nie diagnozuj się w sieci" itd.

Moja luźna propozycja ; ) Fajnie mieć taki kąt...szkoda marnować wiedzy.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Hej Rasz,

Pomyśl nad założeniem własnego forum. Po lewej stronie masz pasek z forami o różnorakiej tematyce.
Tutaj na stronie / link/, również po lewej stronie, masz opcje " załóż forum"
http://forum.abczdrowie.pl/
Możesz stworzyć forum "Uzależnienia" lub "Wychodzenie z uzależnień"...
Wszystko będzie jasne i klarowne, a Ty będziesz mógł tam odpowiadać, na ewentualne pytania forumowiczów. Bez zbędnego wyszukiwania wątku na Forum Psychologia.
Proponowałabym również, aby to jakoś posegregować, bo jak piszesz sporo tekstu, to nie wszyscy są w stanie przez to przebrnąć.
Osobny wątek - "Rodzina", osobny " Nie diagnozuj się w sieci" itd.

Moja luźna propozycja ; ) Fajnie mieć taki kąt...szkoda marnować wiedzy.

Wiedzy, zależy dla kogo. Widzisz, nie wiem czy wypada zakładać coś takiego, mimo, ze wiele osób do mnie pisze maile, i zaczyna zdawać sobię sprawę z problemu, nie jest to 100 osób ale każda osoba która ma większe szanse, motywacje, czy wiedzę, to ogromny sukces. A wiedzę, jakbym stanął przed komisją psychiatry, terapeuty i psychologa wygnali by mnie i skazali na chłostę.
Dziś wróciłem od psychiatry, na NFZ, siedziałem z dwie godziny, co chwilę ludzie pukali, że się spieszą ale jakoś się zagadałem z lekarzem. Bo święta, i dużo benzo zapisywał, i musiał przypomnieć sobie co nieco zanim przepisał mi to co może mi pomóc w powrocie receptorów DA do normalnej wydajności. Zdanie ordynatora z detoksu w pewnym mieście było podstawą, Doksepina 100mg wieczór, ketrel 50mg rano, on dodał, L-Dopę i tyrozynę w leku Madopar i selegilinę ja bupropion w dawce 450mg. Neuroleptyki mogą wyciszyć receptory, które chcąc się normować zaczną być bardziej aktywne (ale to będzie tak nie przyjemne, że na pewno pojawi się głód który nie podlega dyskusji), stymulantów też nie wezmę, bo pobudzane dopaminą receptory, będą wolno się regenerować bądź w ogóle. Wyszła opcja leków które zwiększą stężenie dopaminy która będzie stymulować receptor jednak nie tak silnie by nie regenerował on się w stronę zwiększenia odpowiedzi na dopaminę. Chodzi o receptor głównie D2. Te leki przeciętnie zadziałały by bardzo mocno, w przypadku tolerancji na dopaminę przez brak receptorów, te leki nie podniosą jej stężenia nawet w 1/5 tak mocno jak amfetamina i zmuszą mózg do ich regeneracji i utrzymując jednocześnie wyższy poziom niż bez nich, który zmniejszy dysforię, anhedonię, itp. które są przyczyną głodu. To nie szablonowe leczenie, wielu lekarzy szerzyło by farmazony, o niebezpieczeństwie interakcji.
Gdzie na synergii działania tych leków właśnie opiera się ta metoda. Wszelkie niebezpieczeństwa, łączenia tych leków to indywidualne podejście oraz decyzja mojej osoby która zdaje sobie sprawę z tego co robi. Nie polecam brania schematu leczenia tymi lekami nikomu, kto to czyta, ponieważ u niektórych może wystąpić np, reakcja alergiczna na lek, nadwrażliwość, za duża siła działania niewymierna do skali obszaru zamierzanych zmian, brak opisu w literaturze medycznej podobnego schematu łączenia leków jako leczenie z wyboru, lub błędny opis łączenia podobnych substancji z nieznanego źródła.

Śmieszne jest to jak lekarze między sobą reaguja na informacje o których dobrze wiedzą. Np zdziwienie b. dobrego psychiatry specjalisty od uzaleznień "KTO WYMYSIŁ ŻEBY TAK ODSTAWIAĆ BENZODIAZEPINY, JA TO ROBIĘ W 10 DNI, 10 dni? ja ćpam je 10 lat... TAKA METODA JEST RZADKO STOSOWANA W PRZYPADKACH GDY OBJAWY ODSTAWIENNE SĄ PRZEWLEKŁE I WYNIKAJĄ Z PRZYJMOWANIA LEKU PRZEZ BARDZO DŁUGI OKRES CZASU, TO TRWA DŁUGO CZASEM ROK, powtarzam ćpam 10 lat.. Kolejny "jestem osobą uzależnioną, od... dochodziło do dawek..(przerywa wywiad) TAK ROZUMIEM, JA PANU LEKÓW NIE PRZEPISZĘ I RADZĘ UDAĆ SIĘ NA ODWYK DO SPECJALNEGO OŚRODKA,... xD! szkoda, że przerwał pan przed zadaniem pytania czy przypadkiem nie byłem tam raz lub 7. to raz... i poleca mi pan tracić czas na wejście w uniwersalną odpowiedź która nie brudzi panu rąk podjęciem się ryzyka innych metod..(Przerywa) WIEM JAKIE TO TRUDNE, TO JEDYNE ROZWIĄZANIE. Wszystko gdzie ktoś swoim wysiłkiem coś wymyślił, pokazuje osoby ograniczone widzące tylko to co im świat dał, nic dalej, bo po co tam patrzeć i coś zmieniać? wstaję, idę w pizdu. "Reakcja na leki, oburzony starszy neurolog": MŁODY CZŁOWIEKU JAKBYŚ BYŁ ŚWIADOM TEGO CO MÓWISZ TO BYŚ MILCZAŁ, ŻADEN LEKARZ NIE POMOŻE CI W CZYMŚ TAK BEZMYŚLNYM, TO ŚMIESZNE, SKĄD TEN POMYSŁ?"... pomysł narodził się z potrzeby, a ja chciałem usłyszeć to co pan powiedział, żadnych faktów, przykładów, zero konkretów, argumentów, tylko kolejne "nie bo..? " Do widzenia.
Nie założę konkretnego forum, czy strony do momentu aż nie będę miał jasnej sytuacji z tym co się nadal dzieje ze mną po tej cholernej amfetaminie.
A co u ciebie po za tym?

Odnośnik do komentarza

Rasz,

Jeśli chcesz odpowiadać na maile, to Twoja decyzja :)
/Choć wiem, że za tym nie przepadasz/
Chciałam Ci ulżyć ( jakkolwiek to zabrzmi ;) )
Wiesz, na swoim forum masz jasną sytuacje.
Ale już nie męczę...

Te doktory panie, to się chyba umówiły na cudowne hasło wytrych - - -> RADZĘ UDAĆ SIĘ NA ODWYK DO SPECJALNEGO OŚRODKA!

U mnie ok, chociaż tak jak przewidziałam...zaczęły się gorzkie żale.
Dam radę.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Rasz,

Jeśli chcesz odpowiadać na maile, to Twoja decyzja :)
/Choć wiem, że za tym nie przepadasz/
Chciałam Ci ulżyć ( jakkolwiek to zabrzmi ;) )
Wiesz, na swoim forum masz jasną sytuacje.
Ale już nie męczę...

Te doktory panie, to się chyba umówiły na cudowne hasło wytrych - - -> RADZĘ UDAĆ SIĘ NA ODWYK DO SPECJALNEGO OŚRODKA!

U mnie ok, chociaż tak jak przewidziałam...zaczęły się gorzkie żale.
Dam radę.

Zgłaszam się na menczennika wysłuchania twojej audycji o gorzkich żalach. Uwierz, potrafię słuchać ;)
A i z tą ulgą to wiesz.. a niech stracę wchodzę w to! :P

W ogóle jest taka pani mgr Kamila Krocz
Bardzo angażuje się odpisując praktycznie we wszystkich tematach i mimo, że przypuszczam, że o uzależnieniu nie wie zbyt wiele stworzyła na stronie w paru punktach jego opis. Tylko, że jest tam dużo nieprawidłowości, i nawet nie chciałem go czytać ale jedna rzecz zmusiła mnie do odpowiedzi, którą mam nadzieję ta pani przeczyta. Czy zdaje sobie sprawę, że może komuś narobić niemały problem?, jeżeli ktoś szuka pomocy i trafi na taki opis.
Ja kiedyś szukając trafiłem na notkę lekarza, jak się okazało po tym gdy się podparłem o jego teorię znalazłem się w tragicznym położeniu. I nie odmówiłem sobie korekty bo to co przeczytałem nie powinno mieć miejsca. Oraz autorka gdy przeczyta jak to wygląda, powinna schować dumę do kieszeni i poprawić nie tylko punkt 3.1.

3.1. Terapia substytucyjna

Każda z metod ma swoje plusy, ale i ograniczenia. Niektóre metody terapii można ze sobą łączyć. Metodą wywołującą największe kontrowersje jest z pewnością terapia substytucyjna. Polega ona na zastępowaniu dożylnych narkotyków doustnymi preparatami przepisywanymi przez lekarza, które dają te same efekty farmakologiczne. Podawanie takiego preparatu ma na celu zlikwidowanie przyzwyczajenia fizycznego organizmu, które w przypadku dożylnych narkotyków (np. heroiny) jest największym problemem w terapii. Założeniem terapii jest osłabienie motywacji do zażywania narkotyków dożylnych przez wyeliminowanie bardzo nieprzyjemnych objawów abstynencyjnych. Dodatkowo niwelowane jest w ten sposób ryzyko przenoszenia chorób związanych ze stosowaniem brudnych igieł. Proces podawania narkotyku w sposób kontrolowany odbywa się najczęściej w specjalnym ośrodku ambulatoryjnym, gdyż wystarcza podawanie go raz na dobę. Trzeba pamiętać, że terapia metadonowa to jedynie wstęp do długotrwałego leczenia. Pacjent pozostaje bowiem nadal uzależniony od narkotyku, ale mniej szkodliwego i podawanego pod kontrolą lekarską. Celem leczenia jest stopniowe zmniejszanie dawek metadonu i jednoczesne prowadzenie zajęć terapeutycznych. Takie postępowanie lecznicze jest przeciwieństwem metody polegającej na przystąpieniu do właściwego leczenia po uprzedniej detoksykacji organizmu.

moja mała korekta faktów.
Raszer • 18-12-2014, 16:08

Ma pani wiedzę udziela się fajnię. Lecz przymykam oko nie reagując na błędy w temacie w którym pani chyba specjalie nie ma wiele wspólnego opierając swoje założenia na tym co mówią podręczniki? Albo po prostu podpowiada logika, coś czego uzależniony nie widzi. Niezależnie od pani reakcji, chcę panią poinforować, że informacja na temat leczenia substytucyjnego tu opisana przez pannia, jest infantylna, i niesie bezpośrednie zagrożenie lub zrozumienie, że nie ma wyjścia bo mimo, że ćpa opiaty, nie wejdzie na substytucję. Proszę pamiętać, że może trafiić się osoba która będzie pod wrażeniem ilości pani wypowiedzi, i łyknie te bzdury o substytucji. Po pierwsze, nie wiem gdzie pani była w okresie gdzie to wszystko się działo. Zapewne na uczelni, książki nie zawierały nic co mogło być spokrewnione ze słowem pomocne. To się tworzyło. To, ze jakaś heroina dożylna to co to jest wedlug pani? W czym jest gorsze niż inne narkotyki, jeszcze nazywane lekami, narkotyczne, które przez to, że błyskawicznie się rozpuszczaja w tłuszczach powodują rasz na receptory opioidowe mi dając efet podobny, większy, niż heroina. Do tego wolniej się wydalają, oxykodon, hydrokodon, hydromorfon, morfina, dihydromorfina, czy np łatwo dostepny potęzny fentanyl. Nawet kodeina na której mnie przyjęli na program, bo to opioid spowodowała, że ruszyłem. W gdańsku w monarze afery robili, że ma powstać punkt z metadonem! (gdzie według pani to to samo co heroina). Z drobna różnica, że nie daje haju. Taki szczegół. I monar miał swoją ofertę 3-4% osób które dały radę?.. a wiedzieli że metadon to abstynencja i nie trzeba z niego zejść żeby wejść w proces terapii, to pani kolejne zdanie które jest ważne a błednie przedstawione. 50/50 nabija abstynencję, zmniejszając szkody inni podejmują leczenie lub próby. Ja byłem tą osobą, która brała leki opioidowe ze stanów, bardzo silne, a po metadonie, źle się czułem. I wyskoczyłem, że chcę importu buprenorfiny. Wszyscy mnie wyśmiali w monarze, że przecież jest super, a ty jakieś kolejne "bzdety wymyślasz lekomanie". Potem, dotarłem do profesora, który powiedział, że to za słaby bloker. Ale nie słuchałem. I dostałem coś co jest bez wpływu na organizm, blokuje pułapwo. Tzn zjem 300 tab, a i tak receptor mi zablokowany jest w 30% to niepełny agonista, który przyśpiesza proces powrotu stanu mózgu, w którym receptory zaczynają same naturalnie pracować, czego nie daje metadon 100% agonista. I co? Profesor, zacząl sam stosować buprenorfinę jako pierwszy w Gdańsku. Potem pojawiło się to w innych miejscach, ale nadal tak żałośnie niewielu... trzech? punktach w polsce?. Ale na szczęśćie dobry lekarz, jak wie, z kim i z czym ma do czynienia, może przepisać buprenorfinę. Nie da sie naćpać, dawki buprenorfiny można rozciagać od paru mg do minimalnej 0,2 mg. 2 lata + substytucja efekt = po 4 latach kodeinek, morfiny i 4 kiedy undernet stanął otworem i bawiłem się w doc. Housa jedząc Vicodin jak tik taki. Potem fentanyl, był dla mnie gwoździem, który powoli domykał moją trumne. Ośrodki? hehe. Może pielgrzymki? bo to to samo, kiedy głód fizyczny na poziomie heroinowego, przez miesiąc zabrania ci wstać z ziemi z bólu, i potem ze trzy psychicznego parcia i nie możliwoci przyjęcia faktu, że tego ma nie być a to nie mija!. Substytucja jaką ma skuteczność? nie wiem ale dobija do 50% i nie idzie w dół ale w górę też nie. Bo polak mądry po szkodzie. Teraz ci z monaru jak znalazło się pare potwierdzonych przypadków skutecznej terapi buprenorfiną oraz terapią, ze skutkiem odstawienia o dużo lżejszym przebiegu niż w przypadku metadonu. To gorsze niż odstawienie heroiny. Więc proszę nie zabierać ludzią informacji która może uratować ich życie, do tego promuję informację, że jest to leczenie w którym niedogodności sa banalne. I mozna się skupić tylko na celu jakim jest nauka radzenia sobie ze sobą. Minęły 2 lata, mijam apteki, gdzie dostwłem dreszczy bo kodeina, morfina Internet, policja zabrała mi komputer, za leki niedopuszczone do obrotu. Ja mimo, że niepowinienem, nie istnieje coś takiego jak wyzwakacz. Widzę morfinę i nie kojarzy mi się to z niczym. Nie mam wspomnień które by mnie wołały, napawa mnie wstręt jak pomyślę o opiatach. Bo według teorii nawrotu, której ja nie biorę pod uwagę w tym wypadku czym ja mam się przejmować? Że leży tramal w domu. Fajnie. Ale ja jestem duży krok za tym, i nie oglądam się w strachu za siebie. Jak się stanie, że np, podczas zabiegu dostanę morfinę, co nie przywołuje wspomnień ani głodu, biorąc starą teorię, jest na to sposób. W b, rzadkich nawrotach dawka buprenorfiny jest tak mała, że nawet nie skuteczna. Biorący jest tak pewny siebie, i tego że da radę co jest niesamowite. Metadonowcy stekają o coraz większe dawki 100ml/150ml. Heh 40ml blokuje. A lekarze dają 150 potem nie mogą zejść z tego, a zły proces odstawiania metadonu to 100% powrotu do bardzo silnych opioidów, gdzie buprenorfina nadaje się na każdy lek opioidowy. A zerwanie leczenia na dużej dawce przypomina objawy odstawienia kodeiny, więc dla pani to musi być tyle co nic. Zalecam zgłębić temat nie tylko na podstawie analizy statystyk. Bo to się zmienia z każdym dniem. Pracują nad bardziej selektywnymi blokerami, i najlepsza podstawa, co podają zamiast metadonu na detoksie od opioidów? Tramadol. A pani zgodnie z tym co jest napisane a nie sprawdzone, by tego odradziła bo jest jak byk, nie stosować do leczenia zespołów abstynencyjnych. A każdy detoks i jego ordynator w polsce się zorietował w przeszłości przełamując zakaz bo wymagała tego sytuacja i kierując się wiedzą jaką ma logiką i podjęciem ryzyka , znalazł środek który znosi objawy od opioidów w 14-18 dni. Być może było to napisane niezbyt miło, ale jestem bardzo przeciw zastojowi, nie jestem magistrem, doktorem. Ale mam coś czego wy w książkach, filmach, nie poznacie co was zmusi do dokonania przełomu. To nie lekarz naciska latami lekarza na wprowadzenie nowego leku, o którym nikt nic nie wie. A chciałbym, pomagać ludzią szeroką szczegółową profilaktyką opartą nie tylko na tym co znamy ale np. na przewidywaniach, i słuchać pomysłów tysięcy ludzi, którzy walczą po 20 lat i ich zdanie może wnieść przełom. Ale nikt ich nie słucha. To jak ja mam wierzyć temu co mi mówią lekarze? terapeuci, pchają kolejne razy do ośrodków z zerowym efektem ale dalej nawet jak nie biorę tego, pan powinien udac się do monaru xD Nie do wiary!
Odpowiedz.

Odnośnik do komentarza

Opis pani mgr która w życiu wygląda po prostu inaczej w większości przypadków. Mój opis będzie pod tym postem.

2. Jak wspierać osoby uzależnione od narkotyków?

Narkotyki twarde, np. heroina, mają silny potencjał uzależniający. Uzależnienie psychiczne u niektórych osób może pojawić się już po pierwszej dawce. Osoba uzależniona traci kontrolę nad sobą, ma problemy z funkcjonowaniem w społeczeństwie, nie radzi sobie z prostymi obowiązkami, zaniedbuje rodzinę i przyjaciół. Jak pomóc osobie uzależnionej od środków odurzających?

Nie odwracaj się od uzależnionego, mimo że może być wykluczony ze społeczeństwa. Niekiedy narkomani są postrzegani stereotypowo i uznawani za kryminalistów (wiąże się to z faktem, że osoba silnie uzależniona może dopuścić się, np. kradzieży, aby kupić kolejną dawkę). Pamiętaj, że takie osoby także potrzebują wsparcia i szacunku!
Opowiedz osobie uzależnionej o możliwościach leczenia. Pozwól jej samej zdecydować o leczeniu uzależnienia. Nie próbuj jej zmusić, gdyż może podziałać to w sposób odwrotny do zamierzonego.
Detoks nie jest łatwym przeżyciem. Niektórzy czują się upokorzeni tym, że muszą iść na odwyk. Dlatego osoba uzależniona może potrzebować wsparcia, twoich odwiedzin. Musi wiedzieć, że po zakończeniu leczenia ktoś na nią czeka.
Nie opuszczaj uzależnionego po zakończeniu terapii. Wsparcie ze strony przyjaciół jest ważne, daje siły i nadzieję na przyszłość.
Jeśli jest potrzebne wsparcie finansowe, jako przyjaciel jesteś osobą, która powinna pomóc. Możesz opłacić rachunki, czynsz albo kupić jedzenie. Ale pamiętaj – nigdy nie dawaj osobie uzależnionej pieniędzy do ręki! Może to być zbyt silna pokusa, by sięgnąć po „działkę”, nawet jeśli detoks to już odległe wspomnienie.
Postaraj się zajmować czas osobie po odwyku. Zachęć ją do nowych przyjaźni – samodzielnie może mieć z tym problem lub nie odczuwać takiej potrzeby. Często towarzystwo, w którym obracał się wcześniej narkoman, ma luźne podejście do narkotyków i ułatwia do nich dostęp.

Raszer • 18-12-2014, 16:36

Ahhh...Wspieranie osób uzaleznionych. Wie pani jak co takie osoby robią z szacunkiem i wsparciem? Bez mrugnięcia okiem, są wstanie tak zagrać na uczuciach, że kolega z żalu odrazu da na ten "ostatni" raz. I tak do chwili aż się zoriętuje, że jest dymany w biały dzień przez osobę, której ktoś polecił pomagać!. Pomoc, to zachowanie dystansu emocjonalnego, brak jakiego kolwiek wsparcia finansowego w postaci gotówki, czy rzeczy, które można spieniężyć. Wyzbycie się problemu, gdzie taka osoba bedzie spała, to nie my ją mamy leczć to jej zadanie. Możemy pomagać, mówiąc, np: Ja cię na chatę nie wezmę i nie dlatego, że nie mogę, nie chce masz wybór np. ośrodek, albo ławka w parku, można desperacko powiedzieć (i dodam, nie pokazuj się przy mnie bo wstyd spójrz na siebie, pogadamy jak nie będziesz chodzącym dworcem). To oczywiście nie ruszy narkomana zbytnio. Sam nie sam, byle miał co ćpać. Ale samemu jest trudniej. A potem dochodzą sytuację, których przeskoczenie wymaga chociaż nabrania rodziny, że chcę sie leczyć! Strzelić szopkę o tym, że rozumiem co robiłem i opowiedzieć o możliwościach i chęciach leczenia... a skąd moi znajomi mieli mieć taką wiedze, co to i jak się leczy skoro np: studiowali prawo i głęboko w dupie mieli taki syf to nie ich bajka. Wsparcie to sam fakt, że twój były przyjaciel poświęci ci na tyle uwagi, i powie chłodno: Masz się ogarnąć i tylko tyle z rady było. Znajomi to nie terapeuci, a my robimy wszystko nawet jak wydaje nam się to dobre, żeby ich się pozbyć. Najlepiej odejść zanim się ich wykorzysta, okradnie w najlepszym wypadku i tak doprowadzi do sytuacji w której nie będzie potem łatwo o wybaczenie.
NASTĘPNA CIEKAWOSTKA: Detoks nie jest łatwy. To taki okres jak np, trafiłlem do więzienia w czasię ciągu. Wyłem z bólu jakby mi ktoś łamał kości, biegunka przebijała te które mają dzieci w etiopii, żygałem tak długo aż wyleciał tort z komunii. Płakałem, leżąc zlany potem, powykręcany w chińskie "S". A to co do tego działo w psychice to wszystkie najnieprzyjemniejsze i bolesne dla mnie wspomnienia, chwile które były tak żywe, że je czułem do tego przekonanie, że to najgorsze co przywoływało rozmyślanie i wizualizację samobójstwa, to fakt, że to się powtórzy jeszcze, i będzie dużo mniej jak pani okrślila "łatwe". To proszę spróbować określić słowo leczenie a podpowiedź brzmi "trudne". ;] Jest kontrast?
Detoks to okres na który idzie się z zadowoleniem. Większość idzie tam, leżdy do góry dupą, wychodzi kiedy organizm uzna, że tolerancja opadła i nie trzeba tyle kasy i towaru na silny stan odurzenia. A personel zapewnia, że czasem wystąpi objaw pokroju lekkiej grypy. jeżeli grypa też jest niemile widziana, jest opcja farmakologicznej pacyfikacji, do tego stopnia, że w głowie jest ledwo słyszalne echo, "dostanie pan zastrzyk, zastrzyk, zastrzyk..".
I PANI ZDANIE OSOBA PO DETOKSIE POTRZEBUJE WSPARCIA. Jeżeli się leczy, wsparciem będzie podwiezienie jej do ośrodka. Lub taka osoba świeżo po krótkim czasie, też potrzebuje wsparcia często pieniędzy, bo ludzie mylą detoks z odwykiem! xD a ten odwyk czy 12 powtórek, nie zmienią nic, często nawet nie przerwą abstynencji, mama wysyła na siłę, biorę towar i mogę jechać. Pogadać z ludźmi w temacie itp.
Jako osoba która chce pomóc nabiera się na "biednego misia" i im bardziej wejdziesz w relacje tym bardziej się zwiążesz emocjami typu żal smutek chęć pomocy i zaszkodzisz.
To co możesz zrobić, to zejść ze sceny i życzyć powodzenia i możliwości kontynuacji znajomości, w chwili gdy osoba uzależniona, zmieni swoje a chętnie zobaczysz zmiany, bo te puste słowa są już potem drażniące.
"Nie próbować zmuszać do terapii". Takie coś nie istnieje.
"Towarzystwo w którym obracał się narkoman, często ma dostęp do narkotyków"
Towarzystwo jest często w miarę stałe, zwiększa się grupa jak ćpun poznaje ćpuna kolegę itp. Więc to tez kolejny argument, żeby nie stać w kolejkach po ten durny metadon w 20 osobowej grupie narkusów, gdzie każdy sprzedaje, clonazepam, tramal, amfetaminę i trwa dyskusja czym i jak najlepiej się najebać.
Na bunandolu byłem sam jak i całe leczenie odkąd potraktowałem je serio, odciąłem się.
Zbija mnie też zdanie, "postaraj się zajmować mu czas". Ktoś ma go zabrać na lody? Czy pomilczeć razem.
Terapia ma nauczyć nas szukania sobie samemu tego czasu i konstruktywnego radzenia sobie, oraz osób które chętnie poświęcą nam czas jak my im, i rzeka tematów nie zniknie. Pierwsze podejście do odwyku w sumie zawsze próba nie udana ale za to jaki argument ma do manipulacji, "ja się staram, walczę, leczę". Taki narkoman skorzysta z czasu jaki ktoś mu zaoferuje, za głupią próbę gówno wartą dla ćpuna, która podkolorowana dała iskrę nadzieji i spokoju osobą bliskim. A te w nagrodę "pozwolą odpocząć" zamiast naciskać w tym właśnie momencie! Ćpun bez namysłu skorzysta po raz kolejny z tego schematu podbudowując chwilowo wiarę, dalej tnąc na kasę i na co się da. To jedna z kluczowych rzeczy, których rodzina nigdy nie zobaczy.
Kurczę, to jest Pani zdaniem "przykre" stwierdzenie, że są porównywani do kryminalistów xD. to są prawie sami kryminaliści. A słowa do nich nie docierają, ani te, że są nikim, że to ćpuny, złodzieje, bo kradną na potęgę a mus pogoni za mamoną tak czy siak sprowadzą na takich wyrok.
Jest coś jeszcze ważnego, często koledzy narkomana, powodują, że osoba którą Pani stawia w roli przyjaciela zostaje wciągnięta banalną manipulacją i skończy jak kolega z metką ćpuna, który raczej nie będzie miał łatwo, nawet nie widząc, w nim winy, bo o jej nie zna zachowuje się jakby ten dał mu prezent, bo jest tak zajebiście na haju.
To takie fakty widziałem zbyt często i całe szczęście, że nikt mi nie pomagał bo inni stracili nieodwracalnie najważniejsze osoby, jedyne.
Odpowiedz

Odnośnik do komentarza

Wyjście z uzależnienia jest zarazem bardzo proste jak i bardzo trudne. Proste są metody - odstawiasz dragi, zakładasz sobie zeszyt i zadajesz sobie pytania, na które odpowiadasz (skoro wstydzisz się mówić coś terapeucie). Pytania np dotyczące tego co dają Ci narkotyki, jak możesz zastąpić ich brak. Niektórym dragi służą do wyciągnięcia nauki: biorę, wiem jak się po tym czuję i wyciągam z tego naukę co mogę wprowadzić do swojego zachowania na trzeźwo z tej fazy. Nie powinno się uzależniać tego od pigułki czy proszku bo to mózg tworzy te myśli a nie narkotyk. Narkotyk myśli za Ciebie automatycznie. Druga sprawa to dojście do przyczyn nałogu co jest proste tylko trzeba być ze sobą szczerym. Kluczowe jest jednak zrobienie tego czego ty Raszer nie zrobiłeś i dlatego uważam, że nie powinieneś udzielać rad. Jak odstawiasz narkotyki to najważniejsze jest silne postanowienie, że więcej już nie bierzesz. Jeśli przegrywasz to nie nałóg jest za silny tylko Ty jesteś lamusem. Weź pełną odpowiedzialność i nie tłumacz się receptorami. Bo odstawiając dragi biorąc cały czas inne psujesz sobie mózg do końca. Znam ludzi, którzy ćpali najgorsze rzeczy (za takie uważam mefedron i opiaty) i wyszli z tego. Nie wszyscy - niektórzy dalej biorą tylko zamiast mefy codziennie fetę raz na 2 tygodnie, piją alkohol. Czasem do końca życia trzeba coś brać jeśli popsułeś sobie mózg tym mieszaniem substancji. Ale nie pokazuj tego innym jako wzór...

Odnośnik do komentarza

Widzisz Rasz, jakbyś miał własne forum, to wątek nie zniknąłby w tłumie i Pani Kamila może by odpowiedziała.
Chociaż z drugiej strony, Forum Psychologia jest najbardziej oblegane.
Dziękuję Ci bardzo, że jesteś pełen poświęcenia i zgodziłeś się wysłuchać moich gorzkich żali : ) Tyle, że ja sama muszę sobie z tym poradzić.
I kurcze, jestem leniem, nie chce mi się zakładać FB ; )

js_11 obaj jesteście mądrymi facetami. Młodzi, po przejściach. Każdy ma inne doświadczenia. Chociaż czasem zupełnie nie rozumiem niektórych waszych posunięć, to jednak jesteście bardzo ciekawymi zjawiskami.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Witam
Nie było mnie jakiś czas. Ostatni post zapoczątkował dodatek farmakologi o nietypowym łączeniu. Dałem dupy i wziąłem amfetaminę. Poszedłem do lekarza i zażyłem co nieco wiedzy, potem razem z psychiatrą, neurologiem i telefonicznie ponownym kontaktem z ordynanotorem detoksu z miast ....
Włączone zostały leki. Więc powiem o co chodzi w uzależnieniu od amfetaminy.
Chodzi o rozregulowanie układu dopaminergicznego.
Nie będę opisywał szczegółowo ale postaram się przekazać to tak by dało się zrozumieć. Osoba która bierze amfetaminę, powoduje uwolnienie dopaminy która stymuluje receptor. Uwalnia ją wypychając ją ze (zbiorników) zapasowych, do tego blokuje wychwyt zwrotny, także w szczelinie presynaptycznej jest pełno dopaminy która non stop stymuluje receptory dopaminergiczne. Mózg stara się zachować równowagę i... zatrzymuje proces syntezy Dopaminy, do tego powoduje zanik receptorów które drażni dopamina. Dlatego w ostatniej fazie nawet największe dawki nic nie dadzą bo nie ma receptora który odbierze informacje od dopaminy.
Słowem jeżeli jest jej za dużo, organizm niszczy receptory i zatrzymuje syntezę, jak za mało, jest też źle bo czujemy się niesamowicie źle tu i tu są bardzo silne głody. Ale jest jeden Plus im mniej dopaminy, tym szybciej receptory się odnawiają, przeciwnie do działania po amfetaminie. Np neuroleptyki spowodują taki spadek dopaminy, że mózg wytworzy więcej receptorów które będą ją "wyłapywać". kosztem samopoczucia. Ja wybrałem opcje drugą, wolniej, ostrożniej ale żeby się nie wpakować w za dużą stymulację bo występuje silny głód gdy jesteśmy zbyt smutni albo zbyt weseli to są sytuacje gdy nadchodzi ochota. Dlatego najważniejsze jest utrzymanie równowagi.
Leki które przyjmuję to:
Bupropion 450mg
Selegilina 15mg
Madopar 62,5 + tyrozyna 600mg
Mobemid 150mg
Paroksetyna 10mg
Doxepin 75mg
Propranolol 10mg
Piracetam 2400mg
Relanium 25mg (benzodiazepiny schodzę oddzielnie etapami na dlugi czas, spowalniaja regeneracja receptorow sa nie na reke bardzo)
Estazolam 0,25mg
Tokovit 400 j.m
Lecytyna 1200mg
Buprenorfina 0,2mg co 3 dni
Magnez (domięśniowo)
Viantoletten 25 j.m (wit D3) recepta
Hydroxyzyna 25mg
I sporo wapna.

Zachodzą zmiany za parę dni jak dalej będzie tak jak dziś, że nie spałem w nocy, a noc wcześniej wziąłem amfetaminę która została wyparta przez inne leki i efekt był znikomy
Na pewno znika mobemid, znika L-dopa, znika estazolam, paroxetyna, tyrozyna, zmniejszam bupropion o 150, jeżeli tak przez 2-3 tyg bedzie unormowane to ok tak zostaje na jakis czas. A jak bedzie dysforia duza i glody to mam wrzucic modafinil co mi sie nie podoba.
Relacja będę pisał za każdym razem gdy coś ulegnie zmianie.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Amfetamina wyparta przez inne leki i po co było? :D

Zobacz co napisałaś.
Właśnie po to by amfetamine zamienić na leki, zakładałem,że to się nie uda. A przypadkiem wyszło, efekt podobny pozbawiony euforii. Teraz zmniejszyć dawki, i nie będzie trzeba znosić tego czego się znieść nie da. ;] tzn ja zakładam, że to i tak będzie lipa bo wole się najgorszego spodziewać, nim to zadziałało, leżałem jak pet, w kołdrze, zero życia. A tu nagle bezsenność i robienie wszystkiego. To tak, jak źle to ćpać, jak dobrze to zrobić sobie jeszcze lepiej.
Idealny przykład papieros po seksie ;]. Jak jest dobrze a wiemy, że możemy to poprawić robimy to. Tu muszę wysterować te leki, tzn ja mówię, co i jak ze mną, lekarz i terapeuta kierują co mam robić. Substytut, amfetaminy? bupropion i selegilina to są amfetaminy, nawet nie wiesz ile rzeczy to fenetylamin jest dookoła ciebie. Mniejsza, ciesze się, że w ogóle da się coś z tym zrobić i mam wszystko, żeby się nie oglądać za siebie. Trudno się zmotywowć do działania, iść do znajomych, rower cokolwiek, ale leki ułatwią mi odstawienie tego, bez depresji itp, jazd, ale wszystko trzeba samemu z siebie dać ;) Ale wiem, że wyjdę, z benzo też miało być 40 tyg, lekarz za bardzo przyśpiesza, dlatego nie jadę w dół z dawką na min 2 tygodnie. Poniżej 30mg o 2mg co tydzień, to i tak szybciej niz planowałem.
czemu to zdjecie sie nie laduje?...

monthly_2014_12/wychodzenie-z-uzaleznienia-jak-wygrac-z-samym-soba_2316.jpg

Odnośnik do komentarza

O jest wyświetla się.
Oto próba pomysłu zobrazowania prototypu projektu teorii godzinnej walki na kartce pełnej śladów walk długopisów gry szympansa w kółko i krzyżyk i pogadanki ze specjalistą. Polepszona moimi zajebistymi zdolnościami plastycznymi wersja pre-alfa zobrazowania założeń które spełnią leki, w przezajebistym programie Paint.

Dla porównania dodam oryginał xD

Jak ktoś skuma to proszę o info.

Odnośnik do komentarza

Raszer mam do Ciebie jedno pytanie. Jak sobie radzisz z faktem, że jesteśmy tylko tymi reakcjami w neuronach i sumą procesów zachodzących w mózgu? Bo ludzie niby o tym wiedzą ze szkoły i lekcji biologii ale nikt nie przywiązuje do tego wagi dopóki nie zostanie naukowcem (lub ekspertem w jakiejś dziedzinie dzięki doświadczeniu) lub właśnie zaczyna testować leki, narkotyki. To niby plus bo to trumna dla ego ale też dla wszystkiego tego czym było się wcześniej a w zasadzie dla tej osoby z małą świadomością, żyjącej sobie w hermetycznym świecie czarno białych przekonań. Z drugiej strony to mechanizm, który powoduje, że na trzeźwo człowiek nie znajduje potem szczęścia. To nie narkotyki to powodują bo są złe tylko one otwierają nieraz świadomość na pewne sprawy i ta świadomość jest przerażająca. I co dalej, taka osoba ma założyć rodzinę, iść do pracy w jakiejś korporacji po 8 godzin dziennie za marne grosze? Ludzie powiedzą "ćpun" i wtedy tym bardziej nie chce się wracać do tych ludzi i tego świata. I niestety motywacja do wyjścia z nałogu jest jedną z najgorszych jakie istnieją bo są 2 rodzaje motywacji: pozytywna i negatywna. Pozytywna motywuje do czegoś a negatywna jest motywacją do uniknięcia tego czego się nie chce. A przy wyjściu z nałogu motywacją jest odstawienie tego co Cię niszczy ale co dalej? Jakie plany na przyszłość? Człowiek, który nie ćpa a dojdzie do tego ma z tym problem. Niektórzy wieszali się bo pojęli za dużo z fizyki kwantowej a niektórzy doszli do takich wniosków studiując treści religijne. I pytanie może nie powinno brzmieć jak wygrać z samym sobą tylko może: jak wygrać z bezsensem egzystencji?

Odnośnik do komentarza

js_11
Raszer mam do Ciebie jedno pytanie. Jak sobie radzisz z faktem, że jesteśmy tylko tymi reakcjami w neuronach i sumą procesów zachodzących w mózgu? Bo ludzie niby o tym wiedzą ze szkoły i lekcji biologii ale nikt nie przywiązuje do tego wagi dopóki nie zostanie naukowcem (lub ekspertem w jakiejś dziedzinie dzięki doświadczeniu) lub właśnie zaczyna testować leki, narkotyki. To niby plus bo to trumna dla ego ale też dla wszystkiego tego czym było się wcześniej a w zasadzie dla tej osoby z małą świadomością, żyjącej sobie w hermetycznym świecie czarno białych przekonań. Z drugiej strony to mechanizm, który powoduje, że na trzeźwo człowiek nie znajduje potem szczęścia. To nie narkotyki to powodują bo są złe tylko one otwierają nieraz świadomość na pewne sprawy i ta świadomość jest przerażająca. I co dalej, taka osoba ma założyć rodzinę, iść do pracy w jakiejś korporacji po 8 godzin dziennie za marne grosze? Ludzie powiedzą "ćpun" i wtedy tym bardziej nie chce się wracać do tych ludzi i tego świata. I niestety motywacja do wyjścia z nałogu jest jedną z najgorszych jakie istnieją bo są 2 rodzaje motywacji: pozytywna i negatywna. Pozytywna motywuje do czegoś a negatywna jest motywacją do uniknięcia tego czego się nie chce. A przy wyjściu z nałogu motywacją jest odstawienie tego co Cię niszczy ale co dalej? Jakie plany na przyszłość? Człowiek, który nie ćpa a dojdzie do tego ma z tym problem. Niektórzy wieszali się bo pojęli za dużo z fizyki kwantowej a niektórzy doszli do takich wniosków studiując treści religijne. I pytanie może nie powinno brzmieć jak wygrać z samym sobą tylko może: jak wygrać z bezsensem egzystencji?

Jak każdy kto jest wyposażony w mózg, a lekcje biologii na które chodziłeś pilnie się ucząc conajwyżej ledwo ci wyjaśniły jakiej płci jesteś. Trumna dla ego.. kurczę myśl nad tym co piszesz. Hermetycznym owszem bo obecnie trzymam dystans żeby trzymać formę w spełnianiu celu. Świadomość, to coś co posiadam po tym, co przeszedłem, w 250% większej ilości niż Twoja za 20 lat. Życie widzę kolorowo, a Ty jesteś w czarno-bieli.

" Z drugiej strony to mechanizm, który powoduje, że na trzeźwo człowiek nie znajduje potem szczęścia. To nie narkotyki to powodują bo są złe tylko one otwierają nieraz świadomość na pewne sprawy i ta świadomość jest przerażająca. I co dalej, taka osoba ma założyć rodzinę"

Rodzinę, schronisko, burdel, co mi przyjdzie do głowy. Bagaż doświadczeń zwiększa kreatywność. I mówimy o czasie, kiedy nie ma styczności z narkotykami a duma z tego powoduje, że słowo szczęście jest u mnie tak drogie, że 60 pokoleń twojej rodziny by tego nie spłacilo.

Skorzystam z tego, co przeszedłem, spełnię swoje zalożenia a potem zarządzając własnym czasem, będę leczyl, takich, jak T. Trochę bardziej pozytywne spojrzenie na problem i wyciągnięcie z tego korzyści, ale nie każdy jest otwarty na zmiany swoich ciuchów, w których chodzi 2 tygodnie, a co dopiero na zmianę podejścia.

To, co napisałeś o motywacji jest bez sensu, bo ona jest albo jej nie ma. Jeśli próbujesz tworzyć takie mądrości jak: NEGATYWNA MOTYWACJA, bo to oksymoron. Sprawdź co to znaczy i nie tylko to. A co dalej? Masz wymienione wyżej, po uzyciu Twojej motywacji, kurwa....

"Człowiek, który nie ćpa a dojdzie do tego ma z tym problem. " - to ma problem, każdy ma jakieś, ja się ruszyłem, żeby go nie mieć. W 90% przypadków dochodzi do momentu 'zesraj się a nie daj się'.

W przypadku fizyków, widac tak byli skupieni na sile grawitacji, że aż do piachu ich pociągnęła. Jeżeli studiowanie religijnych treści, pcha do wieszania się i to nie na krzyżu, to chyba cos jest nie halo? Przecież zamach na własne życie to grzech?! Nie kupuję takich rzecy jak 'Bartuś uzdrowiony, nie ćpa marihuany", bo to wiara a nie religia.
Nie działa tak, że pakujesz energię odmrażając sobie dupę w zimnym kościele, czy nie jedząc mięsa.

Liczy się wiara która jest lokomotywą dla wagonów wypchanych religiami, ze św. Mikołajem na końcu.
Uzależnienie jest walką z samym sobą, a Ty powalcz ze swoim bezsensem egzysencji zazynając od pozbycia się pretensji do życia.

Odnośnik do komentarza

Widzę, że niepotrzebnie napisałem poprzedni post bo niczego z niego nie zrozumiałeś. Pewnie z winy ego, które dziwnym trafem masz rozrośnięte do potęgi. Ciekawe czy to kwestia wpływu narkotyków na ciało migdałowate i moja teza o zmniejszeniu ego była błędna i poparta jedynie obserwacją otoczenia czy to tylko Twoja osobowość i reakcja na wzorce wyniesione z domu.

Świadomość, to coś co posiadam po tym, co przeszedłem, w 250% większej ilości niż Twoja za 20 lat.

Nie sądzę żebyś przeszedł tyle co ja i szczerze mówiąc nie życzę Ci tego. Może dopiero kiedy wylądujesz w rynsztoku się ockniesz a może już nigdy. Twoja świadomość jest przede wszystkim wyżarta przez prochy i taka jest prawda. Masz na własne życzenie to co wynika z głupoty a nie wyciągasz z tego wniosków. Przykro mi ale pewnie i tak tego nie zrozumiesz.

Życie widzę kolorowo, a Ty jesteś w czarno-bieli.

No po dragach na pewno widzisz kolorowo, może wręcz stroboskopowo. A są tam smoki? Nie wiem skąd Ci się ujebało, że widzę czarno biało ale cóż, to pewnie tylko kolejne urojenie. Ciężko tego uniknąć jak się jest aż takim ćpunem, który nawet nie potrafi przyswoić prostego do zrozumienia wpisu napisanego przeze mnie. Życzę Ci dobrze bo nie lubię jak ktokolwiek cierpi ale niestety dopóki nie zmienisz podejścia i nie nabierzesz pokory nie wróżę Ci odstawienia dragów. Wręcz robisz wszystko żeby dalej ćpać i dorabiasz do tego skomplikowane teorie o neuroprzekaźnikach i zastępowaniu gówna rzygami (mam nadzieję, że zrozumiałeś metaforę).

Rodzinę, schronisko, burdel, co mi przyjdzie do głowy

No, najlepiej załóż burdel. Nie zrozumiałeś o co mi chodziło. Widocznie nie masz takiego efektu, pewnie to wina upośledzenia neuronów i sam z siebie słabiej kojarzysz. Miałem na myśli dostrzeżenie bezsensu i iluzji. Już po marihuanie jest ten efekt a po dysocjantach i psychodelikach ludziom często otwierają się oczy na pewne ludzkie zachowania, które są bez sensu. A jeśli w parze idą zainteresowania światem to dostrzega się to, że system przekonań ludzi to zwyczajny matriks. Ich cele to ułuda. Im mniej świadomy człowiek tym bardziej ten cały świat jest dla niego normalny. I pisałem o mechanizmie kiedy ktoś bierze narkotyki i dostrzega bezsens całej egzystencji. Przestaje patrzeć na swoje cele i pragnienia jak na coś co trzeba spełnić. Zostają narkotyki i ewentualnie religia. I wtedy człowiek dostrzega jak straszna jest religia. Zostają narkotyki. A motywacją do wyjścia z tego jest własne zdrowie. Człowiek z niską samooceną nie szanuje swojego zdrowia a narkotyki zaniżają realną samoocenę (Twój narcyzm to też tylko przykrywka i sam o tym wiesz kiedy jesteś trzeźwy czyli w zasadzie nie wiesz, nieważne).

Skorzystam z tego, co przeszedłem, spełnię swoje zalożenia a potem zarządzając własnym czasem, będę leczyl, takich, jak T

Leczył z czego? Póki co to tacy jak ja leczą takich jak Ty ale napotykają na barierę czysto fizyczną - wyżarty narkotykami mózg pacjenta. Chyba już za długo ćpałeś i nic z Ciebie nie będzie :(

Trochę bardziej pozytywne spojrzenie na problem i wyciągnięcie z tego korzyści, ale nie każdy jest otwarty na zmiany swoich ciuchów, w których chodzi 2 tygodnie, a co dopiero na zmianę podejścia.

No tak i dlatego właśnie skończysz zaćpany gdzieś pod mostem bo z prochu powstałeś, proch wdupcasz i w proch się obrócisz. A ja zapalę sobie bata i strzelę piwko w weekend o ile zdrowie fizyczne mi pozwoli. Bo nie każdy ma taką idyllę jak Ty, że może niszczyć swój organizm chemią i ciągnąć tak przez kilkanaście lat. Niektórzy dbali o swoje zdrowie, uprawiali sporty i tak po prostu zachorowali i wiesz jak tacy ludzie patrzą na taki margines jak Ty? Wytłumaczyłbym Ci pewne sytuacje ale tego nie zrobię bo nie oczekuję, że byś zrozumiał. Do tego trzeba mieć empatię a feta pewnie i neurony lustrzane Ci wyniszczyła o ile je miałeś.

To, co napisałeś o motywacji jest bez sensu, bo ona jest albo jej nie ma. Jeśli próbujesz tworzyć takie mądrości jak: NEGATYWNA MOTYWACJA, bo to oksymoron

Możesz sobie podważać psychologię i pisać, że jest bez sensu. Bo jak czegoś nie rozumiesz to bez sensu. Tylko, że taką wiedzę mają już w gimnazjum na przedsiębiorczości http://zadane.pl/zadanie/7615501 Poczytaj i się doucz to może coś zrozumiesz. I nie kompromituj się już bo potem tylko tracę czas na odpisywanie oczywistości.

Sprawdź co to znaczy i nie tylko to

Ciekawe, że uważasz słowo znane dzieciom ze szkół podstawowych za na tyle trudne, że sugerujesz żebym sobie sprawdził :D Sprawdź sobie co to znaczy słowo "sugerujesz" bo pewnie też sprawia Ci podobną trudność :)

W 90% przypadków dochodzi do momentu 'zesraj się a nie daj się'.

Może w Twoim przypadku. A póki co tylko srasz i nie dajesz się przekonać do spojrzenia z normalnej perspektywy.

O fizyce i religii też nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że ludzie dochodzą do bezsensu egzystencji. Religia to opium a studiując to człowiek dostrzega iluzoryczność tego świata bo tego religie uczą (przynajmniej chrześcijaństwo i buddyzm). Potem niektórzy mądrzejsi dostrzegają iluzoryczność religii. Fizyka kwantowa pokazuje natomiast iluzoryczność świata i obala dawne przekonania.

Uzależnienie jest walką z samym sobą, a Ty powalcz ze swoim bezsensem egzysencji zazynając od pozbycia się pretensji do życia

Patrzysz znów przez pryzmat swojego ego z klapkami na oczach. Ty walczysz sam z sobą tak skutecznie, że się zabijasz wraz ze swoją świadomością. Lepiej byś powalczył ze swoimi słabościami tak jak ja to robię ale do tego trzeba sobie coś uświadomić. A pretensje do życia? Ty ich nie możesz mieć bo sam sobie zawalasz swoją głupotą (jesteś inteligentny ale nie potrafisz tym sterować). Ja nie miałem tyle szczęścia a i poznałem zdecydowanie za dużo ciemnej strony życia żeby uważać siebie i swoje cele za pępek świata. Ciała w czarnej folii wyjeżdżały na wózku z kółkami a ja byłem pewien, że moje też podzieli ich los. Myślałem sobie wtedy "a czemu tam jakiś ćpun nie wyjeżdża na takim wózku tylko ludzie mający dzieci i rodziny, którzy chorują nie z własnej winy?". Znam ludzi, którzy wyszli z narkotyków. Każdego z nich od Ciebie różniła jedna cecha.Oni mieli pokorę i jeszcze nie do końca przeżarty umysł. Takich ludzi wolałbym nie określać mianem ćpunów bo nie narkotyki były ich problemem. To był tylko skutek problemu.

I zanim na drugi raz zaczniesz się wymądrzać to odpowiedz sobie na pytanie. Czy pomogłeś komuś tymi niekonwencjonalnymi metodami? Czy dzięki nim jesteś czysty? Czy widzisz coś poza czubkiem swojego brudnego fiuta, o którym pisałeś wierszyki? Na 2 pierwsze pytania odpowiedź brzmi: NIE. Na trzecie to już nie wiem ale Ty tak. Tylko czy znów będziesz walczył z samym sobą i kminił jak siebie oszukać czy może wreszcie przyznasz się do tego, że przegrałeś i zaczniesz się podnosić? Szczerze mówiąc jak dla mnie możesz sobie zgnić w rynsztoku i snuć plany o swojej wielkości nawet w kanale bo chociaż to smutne to będziesz tam na własne życzenie i na skutek swojej głupoty. Może tego potrzebujesz żeby się czegoś nauczyć, nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Ponad 3/4 tego co napisałem skasowałem, bo to nie tak ma wyglądać.. Nie chce mi się analizować tego bo dużo piszę,
nie tylko tu. Ale jest coś co mnie zainteresowało. Jak znajdziesz "na siłę jakiś głupi pocisk olej to, to cot tu jest chce ci coś pokazać.
Słuchaj odebrałem ten przekaz tak a nie inaczej, nie chce mi się rozpisywać jakie mam ego, ale nie dam się po prostu ściągnąć w dół w życiu, możliwe, że nie jestem idealny i za wcześnie, żeby nie było widać efektów mojej przeszłości, choć mimo tego co robiłem odziwo dbałem o siebie, terapia również pokazuje mi jak wiele przedemną.
Nie mam się za ideał, uczę się ciąglę i tak jak ty ale nie musimy tego robić w ten sposób. Mam pomysł dla ciebie.
Są rzeczy które są i ale chciałbym poświecić trochę osobą, które prowadzą tą stronę o aktualizację ale to niżej opiszę.
Napisałem tak, bo pisałeś poniekąd z sensem, ale gdzieś po drodzę naglę znikał, jakbyś zwiechy łapał. Piszesz coś, ja się zastanawiam nad tym odpisać, bo napisałeś to normalnie ale kątem oka widzę dalej jakieś pierdoły o lekcjach biologi ze szkoły czy wisielcach. Nie traktuję tego poważnie i bo poprostu się nie da. To o czym mówię ty porównujesz to z co piszę z wiedzą ze szkolnej biologi bo czytasz wyraz neuron i nawet wiesz, że to związane z tym przedmiotem! Czytasz temat i co chwile powodujesz, że ja niebardzo mam z tobą o czym pisać.

Nie chodzi o ego, czasem też coś palnę bo się śmiać chcę, jaka przestrzeń dzieli osobę, która przeszła temat czytająć o nim kupę lat a ty wyskakujesz, strzelając rozbierznymi tematami, posypanymi nieudanym żartem.
Źle robię, że ci cisnę bo ciebie to wkurza i piszesz jeszcze bardziej aburdalne rzeczy które syfiąc temat i polską gramatykę.

Czytałem po łebkach to co napisałeś, bo w sumie to same pociski w moją stronę, a widzisz, łatwo daję się wkręcić w takie głupie gadanie a poważny w takim temacie. Muszę popracować nad tym, Tak nie może być.

Doczytam, twoje wrzuty tylko z dystansem, bo mam cel mały na tym forum. Czyt. Niżej.

Dobra, tu mam prośbę już przestańmy,
Jasno opiszę do czego jest ta strona.
Jestem spokojny o moje przekonanie jak ważne jest informacja którą otrzymają z jasnej, niewybrakowanej z opisem nie tylko te co powiedzą, ale czego się nie spodziewają. pomocy,
Chciałem też przez to co tu może mieć miejsce, dać jasny komunikat, że robią błędy, psychologą którzy wiedzą wszystko w każdym zakresie, od działania narkotyku, po opis jaie są, jak się leczy, po dwa posty dalej w temacie jestem gruba, i jeszcze odpowiedzi we wszysstkich możliwych tematach. I nie zrozumie, że robi źle bo to nie specjalista się wypowiada, nie mam magistra jeszcze ;]

Mało tego ich to chyba wkurwia.
Nikt nie rozwodzi się zbt konkretnie nad tym, by Profilaktyka była zorganizowana do takiej metody, która obniży ilość pacjentów w przyszłosći A jak problem się pojawi. To taka osoba często sama początkowo szuka info w necie, i trafia na coś co jest błędnie napisane, i do tego nie zachęca, do zmian (leczenia). Mówienie konkretnie osobie, która zapyta co zrobić jeżeli jest mi źle... nie daję rady
bo kiedyś na jakimś forum zrobiłam to co radzi specjalista i jestem wpieprzona bardziej niż kiedykolwiek. itp. Osoby które zadadzą pytania od (Jaram zioło po, biore heroinę 4 lata, co poradzisz) dostaną rzetelną odpowiedźi "pierwszego rzutu, i wszystkie inne metody któr inne metody, o których pierwszy raz słyszą lub słyszeli ale ale spotkali się z tym że specjalista się oburzył, że to on wybiera leczenie a które zna a nie pacjent mu tu dupę truje o jakiś cudach.
Często jak mają pomysł na siebie milczą bo boją się usłyszeć ,że ich stan jest gorszy niż myśleli i się stracą chęć podjęcia chociaż próby leczenia .

Świadomości z tematu ratowaniu ludzią życia. tobie bym tego nie powieżył, bo sprzedasz im ciężar głupoty i do tego nie zobaczysz problemu, żeby kogoś poczęstować i mieć na uwadzę że możesz mu zjebać życie, bo masz tak samo silne przekonanie o sojej racji tylko twoja zmusi cię do zmian, nie dojrzałeś do tego. Sklejasz na siłę wielkie wzniosłe mądrości, ale nie tylko są z tej szkoły z której wyssałeś wiedzę z biologi to na polski chyba w ogóle nie chodziłeś, bo tak się spinasz, żeby błysnąć, że sadzisz mi na temacie oksymoron.
Chłopaku zrozum jedną rzecz, ja nie czuję tego, że ty jesteś w takim punkcie w jakim uważasz. Wychodzi to w tym co piszesz, nie interesuje mnie twoja wiedza, nadejdzie czas zdobędziesz taką która nie będzie cię zmuszać do pisania pewnch rzeczy po prostu nie rozumiesz.
Ciebie jara jeszcze narkomania, nazwy narkotyków klimat,
Dodam, że inteligencja może być przeszkodą w wyjściu ciągle sam siebie przekonujesz coraz bardziej sensownym argumentem żeby zaćpać. Czasem wydaje mi się, że ci co mają sprany łeb może łatwiej wychodzą z nałogu,

Odnośnik do komentarza

Raszer już nie wiem jak Ci odpisać żebyś zrozumiał. Twoje wpisy potwierdzają to co o Tobie pisałem więc mógłbym nie pisać nic. Ale ja chciałem przemówić Ci do rozsądku, Ty natomiast potraktowałeś to jak pocisk. Jeśli coś nie pasuje do Twojej ciasnej, poznanej z internetu wizji świata to nie zgadzasz się i reagujesz wywyższaniem się (Twoja megalomania jest wręcz rzadko spotykana ale znam to bo kumple naćpani amfetaminą i koksem mają to samo tyle, że potem fazy nie ma i im przechodzi a Ty jesteś wiecznie na fazie). Bierzesz taką baterię leków, że w zasadzie już to skreśla Cie z dyskusji na czas brania. Odstawisz to pogadamy inaczej. Nie przyjmujesz żadnej krytyki, tworzysz swoją ciasną wizję świata i reagujesz całą gamą mechanizmów w celu uniknięcia dysonansu poznawczego. Potem kiedy opisuję te mechanizmy Ty nie rozumiesz i uważasz to za bełkot bo to co piszę pochodzi z wyższego poziomu niż wiedza z internetu o chemii w mózgu. To zupełnie inny poziom niż Twój amfetaminowy haj. Branie narkotyków zniekształca Ci rzeczywistość. Piszesz, że czytałeś moją wypowiedź po łebkach co tylko świadzczy o tym, że jej nie zrozumiałeś. Piszesz, że się zdenerwowałem Twoją wypowiedzią... tak, rozsierdził mnie ten fragment o tym, że za 20 lat nie przeżyję tego co Ty przeżyłeś do tej pory. To ten sam mechanizm, który wywołuje we mnie agresję do żuli i zdegenerowanych ćpunów, którzy niszczą swoje życie na własne życzenie. Znam tę gadkę, że mimo ćpania dbasz o siebie. To są mechanizmy ego broniące Cię przed przyznaniem sobie, że nie dbasz. Ego na siłę utrzymuje wysoki obraz samego siebie i szuka argumentów żeby jak najbardziej odwrócić prawdę na swoją korzyść. Można powiedzieć, że szuka alternatywnej wersji świata, w której faktycznie miałoby rację i udowadnia innym, że ta wersja jest prawdziwa podczas gdy większość widzi, że tak nie jest a dajesz się nabarać jedynie Ty sam. Możesz uważać to za pocisk ale ja wiem, że żeby pozbyć się problemu trzeba najpierw go dostrzegać takim jaki on jest. Przyznać się do winy i wziąć odpowiedzialność. Ty zaczynasz od dupy strony unikając dopuszczenia problemu do świadomości i dlatego jeśli tego nie zmienisz nigdy nie wyjdziesz z nałogu. Przynajmniej na trwałe. Zadałem Ci pytanie ilu osobom pomogła Twoja wiedza. Myślisz, że dlaczego ludzie denerwują się na to co piszesz? Są 2 możliwości. Dysonans poznawczy związany z unikaniem prawdy (w tym przypadku to nie wchodzi w grę bo nie mówisz o mechanizmach psychologicznych tylko o swoich teoriach, które nie trafiają w sedno). A druga możliwość to po prostu zdenerwowanie "co on gada? myśli, że zjadł wszystkie rozumy a mówi same głupoty".

bo tak się spinasz, żeby błysnąć, że sadzisz mi na temacie oksymoron.

To się nazywa właśnie mechanizm projekcji. Sam się spinasz żeby błysnąć więc zarzucasz to mi. Albo dlatego żeby uprzedzić mój atak (jeśli napiszesz pierwszy to wydaje Ci się, że masz przewagę) albo dlatego, że naprawdę myślisz, że się spinam to znasz tylko taki mechanizm, obserwujesz go u siebie i myślisz, że inni też tak mają. A to Ty zacząłeś i Ci to przypomnę:
Jeśli próbujesz tworzyć takie mądrości jak: NEGATYWNA MOTYWACJA, bo to oksymoron. Sprawdź co to znaczy i nie tylko to

Gubisz się, miotasz i zarzucasz mi jakieś kompletne absurdy, które sam wypierasz ze swojego ego. Musisz mieć zachowany czysty obraz siebie co jest zaburzeniem osobowości i powinieneś to leczyć na psychoterapii (no ale to też chyba niemożliwe bo podważałbyś to co mówi terapeuta mówiąc mu , że się nie zna i nie chodził na lekcje biologii - Ty za to negujesz wiedzę z gimnazjum z przedsiębiorczości i to już jest Twoim zdaniem ok). Wg mnie cierpisz na osobowość narcystyczną i wszystkim musisz udowadniać, że jesteś najlepszy. Zafundowałeś sobie lekcję pokory ćpaniem ale nic z niej nie wyciągnąłeś poza wiedzą z internetu o neuronach co denerwuje nawet lekarzy bo nikt nie lubi takich przemądrzałych bufonów. W życiu prywatnym szukasz klakierów, którzy będą Ci przyklaskiwać - dobrze trafiłem? Nie musisz odpisywać bo narcyz i tak nie zauważa tego, że tak jest i stara się udowodnić innym, że jest inaczej bo sam tak myśli.


Ciebie jara jeszcze narkomania, nazwy narkotyków klimat,

Chyba pomylili Ci się adresaci. Mnie jara ludzka psychika i to co z nią związane. Przede wszystkim to co najważniejsze czyli wzorce, myśli, przekonania, modele działania ego, sposoby zmiany przekonań, dostrzeganie uwarunkowań. I pisałem, że niektóre substancje powodują dostrzeganie uwarunkowań przez co się ich pozbywamy i już nie mamy takich celów jak większość ludu, który spełnia cudze sny i pracuje dla korporacji i złodzieji z rządu.

Pierwsza część, którą traktujesz za pocisk (co jest tylko dowodem na to co pisałem o Twoim ego) była w powyższym akapicie ale ten już przeczytaj uważnie bo teraz nie będzie żadnych pocisków tylko wytłumaczę Ci o co mi chodzi i skąd się wzięła moja wiedza. Zaczęło się od tego, że już w dzieciństwie dostrzegałem wiele absurdów tego świata. Ludzie coś tam robili ale dla mnie to było głupie. Dużo myślałem ale dalej jak każdy miałem na oczach klapki i instalowano mi społeczne przekonania i cele, które nie są moje. Potem zainteresowałem się tym tematem głębiej i poznawałem mechanizmy. I pewne substancje zażyte jednorazowo dużo mi dały. Dzięki połączeniu mojej wiedzy, intuicji i tego czego nauczyło mnie to co jest złe dla ćpunów ale dobre na jednorazowe testy teraz przewiduje myśli i reakcje ludzi. Nie w 100% bo nie jestem jasnowidzem ani wróżką (chociaż i takie epizody miałem, widzisz tutaj rozpada się kolejne przekonanie, że świat jest tylko zero jedynkowy i racjonalny i nic paranormalnego się nie dzieje). Mimo to świetnie mi idzie w życiu jedna rzecz - rozkminianie ludzi i ich osobowości. Przyjmuję wzorce patrzenia na świat jakimi oni się posługują, na żywo jeszcze obserwuję gesty, zapamiętuję często używane słowa i myślę takimi kategoriami jak ci ludzie. Sprawdzam czy te kategorie są zgodne z prawdą i korzystne, porównuję ze swoimi i z tymi uznawanymi przez psychologów za prawidłowe, z poglądami filozofów i religijnymi. Dlatego może warto dla Ciebie byłoby gdybyś posłuchał moich rad. Ale nie zmuszam Cię. Wybór należy do Ciebie. Mam nadzieję, że zmusiłem Cię trochę do myślenia i analizy oraz spojrzenia poza ego. Jeśli chcesz to mogę Ci to wyjaśnić na PW bo dużo łatwiej rozmawia się na bieżąco wymieniając zdania niż pisząc sobie długie posty jak te. Widzę, że bardzo dużo piszesz a ja też czasem mam myślotok i słowotok (dlatego dobrze się dzieje kiedy czasem zapalę marihuanę bo to zmniejsza nadpobudliwość i moje ruchowe ADHD). Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...