Skocz do zawartości
Forum

Zimny partner


Gość Mariolkajestem

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Mariolkajestem

Witam wszystkich,
Piszę tutaj, ponieważ już nie wiem, co mam zrobić! Jestem od roku w związku z rozwodnikiem (może to jest przyczyną jego zachowań?). Gdy starał się o moje względy, okazywał mi czułość i miłość, był wspaniały, troskliwy i opiekuńczy. Zmienił się, gdy juz udało mu się mnie w sobie rozkochać. Był coraz mniej czuły, gdy go nie przytulę sam tego nie zrobi, a przez ostatnie tygodnie mam wrażenie, że zaczyna się na mnie wyżywać z powodu swoich zawodowych problemów. Widzi, że przez niego płaczę, ale nie robi z tym zupełnie nic! Mówiłam mu, że mnie rani jego zachowanie, ale on upiera się przy swoim, że przeciez nic tekiego nie robi, że przesadzam itp. Co do uczuć- wspomniałam, że sam od siebie mi ich nie okazuje, gdy mu o tym powiedziałam, to oburzył się, że mam zbyt wygórowane wymagania, że chociażby sam fakt, że spotyka się ze mną jest okazem uczuć, bo gdyby mu nie zależało, to byśmy się nie widywali. Nie udaje mi się tych problemów z nim rozwiązać, bo on nie widzi w tym problemu. Za to mówi zawsze, że to pewnie z tego powodu wymyslam uczuciowe problemy, bo nie mam się czym zająć, że mam pracę po 3 godziny dziennie i za duzo czasu na myslenie, a on pracuje po 12 godzin i nie ma czasu mysleć o pierdołach typu wyznawanie miłości. Bardzo go kocham, on także coś czuje do mnie, choć ja już nie czuję, że to miłość z jego strony. Nie przyznaje się, że coś się zmieniło, że jego uczucia uległy zmianie, bo wg niego on je okazuje m.in. tym, że idzie ze mną na spotkanie, że sms-a odpisze- dla niego to wystarczające. Zastanawiam się, co się z nim stało?! Gdy zabiegał o mnie dawał mi tyle miłości, ciepła, a teraz musze wymuszać na nim, by cokolwiek okazał, ale on nie widzi problemu, bo wg niego nic się nie zmieniło! Powiedział też, że on jest facetem, a a facet nie potrzebuje ani okazywania uczuć, anoi adorowania, że jeżeli ja tez nie będę okazywała mu miłosci to jemu nie będzie przykro, bo żona mu w małżeństwie nigdy nie okazywała i dla niego to norma, on nie ma potrzeb, zeby być kochanym! Nie wiem, co mam o tym mysleć? Czy to ja zwariowałam i wymagam niemożliwego? A może to on jest skrzywiony małżeństwem, bo to rozwodnik. Z tego, co się dowiedziałam, to ich małżeństwo było bo było przez lata, zona miała kochanka, któremu własnie okazywała czułość itp. co mnie się teraz wydaje podejrzane, bo niby mężowi nie potrafiła. Dowiedziałam się, że także zarzucała mu to samo- czyli ten chłód. On mi mówił, że zarzucała mu to bezpodstawnie, a ja teraz widzę, że przecież ja mam z nim to samo obecnie! U nich też- na poczatku dobry, kochający, ciepły i po małżeństwie zimny się stał, u mnie tak samo- gdy weszliśmy w związek zaczął być zimny. Bardzo go kocham- zrobił wszystko, by mnie w sobie rozkochać, nie takiego jak teraz go pokochałam, a wrażliwego i czułego faceta. Nie chcę, by nasz związek się rozpadł, z tego powodu, proszę o radę, jak go przekonać, że czegoś mi brakuje, skoro on twierdzi, zę mi niczego nie brakuje. Druga sprawa jest taka, że niedawno pojawił się kolejny problem. Gdy on ma problemy zawodowe dla mnie jest niesamowicie lodowaty, nie da mi buziaka na powitanie, wygaduje mi wtedy wszystkie moje uczucia twierdząc, że mam zobaczyć, jakie on ma problemy, a jakie ja mam! Ze on ma chora matkę, do której musi jeździć itp. Oczywiście, wspieram go we wszystkim, zawsze staram się rozmawiać z nim, doradzać, pytam go, jak się czuje, choć on wtedy traktuje mnie raczej oschle. STaram się także w takich chwilach okazać mu więcej uczuć, zapewnić, ze może na mnie liczyć (pomoc zaproponuję, gdy mam możliwości), a tak to zawsze go wspieram, daje troskę i uwagę. Robię to, by widział, że mi naprawdę na nim zależy. Chcę mu także pokazać, że można zyć inaczej, że nie trzeba prowokować wśród bliskich kłótni, jeżeli ma się problem w pracy. Zastanawiam się, czy swoimi uczuciami i dbałością o niego mogę jakoś sprawić, że on zacznie funkcjonować normalnie w związkach?! Chcę zwykłego, ciepłego związku, gdzie dwoje ludzi może na siebie liczyć i się szanuje, a póki co widze, że on nie może mieć żadnego problemu, bo się na mnie wyładowuje wtedy, niszczy tym naszą relację. Do psychologa nie pójdzie, bo wg niego, jego zachowanie jest jest w 100% prawidłowe i żeby tego było mało... stwierdził, że wszyscy powinni się od niego tego uczyć, bo to gwarantuje... szczęscie i wiarę w siebie! Co moge jeszcze zrobić? W przyszłym roku planujemy wspólne mieszkanie i przyznam, ze się boję, jeżeli teraz już on ma takie dziwne cechy. Chcę, bysmy byli normalnym związkiem, a nie powtórek z jego małżeństwa, gdzie ponoć dzień w dzień z zoną się kłócili, tłukli nawet talerze. Ja często widzę, jakby mu brakowało jakichś takich emocji, dlatego zaczepia mnie, złośliwy bywa, ale mnie nie sprowokować nie potrafi, bo zawsze powtarzam mu łapiąc go za rękę: "Uspokój się, Kotku" Uspokaja się wtedy. Ale niepokoi mnie jego zachowanie, a ostatnia rzeczą, którą bym chciała, to zostawić go

Odnośnik do komentarza

Nie wierzę, że on się zmieni. Jest jaki jest i albo go takiego chcesz, albo powinnaś się rozstać.
To co robisz, na pewno nie poprawi sytuacji. Czyli płacz, twoje zdenerwowanie, nadskakiwanie mu, - to wszystko jedynie sprawi, że będzie zniecierpliwiony, a ty bardziej rozżalona.
Co mogę poradzić? Wstrzymaj się z tym wspólnym zamieszkaniem do czasu, aż sama będziesz wiedziała, czy z takim człowiekiem będziesz szczęśliwa.
Na razie się na to nie zanosi.

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

Wiem, że potrafi być dobry, troskliwy i czuły, bo właśnie przez kilka miesięcy starań o mnie taki był! nawet sam przyznawał wtedy, że lubi być przytulany itp. później mu przeszło i wyznał, że on nigdy w małżeństwie czułości nie potrzebował. W ogóle, to wciąż wydaje mi się, że żyję w cieniu jego małżeństwa, bo ciągle nasz związek odnosi do małżeństwa (że on w małżeństwie to lub tamto), a rozwiedziony jest już od prawie 7 lat. najgorsze jest to, ze on np. mówi: " Kiedyś zrobiłem dla Anki to i to, ale ona nigdy mnie nie doceniała,więc już nigdy nie będę tego robił" Często mam wrżenie, że obrywam za Ankę, że on mnie już nie da wiele- ani uczuć, ani poświęcenia, bo kiedyś już się komuś poświęcił i cierpiał przez to. A co ja jestem winna jego małżeństwu?! A wielu ostrzegało mnie, że z rozwiedzionymi facetami zawsze jest coś nie tak... Nie chciałam wierzyć, ale chyba coś w tych słowach jest! Nie wiem, co się z nim stało, nie wiem, jaki jest naprawdę- czy czuły jak w czasie, gdy chciał mnie zdobyć, czy zimny- jak teraz. Przeciez nie można mieć dwuch osobowości- jednej ciepłej, kochanej, a drugiej wręcz przeciwnej! Przeciez jedno wyklucza drugie! On potrafi w tej samej sytuacji zachowywać się zupełnie sprzecznie- raz szczęsliwy, że coś miłego go spotkało, że wspaniale się czuje, gdy jest kochany, a innym razem on nie potrzebuje nic, uczucia to dla niego głupota i strata czasu. Nie wiem już, co on mysli i jaki naprawdę jest... :-(

Odnośnik do komentarza

Chyba nie powinnaś się dziwić ,że jak o Ciebie zabiegał to był czuły ,itp,jak Cię zdobył ,nie musi się wysilać i pokazuje swoje prawdziwe oblicze,
tak często bywa...,
musisz się zdecydować...,on się nie zmieni bo teraz jest sobą,Twoje zabiegi na niewiele się zdadzą,a nawet mogą przynieść odwrotny skutek,
powiedz mu ,że Ci nie odpowiada taka relacja i zerwij znajomość,zobacz jak będzie reakcja lub zaakceptuj.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przeciez nie można mieć dwuch osobowości- jednej ciepłej, kochanej, a drugiej wręcz przeciwnej! Przeciez jedno wyklucza drugie!

Absolutnie nie wyklucza,ciepłe oblicze ma przykryć zimne,właśnie raniący partnera potrafią być przemili,itp.,to są osobowości chwiejne emocjonalnie i tak sobie "radzą"...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mariolkajestem, myślę, że to nic specjalnie nadzwyczajnego, że Twój parter na etapie zdobywania Ciebie pokazał się z jak najlepszej strony, a potem, gdy osiągnął to, co chciał, pokazał swoje prawdziwe oblicze. W wielu związkach ten schemat się powtarza. Chwali Ci się, że chcesz walczyć o tę relację, ale nie wiem, czy nie jest to przypadkiem walka z wiatrakami, tym bardziej, że Twój partner nie widzi problemu i nie chce iść do specjalisty. Wg niego, wszystko jest OK, a Ty wydziwiasz i przesadzasz, bo masz za dużo czasu do myślenia. Marginalizuje Twoje potrzeby i wyładowuje swoje frustracje (np. niepowodzenia w pracy) na Tobie. Zdaję sobie sprawę, że w grę wchodzą uczucia, dlatego będziesz usilnie szukała plusów Waszego związku. Tylko pamiętaj, że sama nie uzdrowisz Waszej relacji, jeśli partner Ci w tym nie pomoże, bo nie widzi żadnego problemu i konieczności wprowadzania żadnej zmiany. Nie jesteś do końca szczęśliwa w tym związku, komunikujesz to partnerowi, a on co? A on nic. Broni się, atakując Ciebie i Ty zostajesz w jeszcze większym dołku emocjonalnym. Co zrobić? Radziłabym skorzystać z terapii dla par, ale nie wiem, czy Twój partner się na to zgodzi. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

On nie zgodzi się na terapię, gdyż nie widzi problemu w swoim zachowaniu... Niepokoi mnie także jego wybuchowość nie w stosunku do mnie. Np. będąc u swoich rodziców jakas tam sytuacja go zdenerwowała, ale nie chodziło o nas ani o rodzinę i tak zaczął krzyczeć, przeklinać, że aż rodzice jego byli źli, że nie potrafi normalnie powiedzieć, co go drażni tylko musi wrzeszczeć na pół bloku, rękami machać, przeklinać okropnie, ręką trzaskać w stół. Te sytuacje sa bardzo częste. Wystarczy, ze cos gdzieś go zdenerwuje to natychmiast zaczyna o tym- nie mówić, a krzyczeć, po czym twierdzi, ze gdyby te emocje zatrzymał w sobie, to by się cały trząsł, a tak wyrzuci to z siebie i potem czuje się lekko, spokojnie. Zauważyłam, że jest strasznie nerwowy. Pytałam kiedyś, odkąd tak ma, powiedział, że od czasów, gdy się ożenił, gdy w domu z żoną codzienne kłótnie mieli i się przekrzykiwali przez lata lub wrzeszczeli na siebie przez drzwi, gdy ona zamykała się w pokoju i muzykę włączała i śpiewała, by go zagłuszyć. Najgorsze jest to, że do mnie nie musi krzyczeć, ja go słucham, a czasem stoi nade mną, opowiadajac coś i krzyczy opowiadając, jakbym głucha była! Dopiero jak mu powiem, że słyszę, co mówi, to ścisza głos.

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

Aha, gdy go kiedyś spytałam, dlaczego jest taki powściągliwy w okazywaniu uczuć, to wyznał mi, że boi się pozytywnie czuć i cieszyć się nami, bo nie chce się przyzwyczajać do przyjemnych uczuć, b gdyby przyszło mu to w życiu stracić, to spowodowałoby u niego ból. To był jeden raz, gdy powiedział mi coś takiego, w innych przypadkach mówi, że on nie potrzebuje miłych uczuć, jego nie trzeba kochac ani nic, on nie jest wymagający i od życia może dostać mniej niż minimum, bo nauczył się nie mieć pragnień. W sumie, to czasem mi go żal, bo widzę, że w nim "coś" siedzi, że jakiś lęk nim kieruje, choć zgrywa twardego bez uczuć. Nie wiem, jak dotrzeć do niego, bo jest typem strasznie zamknietym w sobie.

Odnośnik do komentarza

Ty uważasz,że możesz wpłynąć na jego osobowość,a to się po prostu nie da,nie mówi Ci też prawdy,bo nawet sam pewnie nie wie dlaczego jest taki a nie inny,na to wpływają geny,wychowanie,itp.,
Teraz jestem bliższa stwierdzeniu ,że jego osobowość jest chwiejna emocjonalnie,typ impulsywny i właśnie takie typy wyżywają się na najbliższych ,bo tak najłatwiej,zachowują się nieadekwatnie do sytuacji ,bo czasem byle co wyprowadza ich z równowagi, a w rzeczywistości jest kumulacją innych nagromadzonych w nich emocji,przy czym sami się nakręcają...,

bo oni muszą sobie ulżyć...a,że inni przez nich mają ciężko to w tej chwili mają gdzieś... i nic nie zrobisz,
jeśli chcesz z nim być to nigdy nie bierz ślubu ,bo będziesz miała takie jazdy ,które słyszałaś u rodziców,

to nie jest tak ,że on nie może się powstrzymać ,po prostu nie musi ,
w stosunku do Ciebie powściąga emocje ,bo wie,że pewnie byś go zostawiła jakby poszedł na całość.
Powinnaś być sobą ,mówić co myślisz ,nie miej dla niego taryfy ulgowej,bo jak będziesz się obchodziła z nim jak z jajkiem ,to potem się bardziej rozczarujesz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

Co do wychowania, to może mieć na to zasadniczy wpływ. Jego ojciec był alkoholikiem, budził ich po nocy, gdy byli dziećmi po pijanemu i przepytywał tabliczki mnożenia, był bardzo surowy. Mój partner młodo się ożenił, by uciec z tego domu. Ojciec nie szanował matki, była jak jego służąca, która ma mu ugotować, wyprać, nie raz ponoć ją uderzył. To bardzo dobra i kochajaca kobieta, teraz się nim opiekuje, jest leżący od lat po wylewie i dopiero teraz po tych latach i chorobie przeprosił rodzinę i dotarło do niego, jaki był zły. Choroba odmieniła go na starość

Odnośnik do komentarza

Dokładnie , oni wszyscy są tacy ciepli troskliwi i kochani na początku . Na początku zazwyczaj mają o co się starać a po tem gdy już zdąbędą już nie trzeba pokazywać tych wszystkich czułości bo po co skoro i tak już jesteś zaplontana w tą sieć ?
niestety ja także sądze że się nie zmini , a to ze już jeden rozwód miał także daje do myślenia , choć wiadomo nie koniecznie jego zachowanie było powodem ale myśle po przeczytaniu tego co napisałaś że jednym z wiekszych powodów... No niestety , widać że jesteś miłą i ciepłą osóbką - i takiego faceta powinnaś mieć. Wiadomo że jak sie kocha to woli sie naprawić i ma się wielką wiarę w zmiany itd. Ale musiało by nastąpić coś bardzo drastycznego żeby on to wszytko zobaczył i się zmienił , po rozmowach i tłumaczeniach ? nie ma szans...

Odnośnik do komentarza
Gość wszyscymamychoremamy

To mi podaje na znaki wodne.

Ryba:
Jego ojciec był alkoholikiem, budził ich po nocy, gdy byli dziećmi po pijanemu i przepytywał tabliczki mnożenia, był bardzo surowy.

Niemal jak mój stary. Bawił się w domowe nauczanie mojej starszej siostry i za każdą zła odpowiedź walił z liścia. a wszelkie problemy wychowawcze załatwiał pasem. Musiałam zasłaniać siostrę, to skutkowało, również i tym, że sama się uczyłam na 5/6 żeby nie mieć jazd.
_________________

Byłam z rakiem z przełomu na lwa, też nie za ciekawie. Alkoholizm, seksoholizm, egocentryzm, tupanie nóżką, byle mocniejsze dotknięcie kończyło się obrazą majestatu, dziecinność.

Skorpion też nie lepiej. Poczytaj sobie o tym co mówią o Matthew Mcconaughey'u jego byłe. Ponoć bardzo oziębły i mściwy typ. Sprawdzają się w koleżeństwie/przyjaźni, w związku będziesz czuć się samotnie.

_____________________
*ziemia+woda=błoto

Aha, gdy go kiedyś spytałam, dlaczego jest taki powściągliwy w okazywaniu uczuć, to wyznał mi, że boi się pozytywnie czuć i cieszyć się nami, bo nie chce się przyzwyczajać do przyjemnych uczuć, b gdyby przyszło mu to w życiu stracić, to spowodowałoby u niego ból.

Mam tak samo, do tego stanu doprowadził mnie nadmiar znaków wodnych w moim otoczeniu :D

Odnośnik do komentarza

Ciągle go rozgrzeszasz, chcesz do niego dotrzeć, po trochu winisz jego żonę.
A sama napisałaś, że żona uciekała od jego krzyku, zamykała się, nie chciała go słuchać, zagłuszała krzyki muzyką..
Czyli oni kłócili się? czy to on się awanturował...
Miałaś już próbki tego, jaki jest.
Wytrzymasz to? Chcesz tak żyć?

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

Ponoć strasznie się kłócili- jedno przekrzykiwało drugie, sąsiedzi policję wzywali, bo ci awanturowali się po nocach, żona garnkami w niego rzucała, talerze tłukła, on się wydzierał, drzwiami trzaskał. Czytałam takie rzeczy w papierach rozwodowych. Żona mu laptopa wywaliła przez okno, jak za dużo grał,- tam był dom wariatów!

Odnośnik do komentarza
Gość torfowisko_uroczysko

no pewnie że była patologia jak sąsiad groził sąsiadowi zabiciem dziecka za to, że ten mu zajął miejsce parkingowe :)

strasznie to niepoważne, jakieś kłótnie i rzucanie talerzami. dobrali się jak w korcu maku. a Tobie to w ogóle nie przeszkadza, że rozwodnik? :)

Odnośnik do komentarza
Gość Mariolkajestem

Nie, nie przeszkadza mi, że rozwodnik, choć jestem panną. Sporo na temat jego małżeństwa dowiedziałam się od jego córki. Córka jest... za ojcem, mówiła, że kocha matkę, ale że matka to strasznie kłótliwa osoba, zaczepliwa i w ogóle podziwia ojca, że wytrzymał z nią tyle lat i że ojciec krzyczał, bo był bezradny. Dziewczyna ma 16 lat, ma już własne zdanie wyrobione, nie jest zmanipulowana. Opowiadała, że matka była nie do zniesienia, poniewierała ojcem, wymyślała mu... kary w postaci np. braku kolacji, gdy nie spełnił jakiegoś obowiązku. On mi nawet tyle nie opowiedział, ile ta dziewczyna. On raczej był powściagliwy w opowieściach, przyznawał tylko, że jego związek był piekłem, bo wciąż kłótnie były, troszkę przeczytałam w papierach rozwodowych, resztę dopowiedziałą córka- nie pytana, tak sama z siebie mi się zwierzyła. Jak widać, facet ma przeszłośc nieciekawą i boję się, że samo dobro z mojej strony to za mało, by on potrafił w związku funkcjonować.

Odnośnik do komentarza

Pierwsze co muszę napisać, to to, że jesteś strasznie... Piszesz , że zakochałaś się w czułym, ciepłym człowieku, kiedy nawet on ci mówi, że taki nie jest. Udawał takiego. Jest zupełnie inny i pokazał już tę inną twarz. Jest zimny, dobrze mu z tym i nigdy się nie zmieni. Żona musiała znaleźć sobie kochanka, żeby zaspokajał jej potrzebę kochania i bycia kochaną. Ciekawe, bo kilka latek minęło, czy się z nim hajtnęłaś i czy ci już zniszczył życie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...