Skocz do zawartości
Forum

Mąż chce, żeby rodzice dokładali się do życia


Gość gabiiii

Rekomendowane odpowiedzi

Moj maz zarzadza finansami w domu niestety ani moje zarobki ani jego bie starczaja do"1".jakis spory czas temu oznajmil mi zebym nie musiala isc do dodatkowej pracy mam brac pieniadze od rodzicow.kiedys chcialam sie zbuntowac to powiedzial no to w takim razie nie bedzie na to czy na tamto..czuje sie zle z tym ze biore pieniadze od moich rodzicow on niby tez,ze mu jest wstyd..od jego rodzicow nigdy zadnej pomocy nie bylo.wedlug mnie on jest glowa rodziny i to on powinien zadbac o to zeby starczylo nie moi rodzice.ci uwazacie?

Odnośnik do komentarza

Mamy malutka coreczke ja dodatkowo sie ucze dziennie.normalnie gbyby szkoly nie bylo poszlabym do pracy.maz nie chce wiecej pracowac tzn nie chce nic dodatkowego znalesc tlumaczac to tym ze chce byc z corka..jemu chyba tak wygodniej brac te kilkaset zl od moich rodzicow.

Odnośnik do komentarza

~gabiiii, możecie przecież wspólnie zrobić zestawienie przychodów i wydatków (w zwykłej tabeli). Zobaczycie, na co idą pieniądze i na czym można zaoszczędzić, aby nie trzeba było brać od rodziców. Warto też zaplanować wydatki na przyszły miesiąc, a potem dbać o to, aby trzymać się tego planu. Notować skrupulatnie, ile na co poszło. Często można w ten sposób wykryć wycieki kasy i zatamować je.

Odnośnik do komentarza

Mamy wszystko wyliczone co do grosza doslownie wszystko idzie nam na "zycie"...ciezko jest wyzyc z jednej wyplaty jeszcze odkladamy na swoje konto bo teraz od 11 lat wynajmujemy tylko a ludzie ktorzy sa naszymi sasiadami sa z roku na rok coraz gorsi..

Odnośnik do komentarza

Skoro się uczysz dziennie i nie pracujesz ,to trochę zmienia postać rzeczy ,/z pierwszego postu wynikało ,że pracujesz/,
to do czasu skończenia nauki ,ja bym nie widziała nic zdrożnego jak rodzice pomagają skoro ich na to stać,

mąż ,że chce spędzać czas z dzieckiem to też dobrze,ale nauczcie się odmawiać niektórych rzeczy,jak brakuje kasy.

Nie rozumiem...od 11lat jesteście razem ,a Ty dziennie się uczysz ,dlaczego nie zaocznie,ile masz lat?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie wczesniej pracowalam byla to mentalnie wyczerpujaca mnie praca a ze od dziecka choruje na silna nerwice natrectw z depresja pewnego razu powiedzialam dosyc!maz poczatkowo wogole nie chcial slyszec zebym przrwala prace ktora mnie nerwowo wykancza w koncu powiedzial ze niby moge ale moi rodzice maja sie dokladac..po paru latach wymyslil ze musze skonczyc studia bo jak to zebym ja tylko siedziala na dupie a on pracowal na mnie..

Odnośnik do komentarza

~gabiiii, macie wyliczone na życie, ale... żyć można skromnie lub wystawnie. Chcę zrozumieć Waszą sytuację, więc dopytam: nie starcza Wam na chleb? Czy na fajki? (lub inne luksusy?)
Ja też nie widzę nic dziwnego, że rodzice Wam się dokładają, dopóki się uczysz - dobrze, że mają z czego, i chwała im, że chcą to w ogóle robić.
Pisałaś w pierwszym poście, że to mężczyzna jest głową rodziny i jego zadaniem jest dbanie o utrzymanie rodziny. Uważam, że takie stawianie sprawy w Waszej sytuacji jest nie fair. Wynika, że chcesz, aby mąż zaharowywał się po to, abyś Ty mogła się uczyć, na dodatek w trybie dziennym. Tak, jak pisali przedmówcy, z postu wynikało, że oboje pracujecie.

Odnośnik do komentarza

Np moja matka chrzestna n8gdy nie pracowala,zdrowa byla bo zawsze mowila ze ona chce pracowac w biurze nigdzie wiecej a ze matury nie miala to takiej pracy nigdy nie dostalaj-jej maz na nia i dziecko pracowal na kopalni i z tego co wiem to ona byla na rowni we wszystkim chociaz nie pracowala a mi moj maz tylko mowi chcesz swoje m4 to zasuwaj do szkoly pracy itd nie wazne ze bardzo zle takie obciazenie znosze ze popadam w stany depresyjne on na moja dupe nie bedzie robil.dlaczego inni mezowie zdrowym zona takiego czegos nie powiedza a ja mam to co mam i jeszxze takie cos slysze???

Odnośnik do komentarza

Nie na luksusy jest ryk jak przekrocze o 2 zl zakupy bo chcialam kupic lepsza szynke..wakacje po co? Lepsze warunki mieszkaniowe po co jemu jest dobrze tam gdzie jest po layach wojen dla swietego spokoju zdecydowal sie oszczedzac zeby kupic cos swojego..

Odnośnik do komentarza

Wiesz co, ~gabiiii... Powiem Ci, że czytam, co piszesz, i prawie nie wierzę. Wiesz, ile rodzin w Polsce nie ma na chleb? Wiesz, ile dzieci chodzi głodnych? Pomyśl tylko o osobach chorych, które zdane są na całodobową opiekę, na skutek czego ich rodziny nie mogą pracować... A dla Ciebie jest problemem, że sama nie pracujesz, a mąż ma iść na dwie zmiany, bo chcesz jechać na wakacje?! Rozumiem - każdy chce, ale jeśli mąż pracuje, a jego pensja nie starcza, nie możesz mu robić wyrzutów. Rozumiem też, że z pewnych względów trudniej Ci pracować, ale czy tylko tamta wyczerpująca mentalnie praca wchodzi w grę? Nie ma dla Ciebie żadnej innej? Większość z nas musi sobie zapracować na każdą bułkę, na wszystko, co do garnka idzie. I większość pracy jest wyczerpująca, nie chodzi się do roboty na wypoczynek. Czy Twój mąż ma lekką pracę, po której czuje się wypoczęty?
Może nieprecyzyjnie to wszystko opisałaś, ale na mój gust chcesz iść na łatwiznę. Co jest Twoim celem? Żeby mąż się zaorał, by spełnić Twoje wymagania finansowe? Starcza Wam na chleb, a to najważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Są panowie, którzy nie wyobrażają sobie, że żona ma pracować.
Jeśli żonie to odpowiada, to godzi się na takie warunki, na jakie pozwalają zarobki męża.
Nie ma nigdzie powiedziane, że mąż ma obowiązek tyrać na kilku posadach, by żyło im się w luksusie.
Mąż jak najbardziej słusznie robi, że chce mieć trochę czasu na odpoczynek, na kontakt z córką. Ma do tego pełne prawo.
Co z dzieckiem, gdy ty idziesz się uczyć? Kto ci pomaga, kto opiekuje się córką?

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem Ciebie Gabii, masz pretensje do męża o coś co albo jest słuszne, albo zupełnie normalne.
Po pierwsze: chyba nikt by nie chciał ciężko pracować na kilka etatów. A jeśli robi to bo chce zależy mu na kontakcie z dzieckiem, to bardzo dobrze i powinnaś się cieszyć.
Po drugie, chyba normalne, że jak z pieniędzmi jest ciężko, to się oszczędza tam gdzie się da, a nie jeszcze utrudnia się to partnerowi wykłócając się o każdą rzecz, aby była droższa i lepsza. Mam wrażenie że bardziej przykładasz wagę do materialnego standardu życia niż do więzi w rodzinie. Jeśli jednak tak bardzo Ci zależy na jego podniesieniu, to dlaczego sama nie pójdziesz do pracy? I dlaczego w takim razie przeszkadza Ci to, że rodzice się dokładają? Przecież to oznacza więcej pieniędzy, więc powinnaś się cieszyć.
Nie wiem też czemu wychodzisz z założenia, że to głównie na nim spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie. To normalne, że obie strony pracują(a przy tym dzielą się na pół obowiązkami domowymi), szczególnie przy trudnej sytuacji materialnej.

Odnośnik do komentarza

To taki stereotyp ,że mężczyzna powinien utrzymać rodzinę ,choć zdarzają się przypadki,że mąż wręcz nie pozwala pracować żonie...,
generalnie teraz faceci nie chcą sami utrzymywać rodziny lub nie dają rady...,z jednej strony to dobrze, bo kobiety stały się samodzielne ,niezależne finansowo od partnera,a to duży luksus ,również psychiczny.

Jeszcze kiedyś podziękujesz mężowi,chociaż w myślach,jak skończysz studia i będziesz mogła podjąć pracę,która Ci odpowiada,Twoje życie się zmieni na lepsze...,/masz jeszcze luksus studiowania dziennie,czego widzę nie doceniasz/.
Póki co się lecz ,jeśli jest taka potrzeba,wyciszaj się,skup się na nauce i dziecku ,
ja widzę ,że da się spokojnie żyć w w waszym związku tylko trzeba zmniejszyć wymaganie co do partnera i cieszyć się tym co się ma...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Kokardka87

Dziwne to wszystko. Maż pracuje Ty się uczysz i wam nie starcza w takich przypadkach robi się wszystko aby utrzymać rodzinę a nie ma się pretensje.... Jesteś dorosła i tak samo odpowiedzialna za status rodziny jak Twój mąż. Uczysz się dziennie? Jak miliony innych studentów, którzy do tego pracują. Dają korki, pracują zdalnie, na pół/ćwierć etatu, roznoszą ulotki czy wykladają towar w supermarketach. Zawsze to jakiś pieniądz. Nie możesz obarczać swojego męża wszystkimi problemami bo on sam nie da rady tego udźwignąć. Wcale się nie dziwię że w takiej sytuacji jest zły jak przekroczysz budżet o 2 zł na ,,lepszą szynkę" , bo was na tę lepszą szynkę nie stać i on pewnie się boi że w koncu zabraknie na cokolwiek. Pomyśl czy to nie jest egoistyczne myślenie z Twojej strony, on ma zapieprzać a ty bedziesz się uczyć, jeździć na wakacje i odkładac na wspólne mieszkanie... Zal mi tego faceta bo się zarobi na śmierć a TY i tak będziesz niezadowolona

Odnośnik do komentarza

Miałam identyczna sytuację jak Ty, no może oprócz dziecka. Mój mąż pracował, ja studiowałam dziennie kierunek techniczny. Nie przelewało się bo mąż zarabiał mało, więc poszłam do pracy. Studiowałam i pracowałam na raz. Nie mówię że jest lekko ale dzięki temu mąż nie musiał aż tak bardzo się zarzynać. mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu, na wakacje prawie nie wyjeżdżaliśmy ( krótki wypad na weekend, ewentualnie na wieś do rodziny). Da się studiować dziennie i pracować to nie jest żaden wyczyn. Dzięki temu ma się więcej kasy i poczucie że oboje się staracie....

Odnośnik do komentarza

Tak, dziecko robi dużą różnicę. Nadal jednak nie wiem co z dzieckiem, gdy ty idziesz na wykłady, a mąż do pracy.
Oddajesz do żłobka? Czy macie nianię? Czy to mama się nim opiekuje?
Nie odpowiedziałaś na pytanie więc domniemywam, że jakąś pomoc masz.
Może to być niania i pewnie mąż też za to płaci.
W całej tej sytuacji nie ma nic złego, dobrze że się uczysz a dziecko ma opiekę.
Jednak nie stawiaj wygórowanych żądań, nie naciskaj go zbytnio, bo w końcu chłop będzie miał dość i odejdzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...