Skocz do zawartości
Forum

Depresja partnera a trwałość związku


Ona_78

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,to mój pierwszy wpis na forum,wcześniej tylko czytałam,szukałam wsparcia,ale od jakiegoś czasu sytuacja z moich ukochanym przerasta mnie.W chwilach załamania zrywa ze mną,odrzuca pomoc,na dodatek nie możemy liczyć na wsparcie jego rodziców,jak już ojciec się do mnie przekonał,że chce pomóc jego synowi,to znowu jego matka jest przeciwko mnie.Na depresję zachorował po śmierci swojego pierwszego dziecka,teraz po wielu latach ma nawroty choroby,czuje presję ze strony matki,jej brak akceptacji mnie,przez co po raz któryś z kolei zrywa ze mną. Nie daje tłumaczenie,że jestem po to,żeby dać mu wsparcie,miłość,czego nie ma w domu rodzinnym,chciałabym go zabrać do siebie na stałe,ale nie wiem,czy on się na to zgodzi.Jakoś czuję spokój,bo wiem,że on również mnie kocha i nie chce się ze mną rozstać,ale nie wiem,jak do niego dotrzeć. Spotykaliśmy się już jakiś czas,jak zdecydował się mi wyjawić,że jest chory na depresję,nie odwróciłam się od niego,jak poprzednie kobiety,zrozumiałam,ale czasem nie daję rady ...

Odnośnik do komentarza

Witaj Ona_78
Czy Twój ukochany leczy tę depresję?
Tylko tędy droga. To poważne zaburzenie psychiczne. Potrzebna jest terapia i przyjmowanie leków.
Twoja pomoc jest bardzo ważna, ale samą miłością go nie wyleczysz.
Przygotuj się, że łatwo nie będzie. Odtrącenia nieuniknione. Z Twojej strony potrzebne są wielkie pokłady siły, miłości i zrozumienia.

Pozdrawiam serdecznie.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedź,tak leczy się na nią,niedawno jeszcze miał zwolnienie lekarskie.Zostawił mnie i wyjechał.Wrócił,przeprosił i było fajnie przez miesiąc.Jego mama jednak jest przeciwko temu,żeby się ze mną spotykał,a ja nie potrafię go tak zostawić,jeszcze wczoraj mu to pisałam,bo po raz enty chciał się ze mną rozstać,tym razem liczył na to,że ja to zakończę,ale wiem,bo dużo o tym czytam,że najgorszą rzeczą dla chorego na depresję jest zostawienie go samemu sobie.Domyślam się,że to jego kolejne przygnębienie jest z faktu nastawienia jego mamy,w sobotę gdy wrócił ode mnie do siebie,napisał mi,że mnie kocha nie nie jest ważne,co myśli jego mama,w niedzielę jechał z nią,na jej życzenie na groby daleko od domu,wieczorem rozmawialiśmy przez gg z z użyciem kamerki,ucieszony,buziaki posyłał,a od poniedziałku znów coś nie tak.Zmusił się chyba,żeby mi wczoraj odpisać,choć nie było to napawające optymizmem. Po pierwsze nie biorę jego słów już na poważnie,bo wiem,że to choroba,odpowiadam mu,że będzie dobrze,bo się kochamy,a po drugie czasem nie wyrabiam i chce mi się wyć ...

Odnośnik do komentarza

Tak,zdaję sobie sprawę,w co weszłam.Może to nie było uczciwe,że nie powiedział mi od razu,gdy się poznaliśmy,ale też się nie dziwię,bo wcześniej był zaręczony i wtedy powiedział ówczesnej wybrance,że choruje,ta się poddała i zerwała.Możliwe też,że rozwód,przez który przeszedł 4 lata temu był z tego powodu,że miewał takie nastroje,żona powiedziała mu wtedy,że to on ją i córkę zostawił,nie odwrotnie.Tylko,że ona nie wzięła tego pod uwagę,że to choroba nim kieruje,nie jest w pełni świadomy swoich czynów i słów. Ja podchodzę do tego inaczej,nie wiem skąd,ale wciąż mam w sobie wiele pozytywnego nastawienia i nadzieję,na lepsze jutro,choć też już swoje wycierpiałam,poronienie,nieudane związki.

Odnośnik do komentarza

Witaj ponownie.
On w ogóle to strasznie chwiejny jest ... osobowość typu borderline ?
Powiem Ci, że przeżywałam to samo ( kurcze, czy ja zawsze muszę pisać, że zetknęłam się z czymś podobnym, zdaje się, że sama w życiu wiele przeszłam ; ) )
Mój facet też cierpiał na depresję ( niezdiagnozowaną, ale miał też szereg innych objawów ).
Też nie chciałam go zostawiać. Zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie multum razy ( zrywaliśmy nie tylko z jego inicjatywy, rzekłabym, że głównie z mojej, bo już nie miałam czasem siły). Wracaliśmy do siebie bo On inicjował kontakt, a ja miałam poczucie winy i kręciło się to dalej.
Matnia straszna.
W każdym razie, któregoś pięknego dnia, gdy choroba nasiliła się do granic niemożliwości ( coś na kształt schizofrenii), On się grzecznie pożegnał, pisząc, że życie ma do dupy i musi coś w nim zmienić.
Zdurniałam...chciałam mu pomóc, chciałam by się leczył, ale On mnie odepchnął o_o !
Nieźle co?
I weź tu bądź mądra.
Ha ha...no ale mnie zawsze ciągnęło w stronę dziwnych facetów. Więc jestem sobie winna.
Napiszę Ci tylko tyle, że życie z takim człowiekiem, to droga przez mękę.
Jeśli kochasz to możesz się poświęcić. Ale zadaj sobie pytanie, czy warto.
Czasem nie warto.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Ona_78, sama podejmiesz decyzję, bo to jest tylko i wyłącznie Twój wybór i Twoje życie. Pamiętaj jednak, że związek z osobą cierpiącą na depresję jest bardzo trudny, bardzo wyczerpujący emocjonalnie, o czym zdążyłaś się już zapewne przekonać. Nie śmiem Ci nawet doradzać, co masz zrobić. Pamiętaj tylko, że nie możesz być terapeutką dla swojego partnera. Owszem, możesz go wspierać, pomagać mu, ale nie uzdrowisz go swoim gorącym uczuciem do niego. Czasem miłość jednak nie wystarcza. Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia mimo wszystko!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi , każde trafne . Od dłuższego czasu zastanawiam się,czy wytrwam,czy dam radę,czy sama nie pójdę na dno,czy nie pogrążę się w depresji,miewałam takie ciężkie chwile w życiu,jeszcze zanim go poznałam,ale zawsze wychodziłam z tego pozytywnie. Tak , on ma zachwiania,raz jest tak,raz tak,wymuszam na nim odpowiedzi,chwilę temu udało się mi z nim troszkę popisać na gg - nie chce u mnie zamieszkać,jak prosiłam,chce odejść z domu rodziców,jednak wiem,że nie może być sam,jak właśnie planuje to zrobić,chce coś wynająć.Nie chce z nikim rozmawiać,a przynajmniej na razie,również ze mną,obwinia matkę o rozbicie Naszego związku,tłumaczę mu,że nie rozbiła,że ja się nie poddałam,widzę,że jego boli ten brak jej akcptacji.
Wiem,że to moje życie i to ja muszę dokonać wyboru,ale nie potrafię się od niego odwrócić.Już parę razy chciałam mu zaproponować wspólne odwiedzenie jego lekarza,ale nie miałam odwagi tego powiedzieć.Z tego,co się próbowałam dowiedzieć w Bielsku-Białej nie ma grup wsparcia dla chorych na depresję i ich bliskich, a potrzebowałabym tego. Wcześniej płakałam przez niego,przez tą sytuację,od jakiegoś czasu inaczej już do tego podchodzę. Potrafię rozróżnić kiedy z nim jest dobrze,a kiedy nie,mówi zupełnie coś innego,niż jest w rzeczywistości,jednak już nie zaprzecza,jak kiedyś,że mnie kocha.

Odnośnik do komentarza

Ja tak jeszcze sobie pomyślałam...,że dobrze by było jakbyś mogła sama szczerze porozmawiać z jego matką,

bo to może być tak ,że ona nie jest przeciwko Tobie ,tylko wie ,że on nie nadaje się do żadnego związku i prędzej czy później każda kobieta go zostawi...,więc to nie ma sensu.

Nie wiadomo do końca czy to jest tylko depresja ,może to być ChAD!?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Próbowałam już rozmawiać z jego mamą,ale ona odpowiedziała mi tylko tyle : TAKIE SĄ CHŁOPY . W miniony piątek miałam spędzić u nich weekend,mieliśmy zrobić zakupy,żeby nie przychodzić z gołymi rękami , na tzw. głodny pysk.Przyjechał do mnie wkurzony i powiedział,że ona sobie nie życzy mnie tam : MA SWOJE MIESZKANIE,TO NIECH TAM SIEDZI. Powiedział mi,że ona rozbijała mu każdy związek w jaki wchodził po rozwodzie.No ja się nie poddałam i nikt mi nie będzie dytkował warunków z kim mogę i nie mogę się spotykać. Jeszcze wcześniej był temat,że on krzywdzi swoją córkę spotykając się ze mną - nie wiem w jaki sposób ją krzywdzi,ona jest daleko stąd i rzadko się widują,mają kontakt tel,czego mu nie zabraniam.
Depresję ma stwierdzoną od 14 tu lat.

Odnośnik do komentarza

Wciąż nie ma żadnej poprawy , wczoraj sam od siebie napisał mi na gg kilka niemiłych słów , że mam o nas nie myśleć , że to koniec , że nie pasujemy do siebie , i że kogoś poznał .Oczywiście w żadne z tych słów nie uwierzyłam , nie wzięłam znów tego na poważnie , on po prostu próbuje znów odsunąć mnie od siebie , jak poprzednie kilka razy . Za dużo czytam o depresji , żeby w to co pisze wierzyć . Napisał kilka zdań i tyle , wyłączył się , nie odpowiedział na to co mu odpisałam , widać , że wciąż jego samopoczucie jest bardzo złe . Jeszcze dwa tygodnie temu było tak wspaniale , a tu nagle znów powrót do rzeczywistości ...
Chciałabym , proszę , aby wypowiedziały się tu również osoby , które również żyją w związku z chorą osobą na depresję . Jak reagują na takie słowa , co odpowiadają ?
Choć już wszyscy na około mi mówią , żebym dała sobie spokój , to ja nie potrafię go tak zostawić . Wiem , że za jakiś czas znów się mu poprawi i usłyszę "kocham cię" ...

Odnośnik do komentarza

Ale zadaj sobie pytanie czy jesteś w stanie żyć w takiej huśtawce i wszystko tłumaczyć chorobą,
depresja depresji nie równa,ja to myślę ,że on ma jeszcze inne zaburzenia ,bo jakby leczył depresje ,to nie powinien chyba mieć takich huśtawek,tak tylko gdybam ,bo się za bardzo na tym nie znam.

Nie mogę sobie przypomnieć ,żeby tu ktoś pisał z podobnym problemem,
raczej piszą ludzie z depresją,
ale niedawno pisała dziewczyna ,że chce tak jak Ty pomóc facetowi z zaburzeniami ,który z kolei obsesyjnie jest w niej zakochany przy czym nie można mu nacisnąć na odcisk,Ty też chcesz być taką Matka Teresą...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Zawsze lubiłam pomagać , nie wszystko się mi opłaciło . Jednak w tej sytuacji wchodzą uczucia. Wytrwałam już tyle i myślę , że dam radę jeszcze , na szczęście mam zajęć tyle , że nie spędzam czasu nad samym myśleniem o tym i dołowaniem się ... Nie szukam odpowiedzi , jak ten związek zakończyć , ale jak pomóc się wyleczyć . Nie płaczę już z tego powodu , ale wkurza mnie , że moja pomoc jak na razie nic nie daje. Objawy jego depresji są typowe dla tej choroby , non stop grzebię po różnych stronach psychologicznych , gdzie znajduję odpowiedzi specjalistów , jednak chciałabym znać doświadczenia osób , które są w tej samej sytuacji , co ja .Dziękuję jednak za poradę ...

Odnośnik do komentarza

Czy Wasz związek nie jest przypadkiem związkiem na odległość, bo piszesz o kontaktach przez gg.. Jeśli tak, to czy mieliście jakieś realne plany zamieszkania razem? Bo bez nich to o czym piszesz wygląda raczej na emocjonalne uwikłanie, niż miłość z wzajemnością..

(pierwszego wpisu nie daje się cytować, zatem pozostaje mi cudzysłów i pogrubienie ;))
"Na depresję zachorował po śmierci swojego pierwszego dziecka,teraz po wielu latach ma nawroty choroby"
Moim zdaniem, żadnej kobiety miłość go nie uleczy dopóki on sam nie wybaczy sobie śmierci dziecka. Stawiam tezę, iż w pewien sposób obarcza się poczuciem winy za tę tragedię. Niewykluczone, że wyrzuca samemu sobie fakt istnienia w sytuacji gdy jego potomek stracił życie.
Trudny przypadek, jak niebeznadziejny powiedziałabym.
Mam bliską osobę, która przez dekady żyła w poczuciu winy. Ciągi alkoholowe przeplatane były odtruciami i terapiami psychologicznymi. Osoba musiała dotknąć własnego dna, by ostatecznie wylądować na leczeniu zamkniętym i z wielkim trudem podjąć wysiłek zrozumienia przyczyn jakie ją do tego dna popchnęły.
Z tego co piszesz Ona_, Twój partner średnio zainteresowany jest powrotem do zdrowia, a Ty się poświęcasz..
Coś Ci powiem - od poświęcania się, to są rodzice, bo oni kształtują małego człowieka. Tym samym przyjmują odpowiedzialność za jego rozwój i kondycję w przyszłości. Natomiast dorosły - obcy - człowiek nie powinien tego robić dla obcego, gdyż zatraca swoje własne jestestwo.
Pomóc komuś jak tylko się da, a zatracać własne zdrowie fizyczne i psychiczne nie jest tym samym. Rozważ moje słowa na spokojnie.
Wracając do 'ukochanego'; czy ten człowiek może zna, utrzymuje kontakty, lub kiedykolwiek usiłował znaleźć kontakty z innymi rodzicami po stracie potomstwa? Nikt nie zrozumie inwalidy na wózku jak drugi pasażer wózka. Tylko osoby z podobnym doświadczeniem, są w stanie dotrzeć do sedna jego problemu. Tylko wśród takich osób może poczuć się naprawdę zrozumiany w tym co czuje i tylko dzięki osobom po podobnej stracie może zechcieć próbować układać swoje życie od nowa.
Przypuszczam, że 'źle' odbyta żałoba po strata dziecka jest kluczem do jego zdrowia.
Ona_ - proponuję zamiast szukania kontaktów z jego wyraźnie niedojrzałą matką czy czytania tematów o depresji w internecie, które z tego piszesz nic konkretnego nie wnoszą, poszukania raczej fundacji, związku czy choćby grupy wsparcia rodziców po stracie.
I teraz uwaga - podejmij decyzję czego rzeczywiście pragniesz? Jego powrotu do zdrowia i tzw. normalności czy świadomości, że 'jesteś mu potrzebna'? Tak bardzo się dla niego poświęcasz, bo jest chory na depresję i nie wie co mówi zrywając z Tobą? A jeśli wydobędzie się z matni nieukojonego bólu Hioba i stanie na nogi dziękując ostatecznie za Twoje towarzystwo? Oczywiście to jedna z możliwości, bo przecież może tez przejrzeć na oczy i docenić Twoją obecność w jego w życiu. Lecz weź Ona_ moje dywagacje pod uwagę dla własnego dobra i zastanów się czy to co czujesz do tego człowieka jest szczerą miłością czy raczej potrzebą poświęcania się. Miłość daje wolność, to drugie zniewala.
Pomóż człowiekowi, lecz nie zapominaj o sobie :).

Odnośnik do komentarza

To bardzo mądre co napisałaś,wezmę wszystko pod uwagę,przemyślę , dziękuję bardzo ...
Odległość między nami to ok 15 km.W sierpniu też zerwał ze mną,pojechałam tam,bo nie rozumiałam,widać było,że nie jest sobą,a ze strony jego rodziców nie widać było wsparcia,pomocy,myślałam,że jego mama chociaż coś zrobi,ale przeliczyłam się.Dopiero po moim wyjściu,jego ojciec zareagował i nadał mu od najgorszych,za to jak mnie potraktował.Przyznał mi się do tego dwa tyg.temu. Jeśli chodzi o śmierć jego pierworodnego,to już dawno się z tym uporał,pogodził. Potem przyszła na świat córka,nie wiem,co się działo następnie,ale żona go zostawiła,wróciła do swojego rodzinnego miasta , odległego o 3oo km stąd. Rozwód znów był powodem do nawrotów choroby. To było cztery lata temu. Córka jest daleko od niego,to też ma jakiś wpływ na jego zachowanie,jednak również ona można powiedzieć dręczy go,zachciankami,przyznał mi się parę miesięcy temu,że przede wszystkim jej zachcianki powodują u niego nawroty choroby,ona coś chce i to ma być,jak nie dostanie,to nie będzie się do niego odzywać,a on to potem przeżywa i kupuje,to co ona chce. Jego rodzice również są powodem , dla którego on jest rozdrażniony,mają do niego pretensje,gdy on spotyka się z kimś innym,twierdzą,że tym krzywdzi swoje dziecko. No uważam to za bzdurę,jednak poznali mnie i zaczęli się przyzwyczajać,że to ma na niego dobry wpływ.Jednak czasem jego mama ma dziwne podejście,nie dość,że lubi rządzić i wtrącać się,to niedawno mu powiedziała,że nie chce mnie w jej domu,to go bardzo poirytowało,zaczął się tym przjmować i po paru dniach znów nie było z nim kontaktu.Dlatego pisałam do niego na gg,gdy widziałam,że jest dostępny.Gdzieś czytałam,że mimo tego,że chory nie życzy sobie kontaktu,to kilka ciepłych słów nie zaszkodzi napisać,tak też robiłam.Z jego zrywaniem ze mną już się przyzwyczaiłam,robił to już wiele razy i za każdym razem z innego powodu,nigdy nie z tego,że jest chory,tylko jakieś tam bzdury,dlatego nie traktuję tego poważnie,więc uznaję to już za tradycję w naszym związku ...,wtedy właśnie piszę raz na dzień,na dwa dni coś miłego na gg czy sms. Zauważyłam też właśnie u niego pogorszenie nastroju po tym,jak widzi się z dzieckiem,te wakacje była u niego dwa razy po dwa tygodnie.Po jej wyjeździe było z nim źle. Niedawno też się z nią widział,bo jego mama wyciągła go, ot tak nagle na wyjazd do rodziny do stolicy. Po drodze wpadli do małej . Nawet nie zdążył mi powiedzieć,że jedzie,tel się mu rozładował,a nie zna mojego nr na pamięć,żeby powiadomić mnie z tel mamy. Nie dała mu czasu na naładowanie "jedziemy i koniec".Zaraz po powrocie rozmawialiśmy przez kamerkę na gg i zadowolony,że nie przejmuje się słowami mamy,jeszcze buziaczki przesyłał,na drugi dzień miał do mnie przyjechać po pracy i zostać do wtorku (11.11),ale już się nie odezwał.Po paru dniach dopiero mi napisał,że ma już dość (już było widać,że znów coś się dzieje),że jego mama mnie nie zaakceptuje ,i że chce się wyprowadzić,zaproponowałam mu,żeby zamieszkał ze mną,ale odmówił.No gołym okiem widać,że znów jest z nim źle.W ost. niedzielę napisał,że to koniec,znów totalne bzdury mi pocisnął za powody rozstania i od tego czasu cisza,nawet na gg już go nie ma.
Myślę tak ,najpierw pójdę do psychologa,co z tym robić,a potem do jego domu,choć obawiam się reakcji jego mamy,ale muszę,niech ona przejrzy na oczy,że on potrzebuje wsparcia,a nie dręczenia i zakazywania bycia szczęśliwym.Przecież tacy ludzie też mają prawo do życia,do miłości,to nie ich ich wina,że los tak , a nie inaczej się im potoczył.Będę chciała namówić go na terapię z innym lekarzem,bo wydaje mi się,że ta jego lekarka niewiele mu pomaga,zapisuje leki i paaa.
Jeśli chodzi o mnie ,to tak naprawdę,to nie wiem,czy jest to miłość,jednak na to wszystko wskazuje,bo cieszę się,gdy dzwoni,pisze,gdy przyjeżdża,gdy przytula.Ale w takich momentach życia,jak obecne,to zastanawiam się,co czuję. Jedno jest pewne,chorego na depresję nie można w takim momencie zostawić,bo to tylko nasili chorobę.On zrywa,tak ,on,ale ja jestem i w pewnym sensie nie daję mu zapomnieć o sobie pisząc do niego ...
Ponoć nie warto,bo chory tego nie docenia,ale przychodzi taki czas,że doceni,że nie jestem wrogiem,a kimś,kto pragnie jego wyleczenia. Wiem,że to nie jest łatwe,że czasem niemożliwe,ale chociaż się postaram ...,czuję,że mam jeszcze na tyle siły :)

Odnośnik do komentarza

Jego mama jest osobą ,która lubi rządzić i wtrącać się, a on dla świętego czasem spokoju zgadza się z nią i tak jak ostatnio zawiózł ją do tej Wawy. Mówił mi kiedyś,że jeszcze się o tym przekonam,gdy ją poznałam wydała się mi miłą osobą,ale ostrzegł mnie,że to tylko pozory. Jak dla mnie,to dziwna kobieta,wiedząc z czym zmaga się jej syn,to jeszcze czasem "wkręca mu śrubkę",zamiast rozmawiać,narzuca swoją wolę ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...