Skocz do zawartości
Forum

Jak poradzić sobie z wiadomością o chorobie?


Gość czita007

Rekomendowane odpowiedzi

w piątek dowiedziałam się, że mam guza przysadki. przyjęłam to z płaczem, ale po paru godzinach się z tym pogodziłam-tak mi się tylko zdawało. dzisiaj kiedy lekarz wypuścił mnie do domu i siedzę sama nie mogę opanować emocji, co chwile płacze, czuje jak by serce stanęło mi w gardle z żalu, jestem cała roztrzęsiona, nie mogę przestać myśleć o tym jak to będzie.

Odnośnik do komentarza

Witaj.
To nie jest dobra wieść, ale naprawdę proszę, nie przejmuj się zanadto. Bądź silna.
To nie musi być guz złośliwy. Małe i niezłośliwe można wyleczyć farmakologicznie.
Jeśli Cię to pocieszy, ja też miałam guza, nie przysadki co prawda, w innym miejscu się usadowił, ale wszystko dobrze się skończyło.
Jesteś na pewno w dobrych rękach, lekarze wyznaczą odpowiedni kierunek leczenia, i nawet się nie obejrzysz jak wszystko będzie dobrze.
Weź byka za rogi, bądź dzielna, pozytywne nastawienie odgrywa bardzo ważną rolę
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Witaj czita007
Pogodzenie się taką diagnozą to jest proces. Daj sobie czas na płacz, na bezradność. To całkowicie normalne i nie ma sensu się przed tym bronić. To nie oznacza przecież, że tak już zostanie. Od Ciebie zależy jak na to spojrzysz. Jesteś pod opieką lekarzy, a więc zaufaj im, nie jesteś z tą diagnozą sama. Byka trzeba brać za rogi - interesuj się tym jak będzie przebiegało leczenie, oswajaj się z tym co Cię czeka - to da Ci siłę do walki. Strach, obawy są destrukcyjne. Pozytywne myślenie to podstawa.:)

Z całego serca życzę powrotu do zdrowia. Buziaki.

Odnośnik do komentarza

Strach, załamanie, to normalny objaw.
Mnie, gdy dowiedziałam się, że mam nieuleczalną chorobę /coś innego/ pomogło, gdy powiedziałam sobie twardo - jestem zdrowa, tylko z "felerem"
Ta myśl dodała mi sił i tak jak wcześniej choroba rozwijała się dość gwałtownie, to po tym, powoli... i żyję do dziś, a sporo lat już minęło.
Chodzi o to, że nie poddałam się psychicznie.
Znałam trzy osoby, które ze względów medycznych, nie powinny żyć .
Jeden z nich powiedział - tylko ogromna wola życia, trzyma mnie na tym świecie.
Psychika odgrywa ogromną rolę, ma wpływ na chorobę, więc nie poddawaj się, walcz, by normalnie żyć, by się nie załamywać.
Wiem, to trudne, ale warto...

Odnośnik do komentarza

nie mogę powiedzieć sobie, że jestem zdrowa i zapomnieć. to nie takie proste kiedy się wie że potrzebna jest pilna operacja, że nie mogę iść do pracy, że lada dzień mnie zwolnią, że nie mam płatnego chorobowego, nawet nie moge się ubezpieczyć bo się uczę, muszę spłacać kredyt, a dojazdy do Warszawy to też trzeba opłacić...

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, kto Ci doradza abyś zapomniała o chorobie. (?)
To oczywiste, że nie ma takiej opcji. Musisz podjąć leczenie poddać się operacji i dalszej terapii. Jeżeli pracodawca Cię zwolni (tak w ogóle to powinnaś z nim szczerze porozmawiać o swojej sytuacji zdrowotnej), a w dodatku nie masz płatnego chorobowego to w tym celu przede wszystkim trzeba się zarejestrować w Urzędzie Pracy. W związku z chorobą wystąp do kredytodawcy z wnioskiem o zawieszenie spłaty kredytu. Wszystko jest do zrobienia.

Odnośnik do komentarza

od niedawna w końcu zaczęło mi się układać w życiu, znalazłam prace, wynajęłam mieszkanie, miałam robić prawo jazdy, zdać maturę, wyszłam z nałogu...
A tu nagle wszystko w jednej chwili się rozsypało w jednej chwili się rozsypało wszystko to co tak trudno było osiągnąć

Odnośnik do komentarza

~czita007
od niedawna w końcu zaczęło mi się układać w życiu, znalazłam prace, wynajęłam mieszkanie, miałam robić prawo jazdy, zdać maturę, wyszłam z nałogu...
A tu nagle wszystko w jednej chwili się rozsypało w jednej chwili się rozsypało wszystko to co tak trudno było osiągnąć

Okej ,ale wszystko to możesz zdobyć, a nawet jeszcze więcej .Aby się to stało potrzebujesz zdrowia i o to dbaj. Rzeczy materialne nie mają znaczenia - nikt z nas nie weźmie ich sobie na plecy wyruszając w ostatnią drogę. Dziś coś masz jutro to tracisz - to jak dzień i noc: prawo natury.

Odnośnik do komentarza

Nie doradzam, byś zapomniała o chorobie. Tak się nie da zrobić.

Choroba, to był ten mój 'feler" - po prostu umniejszyłam znaczenie choroby, zepchnęłam ją w "kąt". Cały mój organizm był zdrowy, twój też. Też możesz sobie powiedzieć, że to tylko "feler".
Drugi pan /o których pisałam/ powiedział - byłem wczoraj u lekarza. Lekarz popatrzył na badania i powiedział - przecież pan powinien już nie żyć!
A ja całą tą swoją chorobę, "olałem". Mam zamiar normalnie żyć, jak długo się da.
Oglądałam kiedyś film " błękitny motyl" - film oparty na faktach.
Chłopiec miał nieuleczalnego guza, zostały mu tylko dni życia.
Miał jedno pragnienie, złapać błękitnego motyla. Matka wypisała go ze szpitala, zorganizowała wyprawę do Amazonii, by syn mógł spełnić swe marzenie.
Chłopiec był noszony przez wynajętego przewodnika, zaprzyjaźnił się z nim. Normalnie podróżowali całą ekipą, ale raz wyszli z obozu sami / w pobliże, na krótko/
Pech - przewodnik wpadł w dziurę, złamał nogę i został unieruchomiony.
Chłopak wyczołgał się z jamy, czołgając się dotarł do obozu. Uratowali tego człowieka.
Ale zadziwiające było to, że chłopiec ozdrowiał!! Zniknął guz, zaczął chodzić, całkowicie wrócił do zdrowia!!
Nawet w tak skrajnych przypadkach, można wrócić do zdrowia.
Zadziałała tu psychika, silna wola...

Tylko to chcę ci przekazać, że nie można się załamywać, że trzeba wierzyć.

Ostatnio było parę doniesień, że ludzie sparaliżowani odzyskiwali władzę w nogach, że dzięki uporowi i chęci, dali radę pokonać to, co wydaje się niemożliwe.
NAJWAŻNIEJSZE, TO TRZYMAJ SIĘ, NIE PODDAWAJ SIĘ.
Ostatnie badania dowodzą, że proces leczenia jest dużo szybszy, jeśli człowiek ma silną wolę i chce wyzdrowieć. Jeśli się nie poddaje.
I tobie tego życzę.

Odnośnik do komentarza

Boje się! Dzisiaj dowiem się czy specjalista z Warszawy przyjmie mnie na konsultacje i kiedy, mój lekarz prowadzący ma dzisiaj zadzwonić do Niego. Boje się tego co usłyszę, morze będę musiała długo czekać na tą operacje, bo przecież na pewno nie jestem jedyna. Czekanie w niewiedzy ma na mnie destrukcyjny wpływ. Chciałabym zadać tak wiele pytań swojemu lekarzowi prowadzącemu, miałam do tego kilka okazji ale nie wykorzystałam ich nawet w 1%, jak przyszło co do czego to nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego zdania, moja rozmowa z lekarzem polegała na tym, że on mówił a ja przytakiwałam, czasem udało mi się wydukać jakieś pojedyncze słowo, zresztą i tak bez sensu! Nie spałam prawie całą noc, tak trudno jest mi przestać myśleć o czekającej mnie dzisiaj rozmowie i o tym czego się dzisiaj dowiem a czego nie przez tą „blokadę” którą mam w sobie. Jak sobie z tym poradzić? Co jeśli nie zdołam się z tym uporać? Ciągła niepewność i strach?

Odnośnik do komentarza

ka-wa ma rację doradzając Ci abyś spisała pytania do lekarza na kartce. Im więcej się w trakcie tej rozmowy dowiesz, tym bardziej się z tym wszystkim oswoisz. :) Sądzę, że ta rozmowa tylko Cię uspokoi.

Nie bój się:) Na operację na pewno nie będziesz czekać długo - wszystko zależy od wyników badań. To może być szybciej niż się spodziewasz. Wiem, że najtrudniejsze jest czekanie, ale gdy przyjdzie ten dzień poczujesz ulgę, że masz to za sobą.;) Nie nakręcaj się tak, po co to robić?

Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza

Dzwonił do mnie lekarz, w środę mam umówione konsultacje, muszę jechać do Warszawy. Nie jestem ostatnio w najlepszym stanie psychicznym, czy z tego powodu lekarz może zdecydować o przełożeniu operacji albo jej odwołaniu? bo nie wiem czy do środy dam radę się pozbierać w całość, a jestem rozbita na milion małych kawałeczków, ciężko mi się oddycha jak by płuca się pozapadały , i w ogóle dostaje dziwnych objawów, drżenie rąk, wysokie ciśnienie, wymioty, skokom ciśnienia towarzyszy lęk oto czy zaraz nie zemdleje i uczucie śmierci, wrażenie przybliżających i oddalających się ścian, widzenie przez mgłę momentami, wrażenie jak by mi się gardło zmniejszyło, nie mam apetytu boje się zasnąć bo jak zamknę oczy to czuje jak bym spadała w nie kończącą się otchłań dusze się przy tym choć próbuję złapać oddech odczuwam wtedy taką bezsilność a droga w dół jest daleka

Odnośnik do komentarza

Zawsze lepiej operacji nie odkładać na później...,wybierz się do lekarza rodzinnego ,niech zapisze coś na uspokojenie,
jedź na te konsultacje i wszystko opowiedz,ja się czujesz,
myślę ,że to nie będzie przeciwwskazanie...,
jakby tak patrzeć to nigdy byś się nie doczekała operacji,bo z czasem te lęki by się tylko nasilały ,więc sama powinnaś dążyć do tego ,żeby mieć tą operację za sobą.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja chcę jak najszybciej mieć ja za sobą, ale przecież nie da się tego przyspieszyć, muszę się pomęczyć tydzień do konsultacji a potem pewnie usłyszę że muszę jeszcze dłużej się pomęczyć, ciekawe jak długo dam rade wytrzymywać swoje towarzystwo skoro już jest mi ciężko. To jest chore to co się zemną dzieje!? mam po dziurki w nosie siebie i tych moich chorych reakcji na stres czy na coś tam innego.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
wybierz się do lekarza rodzinnego ,niech zapisze coś na uspokojenie,

Mam daleko do rodzinnego, jakieś 50 km
Jak na razie to wstanie z łóżka jest dla mnie problemem, te różne dziwne objawy o których pisałam stają się kilkakrotnie razy silniejsze jak wstanę, czuje się wtedy tak jakby mi miało serce pęknąć, ledwie utrzymuję równowagę, mam odczucie jak bym miała runąć zaraz na podłogę z dużej wysokości mimo że przecież stoję na podłodze, kładę się z powrotem i staram się walczyć sama ze sobą, i wbijam sobie do tego pustego łba że tam nie ma żadnej dużej wysokości, to nic nie daje.

Odnośnik do komentarza

~czita007
Dzwonił do mnie lekarz, w środę mam umówione konsultacje, muszę jechać do Warszawy. Nie jestem ostatnio w najlepszym stanie psychicznym, czy z tego powodu lekarz może zdecydować o przełożeniu operacji albo jej odwołaniu? bo nie wiem czy do środy dam radę się pozbierać w całość, a jestem rozbita na milion małych kawałeczków, ciężko mi się oddycha jak by płuca się pozapadały , i w ogóle dostaje dziwnych objawów, drżenie rąk, wysokie ciśnienie, wymioty, skokom ciśnienia towarzyszy lęk oto czy zaraz nie zemdleje i uczucie śmierci, wrażenie przybliżających i oddalających się ścian, widzenie przez mgłę momentami, wrażenie jak by mi się gardło zmniejszyło, nie mam apetytu boje się zasnąć bo jak zamknę oczy to czuje jak bym spadała w nie kończącą się otchłań dusze się przy tym choć próbuję złapać oddech odczuwam wtedy taką bezsilność a droga w dół jest daleka

Nie sądzę, aby Twój stan psychiczny był przeciwwskazaniem do operacji. Gdy będziesz w szpitalu poproś o psychologa - na pewno tą prośbę spełnią. Jeśli anestezjolog będzie widział przeciwwskazania to inna sprawa.
A jakie masz to ciśnienie? Podaj wartości, dobrze?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...