Skocz do zawartości
Forum

Głodówki, restrykcyjna dieta i wymiotowanie


Gość joasia1100

Rekomendowane odpowiedzi

Gość joasia1100

Cześć. Może nie będę wchodzić w głąb przyczyn, powodów moich teraźniejszych problemów. Postaram się w skrócie napisać jak to wszystko u mnie przebiega. Na początku odżywianie: jakieś ponad półtorej rok temu zaczęłam się odchudzać w niezdrowy sposób. Na początek ograniczanie się, potem jeden posiłek dziennie – obiad, aż zaczęłam kombinować z głodówkami. Koleją rzeczy są oczywiście napady obżarstwa, po których znów nic nie jadłam, znów się objadałam, często przez kilka dni podrząd nie odchodziłam od lodówki, wciąż jadłam, albo głodziłam się przez kilka dni. To powszechna rzecz u osób niewłaściwie się próbujących odchudzać, ale ja nie przestawałam. Zaczęła waga spadać. Byłam zadowolona, ale do czasu, do czasu, gdy już nie potrafiłam się głodować, gdy moje myśli zajmowało tylko jedzenie, jedzenie, jeść, jeść. Wielokrotnie próbowałam wymusić wymioty, nie skończyło się na próbach, za którymś razem mi się udało. I to był przełomowy etap w moim „odchudzaniu”. Odpowiedź jest prosta. Wpadłam w ciąg objadania, wymiotowania. Waga rosła, bo nie wszystkie posiłki w ciągu dnia lądowały w ubikacji, a od wymiotów praca całego układu pokarmowego się spawalnia. Tak było przez kilka miesięcy. Zaczęłam nadużywać środków przeczyszczających. Skończyłam z tym świństwem po ponad pół roku. Stosując senes u mnie waga malała, rosła, bywało różnie, ale przestałam go pić. Cały rok szkolny minął mi na ciągłym niejedzeniu, objadaniu i przeczyszczaniu, wszystko podporządkowałam jedzeniu. Te wakacje były jednymi z tych najgorszych pod względem jedzenia, samopoczucia, które mi towarzyszyło. Starałam się nie wymiotować, ale bywały dni, że robiłam to codziennie po kilka razy. Walczyłam ze sobą, próbowałam z tym walczyć. Nie lubię tej strony mnie, tej strony objadającej się i wymiotującej. Wybrałam sposób na zwalczenie tego, sposób równie niebezpieczny. Od dwóch miesięcy znów się odchudzam, w taki bardzo restrykcyjny sposób, znów. Wróciłam do tego, ale bardziej się w to zaangażowałam w pewnym sensie. Każdy dzień, posiłek mam dokładnie zaplanowany z wyprzedzeniem. Liczę skrupulatnie każdą zjedzoną kalorie. Ważę się codziennie. To takie oczywiste, że nawet niepotrzebnie o tym wspominam. Nie przekraczam pięciuset kalorii dziennie, a tak naprawdę to w większości nie przekraczam nawet czterystu. Schodzę coraz niżej, dwieście, sto. A waga? Waga leci, przystaje, i znów leci. Mam metr sześćdziesiąt . Moją największą, a zarazem wagą z którą zaczęłam powtórnie się odchudzać jest pięćdziesiąt pięć kilogramów, w chwili obecnej, ważę czterdzieści trzy kilogramy. Nie potrafię przestać się odchudzać. Wiem, że to niebezpieczne. Zdaje sobie sprawę z konsekwencji, które już odczuwam. Ciągle mam zawroty głowy, nie mam siły, jestem apatyczna. Większy wysiłek powoduje u mnie kołatanie serca. W niższych temperaturach po prostu umieram z zimna. Na ciele wychodzą mi samoistnie małe siniaki. Włosy coraz bardziej wypadają. Czuję się fatalnie, zmęczona. To wszystko takie bezsensowne i wyniszczające jest, a ja nie wiem, nie wiem czy to przeżyję na dłużą metę…Czy ja naprawdę mam poważne zaburzenia odżywiania, czy powinnam się leczyć?

Odnośnik do komentarza

Nie
potrafię sobie tego uświadomić. Wydaje mi się, że nie jestem naprawdę
chora, że mój stan nie należy do tych ciężkich, że sobie coś ubzduralam.
Jestem naprawdę na coś chora? Powinnam się leczyć, a jeśli nie chcę?
Jeśli chce umrzeć poprzez zaglodzenie się.

Odnośnik do komentarza

Tak szybko się nie umiera. Jeszcze jest długi czas, gdy się cierpi, brzydnie, choruje.
Nie znam tego tematu dokładnie, czasem pokazują jakieś anorektyczki, które nadal myślą, że są jeszcze za grube. A wyglądają przerażająco i o swoim życiu opowiadają przerażające rzeczy.
Zapamiętałam np to, że od wymiotów mają przeżarte gardła /kwas/

Odnośnik do komentarza

~joasia1100
Nie potrafię sobie tego uświadomić. Wydaje mi się, że nie jestem naprawdę chora, że mój stan nie należy do tych ciężkich, że sobie coś ubzduralam. Jestem naprawdę na coś chora? Powinnam się leczyć, a jeśli nie chcę?
Jeśli chce umrzeć poprzez zaglodzenie się.

joasia1100, owszem, masz poważne zaburzenia odżywania i powinnaś jak najszybciej rozpocząć leczenie. Wyniszczasz się... Koniecznie porozmawiaj o swoich problemach z rodzicami. Jeśli trudno Ci o tym mówić, możesz im przeczytać albo dać do przeczytania post, jaki napisałaś tutaj na forum. Zdaję sobie sprawę, że tego typu rozmowa będzie dla Ciebie bardzo trudna. Polecam Ci zajrzeć na stronę Fundacji "Drzewo Życia", której celem jest pomóc osobom chorującym na anoreksję lub/i bulimię. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

W moim przypadku powinnam zgłosić się do psychologa czy psychiatry? Powinnam? Nie chcę przytyć, a zapewne będą mnie do tego zmuszać, czy to konieczne? Przeraża mnie to wszystko. Z jednej strony cieszę się, że chudnę, a z drugiej nie potrafię przestać ograniczać jedzenie, coraz bardziej i bardziej, nienawidzę siebie, nie zasługuję by jeść.

Odnośnik do komentarza

Tak myślałam, że napiszesz, że nie czujesz żebyś była chora, i że nie chcesz przytyć. To jest właśnie typowe dla anoreksji, która jest chorobą psychiki, choć szkodzi fizycznemu organizmowi. To zaburzenie postrzegania, Twój obraz siebie samej zaczyna coraz bardziej odbiegać od obrazu rzeczywistego, stąd ciągłe głodzenie się. Dlatego Ty sama nie jesteś w stanie obiektywnie się ocenić. My jako osoby obserwujące z boku możemy Ci podpowiedzieć, że masz poważne problemy itd., ale konkretną diagnozę musi wystawić lekarz, im prędzej do niego pójdziesz, tym lepiej. Może pójdź z rodzicami do psychiatry, do niego nie potrzebujesz skierowania, więc może tak będzie szybciej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...