Skocz do zawartości
Forum

Brak pomocy przy dziecku


Gość stude tka i mama

Rekomendowane odpowiedzi

Gość stude tka i mama

Jestem mama 4 miesiecznej dziewczynki.Jestem tez studentka zona i gospodynia domowa.moj maz zajmuje sie mala kiedy jestem w szkole.ja wychodze o 7 rano a wracam o 13.kiedy tylko wracam do domu maz wychodzi na 9 godz.z domu do pracy i zostaje sama.jest mi ciezko gdyz ze wsxystkim jestem sama ( kiedy meza nie ma babci nie ma i nie mozna na ich pomoc liczyc.nie mam siostr itd) ugotowac musze,poprac posprzatac zajac sie mala,nauka w obcym do tego jezyku po prostu padam na twarz ze zmeczenia.spie od 12 do 5:30a i tak mi ciezko.maz praktycznie wypchnal mnie do szkoly ( a ja chcialam zostac z mala w domku az skonczy rok).argumentowal ze nie powinnam tylko byc przy dziecku.kazdego dnia chce rzucic to w cholere.on by mi nawet na to nie pozwolil bo zawsze mi powtarza ze bez edukacji jestem nikim nic nie wartym czlowiekiem.a ja chcialabym po prostu poswiecic sie wychowaniu corki zwlaszcza ze jest bardzo malutka.czy to jestcos zlego?

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Troszkę się dziwię że nie dajesz rady przy 4 miesiecznym dziecku.Wykonujesz normalne obowiązki matki.Są studentki które mają po 2 dzieci i sobie radzą .Może lepiej rozplanuj plan dnia.Przecież mozesz ugotowac na 2 dni,pranie samo się pierze więc tylko kwestia rozwieszenia.W miedzy czasie mozesz się uczyć.
Kwestia czy nie marnujesz czasu na inne rzeczy .

Zapewniam Ciebie że przy rocznym dziecku jest wiecej pracy toteż jeśli masz taki problem teraz ,to dużo trudniej bedzie za kilka miesiecy gdy dziecko bedzie potrzebowało znacznie wiecej uwagi.Dlatego nie widzę powodu dla którego miałabyś tracić rok nauki tym bardziej jeśli masz pomoc męża.

Odnośnik do komentarza

Owszem, ma prawo czuć się Pani przemęczona, skoro na Pani głowie jest dom, studia, opieka nad malutkim dzieckiem. Myślę, że Pani mąż ma dobre intencje, zapewne zależy mu na Pani wykształceniu i rozwoju, by nie ograniczyła Pani swojego życia do wychowywania córki i domu. Na pewno studia to też inwestycja w Pani przyszłą karierę zawodową. Być może jednak Pani mąż nie wziął pod uwagę Pani możliwości, czasu, tego, że bez pomocy kogoś z zewnątrz trudno Pani wszystko pogodzić i najzwyczajniej w świecie pada Pani na twarz ze zmęczenia. Myślę, że warto, byście razem ze sobą porozmawiali. Niech powie Pani mężowi o swoich odczuciach, że ciężko Pani godzić wszystkie obowiązki, że nie daje Pani rady i jest Pani strasznie zmęczona. Nie musi Pani przecież całkowicie rezygnować ze studiów, ale może warto rozważyć wzięcie urlopu dziekańskiego na jakiś czas, póki nie odchowa Pani dziecka, a gdy córeczka będzie większa, by móc oddać ją np. do żłobka, będzie mogła Pani kontynuować naukę. Myślę, że ta sytuacja jest do rozwiązania, tylko potrzeba szczerej, spokojnej rozmowy bez oskarżycielskiego tonu. Pozdrawiam i życzę owocnych rozmów!

Odnośnik do komentarza

Wygląda na to ,że nie mieszkacie w Polsce,dlatego masz takie trudności w nauce i to Cię zniechęca,po pewnie nie dasz sobie rady,
może trzeba by najpierw nauczyć się języka,
porozmawiaj o tym z mężem,równie dobrze byś mogła zacząć naukę, jak dziecko pójdzie do przedszkola,

takie wymuszanie też nic dobrego nie wróży w ,robisz coś wbrew sobie ,a tak nie powinno być w związku,

jestem oczywiście za tym ,żebyś skończyła studia ,bo niezależność finansowa jest najważniejsza w życiu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ja też urodziłam będą na studiach, nie miałam zbytnio pomocy bo ojca dziecka nie było bo miał taką pracę, widziałam się z nim na weekendach. Jest ciężko ale nie aż tak, szczególnie jeśli dziecko ma już 4 miesiące... Może spróbuj jakoś lepiej zaplanować sobie dzień.
Wiesz Twoj mąż może chce abyś wychodziła do ludzi, żebyś obcowała z nimi i nawiązywała nowe znajomości. Po za tym z wyższym wykształceniem łatwiej Ci bedzie o lepszą pracę i cały dom nie bedzie tylko na jego głowie.
Po za tym o ile Twoja ciąża nie była wpadką to chyba brałaś pod uwagę że studiując bedzie Ci ciężko???

Odnośnik do komentarza

Mam bardzo poważny problem w związku. Mój partner miał, delikatnie mówiąc, ciężkie życie. Depresja, próba samobójcza w przeszłości... Teraz żyjemy razem i na pierwszy rzut oka wszystko wyglada ok, ale on nadal nie ma siły i ochoty na nic. Stara się, planuje przyszłość, ale najchętniej by się jednak zamknął w domu. Chce odpocząć i należy mu się to. Problem w tym, że przeze mnie nie może. Mieszkamy za granicą w jego ojczyźnie, ja nie mówię za bardzo w miejscowym języku. Przeprowadziłam się do niego prawie 1,5 roku temu. Mieszkalismy w jego kraju 6 miesięcy, a ja przez te 6 miesięcy byłam wrakiem. Byłam totalnie zagubiona, totalnie zalezna od niego, zero znajomych czy rodziny. On cały czas siedział zamknięty w domu, a ja z nim... strasznie mnie to dobijało, ale razem jakoś dawaliśmy radę. Wbrew pozorom było nam razem dobrze. On mówił, że czuje się lepiej kiedy jestem z nim, ja czułam się źle w tym miejscu, ale dobrze z nim. Po 6 miesiącach wróciliśmy do Polski. Ja odżyłam, zaszłam w ciążę. Cieszylismy się. Ale on znów nie dawał rady, dobijało go to, że nie może z nikim porozmawiąc, że jest zalezny ode mnie, a jako facet czuł, że powinien się mną opiekować. Po kilku miesiacach wrócilismy więc do jego kraju. Zaraz po przyjeżdzie urodziłam dziecko, ma teraz 4 miesiące. Tylko, że tutaj znowu dopadło mnie. Nie mam na nic siły ani ochoty. Poród był dla mnie koszmarem, kocham moje dziecko, ale czasem nie mam nawet czasu wziąc prysznic... Nie miałam na nic siły ani czasu więc zdarzało się, że spałam do 12, gdy mała nie spała w nocy, a potem nie starczało czasu na sprzątanie, gotowanie (mam bardzo absorbujące dziecko ktore w ogóle nie śpi w dzień). Starałam się jednak jak mogłam, dbac o dziecko, siebie, mojego partnera. Nie udało się. Nie znam tu nikogo, więc z nikąd pomocy, a zły humor nie pomaga tego ogarnąć. Zdarza się, że czasem po prostu płacze po kątach i nie mam pojęcia dlaczego, albo tworzę jakieś chore historie w głwowię i tez płaczę. Kilka dni temu nawrzeszczał na mnie że ma już dosyć robiena wszystkiego (co jest prawdą bo ze względu na nieznajomośc języka jstem od niego zależna). Przestał się do mnie odzywać, żyjemy obok siebie a nie razem, nawet mała się nie zajmuje, nawet na nia nie patrzy. Jak tylko próbuje sprzątać albo gotować to na mnie krzyczy, że nie chce żebym cokolwiek robiła jeśli wczesniej nie robiłam. Nie chcę się z nim kłócić bo jest wtedy agresywny i newrwowy, a ja nie wiem jak sbie z tym poradzić. Boję się, że go stracę. On jest mężczyzną, który bez problemu znajdzie sobie kogoś nowego bo ma duże powodzenie u kobiet i przede mną miał wiele partnerek, a a jestem typową szarą myszką. Co robić? jak uratowac ten związek? Jak znaleźć siłę i jak się zmienić?

Odnośnik do komentarza

berserkerka, przede wszystkim myśl o sobie i dziecku. Nie wiem, czy przypadkiem Twoje stany obniżonego nastroju, które miałaś już przed ciążą, nie uwypukliły się po porodzie. Może to baby blues albo depresja poporodowa? Sytuacji nie ułatwiają kiepskie relacje z partnerem, który najwidoczniej też nie radzi sobie ze zmianami w swoim życiu. Pomyśl o skorzystaniu ze wsparcia specjalisty, chociaż uważam, że przydałaby się Wam wspólna terapia. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Czesc,od jakiegos czasu sobie wogole nie radze,nie mam juz poprostu sily,urodzilam dziecko jakis czas temu,mieszkam z narzeczonym a on wogole mi nie chce pomoc tak jak jego rodzice,ja juz tego nie wytrzymuje bo nikt mi nie chce pomoc jedynie moja rodzina,on nawet nie chce sie nia zajac tylko mowi jak placze to niech placze,a ja nie mam takiego serca z kamienia jak on i zawsze staram sie ja uspokoic,ale jest ciezko bo ja mam jeszcze szkole,tzn chodze do 3 klasy liceum,a chce sie uczyc zeby szkole skonczyc z dobrymi wynikami,mam wrazenie ze jego rodzina nie chce zebym skonczyla szkoly,ja juz nie wiem co mam robic nie raz jak mu cos powiedzialam bo juz nie wytrzymywalam to mnie uderzyl,myslalam o skonczeniu ze soba ale dziecka bym z nim nie zostawila,prosze powiedzcie co ja moge zrobic...

Odnośnik do komentarza

~Pati0007
jak Cię uderzył to go pogoń, i tak pomocy od niego nie masz...

Dokładnie. Egoistyczny do szpiku kości leń, jeszcze agresją reaguje gdy "ośmielisz się" to skrytykować. Uciekaj od niego jak najdalej, nie zasługuje na to, żebyś sobie przez niego dłużej życie marnowała. Chyba masz taką możliwość, skoro możesz liczyć na pomoc rodziny.

Odnośnik do komentarza

Moge liczyc na pomoc ze strony mamy,ale gorzej z tata ;( kurcze za kazdym razem kiedy chce z moim narzeczonym pogadac o tym ze chcialabym zeby to a to zmienil to mi kazuje sie zamknac albo jak to mowi spierdalac... Wkurza sie ze mu to gadam ze to on musi sie zmienic i dziera sie po mnie ze to ja mu wojny robie,fakt czasem sie uniose ale poprostu sobie nie radze i on twierdzi ze to ja musze isc do psychologa ze w kolko mu mowie o tym samym i wgl,ale przeciez bym tak nie mowila gdybym widziala ze sie stara,moze zle robie ze tez sie wkurze ale no ile mozna wytrzymac tego ze musze zawsze robic co on chce,a jesli on nie chce mi poswiecic czasu w taki sposob jak ja chce to mowie ze w takim razie chcialabym wyjsc z kolezanka do kina czy chociaz na spacer,a on twierdzi ze skoro on nie wychodzi beze mnie to ja tez mam nie wychodzic,to mu mowie to chyba musimy zaczac wychodzic osobno bo tak sie nie da a on ze lepiej sie rozstac w takim razie bo wole z kim innym spedzac czas,to ja juz nie rozumiem czy to we mnie jest problem? Powiedzcie tak szczerze. Naprawde staram sie zeby bylo ok,dlatego chce z nim rozmawiac zeby cos zmienic ale on albo mi kazuje sie zamknac bo twierdzi ze taka rozmowa psuje mu wieczor albo zebym to ja sie zmienila,przeciez nie chce sie z nim klucic,bo gdyby on sie zmienil to bym nie miala powodow prawda? Caly czas robimy tylko to co on chce i wszedzie z jego kolegami bo moje kolezanki za nim nie przepadaja. Na poczatku sami wiecej czasu spedzalismy i bylo dobrze. Teraz nawet 4dni przed porodem chcial isc na impreze swojego kolegi,jak mu powiedzialam ze nie czuje sie zbyt dobrze i wolalabym w domu zostac a zeby on szedl to mi powiedzial ze mam isc bo ze on beze mnie nigdzie nie chodzi i udaje ze sie zle czuje,na tej imprezie siedzialam bo to bylo na polu od godziny 18 do godziny 4nad ranem i nawet jak mnie chciala kolezanka z chlopakiem wczesniej odprowadzic to powiedzial ze sie nie bede wloczyc z innymi. A pierwszy raz mnie uderzyl podczas naszych pierwszych wakacji to byl rok naszego zwiazku i wtedy go zostawilam ale prosil zebym wrocila,w sumie nie mialam wyjscia bo sama z nad morza bez kasy bym nie wrocila... Teraz mamy dziecko ale wczesniej mimo to wiecej czasu mial dla mnie,ja rozumiem jest dziecko ale on wraca wieczorem i nawet sie za mala nie stesknil ani ze mna nie chce pogadac,ja nie wiem jak gadalam z jego kolega to on tez tego nie rozumial ze on ma mnie tak gdzies... Mi sie juz zyc poprostu nie chce,codziennie placze i juz mam dosc tego zycia,moze wtedy bylby szczesliwy gdyby mnie nie bylo... Pamietam jak kiedys on mial depresje to slyszalam jak powiedzial swojej matce ze to wszystko jest przeze mnie... Nawet nie wiecie jak mi bylo przykro bo bylam przy nim caly czas a on mi sie tak odplacil. A jak mu kupilam lancuszek na urodziny to go przymierzyl i rzucil na stol i przez dwa lata go nigdy nie zalozyl,a przeciez sie staralam zeby mu sie podobal,co prawda nie byl drogi ale byl od serca,tak mi bylo przykro bo nie mialam duzo pieniedzy zeby go kupic bo z rodzicami sie nie odzywalam to nie mial mi kto dac na niego,ale to co uskladalam to przeznaczylam na prezent,a on byl zly ze mu kupilam badziewie a on byl ze srebra i powiedzial ze on musi sobie kupic normalny prezent i kupil zegarek za 2tys zl,on mi kupowal drogie prezenty ale wolalam dostac tanie a od serca,moze zly ten prezent kupilam ale myslalam ze mu sie spodoba. Na gwiazdke mu kupilam bokserki z fajnym napisem i szalik to tego tak samo ani razu nie ubral tylko powiedzial ze sie na mnie zawiodl,kurcze ja juz nie wiem czy to ja popelnilam blad czy jak? Najbardziej mnie boli ze kupilam ten lancuszek,dlugo na niego pieniadze skladalam,nic sobie nie kupowalam a on tak to olal a pamietam jak wtedy czekalam zeby powiedzial ze mu sie podoba...

Odnośnik do komentarza
Gość stude tka i mama

Witam ponownie nic sie u nas nie zmienilo jest zle czesto od meza slysze ze jestem imbecylem i toksyczna dla niego osoba. maz niechetnie zajmuje sie mala sa walki kogo jest kolej zajac sie dzieckiem.mala jest przy nim pochmurna i rzadko sie usmiecha przy mnie smieje sie prawie non stop.czy dziecko wyczuwa wrogo nastawiona osobe?

Odnośnik do komentarza

Redrose, skoro znowu powtarzasz, jak to Ci z nim strasznie ciężko i jak to Ci się żyć nie chce, to dlaczego nie odejdziesz od niego, tak jak jak Ci pisaliśmy wcześniej?

franca
~Pati0007
jak Cię uderzył to go pogoń, i tak pomocy od niego nie masz...

Dokładnie. Egoistyczny do szpiku kości leń, jeszcze agresją reaguje gdy "ośmielisz się" to skrytykować. Uciekaj od niego jak najdalej, nie zasługuje na to, żebyś sobie przez niego dłużej życie marnowała. Chyba masz taką możliwość, skoro możesz liczyć na pomoc rodziny.

Podtrzymuję to wszystko bo przecież nic się nie zmieniło, a nawet wygląda na to że jest coraz gorzej. Więc powodów do nagle nie przybyło, także do nagłej wiary w skuteczność terapii. Wszystko wskazuje na to że guzik to da, i tylko przez to będziesz się dłużej męczyła i więcej lat życia sobie zmarnujesz. Cóż, kto co lubi.

Odnośnik do komentarza

Nie chcialabym zeby moje dziecko wychowywalo sie bez ojca,po drugie na pewno nikogo nie znajde bo wedlug niego jestem za gruba a 2miesiace po porodzie waze 44kg a on dalej twierdzi ze za gruba jestem... Moze sprobujemy tej terapii i zobacze co i jak. Jeszcze mi powiedzcie czy to jest normalne jesli on sie czepia ze w szkole podszedl do mnie kolega zapytac o cokolwiek? Bo to juz przechodzi ludzkie pojecie,on sie czepia ze mi sie wlasnie cos kolega zapytal a tu sie zdziwicie on mi mowi ze jestem za gruba a doslownie codziennie oglada taka laske na fb taka midelke i twierdzi ze ja znal,nie wiem czy on oglada codziennie jej zdj zeby mi bylo przykro czy co? A ona jest grubsza ode mnie o 10kg to ja juz nie rozumiem co w niej jest takiego ze ja oglada caly czas a ja ani razu nie uslyszalam ze slicznie wygladam czy co,a jak sie go tak normalnie zapytalam czy mu sie ona podoba bo sie kapnelam ze codziennie ja oglada poprzez historie na facebooku to mi powiedzial ze on przypadkiem na nia wszedl,nie zebym wyszla na jakas co sie czepiam tylko powiedzcie czy to normalne ze on sie czepia ze kolega mi sie cos zapytal a on oglada jakas laske od 3lat doslownie codziennie i czy to jest normalne?

Odnośnik do komentarza

~Redrose
na pewno nikogo nie znajde bo wedlug niego jestem za gruba a 2miesiace po porodzie waze 44kg a on dalej twierdzi ze za gruba jestem...

Co?! Nie powinnaś w ogóle słuchać takich bzdur. A Ty w dodatku się nimi przejmujesz, i jeszcze robisz na ich podstawie wnioski na temat swojego życia. Kompletnie niewspółmierne do rzeczywistości, bo jeśli tylko zadbasz o siebie i zawalczysz o swoje szczęście,pragnienia i potrzeby to zapewne będziesz mogła mieć faceta jakiego zechcesz i ułożyć sobie życie tak jak będziesz chciała.
A to co on robi jest zupełnie perfidne. Klasyczny mechanizm, toksyczny związek, on jest tą wykorzystująca, krzywdzącą stroną, a Ty nie masz z niego żadnego pożytku tylko cierpienie. Wiadomo że na logikę ta druga strona nie ma żadnego powodu, by w takim związku tkwić, więc co robi toksyczny partner aby ją jak najdłużej zatrzymać przy sobie? Obniża jej poczucie własnej wartości, a takie wciskanie Ci kitów jakie tu opisałaś jest doskonałym na to sposobem. I po tym jak to na CIebie działa widać jakie to jest skuteczne. Tą modelkę też ogląda specjalnie po to, by osiągnąć ten cel, właściwie to chyba już sama to zauważyłaś w swojej wypowiedzi.
On ma tak silny i destrukcyjny wpływ na Ciebie, że chyba nawet już w anoreksję Cię wpędził, ważysz 44 kilo i ciągle na poważne bierzesz jego słowa. Dlatego powinnaś jak najszbciej od tego się odciąć. Więc na początek najlepiej SAMA idź do psychologa, niech to będzie wizyta dla Ciebie, która Tobie ma pomóc, i opowiedz o całej sytuacji. Z jego pomocą powinno Ci się w końcu udać odzyskać wysokie poczucie własnej wartości, spokój, równowagę i radość życia, ale żeby do tego dojść potrzebne będzie też odseparowanie się od partnera, który swoim działaniem Cię zwyczajnie niszczy(przez co Ty się coraz bardziej przed nim płaszczysz, i tworzy się błędne koło).

Odnośnik do komentarza

Dziekuje po przeczytaniu tego naprawde jestem zdania ze musze isc do psychologa,on mnie poprostu terroryzuje,jak mi sie zapyta co jadlam to mu dzis powiedzialam ze kanapke a pozniej zupe to kazal mi robic 100brzuszkow i 100przysiadow i wkolko powtarza o tym ze da mi poeniadze na zmniejszenie nosa,na powiekszenie ust i piersi ale do cholery widzial co bral to czemu teraz chce we mnie tyle rzeczy zmieniac? Ja tego pojac nie umiem,teraz mi mowi ze jak mi mial na poczatku powiedziec ze jemu sie podobaja wieksze piersi,a ja glupia mu zaufalam,nie smiej sie ale mam miseczke A i to byl pierwszy facet przy ktorym sie rozebralam a tak strasznie sie balam ze mnie nie zaakceptuje no i przez poerwszy rok mowil mi ze jestem idealna a pozniej sie to zmienilo ze przy wzroscie 167cm i wazac 49kg on twierdzil ze jestem gruba jak swinia... Najpierw pojde do psychologa sama albo z nim tylko osobno bedziemy rozmawiac z lekarzem bo ja juz nie wyrabiam poprostu,caly czas biore przeciwbolowe bo glowa mnie tak boli,niedobrze mi jest no masakra jakas,ja staralam sie zeby mu sie podobac ale on chcial coraz wiecej i wiecej zmian... Fakt chcialabym piersi zrobic bo to moj kompleks ale nie chcialabym tego robic dla osoby ktora mi sama to zaproponowala,wolalabym zebym to ja wyszla z tym pomyslem...

Odnośnik do komentarza

Do psychologa idź, by pomógł ci odzyskać poczucie własnej wartości.
Przy wzroście 167, ważysz mniej niż 50 kg. to przecież jesteś chuda!!!
Ten facet jest jakiś wredny, z chorym poczuciem humoru. Widocznie ma radochę, jak cię niszczy psychicznie i z tego, że mu ulegasz i się przejmujesz.
To jakiś psychol!!!
Uciekaj od niego, bo w końcu będziesz anorektyczką /jeśli już nie jesteś/ - a to nie dość ze wyniszcza organizm, powoduje ciężkie choroby, to może doprowadzić do śmierci.
To, co on wyrabia, jak postępuje, to jest chore!!!
Pakuj się, bierz dziecko i uciekaj do rodziców. On cię zniszczy!!
Wystąp o alimenty, odetnij się od niego i zacznij normalnie żyć.
Długo tak nie pociągniesz.
Dziecko? Chcesz by wychowywało się przy takim facecie? A jak on i jego zacznie niszczyć?
I spaczy jego psychikę i wykoślawi dzieciaka, który całe życie będzie cierpiał z tego powodu.
Ratuj siebie i dzieciaka.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...