Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia osobowości i zachowania u 17-latki


Gość Brakpomysłunanazwe

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Brakpomysłunanazwe

Witam. Mam 17 lat. Chodzę do 1 liceum. Tak nie zdałam raz. Moim głównym problemem jest (może to wydać się bardzo śmieszne, wiem to) to, że nie potrafię pogodzić się z myślą, że zakończyłam naukę w gimnazjum. Podkreślam, że ta szkoła uratowała mi życie, dosłownie. Chciałam się zabić, ale zauważyli to. Bardzo mi pomogli z moimi wszystkimi problemami. Nie dam rady się z tym pogodzić. Od niecałego miesiąca unikam ludzi. Przez ostatnie półtora tygodnia nie wyszłam z domu. Praktycznie nic nie jem (z czego z jednej strony się cieszę), bo schudłam w ciągu tygodnia ponad 2 kg. Jestem bardzo wybuchowa w stosunku do ludzi jeśli do mnie napiszą, zadzwonią (ukończyłam "terapię" przeciwko agresji). Nie dam rady zasnąć w nocy, często mam niespokojne sny, a jeśli uda mi się zasnąć śpię po 2 godziny max 5, albo śpię całymi dniami ( jest to na przemian). Przestałam chodzić do szkoły. Chcą mnie z niej wyrzucić, a ja nie robię nic w kierunku tego, aby tego nie zrobili. Mam myśli samobójcze od bardzo długiego czasu, oraz samookaleczam się od dłuższego czasu. Pierwszy raz kiedy to zrobiłam to było około 5 lat temu. Trwa to do tej pory. Często okłamuję siebie i innych (mamę). Zaczynam żyć wspomnieniami i iluzją. Często czuję się jakby w środku mnie były 3 osoby. Jedna "ta prawdziwa ja", która jest obojętna na wszystko. Druga to ta, która ze wszystkiego się śmieję i potrafi nawet płakać ze śmiechu. Trzecia to ta, która ciągle by płakała jak małe dziecko, które nie dostało tego czego chciało. Czuję jakby te 2 osoby (śmiech i płacz) toczyły wojnę, wojnę o moje życie. Choć wszystkie 3 chcą tego samego, śmierci... Chodziłam do psychologa kiedyś, byłam nawet u psychiatry i miałam jakiś papier, że mam zaburzenia osobowości i zaburzenia zachowania ( nie wiem czy jeśli ktoś ma to stwierdzone, to nie wiem czy musi chodzić na jakieś terapię bądź cokolwiek innego) ja natomiast na żadne terapię ani nic nie chodziłam. Nie piję, mam styczność z używkami. Na razie tak odrywam się codzienności i problemów. Nie chcę nic mówić mamię, dla której i tak jestem ciężarem, tak jak i innym ludziom. Czuję się niepotrzebne, niedowartościowana. Nie potrafię się cieszyć nawet rzeczami, które kiedyś były moim życiem. Denerwują mnie dźwięki, które kiedyś uwielbiałam. Nie mam ochoty na nic i wszystko co zacznę robić, nie jest zakończone. Również nie mam ochoty robić rzeczy, z którymi kiedyś się nie rozstawałam. Często nie mogę się skupić na jednej rzeczy, bo nagle myśli mi "odpływają" i myślę tylko o tym jak mogłabym się zabić. Dodatkowo codziennie boli mnie klatka piersiowa, głowa, serce (ponad 4 lata temu powiedzieli, że mam zaburzenia rytmu serca wzrostowe, potem przestało, ale od dłuższego czasu to nie wytrzymuję już z tym bólem i zaczynam się w niektórych momentach aż dusić i ciężko mi wziąć oddech). Nie chcę się zabijać, bo życie to najcenniejszy dar, ale też nie chcę tak dłużej żyć. Nie mam nikogo bliskiego... Wiem, że wszystko zależy ode mnie, ale ciężko mi z tym wszystkim... Co mogę zrobić? Proszę, pomóżcie. Przepraszam też za to ile napisałam. Pewnie osoba, która to czyta trochę się wysiliła. Bardzo przepraszam...

Odnośnik do komentarza

Brakpomysłunanazwe, owszem masz problemy i jeżeli zdiagnozowano u Ciebie wcześniej zaburzenia osobowości i zaburzenia zachowania, to powinnaś skorzystać z terapii. Samo nie przejdzie. Sama widzisz, że niepokojące objawy (unikanie ludzi, zamknięcie się w sobie, brak apetytu, zaburzenia snu, kłamstwa, agresja, autoagresja, samookaleczanie się, niska samoocena, myśli samobójcze itp.) nasilają się. Powinnaś o wszystkim porozmawiać z mamą, z kimś, komu ufasz i razem powinniście rozważyć, gdzie szukać dla Ciebie wsparcia. Uważam, że w Twoim przypadku leczenie psychoterapeutyczne jest konieczne. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Po 1 nie przepraszaj, ze duzo napisalas bo to forum jest i z tego "zyje", ze ludzie pisza :)
Tez miewalem takie odczucia ze nie mam nikogo bliskiego.
Ojciec nas olal i nie bral udzialu wychowywaniu a z mama nie mialem dobrego kontaktu. Nie klucilem sie znia i az tak nie przezywalem w twoim wieku ogromnego buntu. Poprostu zylismy obok siebie podobnie mialem z rodzenstwem.
Znalazlem bliska osobe poza rodzina i to ona mi pomogla w ciezkich chwilach. Dlatego warto zyc bo jest tam na swiecie kilka niesamowitych osob, ktore na pewno w zyciu poznasz. Wazne zeby ich nie odepchnac, nie zniechecic do siebe.
Mam 25 lat, mnie zazdroszcza wieku starsi ja zazdroszcze tobie :) Mozesz jeszcze wiele ze swoim zyciem zrobic. Mozesz sobie pomoc i mozesz sie pograzyc i zniszczyc. Wazne zebys chciala zyc i wyobrazila sobie siebie szczesliwa. Za miesiac, rok, dwa ale szczesliwa i pogadzona ze soba z otoczeniem. Jak bedziesz miala cel to latwiej bedzie ci sie trzymac zycia i o nie walczyc. Poszukaj pomocy na zewnatrz ale nie zwalaj na innych odpowiedzialnosci i calego ciezaru swojego zycia.
Na oslode powiem Ci, ze jak sobie z tym poradzisz to poczujesz dume i ogromna sile na dalsze zyciowe zmagania, ktorych jest pelno :P

Odnośnik do komentarza
Gość Brakpomyslunanazwe

Byłam u psychologa, którego znam i ufam, bo boję się cokolwiek powiedzieć obcej osobie. Tutaj się nie boję tego pisać, bo jestem anonimowa. Poszłam było troszeczkę lepiej, następnie miałam się z nią spotkać w środę, ale odmówiłam, bo wiedziałam, że ma bardzo dużo na głowie. Od naszego pierwszego i ostatniego spotkania jest coraz gorzej. Wiedzą o tym 3 osoby i po części jeszcze 1 osoba. 2 osoby próbowały mi pomóc, ale ja jakbym miała jakąś blokadę, owszem dociera do mnie wszystko i zdaję sobie z tego sprawę, lecz nie dam rady niczego zrobić. Jeszcze jedna osoba dowiedziała się wczoraj, bo chciałam już z sobą skończyć, ale ona mi nie pomoże, bo nie potrafi, zbyt dobrze ją znam, nigdy mi nie pomogła tak naprawdę, jedynie stara się mnie zrozumieć. Jeszcze jedna wie po części to wie tylko, że się izoluję, nie śpię bądź śpię, że strasznie boli mnie głowa i klatka piersiowa. Czuję się jakaś otępiała, jak jakaś kukiełka. Mamie natomiast nic nie powiem, bo ona również ma swoje problemy. Też zawsze powtarza, że już ma dość, że lepiej by było jakby już leżała w grobie i różne tego typu odzywki. Oczywiście wiem, że tego nie zrobi. Mamie nie ufam, więc też dlatego nie chcę jej nic mówić. Ona ma swoje życie, a ja mam swoje. Nigdy nie miałam w niej wsparcia, zawsze po dzień dzisiejszy muszę udawać, że wszystko jest dobrze. Wiem, że dałabym radę, ale nie wiem co mam robić. Wszystko czego dotknę czy zacznę nie jest kończone, po za tym brak energii, chodzę ciągle niewyspana. Nie mam pojęcia co już robić.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...