Skocz do zawartości
Forum

Życie z partnerem cholerykiem


isobel

Rekomendowane odpowiedzi

Marzy mi się udane małżeństwo przez 40lat, a ja czuję się zmęczona kłótniami, wrzaskami I nieporozumieniami, chciałabym być sama. W mojim związku jest jakiś chory problem z komunikacją, lub sama nieraz nie wiem z czym. Mój partner nie potrafi rozmawiać, jak coś mu nie pasuje to załatwia sprawy ogromnymi awanturami,wrzaskiem, nie zadaje pytań. Przekonany o swojej słuszności daje upust swojej wściekłości, wybucha to różnie, ostatnio nie miałam gdzie uciec bo siedzieliśmy w aucie,jechaliśmy do szkoły z dziećmi. Nie widzę sensu teraz po opadnięciu emocji wracać do tego, bo wiem, że on nie będzie rozmawiał. Za każdym razem obiecuję sobie, że to ostatni raz, że się rozstaniemy skoro nie umiemy się dogadać(myślałam że ustaliliśmy coś wspólnie, ale okazało się że on mi to tydzień później wypomniał z wielkim wyrzutem I nerwami). Od wczoraj z nim nie rozmawiam od kłótni. Nie wiem jak mam się zachować. Łapię się na tym, że on mi się staje bardzo obojętny a czasem nawet przeszkadza. Nie chcę mieć takich myśli ale to jest rezultat jego zachowywania się wobec mnie.

Odnośnik do komentarza

Tak bywa,trafiłaś na faceta o osobowości niezrównoważonej emocjonalnie ,typ impulsywny,ten artykuł trochę Ci pomoże.
http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-chwiejna-emocjonalnie

Musiałabyś znaleźć na niego sposób,/łatwo mówić/,w każdym razie z wyczuciem stawiać na swoim ,nie ulegać krzykom,żeby wiedział ,że jego działania nie przynoszą efektu i rozmawiać jak jest spokojny ,jeśli nie chce to prowadź monolog i wyrzuć z siebie to co Tobie się nie podoba,
z wiekiem może zmądrzeje albo i nie...,

chyba najlepszym wyjściem byłoby ultimatum ,albo sam się zmienia o 180st., albo idzie na psychoterapię ...,
jeśli nie, odchodzisz i musiałabyś być konsekwentna,
Taka Twoja postawa powinna go zmusić do powstrzymywania swoich nerwów,bo nie wierzę ,że tacy ludzie muszą się wyżywać na najbliższych,skoro mogą się powstrzymać w stosunku do obcych,chyba dlatego ,że wiedzą iż są w rodzinie bezkarni...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Łapię się na myślach że nie chcę niczego zmieniać bo to normalne, bo ludzie się kłócą, ale z drugiej strony mam już tego tak dosyć, że za każdym razem jak do takich sytuacji dochodzi, mówię sobie że to był ostatni raz. On ma niestety character po ojcu, jego matka z tego właśnie powowdu się z nim rozeszła. I nie sądzę że jego ojciec pozwalał sobie aż na tyle na co moj partner. Nigdy nie miałam szczęścia do mężczyzn, myślałam że jakoś się dogadamy I jakoś się ułoży, ale chyba się myliłam. Nie pierwszy raz mi obrzydził samego siebie. Nie wspomnę że nasze zbliżenia potrafią być rzadsze niż jeden na pół roku.

Odnośnik do komentarza

Normalne ,że ludzie się kłócą,ale jak nie krzywdzą tym partnera i zachowują się adekwatnie do sytuacji,a tak nie jest w Twojej sytuacji,
czujesz się źle ,widzisz ,że mąż rani Cię ,jest niesprawiedliwy w ocenie sytuacji,itp.
Tacy ludzie są słabi psychicznie i "nadrabiają" agresją,nie radzą sobie ze stresem i jak mają pod ręką "chłopca do bicia",w to im graj...,a przecież chcą dominować,
mają też chyba satysfakcję z tego ,że mają partnera pod butem i mogą mogą się wyżyć ,
dlatego robią tak ,żeby partner się bał i siedział cicho,

dlatego nie powinnaś się go bać i robić swoje,nie na darmo jest powiedzenie ,że na pochyłe drzewo kozy skaczą...

Pisała tu swego czasu dziewczyna,że jej dziadek przez całe życie wyżywa się na babci...,widać do starości się nie zmienił.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jaka przyczyna hmm nie wiem, jak wrociłam z dziećmi z wakacji miałam wielką ochotę na seks, odpoczęliśmy od siebie. (Mieszkam w Anglii, wakacje to najlepsza pora aby dzieci widziały się z rodziną, tu w Anglii nie mam nikogo bliskiego). Ale jak w tą sobotę z samego rana zrobił mi awanturę tak wielką, że miałam problem z powstrzymaniem łez I wygarnął przy tym, zarzucił sprawy kóre są w mojich oczach kompletną nieprawdą, to opadły mi ręce. A na koniec powiedział ''bo zawsze musi być po twojemu''. Ciężko mi się z tym ostatnim zgodzić, bo zawsze jemu pozostawiam wybór na który ma przystać lub nie. Słowem się więcej nie odezwę w żadnej sprawie. Nie pasowało mu że trzeba pojechać rano z dziećmi na rozpoczęcie roku szkolnego w Polskiej szkole, od tego się zaczęło. Łatwiej mi jeśli na zebraia rozejdziemy się po klasach, dlatego chciałam aby ze mną pojechał. I w aucie mi pokazał jak mu się to bardzo nie podoba... żal mi dzieci że musiały tego wrzasku wysłuchiwać.

Odnośnik do komentarza

ka-wa jest dużo racji w tym co piszesz, niestety... troche jakbym o nim czytała
ten związek mnie bardzo przytłacza, tyle lat... zamiast mnie budować ja czuję się coraz słabsza psychicznie, a widzę po nim, chociaż mi tego chyba nie powie, że jest mu źle że jest jak jest, pytanie czy on czuje się winny tego co się stało w sobotę, jeśli nie, to co mam zrobić-powinnam mu powiedzieć że się rozstajemy? :( powiem wam że mam te słowa na końcu języka, hamuje mnie chyba tylko starch co dalej :(

Odnośnik do komentarza

Wiesz ,jak ktoś chce kogoś uderzyć,zawsze kij znajdzie...,
jak to mówią możesz masłem masłem d... smarować ,powie ,że nie równo...,cham pozostanie chamem,

nie jesteś w stanie uchronić się od takich sytuacji,jeśli ktoś z igły robi widły,

jeszcze ,żeby przy dzieciach nie można było się powstrzymać...,to tak jakby rozum się wyłączał,normalnemu człowiekowi to nawet trudno to zrozumieć.

Ja jestem zawsze za utrzymaniem związku,jeśli się da ,tym bardziej jak są dzieci,
dlatego spróbuj jeszcze namówić go na terapię małżeńską,
/znając życie sam nie pójdzie ,bo przecież głupi nie jest.../,
wtedy jakaś szansa może by była dla tego związku.

Tacy ludzie nie czują się winni,bo to przecież wina partnera ,że on się zdenerwował ,paranoja...,

To Twoja decyzja co zrobisz,jedne kobiety godzą się na poniżanie i tkwią w związku ,inne sobie na to nie pozwalają i odchodzą.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Sęk w tym że on mnie nie poniża, tylko wrzeszczy
powodem są nieporozumienia, niezrozumienia I nie wiem dokładniej co jeszcze, bo np trzeba czasem gdzieś pojechac a ja nie chcę tam jechać sama... I za którymś razem wybucha, choć nie umiem mu przyznać racji bo wcale nie to miałam na myśli co się jemu wydawało. I tak w koło macieju, kilka dni spokoju a za kilka dni-to samo....

Odnośnik do komentarza

Wrzeszczenie też bym zaliczyła do poniżania,bo jak byś to nazwała...,
ale mniejsza o to,bo tu dochodzi następny problem,
nie bardzo rozumiem... ,czy on Ciebie nie rozumie,czy nie chce zrozumieć ,czy ma problem ze zrozumieniem tekstu mówionego,
musiałabyś podać konkretny przykład,

bo nawet z tą jazdą,jak nie chce jechać ,niech nie jedzie i nie wrzeszczy,
na argumenty to ja widzę w ogóle nie umiecie rozmawiać.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

On czasem nie słucha co się do niego mówi, więc nieraz zanim odpowie tak upewniam się czy na pewno dotarło co powiedziałam.
I przykładowo najpierw daje się przekonać że np zrobimy dzisiaj to, a on chce robić co innego, a potem nie panując nad sobą wybucha że były ważniejsze rzeczy do zrobienia.....a dał się przekonać! Zdarza mu się polecieć z wrzaskiem za bardzo, zdarza się że nie mam jak zignorować, wyjść z domu. jak dopadła go złość tym razem, to jechaliśmy autem. Ja sobie mówię za każdą taka awanturą że ta już jest ostatnia, ale mamy dzieci, które nie będą umiały sobie poradzić z brakiem taty bo są z nim bardzo związane. Poza tym weź pod uwagę że problemy dzielimy na 2 skoro jesteśmy razem.
Gdyby mnie wyzywał albo uderzył to byłby koniec. Wrzaski to jeszcze nie jest poniżanie, z tym się nie zgodzę. I nie tutaj leży jego problem. Ale problem tkwi w temperamencie.

Odnośnik do komentarza

A próbowałaś zrobić taki eksperyment,
np.przez miesiąc o nic nie prosić ,do niczego nie przekonywać,mówić tylko to co konieczne i zobaczyć czy znajdzie pretekst do podnoszenia głosu,

samo nieuzasadnione podnoszenie głosu jest dla Ciebie /i dla każdego/bardzo frustrujące ,uwłaczające,poniżające,
w zasadzie nikt nie powinien na nas się wydzierać ,ale życie często przynosi ,jak widać co innego...,

Odnoszę wrażenie jakbyś umniejszała winę męża,
wcześniej pisałaś ,że jest gorszy od teścia,a teściowa się rozwiodła...,a Ty teraz mówisz ,że to temperament...,

a temperament to by był bardziej potrzebny w seksie:D
Też jakoś to dziwne ,że prawie nie uprawiacie seksu ,a Ty piszesz ,że byłaś na wakacjach w kraju...,pół roku chyba nie byłaś,
może on ma problem z libido i to jeszcze bardziej nakręca jego słowną agresję.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

isobel, owszem kłótnie zdarzają się nawet w najlepszych związkach, ale nie zgadzam się, że krzyk czy wrzeszczenie, do tego w obecności dzieci, nie są formą poniżania. Dla mnie jest to rodzaj agresji słownej. Proponuję przeczytać artykuł o modelu komunikacji wg Rosenberga, bo w Waszym małżeństwie ewidentnie jest problem ze zdrowym porozumiewaniem się: Porozumienie bez przemocy. Ponadto pomyślcie razem o uczestnictwie w terapii małżeńskiej, bo Wasze kłótnie nawarstwiają się też z innymi problemami, np. seksualnymi, a to już równia pochyła w kierunku rozpadu związku, jeśli nic z tym nie zrobicie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Widocznie nie zdawałam sobie z tego sprawy, że wygląda to aż tak źle. Może faktycznie tłumaczę go, może emocje od soboty opadły I troche mi przeszło. Nadal z nim nie rozmawiam normalnie, ale on potrafi do mojego zachowania na tyle przywyknąć, że uważa że ja taka właśnie jestem I nie widzi żadnego problemu w mojim zachowaniu.
Terapia-ja jestem gotowa na nią w każdej chwili. Z nim jest gorzej. On nie chce nawet o tym słyszeć.
Być może powinnam po prostu postawić sprawę jasno, że musimy się rozejść I koniec. Tylko co ja powiem dzieciom. A może powinnam prowadzić całkiem osobne życie, a będziemy dalej mieszkać pod jednym dachem, przynajmniej do chwili aż one się usamodzielnią. Sama nie wiem co robić :(
Poza tym wygląda na to, że jestem wiernym odbiciem wzorców wyniesionych z domu, skoro tak mówicie-wrzaski to poniżanie. Mój ojciec nigdy nie szczędził tego mamie, nawet jak zachorowała na depresje. Awantury I wyzwiska prawie na porządku dziennym. Tylko ja wiem jak się czułam w takim domu. 15 lat, póki nie uciekłam. Mama nigdy nie wyszła z tego. A ojciec co najlepsze miał nawet podejrzenia, że mama chyba udaje. Wpadłam w szał jak mi to powiedział. Dużoby opowiadać. Ale nie o tym przecież temat.Chociaż siedzi to głęboko we mnie I chyba zawsze będzie.

Odnośnik do komentarza

W końcu psychika siądzie...,ile można wytrzymać,trochę Ci się nie dziwię,skoro wyniosłaś taki model zachowania faceta z domu ,to myślisz ,że wszyscy tak mają...,
normalnym też jest złudzenie ,że się zmieni...bo tak kobiety myślą,będąc w każdym toksycznym związku,

Ja myślę ,że jedynie może wam pomóc terapia małżeńska i jak już chyba wcześniej pisałam ,postaw ultimatum,albo terapia ,albo rozwód ,bo powiedz,że psychicznie już tego nie wytrzymujesz...,jeśli chcesz zmienić swoje życie na lepsze,
/najpierw sama możesz iść po poradę do pani/nie do pana/ psycholog/,

bo jeśli on was kocha i nie wyobraża sobie życia po rozwodzie,powinien się zgodzić,
jak będzie wiedział ,że tak tylko sobie gadasz, a nic nie zrobisz to pewnie się nie zgodzi ,zostanie po staremu,

jesteś młoda ,walcz o godne życie,jeśli się da najlepiej w małżeństwie...,a jest szansa,
powodzenia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Generalnie zgadzam się z poprzedniczką. To nie jest tak, że ze wszystkimi facetami są takie problemy, a Ty masz obowiązek się na to godzić. Nie ma co go tłumaczyć, powinnaś walczyć o szczęśliwe życie.
Postaw mu to ultimatum, a jeśli się zgodzi na terapię, a ona jednak nie pomoże-to nie ma innego wyjścia jak rozstanie.
Na pewno tak jak jest teraz nie powino być ani chwili dłużej.

Odnośnik do komentarza

Łatwo się mówi, trudniej wykonać. Jak napisałam wcześniej, mamy dzieci. Ja nie pracuję, on utrzymuje nas, ja tylko dorabiam bo ja się dziećmi zajmuję,domem,zaczęłam naukę, nawet jak pójdę do pracy nie zarobię tyle co on. Mogłabym go zgłosić o alimenty I spróbować się utrzymać bez niego, ale byłoby mi ciężko. I głównie dlatego jest to dla mnie trudna sytuacja.

Odnośnik do komentarza

isobel, no właśnie, tak myślałam, że nie tylko jesteś uzależniona emocjonalnie od męża, ale również uzależniona finansowo. "On zarabia, ja nie pracuję, on nas utrzymuje, więc co?" Więc masz znosić jego humory, wrzaski, brak szacunku? :/ Ty też pracujesz, zajmujesz się domem i wychowaniem dzieci, a wspominasz też, że starasz się coś dorabiać. W pewnym momencie pewnie uzgodniliście, że tak będzie wyglądał model Waszej rodziny, on się na to zgodził, Ty się na to zgodziłaś. Bardzo często kobieta w obawie przed tym, że się nie utrzyma finansowo, boi się odejść od męża, mimo że ten ją poniża czy znęca się nad nią. Piszesz tylko o kłótniach, więc wierzę, że z dobrą wolą z obu stron dałoby się to jeszcze naprawić, ale Twój mąż najwyraźniej nie widzi problemu i nie chce iść na terapię. To przykre. A jeżeli nie będziesz stanowcza, to nic się nie zmieni. Kłótnie pozostaną, mąż nadal będzie na Ciebie krzyczał, Ty będziesz cierpiała w imię "dobra dzieci" i z obawy przed tym, że bez męża nie dasz rady i się nie utrzymasz finansowo. To nie jest dobra motywacja do pozostania w związku. Mocno zachęcam do tego, by skorzystać z terapii, bo widać wyraźnie, że nie jesteś szczęśliwa w małżeństwie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dzieci to chyba cierpią bardziej niż Ty...,sama wiesz , co czułaś będąc w domu rodzinnym,
my niby tkwimy w związku dla dobra dzieci,a wychodzi ,że dla nich jest gorzej,
można to zauważyć po wpisach,dorosłych dzisiaj dzieci ,jakie mają pretensje do matki ,że nie odeszła od ojca np.alkoholika,
tyrana,despoty,itp.,
bo dzisiaj mają "zrypaną" psychikę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak jak ja wyniosłam zły wzorzec z domu, ale absolutnie nie obwiniam za to mojej mamy. Tak nam się życie pogmatwało, a ona w tym wszystkim była najbardziej pokrzywdzona. Do dziś jak ojciec pewne sytuacje tłumaczy, ja je widzę troche inaczej, ale nie mówię mu o tym. Co ciekawe, przepraszał mnie za to co się działo w przeszłości, a więc ma świadomość tego, że było źle. Starał się na swój sposób pracować nad sobą, czytał różne książki, ale jak tu charakter zmienić....nie obwiniam go też za wszystko, myślę że na nas wszystkich choroba mamy mocno się wyryła I w naszej rodzinie panowała zwyczajnie niezgoda.
Znów odbiegłam od tematu. Ja wiem, że terapia dużo by rozwiązała. Człowiek nieraz nie zdaje sobie sprawy z tego że takie coś pomaga I myśli że sam się z tym upora. Może faktycznie powinnam wziąść sprawy w swoje ręce I postawić ultimatum, powiedzieć jak się czuję. Czasami sama na siebie patrzę jak na świrusa który nie potrafi nawet po 4dniu wrócić do normalności, ciągle tylko rozmyślam I rozmyślam, już jestem zmęczona tym rozmyślaniem o swojim związku.

Odnośnik do komentarza

Poza tym muszę dodać pani Kamilo, że mimo tego nieszczęścia jakim są wybuchy a potem chodzę czasem zdołowana, to staram się żyć dalej. Jak mnie jego wrzaski nie dosięgają, to jest mi łatwiej,lepiej. Pośmieję się czasem z niego I tyle.Że np.wyzywa komputer od najgorszych, a potem pytam czy jak będzie miał 90lat to też się będzie tak zachowywał. Ale tym razem nie było mi do śmiechu, bo się zupełnie nie spodziewałam że tyle nie będzie mu pasować na raz, I to w dodatku ja byłam w roli głównej. Najgorsze że wogóle nie czuję się winna, a czuję jak zbity pies.
Chciałabym zebrać w sobie odwagę I wziąść sprawy w swoje ręce, raz a porządnie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...