Skocz do zawartości
Forum

Bicie i przezywanie dziecka na podwórku


Gość witka30

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem co mam robić. Moje dziecko ciągle jest przez inne dzieci przezywane (w stołowce szkolnej czy na poworku) nierzadko dostaje szturchańce.
Wczoraj już miarka się przebrała bo dziecko wróciło z sińcem na łuku brwiowym. Powiedział mi, że przepędzali go z jednego miejsca a on nie chciał iść więc zaczęli go wyzywać a jeden chwycił go , kopnął w brzuch i z pięści walnął w ten łuk. Gnojki uciekły jak wyszłam, mam już dosyć. Mam ochotę tego gówniarza rozszarpać ale to chyba niezbyt dobry pomysł bo sama miałabym problemy.

Odnośnik do komentarza

o to chodzi, że moje dziecko nie chce ani karate ani judo. Uczę go właśnie, że ma się nie dać ale zazwyczaj są to starsi albo mocniejsi od niego i nie potrafi się obronić. Na sttołówce np dwóch go trzymało a trzeci bił a co najśmieszniejsze to pani ze świetlicy powiedziała, że on zaczął bo skrytykował czyjś obrazek. czy to normalne, że kobieta tak mówi?? Czy wyjściem jest bicie??

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Proponuje rozmowę z pedagogiem szkolnym lub dyrekcją bo takie zachowania nie mogą mieć miejsca.
Moim zdaniem uczenie dziecko oddawania to bardzo żly pomyśł,tak samo jak wymierzanie samemu sprawiedliwości.Szkoła rządzi się niestety swoimi prawami.W takim wypadku nalezy bardzo rozwaznie załatwiac takie sprawy żeby Twoje dziecko nie stało sie obiektem napaści na długie lata.Stanowczo żądaj od pedagogów podjęcia odpowiednich kroków.Od tego są żeby takie sprawy rozwiązywać.

Odnośnik do komentarza

Przeżywałam to co Ty ze swoim synem, nie porafił się obronić.Po mimo że uczyłam go i podpowiadałam ,jak trzeba to zrobić nawet oddać i nie ustępować za każdym razem.Nieraz serce mi płakało jak koledzy z podwórka traktowali go inaczej niż innych bo w szkole było inaczej gdyż pracowałam w niej i po prostu się bali.Dzisiaj jest dorosłym mężczyzną ,potrafi już choć trochę przynajmniej słownie się przeciwstawić.Jeśli w domu jest spokój, nie ma przemocy,dziecko ma wszystko z nikim niczym się nie musi dzielić wszystko jest dla niego to potem nie potrafi zawalczyć w grupie o swoją pozycję tak było w moim przypadku .Ja chciałam żeby trenował karate ale nie chciał.Szukałam sposobów, żeby był asertywny, ale nie wiele to dawało.Należy dziecko chwalić często i go wspierać za każdą nawet błahą rzecz.

Odnośnik do komentarza

Niestety sam się musi umieć bronić ,bo nikt i nic za niego tego nie załatwi,wszelkie interwencje w szkole nie zapewnią mu spokoju ,bo młodzież potrafi być perfidna,znęcać się nad słabszym i jak nie w szkole, to po szkole może dokuczać.

Dlatego powinnaś go przekonać,może razem z psychologiem szkolnym,do sportów walki,
bo potem wyrośnie na faceta ,co to żona go bije...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Cytrynowa babeczko owszem lepiej nie uczyć przemocy ale co ma stac i dawać sie lać??
Mimo tego, że go uczę załatwiać sprawy w ten sposób to to i tak nic nie daje bo zazwyczaj to większa grupa dzieciaków się na nim uweźmie i jak ma on dać radę wszystkim :((
Zobaczę jak to będzie w tym roku szkolnym...
teraz ma śliwę nad okiem i już chodzę cała by dopaść tego gówniarza! Co to za dzieciaki to ja nie mam pojęcia, patologia jakaś

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

www.przemocwszkole.org.pl/jak_ pomoc_dziecku.php?zm=3_1

Nie chodzi o to żeby nie uczyć jak się bronić ale nie uczyć bicia.Bronic się mozna unikając sytuacji w których można być ofiarą.Przykład,napisałaś że"przepedzali go z miejsa na miejsce a on nie chciał iść"
Lepiej bedzie jeśli jednak zniknie im z oczu niż ma im oddawać.Są wieksi ,silniejsi ,w wiekszej grupie to jak sama napisałaś nie da rady swoim oprawcom a może wzmóc w nich agresję.Nierzadko się zdarzają nawet pobicia z cieżkim uszkodzeniem ciała.
Oddawanie ma sens gdy natrafi na równolatka z ktorym bedzie miał jakieś szanse ale nie w silniejszej grupie która jak nie w szkole to na zewnatrz wcześniej czy pózniej może się zemścić.
Uważam jednak że sprawę trzeba drążyć u pedagogów tak długo aż takie rzeczy nie bedą miały miejsca.Zresztą poczytaj sobie tę stronkę wyżej.Ze wszystkim się zgadzam co w niej napisali.Działaj.

Niestety,zachowanie tych bijacych dzieciaków nie bierze się z niczego.Ktoś im kiedys pokazał że agresją i pieścią mozna załatwić wiele spraw...

Odnośnik do komentarza

dziekuję paniom, wejdę pod ten link i sobie poczytam. teraz zaczyna sie nowy rok szkolny i zobaczę jak to będzie. Znajomy naszej rodziny ze swoim synem tez miał te problemy i on sie nie cackał tylko policja juz brała w tym udział. Mam nadzieje, że się tutaj obędzie bez takich służb bo na to już sił nie mam:(

Odnośnik do komentarza

Witaj witka30!

Przemoc w szkole, na podwórku czy gdziekolwiek indziej wśród dzieci jest niedopuszczalna. Nie można tak tego zostawić i czekać aż stanie się tragedia Twojemu synowi, kiedy zbierze się większa grupa dzieci i mu solidnie da w kość. Przymykanie oczu na agresję to tylko przyzwalanie na tę agresję. Uważam podobnie, jak któraś z forumowiczek, by sprawę zgłosić do dyrekcji szkoły, by placówka zainterweniowała. Szkoły dysponują narzędziami i procedurami w takich przypadkach (psycholog szkolny, pedagog itd.). Trzymam kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem trochę asertywności przyda się dziecku nie mówię o pokazaniu jak ma bić innych ale jak się samemu bronić. Tak by nie stało i pozwalało się bić. Niech wie że może oddać ale to ma być ostateczność, kiedy wszystkie inne ,,pokojowe" metody zawiodą.
A czy rozmawialaś z dzieckiem o tym dlaczego tak go nie lubią? Czy ono w jakiś sposób odstaje od reszty?

Odnośnik do komentarza

Asertywność i zmiana szkoły- tylko to pomoże.
Nauczyciele się na mnie obrażą (trudno), ale jeżeli ktoś jest gnębiony i do was przychodzi to na ogół macie to gdzieś, góra oprawcom "uwagę" wpiszecie i uważacie że sprawa załatwiona, a wniosku o usunięcie oprawców ze szkoły nie napiszecie "bo klasa będzie mniej liczna, nie będzie dotacji i klasa pójdzie do likwidacji".

Wejście dziecka w bójkę też nic nie da bo nagle gnębiciel "będzie pokrzywdzony", pójdzie do pani, zaś pani oczywiście nagana i wezwanie rodziców do szkoły, bo "dziecko bije" nie biorąc na poprawkę tego że jest gnębione.

Wiem, bo przechodziłem przez to samo- w moim wypadku nie pomagali nauczyciele, bo po co.
W moim wypadku pomogło kolejno
1. Kilka strzałów w gębę głównemu oprawcy (i tak się poskarżył, ja powiedziałem, że byłem, nic z tym nie zrobiono, a na zbawienie czekać nie będę)
2. Założenie "idę do szkoły na zajęcia a nie dla ludzi"- najlepszych ludzi nie poznałem wbrew pozorom w szkole
3. MP4 i słuchawki ;) Nic tak nie działa na takich idiotów jak olewka totalna.

BTW polecam obejrzeć film "Nasza Klasa" by lepiej zrozumieć ten proceder.

Odnośnik do komentarza

Bo i nauczyciele tu wiele nie mogą pomóc,jak krzywda go nie spotka w szkole, to na podwórku czy ulicy...,
dlatego dziecko musi same umieć sobie radzić,
generalnie,tak jak pisała unna ,pewnie jest jedynakiem i nie umie zachować się w grupie,
nie da się dziecka trzymać cały czas pod kloszem,

dlatego mając jedno dziecko,robimy mu sami krzywdę ,rozumiem,że niektórzy nie mogą mieć więcej dzieci.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

~witka30
dziekuję paniom, wejdę pod ten link i sobie poczytam. teraz zaczyna sie nowy rok szkolny i zobaczę jak to będzie. Znajomy naszej rodziny ze swoim synem tez miał te problemy i on sie nie cackał tylko policja juz brała w tym udział. Mam nadzieje, że się tutaj obędzie bez takich służb bo na to już sił nie mam:(

Szkoła nie nie tylko obowiązek ale ma prawo chronić ucznia.Gwarantuje to konstytucja.Jesli szkoła nie wywiązuje się z swoich zobowiązań to jest kuratorium,ew Policja.
To od Twojej determinacji zależy już jak sprawy się potoczą.

Naprawdę nie warto brać sobie do głowy rad że syn musi nauczyć sam sobie radzić.
Jeśli tak ludzie stawiają sprawę w dzisiejszych czasach to nic dziwnego że dzieci coraz rzadziej proszą o pomoc własnych rodziców a wzamian tego wybierają żyletkę albo sznur.
Wg statystyk próbę samobójczą podejmuja coraz młodsze dzieci właśnie z powodu przemocy w szkole.
Jeszcze raz namawiam do zdecydowanego działania.
Mam nadzieję ze czytałas tę stronkę.Dużo wskazówek jak postępować z dzieckiem w takich sytuacjach i co robić żeby skutecznie temu zapobiec.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Może zamiast złosliwości napiszesz jak ma sobie poradzić dziecko z bandą starszych wyrostków bo tu przede wszystkim o tym mowa.Jakieś konkretne wskazówki niz tylko zapisanie na sporty walki co w gruncie rzeczy może zaprocentować za kilka lat ale wcale nie musi.Sporty walki nie są dla każdego o czym trzeba pamietać.

Nigdzie nie napisałam że nie musisobie radzić.
Zresztą podałam stronkę więc nie bedę przepisywać tego tutaj.

Odnośnik do komentarza

Też jestem zwolenniczką opcji że dziecko musi nauczyć się radzić sobie samemu, ale nie w rozumieniu rodzic nie jest potrzebny. Wiadomo nie zawsze można wezwać rodzica, nie zawsze rodzic jest na miejscu, przecież matka za dzieckiem nie bedzie chodziła krok w krok bo wychowa kalekę społeczną, która przy najmniejszym problemie będzie lecieć do rodziców.
Co do tego jak dziecko może sobie radzić to mam kilka pomysłów:
1. postawić się, słownie, czy odepchnąć .
2. spróbować się z nimi dogadać, zapytać czemu się czepiają jego a nie kogoś innego
3. znaleźć inne grono znajomych
4. Jeśli to nie pomoże to tu powinni wkoryczyć rodzice, pogadać z rodzicami tych chłopców co go biją, może pogadać z samymi chłopcami. Czasami taka rozmowa potrafi działać cuda. A jak nie to zagrozić gnojkom że jeszcze raz ruszą Twojego syna to wezwiesz policję.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Przecież ja nie twierdzę że trzeba za dzieckiem chodzić ani zeby go nie uczyć asertywności.Owszem trzeba tylko że nie kazde dziecko jest odważne na tyle żeby się sprzeciwstawić grupie.
Tylko trzeba brac pod uwagę dzisiejsze realia.Jaki stopień agresji wystepuje w szkołach czy na podwórkach.Na pewno nie wszędzie i nie można generalizowac ale po tym co opisuje autorka to w tej szkole czy w srodowisku złe się dzieje.

Jeśli na przeciwko stanie równolatek ze szturchancami to mozna negocjować i czasami to sie udaje.Ale gdy chodzi o wiekszą grupę to przepraszam ale to działa na takich chłoptasiów jak młyn na wodę.I czy wtedy lepiej nie schodzić im z drogi a dać szansę rodzicom na załatwienie sprawy?

Oczywiście że można i pogadac z rodzicami.Tylko zalezy jak tamci rodzice do tego podejdą.Na ogół kazdy broni swoje dziecko zwalając winę na innych.Takie życie niestety.Z samymi oprawcami też można pogadać tylko i w tym przypadku może to odnieśc odwrotny skutek.
Jak nie oni to ktos za nich może się zemscić.
Mamy taki świat jaki mamy.Na pewno nie wolno powiedzieć dziecku ; radż sobie sam.Tym bardziej dziecku wrażliwemu i delikatnemu tak jak dziecko autorki .A częsć z rodziców własnie to robi.
Dorośli sobie nie radzą z agresorami a co powiedzieć dzieci ...
Mamy od tego odpowiednie służby i trzeba z nich korzystać.Do skutku.

Odnośnik do komentarza

hmm czy moje dziecko odstaje od innych..... hmm trudne pytanie, głupi nie jest, jest wzorowym uczniem (ale to dopiero początek drogi), jest uparty i lubi jak jest po jego myśli, mówi to co myśli. lubi tez sie obrażać. Nie wiem sama dlaczego tak go traktują...może dlatego, że jest ruchliwy, lubi wariować? no nie wiem dzieciaki sa wredne ostatnio jeden mu powiedział, że wygląda jak szmaciarz i że mnie jako mamę nie stać na lepszy telefon tylko ma takiego dziada zamiast dotykowy ale czy te dotykowce sa takie drogie? moje dziecko specjalnie ma zwykły telefon bo dotykowego nawet ja nie używam bo wg mnie sa beznadziejne. Jest tablet i komputer od tego...

Odnośnik do komentarza

Trick moje dziecko próbowało sie bronić ale nie dał rady gdyz było ich więcej a on go trzymał i blokował. Kolega mojego syna natomiast stał i się gapił :/
Moje dziecko ma kolegów, ma przyjaciela i nie wiem dlaczego go tak inni traktują a wręcz nawet zakazują innym się z nim bawić

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Pewnie jest jakaś przyczyna że tak się dzieje.Mimo że ma przyjaciela,kolegów to nikt za nim się nie ujmuje.Wyglada na to że nie chcą się wychylać przed grupę.
Myślę ze mogłabyś się przejść nawet sama do psychologa dziecięcego i porozmawiać o tym.Teraz jest jeszcze mały ale z czasem może dojść nawet do tego że nabierze wstretu do szkoły .Toteż najlepiej juz za wczasu poszukać przyczyny.

Masz rację,dzieci są wredne ale niestety przenoszą zachowania rodziców do szkoły.Jeśli słyszą w domu taki komunikat, że ten który ma gorszy model to śmieciarz to i w szkole tak traktuje inne dzieci a szczególnie tych których nie lubią.
Mam sąsiadkę ktora uczy w gimnazjum.Kobieta jest coraz bardziej wykończona psychicznie.Niby dobra dzielnica ,rodzice na tzw poziomie lecz jak wszędzie o róznym statusie materialnym.Jak uczniowie potrafią sobie uprzykrzyć życie bo ktoś buty ma z sieciówki ...

Odnośnik do komentarza

nie rozmawiałam z żadnym z rodziców bo póki co to sama załatwiałam sprawy i "ryczałam" do tych dzieci bo uciekały jak tylko mnie zobaczyły. W świetlicy to nawet nie wiem kto prócz jednego , którego też na świetlicy "ochrzaniłam". Na podwórku z tego co mi syn mówił to jest tak "a weź Ty go uderz patykiem" "a weź mu zrób to"......po czym moje dziecko przychodzi z guzem na czole bo dostał badylem w głowę.
Jestem zdania, że dziecko musi sobie samo radzić ale też nie mogę go zostawić z tym samego. Nie mogą się nad nim pastwić. Mnie może nie bili ale wyzywali i niestety odbiło się to na mym życiu teraźniejszym:(( Nie chcę by dziecko tak cierpiało jak ja teraz z powodu niskiej samooceny i nerwicy

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...