Skocz do zawartości
Forum

Płacz i smutek po kontakcie z toksyczną matką


Gość bumbumbec

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę z siebie wszystko wyrzucić, bo zaczynam wariować.

Ex - rozstaliśmy się w kwietniu. W drugiej połowie kwietnia zabrałam swoje rzeczy z jego domu. We wtorek o 2:00 w nocy dostałam smsa, że wie, że się fatalnie zachowywał, że wiele spraw go przerosło, że zmarła mu siostra, a ja jestem pierwszą osobą z którą chce o tym porozmawiać. Rano przeczytałam. Spotkaliśmy się tak szybko jak mogłam, bo sytuacja nie jest za przyjemna. A sporo czasu minęło i możemy być znajomymi co bardzo by mnie ucieszyło. Trwało to zanim zaskoczył gdzie jest granica. Jak już wiedział to bardoz miło czas spędziłam. Pośmialiśmy się i normalnie porozmawialiśmy. Pod sam koniec usłyszałam, że nie jestem mu obojętna i że wie, że nawalił. I że wyglądam na naprawdę szczęśliwą i pewnie z kimś jestem. Odpoweidziałam, że nie powinien pytać. Jako byli partnerzy ten temat jest nieco tabu. On uznal, że skoro nie chce odp. to na pewno jestem z kimś i w takim razie może już ten rozdział w swoim życiu zamknąć. To zdanie złamało mnie. Miałam chaos przez kilka dni. Wyjaśniłam, że nie jestem znikim po prostu poznałam fajnych ludzi i zaczęło mi się ogólnie układać.

Fajni ludzie - bawię się w znajomości online, by urozmaicić towarzystwo. Codziennie jestem otoczona ludźmi z którymi rozm, z którymi się śmieję, ale im nie ufam. Stw. że pora coś z tym zrobić. Poznałam bardzo fajnego chłopaka, ale już na wstępie wyznaczyłam granicę, że jesteśmy jedynie znajomymi. Czułam się bezpiecznie w jego otoczeniu, zaufałam. Poprosiłam go o drobnostkę. By spojrzał na moje cv. Zadeklarował się, że nie sprawi to żadnego problemu i na następny dzień je odeśle. Nie wysłał. Minął kolejny dzień. I kolejny. Przypomniał się sam, że miał urwanie głowy i to zrobi, ale nie teraz. To mu odp. że skoro jest to kłopot dla niego to nie ma problemu. Poradzę sobie sama i do zobaczenia wkrótce. Przestał się do mnie odzywać. Zerwał kontakt. Nie rozumiem. Może Wy to zrozumiecie? Sprawą długo się nie przejmowałam, bo nie była to długa relacja, ale nie rozumiem jego zachowania.

Jegomość - zostaliśmy przyjaciółmi. Za każdym razem jak go widzę słyszę teksty, że on musi poznać lepiej dziewczynę z którą chce być, a takiej musi zaufać, a mi ufa. Słyszę, że żeby się tak na prawdę zbliżyć to trzeba się małymi kroczkami poznawać. No, i poznawaliśmy się i uczyliśmu się siebie wzajemnie co było bardoz urocze. Tylko, że widizeliśmy się raz na dwa tyg. co jest słabe. Coś u mnei się sypnęło i chciałam z nim porozmawiać, bo mu ufam. Wysłałam sms, czy może na bro pójdziemy. Odp. że jutro idzie ze znajomymi to może chciałabym dołączyć. Ja że nie wiem, bo strasznie przybita jestem i chciałabym porozmawiać. Posmsowaliśmy sobie. Polecił mi inspirujący filmik, który odmienił jego życie. Dobra, zaczęłam go oglądać. Następny dzień. Przypominam się z zapytaniem gdzie (tak się ustawiliśmy, ze jak będę w lepszym nastroju to się zgadamy ponownie). On, że jeszcze nie wie i jak film. Odpisałam i napisałam mu kolejnego smsa koło 20:00 nie zareagował. Czyli był gdzieś ze znajomymi, a mnie olał. Smutno.

To co się sypnęło - moja mama zwariowała. Na samą myśl chce mi się płakać. Ryczę 3 dzień. Ta kobieta mnie niszczy. Przez mc czasu nie miałam z nią żadnego kontaktu. Dosłownie czułam, że żyję. Czułam się szczęśliwa. Mc temu dzwoniła do mnie 12 razy. Wszędzie gdzie mogła: skype, tel. fb. Zadzwoniłam i pytam czy coś się stało? Odp. Aaaa film oglądam i tak pomyślałam o tobie. Zezłoszczona jak diabli, bo już o najgorszym myślałam. Zwróciłam jej uwagę żeby tak się nie dobijała. Kilka dni później ponownie. Tylko, że z jeszcze większą częstotliwością. Nie zareagowałam, bo nie chce w ogóle z nią rozmawiać. Ten kontakt jest mega toksyczny. I na pewno chodziło jej o kolejną pierdołkę. Napisała mi wiadomość, że prawie umarła. Autobus w którym jechała miał wypadek i gdyby siedziała na innym siedzeniu to by była już martwa. I tu wszystko opisała, a na końcu skwitowała, że jest sama, bo ja ją opuściłam i nawet nie chce z nią rozm. Natychmiast zadzwoniłam z zapytaniem czy mogę jej jakoś pomóc. Czy zarejestrować do lekarza. Nie chciała pomocy. Poinfo, że musi gdzieś iść i na następny dzień może porozm. Siedziałam jak na szpilkach. Nie wiedziałam co się dzieje. Zdzwoniłymy się i po kilkudziesięciu minutach poinfo mnie, żę ten wypadek to miała kilka tygodni temu i że jej nic nie jest i nic jej nie było. Ześlizgnęła się z siedzenia ot co. No, lae skoro już dzwonię to... Zaniemówiłam. Jak można coś takiego zrobić? Dosłownie uśmiercała się, by zwrócić na siebie uwage. Jestem na innej półkuli i nie wiem co się dzieje. A ta bawi się w durne gry. Zaczęłam płakać. Byłam w kawiarni. Przez mc miałam spokój. Skontaktowała się ze mną 3 dni temu. Pod byle pretekstem. Zapytałam się jej po co w ogóle ze mną się kotantkuje? Te relacje sa na maxa toksyczne. Starałam się. Wyjaśniałam przez 2 mce jak dziecku: "mamo nie szantażuj mnie, to boli, czemu to robisz?" Nie chciała mnie słuchac, nie czytała wiadomości, kłamała. Wybuchłam. Powiedziałam bez ogródek wszystko to co jest złe między nami. Rozmowa była następujaca: "Mamo ale czemu mi życzyłaś najgorszego? Co z ciebie jest za człowiek? Ja najgorszemu wrogowi tego bym nie życzyła. Czemu mi to mówiłas?" Jej odp: "a wiesz, że wujka spotkałam?" Tak się nie da! Ponownie wpadłam w płacz. Byłam w miejscu publicznym. Ludzie misię przyglądali. Ryczę 3 dzień. Nie mogę dojść do siebie.

W zimie chciałam wrócić do Polski. Nei chce. Nie chce być w domu. Nawet teraz ryczę. Ja nie chce słuchać szantażu, wymyślonych historii na mój temat. Ja nie chce cierpieć dlatego bo rozmawiam z własną mamą, która powinna być dla mnie wsparciem. Dla niej wsparcie to zapytanie się czy przelew zrobić. Nigdy jej o pieniądze nie prosiłam. Na prawdę szczerze zazdroszczę ludziom, którzy prawie że codziennie rozmawiają z rodzią. Też bym tak chciała. JEst to nierealne. Ja na prawde się starałam.

A już tak fajnie mi się układało. Byłam szczęśliwa. Ok, wzdychałam do nie tego, ale otworzyłam się i poszłam do ludzi. To na siłownię, by się pomęczyć i poznać nowe twarze, to online. Nie ma tygodnia bym gdzieś na jakieś piwko sobie nie poszła i kogoś nie poznała. Ok, online jeszcze nie poznałam kogoś z kim chciałabym sie ponownie zobaczyć, ale nie zrażam się i coś robię w tym kierunku, by urozmaicić tow. Na siłowni powoli mi sie znajomości ruszają. I tak było fajnie przez mc. Wystarczył jeden telefon, i nie chce widzieć nikogo. Siedzę w pokoju i płaczę kolejny dzień.

Odnośnik do komentarza

Miałam już sporo lat, mąż miał narzeczoną i bardzo to przeżywałam.
Skarżyłam się swojej mamie, ta mi spokojnie powiedziała, że jak ci tak źle, TO SIĘ POWIEŚ!!!
Mamusia mi tak radzi to uznałam, że pewnie wie co mówi. Zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że sznur mnie przeraża, ale mogę łyknąć pigułki. Więc łyknęłam wszystko, co było w apteczce, a było tego sporo.
Wróciłam do pokoju zadowolona, że spełniłam jej życzenie, pochwaliłam się tym.
Usłyszałam - wariatka, kretynka, idiotka itd...
Poszłam do kibelka, łyknęłam sporo wody, dwa palce w gardło...i wypłukałam tabletki.
Dopiero po tak drastycznym doświadczeniu uświadomiłam sobie, jak bardzo psychicznie byłam od niej uzależniona.
Żyłam własnym życiem, miałam własną rodzinę i mieszkanie, a mimo to byłam jej podporządkowana.
To zdarzenie po raz pierwszy pozwoliło mi "odciąć pępowinę" , zdecydowanie mniej przejmować się jej zdaniem i wreszcie żyć własnym życiem.
Mam nadzieję że u ciebie nie będzie to tak drastyczne, że zdołasz się wreszcie od niej wyzwolić psychicznie.
Nie oznacza to zerwania kontaktu, tylko i wyłącznie, nie przejmowania się jej słowami.

Odnośnik do komentarza

bumbumbec, Twoja mama ma zbyt duży wpływ na Twoje życie. Nawet mieszkając z daleka od niej, potrafi tak wpłynąć na Twoje samopoczucie, że płaczesz na środku ulicy z telefonem w ręku. Nie wiem dokładnie, jak wyglądały i wyglądają teraz Wasze relacje, ale domyślam się, że nie bez powodu starasz się trzymać dystans z matką. Polecam Ci książkę Lillian Glass "Toksyczni ludzie. 10 sposobów postępowania z ludźmi, którzy uprzykrzają Ci życie". Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za książkę postaram sie ja znaleźć. Juz jakiś czas temu pisalam tutj elaboraty na jej temat. Ja na prawdę staralam sie wszystko naprawić i porozmawiać z nią. To,sie nie da. Jak mam sie odciąć jeśli dostaje wiadomosci typu uleglam wypadkowi. Bądź jeśli dzwoni po kilkanaście razy. Ostatnio wszystko jej pow. Co jest nie tak, to zmieniala temat, nie dawalam za wygrana. Wypierala sie wszystkiego. Ja wszystko zmyslilam. Zmyslilam to ze zyczyla mi najgorszego, ze mnie szantazowala, ze wymyśla historie na mój temat. Zamilkla i sie rozl. Po kilku godz dostalam kolejna wiad ze byla na poczcie i nie odebrała listu do mnie zaadresowanego. Temtu nie bylo.

ja nie cjce i nie potrafie z nią rozm. Ona mnie niszczy.
porozm ze znajomymi. Do domu nie wracam będę spala u znajomych.

Odnośnik do komentarza

A ja widze tu inny problem , naprawde brak Ci bliskich przyjaciol z ktorymi mozesz o tym porozmawiac . Nikt online nie poda ci reki , nie wyslucha i nawet nie bedzie mogl Cie dobrze zrozumiec. Moja rada zapyaj Wszechmocnego o to co masz robic ze swoim zyciem a On juz postawi dobrych ludzi na Twojej drodze. Powodzenia !

Odnośnik do komentarza

No właśnie ostatnie zdanie w wypowiedzi unna , to co ja cały czas próbuję wszystkim mówić którzy mają kłopot z własną matką lub teściową.Nie zrywajcie kontaktów, ale bądźcie samodzielne, nie przejmujcie się zdaniem innych i miejcie swoje własne poglądy, które warto bronić w sposób kulturalny z szacunkiem dla drugiej osoby.Szkoda życia na wieczne kłótnie i spory szczególnie jeśli dotyczą najbliższych.

Odnośnik do komentarza

doś. czasem nie da się dojść do porozumienia. Nawet jeśli przytakiwałam i robiłam za słuchacza nie wyrażając swojej opiniii to potrafiła za moimi plecami sąsiadom bzdury na mój temat opowiadać. I tak słyszałam, że mam śmiertelną chorobę. Zdurniałam jak sąsiadka ni z tego ni z owego zaczęła mi współczuć.

Po tym co ona wyprawia jak wyjechałam i jak to się wszystko ciągnie bez żadnej nici porozumienia ja nie chce mieć z nią kotnatku. To nie jest moja wina, że odtrąciła wszystkich wokoło. To nie jest moja wina, że nie potrafi sobie poradzić z tym, ze jestem dorosła i mam swoje zycie. Ja się na prawdę starałam.

Tylko wiesz co jest najgorsze? Według niej to wszyscy wokoło są źli. Ona nie chce zrozumieć, że może powinna coś w sobie zmienić.

Odnośnik do komentarza

To smutne ,że na świecie są dzieci i matki które w żaden sposób nie potrafią się zrozumieć.Miałam rodziców którzy też popełniali błędy widziałam to kiedyś i widzę to teraz ,ale zawsze mogłam przytulić się do mamy ,podyskutować a najważniejsze to zawsze ale to zawsze mogłam na nich liczyć na wsparcie psychiczne i finansowe.Sama też pewnie popełniałam błędy (za bardzo się troszczyłam o dzieci) ale one też mogą na mnie liczyć zawsze nawet jak źle podejmą decyzję.Często je przytulam.To forum nauczyło mnie jak nie zamęczyć dzieci i wnuczki swoją ogromną miłością.Cały czas pracuję nad sobą, żeby nie przedobrzyć.Teraz więcej z mężem podróżujemy i wymyślamy sobie przyjemności a dzieci mamy tylko "na oku".Pozdrawiam i życzę z całego serca dużo szczęścia w życiu.

Odnośnik do komentarza

Myślę że jednym z głównych, przewijających się od dłuższego czasu problemów związanych z Twoją matką było Twoje emocjonalne uzależnienie się od niej. Nawet będąc bardzo daleko od niej bardzo przeżywałaś każde jej zachowanie dotyczące Ciebie.
Przydałoby się wreszcie odciąć się od niej psychicznie, zdystansować się od problemów dotyczących relacji między Wami. Nabrać więcej spokoju, bardziej skoncentrować się na swoim życiu. Mogłaby w tym pomóc medytacja, tylko do tego trzeba dłuższego czasu i systematyczności, dobrze też jest wcześniej poczytać co nieco na ten temat.

Odnośnik do komentarza

Na pewno to musiało być okropne, szczególnie z tym straszeniem Cię śmiercią "dziwnym przypadkiem" wtedy, gdy się zakochałaś. >:/// W ogóle każde straszenie śmiercią najbliższych to jest... chwyt poniżej pasa to mało powiedziane. Pewnie że bym się przeraziła, jakby ktoś z mojej rodziny zadzwonił z takim komunikatem, ale u nas nikt nie robi takich numerów.

~bumbumbec

A po: "Mamo, ale czemu mnie niszczysz? Czemu to robisz?" usłyszalam: "bo chce mieć ciebie przy sobie" to nie mamy o czym już rozmawiać.

:(
Ale jednak ma to swoje dobre strony. Przynajmniej w tej sytuacji była z Tobą szczera, niczego nie udawała. Poza tym dzięki temu dowiedziałaś się, na czym stoisz, zawsze to mniej miotania się, łatwiej jest podejmować decyzję.
Z tym skypem to jak widać dobry pomysł. Właśnie o coś takiego mi chodziło, żeby w jakiś sposób odciąć się od tego wszystkiego, żeby nie strzępić już sobie przez to nerwów, szkoda zdrowia i życia.

Odnośnik do komentarza

z tą jej odpowiedzią to tak łatwo nie było. Naciskałam ją tak długo, aż wreszcie usłyszałam o co jej właściwie chodzi. Tak to zmieniała temat, milczała bądź udawała, że nie słyszała mnie.

Jak zamknęłam się na 4 dni w domu i sobie nie poradziłam z jej kolejną akcją tajemniczy jegomość mnie ratował. Parę jego słów było trafnych.

- za mocno emocjonalnie do tego podchodzisz. Nawet jeśli coś się stało twojej mamie to co możesz zrobić? Praktycznie nic. I to nie dlatego, że jesteś w innym kraju. Ona jest dorosła. Ty masz swoje życie, ona swoje. Znasz ją od zawsze więc wiesz co jest prawdą, a co nie. Znasz jej gry. Każdy gra. Naucz się kontrolować emocje.

- chce sobie pogadać? To niech sobie gada! Bądź ponad to! Nie daj się! Jesteś silna i nigdy o tym nie zapomnij!

- sama powiedziałaś, że powinna być najbliższą osobą, ale ją nie jest!

Jak mi to mówił wyglądałam jak ruina o czym też usłyszałam. Słuchałam go grzecznie. Miał rację. I to nie dlatego, że się w nim zauroczyłam tylko dlatego, że te teksty głupie nie były.

Odnośnik do komentarza

Aha, czyli z własnej woli nie zdobyła by się na tę szczerość wobec Ciebie, to tym bardziej nie ma co się spodziewać, że się zmieni w najbliższym czasie i zadręczać się myślami na ten temat.
Dobrze chociaż że udało Ci się tę szczerość wymóc i teraz wiesz o co jej naprawdę chodzi.
A kolega rzeczywiście bardzo mądrze mówił, warto wziąć sobie to do serca.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...