Skocz do zawartości
Forum

Czy ten związek ma przyszłość?


Gość Florcia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,może zacznę od początku,byłam przez długi okres czasu z partnerem praktycznie od początku studiów. (ponad 5 lat). Od jakiegoś czasu zaczęło się wszystko psuć pomiędzy nami. Tak naprawdę od prawie 2 lat jednak ja chyba tego nie dostrzegałam,tak bardzo mi zależało i w sumie zależy. Pierwsze lata jak wiadomo były sielankowe,starał się,potrafił się poświęcić,spotykaliśmy się o różnych porach,krótko mówiąc zbliżyliśmy się do siebie mocno. Problem pojawił się gdy pewnego dnia zauważyłam,że coś stało się mu w stopę. No i od tego momentu wszystko zaczęło się walić..,co próbowałam się dowiedzieć o co chodziło to albo obraza majestatu się pojawiała,albo odgryzał się w niezbyt delikatny sposób atakując jakąś moją część ciała. Zauważyłam,że przestał także o siebie dbać,mowa o higienie a wiadomo,że ja nie miałam ochoty na igraszki choćby,gdy widziałam,że oprócz faktu,że palec mu spuchł to jeszcze mu z tego ciekło a on nawet nie idzie do lekarza.. . Pamiętam sytuacje w której raz byliśmy na spacerze i gdy tylko wspomniałam o tym,żeby poszedł do lekarza bo widać,że boli go ta stopa,to on wtedy dał mi ''szturchańca'' w w talii..,może już to powinno mnie zastanowić,że coś się dzieje niedobrego..i zastanowiło mnie,bo nigdy nie zachowywał się w taki sposób w stosunku do mnie. Jednak kochałam go na tyle,że chciałam za wszelką cenę mu pomóc. Kiedyś wspomniał,że boi się pójść do lekarza,no ale bez przesady,coś z tą stopą działo się i specjalista powinien zobaczyć,bo może antybiotyk był potrzebny. Sytuacja ze stopą od której wszystko zaczęło się psuć trwała praktycznie do niedawna. Ja w okresie tym,gdzie miała miejsce tzw ''palcówka'' zaczęłam mieć dziwne problemy ze sferą intymną,a nigdy ich nie miałam..stąd też unikałam bliskości z nim za wszelką cenę chcąc by najpierw zadbał o higienę stopy i całego siebie. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu w twarz,że skończy się,że coś złapię bo nie miałam nigdy problemów z intymną sferą. Być może to go tak bardzo uraziło . Inna sytuacja to np. taka,że nie poszedł ze mną na ślub rodzeństwa mojego,choć trąbiłam mu o tym n czasu wstecz,nawet nie poinformował,wystawił,w dzień imprezy dowiedziałam się,że on nie pójdzie. Wybaczyłam i to mu tym bardziej,że słowo przepraszam powiedział i pojawiły się nawet łzy. Uwierzyłam w to,bo nie należał on do osób wylewnych. Choć moje rodzeństwo mi powiedziało,czy jestem tak ślepa,że nie widzę,że on mnie psychicznie wykorzystuje. Może moje rodzeństwo miało racje.. Były też sytuacje w których ja np. nie miałam gdzieś ochoty pójść on jednak szedł na zabawę,czy też na spotkania z przyjaciółmi sam. Nigdy nie broniłam mu,by nie rozmawiał z płcią przeciwną i by nie zobaczył się z koleżanką czy coś,bo uważałam,że jak ktoś ma zdradzić to zrobi to tak czy inaczej. Zdarzyło mu się jednak,że okłamał mnie,co innego powiedział mi a wyszło,że spotkał się jakąś koleżanką i o dziwo miał znakomity humor,stracił nawet poczucie czasu,a był to weekend. Gdy mu powiedziałam,że mógł mi chociaż powiedzieć,że spóźni się,to on już miał focha. Inna sytuacja to taka,że jak pisały do niego dziewczyny to on im od razu pomagał,odpisywał,robił zdjęcia im natomiast jak ja czegoś chciałam to byłam odsunięta. O to też była awantura,ale on nie widział w tym problemu,więc postanowiłam mu pokazać jak ja się czułam. Zrobiłam to samo,z tymże wpadłam po zdanym egzaminie do byłego bo akurat wypadały jego urodziny. Egzamin był w sobotę,więc po zdanym egzaminie wpadłam. I tu on miał ogromnego focha,mówiąc,że nudził się. Ale,że ja się nudziłam wtenczas to nie wziął tego pod uwagę. Po tamtej sytuacji ze ślubem rodzenstwa zapytałam się czy chce być ze mną w ogóle. Na początek usłyszałam ''jak Ty chcesz'' ''nie wiem''..po tym tekście łzy mi zaczęły lecieć,bo wyszło jakby mu nie zależało na mnie. Po paru minutach podszedł do mnie i powiedział,że chce być. Wydawało mi się wtenczas,że będzie ok,jednak to co później było wskazało chyba na nie..mianowicie on przeprowadzał się,więc pomagałam mu ze wszystkim się urządzić,nawet chodziłam z nim do sklepów i wybieraliśmy podstawowe meble. Gdy urządził się,to sam powiedział,bym wpadała na obiad chociaż bo samemu jeść to wiadomo,tak więc tak robiłam. Wspólny posiłek zawsze łączy,więc poszłam po tej linii..jednak zaczęło się dziać coś dziwnego. Zauważylam,że to ja dbałam o kontakt,to ja zabiegałam o każde spotkanie,chcąc w weekend się spotkać. On ani razu przez dobry rok nie zaproponował spotkania. To mi zależało..na początku nie chciałam dopuścić tego do myśli,robiłam nawet tak,żeby spotykać się tylko w sam weekend,żeby też miał czas dla siebie. Kilka razy zrobił tak,że cały weekend czekałam by dał znać,czy w ogóle się widzimy,oczywiście były łzy z mojej strony (gdy tego nie widział).Raz przeprosił mnie,jednak w następny weekend było dokładnie to samo. I w następny.. i tak dalej. W momencie gdy olał mnie doszczętnie w jedną z sobót.. Nie wytrzymałam..i pojechałam do niego pod wpływem impulsu i dobrze chyba zrobiłam. zapytałam się czemu olewa mnie. A on mi,że spał. Była godzina prawie 19 sta. A rozmawialiśmy jakieś 3 godziny temu i stwierdził,że jeszcze do sklepu musi skoczyć. Ciekawe było to,że kompa miał włączonego jak przyjechałam..nie dodałam jeszcze tego,że spędzając czas ze mną grał sobie w gry (choć nigdy tego nie robił). Olewał mnie,i to mu też wypomniałam,ze mnie zaniedbuje,udał zdziwionego i powiedziałam mu,że mógł napisać od razu,że nie jest zainteresowany i tyle. I że tak się nie robi. Spuścił głowę wtedy,powtórnie zapytałam,czy chce ze mną być w ogóle. To on mi ''nie wiem''. Potem wyszło,że ja wiecznie czegoś od niego chce i on nie czasu dla siebie nie ma. (choć tylko w weekendy widzieliśmy się). Postawiłam mu wtedy sprawę na ostrzu noża,dałam mu miesiąc na zastanowienie się co i jak i na to,że jeśli chce być ze mną to nie będzie mnie olewać,bo na to nie pozwolę. Oczywiście usłyszałam,że nic nie robię,tylko śpię,że nigdzie razem nie idziemy. Choć on wcale nie zaproponował spotkania z moją osobą. Dopiero jak sama zainicjowałam to coś tam z łaski zrobił. Krytykował mnie,choć sam nie wykazał zaangażowania żadnego. Miesiąc niedawno minął i postanowiłam,że wyciągnę rękę pierwsza,może to był błąd i napisałam do niego..czy znalazłby czas na rozmowę. Dostałam odpowiedź,jednak zabolało mnie w niej to,ze termin niby miał być dziś,ale jak poprosiłam o szczegóły (w sensie napisałam : napisz o której i gdzie) to do dnia dzisiejszego mam milczenie z jego strony..jestem idiotką bo łudzę się,że da mi znać i porozmawiamy i wyjaśnimy sobie wszystko. Jednak jego postawa wskazuje na coś innego,że on nie chce być ze mną. Moje pytanie jest tylko takie,dlaczego mi w ogóle odpisał i zaproponował dzień tygodnia?,po co,skoro olał zaraz potem jak konkrety chciałam?. Trzeba było napisać mi,że on przemyślał i nie chce naprawiać związku. Dlaczego mnie zwodzi?. Co mi radzicie?,odpuścić sobie i zapomnieć?,bo chyba to pozostaje.. .
P.S Dodam jeszcze,że jak u mnie był to mył wszystko zanim użył,choć to czyste było,bo przecież nikt nie wkłada brudnego talerza do szafki,ale u siebie tego nie czynił,nie wiem jak to interpretować,z początku myślałam,że to jakaś mania,ale pomyliłam się.
Doradźcie mi coś. Albo dajcie jakiś ''przepis'' na zapomnienie..cokolwiek..

Odnośnik do komentarza

Ciężko jest zerwać związek trwający klika lat ,choć nam zaczyna nie odpowiadać...,
nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego ,dlatego to wycofywanie się pomału...,brak szczerości...,

też uważam ,że powinnaś dać sobie z nim spokój...,

trochę jest jakimś dziwakiem,jak z tą stopą się zachowywał...,a tak na marginesie, to wychodzi ,że ta stopa sama mu się wygoiła!?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Oczywiście,że nie wygoiła się sama,za długo to trwało i skoro puchnie palec to znaczy,że coś nie gra. Kiedy postawiłam mu ultimatum nie widziałam co z tą stopą jest,bo miał inną skarpetkę i nie widać było. Podejrzewam jednak,że nic z tym nie zrobił tak jak przez cały czas bycia ze mną..ten temat był tematem tabu,co poruszyłam go to on się obrażał,wściekał i odgryzał się.

Niestety obawiam się,że tak to właśnie wygląda..to wycofanie się. Napisałam tutaj,bo potrzebuje spojrzenia na to osób,które spojrzą na to chłodno i ocenią co powinnam zrobić. I za każdy wpis,za każdą nawet najmniejszą chęć pomocy bardzo dziękuję.

Odnośnik do komentarza

I dlatego też,że on czekał aż Ty sama zerwiesz ten związek,a sygnałami było to jego dziwne zachowanie,
każdy ma swoje sposoby i powody na wycofywania się rakiem...,i my do tego tu nie dojdziemy,
zawsze będziesz zadawała sobie pytanie dlaczego...i widać ,że od niego się nie dowiesz,taki typ...,

powinnaś to była zrobić wcześniej,ale rozumiem Cię,zawsze liczymy ,że coś się zmieni na lepsze...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja nie widzę dla was wspólnej przyszłości.
Z jego strony jest jak w piosence -"jesteś bo jesteś, a jak cię nie ma, to też niewielki brak"
Ty raczej jesteś z nim z przyzwyczajenia, bo skoro seks był dość dobry, a teraz zaczyna cię on "brzydzić", to dalej będzie tylko gorzej.
Z tą nogą to dziwna sprawa, tak generalnie, to coś z nim nie tak.. Też bym się brzydziła, gdybym miała z nim spać.
Zerwij z nim, poszukaj normalnego faceta.
Nie bój się, że zostaniesz sama, bo wtedy szybciej kogoś znajdziesz.

Odnośnik do komentarza

W sumie tak wyczerpująco opisałaś i przeanalizowałaś te przykładowe sytuacje między Wami, że najwyraźniej sama widzisz, co jest złe i dlaczego. Masz rację, to Ty się starasz, a on Cię olewa, co gorsza jest kompletnie nieszczery, i nakłada na Ciebie zupełnie inne zasady niż na samego siebie. Wie, że może sobie na to pozwolić, bo w razie czego nawet jak się pogniewasz, to potem i tak przybiegniesz na jego zawołanie. To Tobie zależy a nie jemu. ://
Dużo dostrzegasz, ale najwyższa pora wyciągnąć z tego wnioski, i zacząć działać. Daj sobie z nim spokój, im szybciej, tym lepiej. Nie marnuj dłużej swojego życia i nie wykańczaj się psychicznie.
Nie martw się, w końcu o nim zapomnisz, choć będziesz pewnie potrzebowała na to dużo czasu. Ale będzie Ci coraz lżej, ból będzie stopniowo mijał, emocje opadały, i w końcu spokój powróci.

Odnośnik do komentarza

Witaj Florcia!

Nie będę pisała w stylu: "Zostaw go" albo "Daj mu szansę", bo myślę, że sama najlepiej wiesz, co jest dla Ciebie/Was najlepsze i czy jesteś usatysfakcjonowana z tej relacji. Po części sama sobie już odpowiedziałaś na zadane pytania, bo widać, że nie jesteś szczęśliwa w tym związku. Twoje oczekiwania rozmijają się z tym, co oferuje Ci partner. To Ty byłaś stroną bardziej zaangażowaną, starającą się, a Twój chłopak był bierny. Nie dość, że nie dbał o Wasz związek, to on nie umiał nawet zadbać o siebie - mam tutaj na myśli tę dość dziwną sytuację z bolącą stopą. Nie wiem, co nie "zagrało" w Waszej relacji, ale pamiętaj, że nie zmienisz go na siłę, nie zmusisz go do starania się, wyjścia z inicjatywą, jeśli on nie widzi takiej potrzeby. W ogóle wydaje mi się (choć oczywiście mogę się mylić), że on ma jakieś problemy ze sobą, bo to nie jest normalne, że ktoś bagatelizuje swój stan zdrowia, ignoruje fakt, że z palca leci ropa, palec puchnie, a na prośby, by pójść do lekarza, reaguje złością i agresją. Zastanawia mnie również to, o czym wspomniałaś, a mianowicie, że Twój chłopak śpi dość długo w ciągu dnia, komputer włączony. Może on ma depresję albo jest uzależniony od komputera, dlatego nie znajduje dla Ciebie czasu nawet w weekend? Oczywiście tak tylko sobie gdybam, ale może jest coś na rzeczy. Teraz nie mieszkacie razem, więc może Ci być trudno zaobserwować jego codzienny tryb życia. Co on w ogole robi w dzień? Uczy się, studiuje, pracuje? Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam Panią:)

To prawda,nie byłam szczęśliwa,już od jakiegoś czasu. Starałam się chyba podwójnie i jak widać tą walkę chyba przegrałam. Właśnie na początku bardzo dbał i starał się,od tej sytuacji ze stopą wszystko zaczęło się sypać.
Dla mnie też było to dziwne,że tak bardzo bagatelizuje problem ze swoim zdrowiem,sądziłam,że moją troskę o jego zdrowie odbierze jednak inaczej niż agresją,docinkami. Sądziłam,że zdołam go przekonać do wizyty lekarskiej,jednak nic z tego. I podejrzewam,że problem jak nie był rozwiązany tak i nie jest.
Z uzależnieniem od komputera to może być strzał w 10-tkę bo zarówno gra w gry komputerowe (a bynajmniej grał wieczorami) jak i pracuje przy komputerze w ciągu dnia. Jego branża informatyczna jest związana chcąc nie chcąc z komputerem. W dzień pracuje właśnie.
Myśli Pani,że źle zrobiłam pisząc do niego by porozmawiać?. Co lepsze zaproponował dzień,ale już konkrety zbył i na moje zapytanie wczoraj czy jest spotkanie aktualne i jeśli jest to o której i gdzie zamilknął. W tym miesiącu oboje mieliśmy urodziny i on wysłał mi życzenia w stylu ''Wszystkiego Najlepszego:)''. Na co dostał ''dziękuję:)''. Po kilku dniach zrobiłam analogicznie jak on,on podjął mój styl. Nie wiem tylko dlaczego mnie w jakimś stopniu zwodzi choćby z tym spotkaniem. Trzeba było napisać,że nie chce,a ja zaproponowanie terminu uznałam za jego chęć do rozmowy i chyba przeliczyłam się.

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze,że w dzień poprzedzający spotkania nasze potrafił wypić trochę wina. A wiem to,bo gdy go odwiedzałam szkło było zabrudzone osadem od wina. Pewnie popijał gdy grał w gry komputerowe..ale czy w ciągu tygodnia to robił nie wiem,bo my widzieliśmy się w weekendy tylko. Od jakiegoś czasu w ogóle nie widujemy się.

Odnośnik do komentarza

Nie znajduje dla Ciebie czasu nawet w weekend, bo ma depresję albo jest uzależniony od komputera? To dlaczego znajduje wtedy czas na imprezowanie ze znajomymi? Przecież takie problemy również to by mu uniemożliwiały. Nie, to się jak dla mnie zupełnie kupy nie trzyma.
Masz rację w tym, że starałaś się za bardzo, bo w związku chodzi o to, żeby obie strony starały się jak mogą, a nie żeby jedna starała się "za obie".
To co mówi Ci rodzeństwo może nie jest zbyt optymistyczne,ale moim zdaniem trafne. Pewnie zalezy im na Tobie, więc wolą Ci mówić szczerze co myślą o Twojej sytuacji, niż karmić złudzeniami.

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Może dlatego,że kiedyś mu raz czy drugi odmówiłam,więc teraz robi jak uważa nie licząc się ze mną,sama chciałabym znać ten sposób myślenia.
Według książki podrywackiej jestem zbyt małym wyzwaniem dla niego. Powinnam była olać i milczeć,dawać tyle ile on mi daje. Może coś w tym jest,dawałam więcej niż otrzymywałam,ale zawsze sądziłam,że w partnerstwie ważne jest wsparcie jakkolwiek sytuacja by nie wyglądała. Jak widać tylko ja byłam takiego zdania. Może powinnam cały czas być tą osobą,która ucieka i nie daje się złapać,tylko nasuwa się pytanie co dalej?.
Moje rodzeństwo widziało to z boku i być może nie chciałam zobaczyć,że to zaczęło robić się toksyczne..a ktoś z boku tylko mnie obserwując to widział..jedna z osób,która mnie zna napisała mi to wprost,że jestem zaniedbywana,a nie ma nic gorszego dla kobiety jak właśnie to..

Odnośnik do komentarza

~Florcia
Powinnam była olać i milczeć,dawać tyle ile on mi daje. Może coś w tym jest,dawałam więcej niż otrzymywałam,ale zawsze sądziłam,że w partnerstwie ważne jest wsparcie jakkolwiek sytuacja by nie wyglądała. Jak widać tylko ja byłam takiego zdania.

Według mnie z całą pewnością coś w tym jest. Nie wiem, czy tylko Ty byłaś tego zdania, w każdym razie ja go na pewno nie podzielam. Nie zgodzę się, że nieważne, jak sytuacja wygląda, właśnie bardzo ważne jest, co dokładnie się dzieje.
Jeśli jedna osoba daje więcej niż druga, to już same przyczyny tego są mocno podejrzane, bo jaki może być racjonalny tego? Wiadomo, że coś niedobrego musi się za tym kryć, albo problemy z samooceną u jednej ze stron, albo wyrachowanie drugiej, albo obie rzeczy naraz, albo licho wie co jeszcze.

Natomiast wcale mi się nie podoba to o nie dawaniu się złapać itp. Dla mnie to bez sensu, to jest jakieś zgrywanie się, jakieś to nieszczere. Udawanie kogoś, kim się nie jest, i to przed własnym partnerem. A w takim razie po co w ogóle być z nim w związku? :/

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Tylko widzisz..jak chciałam wyjaśnić i porozmawiać to dostałam sam dzień tygodnia,jak poprosiłam o konkrety to już mi nie odpisał. Jak byś coś takiego nazwała?. Sama powiedz.. .To trochę przypomina styl podrywacki,dać cukierka i za chwilę zabrać. Ja chętna na rozmowę i próbę naprawienia jestem,ale on widocznie nie czuję takiej chęci. Może to też spowodowane jest tym,że na chwilę obecną nie mam pracy i on musiałby mnie utrzymywać..ale przecież ja nigdy nie chciałam jego pieniędzy i nigdy nie powiedziałam,że chciałabym być zależna od mężczyzny pod względem finansowym.

Racjonalny powód?,brak pieniędzy..,to jest powód racjonalny. I podejrzewam,że to jest przyczyną główną..no chyba,że inna kobieta. Moja mama mówiła,że jak nie wiadomo o co chodzi to o pieniądze. A że ja ich na chwilę obecną nie mam..to wiadomo.

Mi też nie podoba się takie gonienie i bawienie w chowanego. Na początku to może jest i fajne,ale im głębiej w związek czy jakąkolwiek relacje tym bardziej to denerwuje..tak samo sprawa ma się z kimś kto nie chce być razem ale nic nie mówi bo coś..

Odnośnik do komentarza

Od dwóch lat coś się u was psuje, ty zabiegasz, on łaskawie raczy- czasami.
Najwyraźniej odsuwa cię od swojego życia, może nie chce cię zbyt gwałtownie ranić, mówiąc definitywnie - koniec?
Nie masz pracy? To zacznij jej szukać, zamiast skupiać się na tym, co było i szukać jakiegoś usprawiedliwienia dla chłopaka.
Na dodatek zastanawiasz się, czy to nie twoja wina. Po co chcesz się zadręczać? Jak się zmienisz, poddasz jego woli i zachciankom, to jak ty się z tym będziesz czuła? Myślisz, że on nagle się zakocha?
Będzie odwrotnie, bo przestanie cię szanować.

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Często było tak,że jak chciałam porozmawiać to on zmieniał temat,mówił,że o nic nie chodzi,a przecież ślepa nie byłam. Wiedziałam,że o coś jednak chodzi.
Nie mam nawet jak z Tobą unna polemizować,bo piszesz prawdę,czasem zastanawiam się,czy aby to nie polega na tym,by ze mnie zrobić koło zapasowe,jak coś nie pójdzie to powrót.
Wolałabym to usłyszeć wtedy (2 lata temu) a nie że pozwalał na to,bym emocjonalnie się związała z nim,po co to robił.
Masz racje,że jak stracę swoją godność to wtedy przestanie mnie szanować..a tego nie chcę,bo wtedy to będzie prawdziwy toksyk..jak już nie był..

Odnośnik do komentarza

.

~Florcia
Tylko widzisz..jak chciałam wyjaśnić i porozmawiać to dostałam sam dzień tygodnia,jak poprosiłam o konkrety to już mi nie odpisał. Jak byś coś takiego nazwała?.

Nazwałabym to brakiem szacunku. Zresztą ogólnie z tego co piszesz nie wygląda na to, żeby Cię szanował.

~Florcia
zastanawiam się,czy aby to nie polega na tym,by ze mnie zrobić koło zapasowe,jak coś nie pójdzie to powrót.

Szczerze, to też mi to przyszło do głowy, i to jako jedna z pierwszych moich myśli w związku z tym tematem.
No, może coś w tym jest, że chodzi o pieniądze, ale to że on ma ich więcej niż Ty nie jest oczywiście żadnym usprawiedliwieniem jego zachowania.

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Franca bo nie szanował,taka smutna prawda jest. Ja jego zaproponowanie dnia odebrałam jako chęć rozmowy,jak widać pomyliłam się w tym.
Tylko nie bierze on pod uwagę tego,że potem to ja mogę już nie chcieć. Z jego zachowania wynika,że bawi się moim uczuciem,bo nie powie wprost,że nie,tylko zamilknie,da nadzieję a potem ją zabierze. W zasadzie od końca maja nie widzieliśmy się wcale. A od mojego pytania,czy niedziela jest aktualna z końcem czerwca milczy jak zaklęty.
Pamiętam jak raz mieliśmy wyjść gdzieś a on mi rzucił tekstem coś ala ''ale nie na żarcie'' (przepraszam za wyrażenie). Strasznie mnie to zabolało,bo ja z nim nie byłam dla jedzenia..,w zasadzie to inna kobieta dałaby mu w twarz i sobie poszła,ja tylko powiedziałam,że przecież nic nie mówiłam o jedzeniu..,po tym tekście też unikałam wyjść gdziekolwiek z nim (co mi zarzucił,że nie wychodzimy nigdzie,ale on dał mi do zrozumienia,że byłam z nim dla pieniędzy,co było bzdurą),nie dość na tym sam nie zaproponował spotkania,no ale sama powiedz poszłabyś np. na miasto gdybyś słyszała taki tekst? w sumie nie tylko na miasto gdziekolwiek jak ktoś takie teksty mówi?,a potem dziwi się,że nie wychodziliśmy?

Odnośnik do komentarza

nie widzę w tym związku żadnej przyszłości. Tak jak ktoś napisał, od dawna miałaś znaki, że po prostu jesteś bo jesteś ii w sumie jesteś niemile widziana. Ty zabiegałaś o niego a nie on o Ciebie. Miej troszkę szacunku do siebie i odejdź póki czas.
On jak widać nie umie sam z toba skończyc i swoim zachowaniem chce byś to Ty dała mu spokój.
Jesteś młoda i znajdziesz porządnego mężczyznę

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Chybamila my nie jesteśmy razem już praktycznie,nie widzieliśmy się tak jak powiedziałam od końca maja.. . Masz rację,miałam znaki,problem jest taki,że jestem emocjonalnie z nim związana chcąc nie chcąc i stąd co tu dużo mówić jest mi ciężko.
Chybamila skoro jestem niemile widziana to dlaczego emocjonalnie mnie do siebie przywiązywał,tego też nie rozumiem. Daje nadzieję i od razu zabiera..to mnie najbardziej boli,taka zabawa.
Nie odzywam się do niego,jest ciężko,ale tego się trzymam,bo tak jak mówisz to ja zabiegałam a nie on. A może nie tyle nie umie on ze mną skończyć co stałam się kołem zapasowym,jak coś nie wyjdzie to bach do mnie.. .

Odnośnik do komentarza

Nie myśl o tym kole zapasowym,bo w ogóle emocjonalnie się od niego nie odetniesz,
zawsze w związku jest uzależnienie emocjonalne ,ale dobrze jak jest w granicach normy,

mówisz ,że on Ciebie uzależnił,można by powiedzieć ,że to Ty się od niego uzależniłaś...,nie ma to tu znaczenia,

może porozmawiaj z psychologiem jak sama nie potrafisz ,powiedzieć, koniec...,zaczynam nowy rozdział życia,

a tak to będziesz się łudziła ,że mu się może odwidzi i do Ciebie wróci ...,tym samym zamkniesz sobie drogę do nowej miłości.

Dlatego powinnaś mu napisać ,że definitywnie zrywasz z nim kontakt,żeby nie na liczył powrót,
ciekawe co on na to,

w każdym razie taka decyzja ,chociaż wiem,że dla Ciebie ciężka,pomoże Ci odciąć się od przeszłości i pokaże ,że potrafisz być stanowcza.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Florcia

Ciężko jest nie myśleć jak tyle się ze sobą przeszło. Masz racje,nie jest istotne kto tu kogo uzależnił,liczy się efekt końcowy.
To jest właśnie to..po części się łudzę,staram się mężczyzn trochę od siebie odpychać,ale tym samym tak jak mówisz zamykam sobie drogę do miłości i może się zdarzyć,że przez przypadek odepchnę kogoś kto jest wartościową osobą.
Szczerze mówiąc sama jestem ciekawa co on by powiedział na to,pewnie nic by nie odrzekł i nie odpisał jak zwykł to czynić. Unika mnie z tego co zauważyłam,bo przez tyle czasu,prawie 1,5 miesiąca nie spotkaliśmy się ''przez przypadek'',a mieszkamy nie tak daleko od siebie.
Otóż to,może czas się nauczyć asertywności i stanowczości..

Odnośnik do komentarza

Florcia, według mnie tez związek i tak już umarł. Nie ma kontaktu, nawet nie ma potrzeby kontaktu ze strony Twojego partnera. Uważam, że nie powinnaś się zadręczać, bo o jakość związku dbałaś nie tylko Ty, ale dbać powinien również Twój chłopak. On chyba już dokonał wyboru i przekreślił Waszą relację. Pomyśl o sobie, dawka zdrowego egoizmu nie zaszkodzi, może zacznij szukać pracy. Praca zawodowa pomogłaby Ci odciągnąć myśli od nieudanego związku z chłopakiem. Może spotkałabyś tam nowych ludzi, nowe znajomości, nowe szanse na jakieś uczucie? Zdaję sobie sprawę, że teraz po "rozstaniu" (nie wiem, czy mogę użyć tego słowa) jest Ci ciężko, ale czas działa na Twoją korzyść. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Najwyższy czas się odciąć. To nie on ciebie mami, to ty zabiegasz, ty chcesz, ty się starasz. I wygląda na to, że nawet nie ma tu miłości, jest tylko przyzwyczajenie....bo tyle lat.
Zachowaj w pamięci miłe chwile i zacznij szukać nowego partnera, daj temu następnemu szansę, by się pojawił w twoim życiu.
Nie zrywaj z nim na zasadzie, że zobaczymy co będzie bo to oznacza, że nadal będziesz się łudzić.
Nawet nie musisz oficjalnie zrywać, bo i tak nie jesteście już razem. A gdyby on sobie przypomniał o tobie, to wtedy powiedz, że zamknęłaś już ten rozdział.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...