Skocz do zawartości
Forum

Głośny, nadpobudliwy i kłótliwy syn


Gość Floyka

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 23 letniego syna i 7 letnia corke. Problem jest z synem. Zawsze byl nadpobudliwy, zawsze glosny , zawsze męczący. Niestety teraz kiedy jest dorosly stał sie tyranem, robi to co on chce i kiedy chce. Jedna moja mala uwaga powoduje krzyk, awanture , inwektywy itd... Mam tego juz dosc , martwię sie o to małe dziecko, ktore juz mowi o wyprowadzeniu sie z domu. A moj syn studiuje lekki kierunek wiec nic nie robi procz parunastu dni przed sesja , spi do poludnia, glodny wyzera same gotowe rzeczy, bo nie chce mu sie cos zrobic do jedzenia. Pozostawia po sobie balagan wszedzie, oglada glosno telewizor lub gra glosno. Ja w swoim domu czuje sie jak w wiezieniu sluzaca do sprzatania . Nie moge juz tej patologii zniesc . Pomozcie nam !

Odnośnik do komentarza

Trzeba z synem poważnie porozmawiać, ale żeby uniknąć krzyków od razu po pierwszych słowach, napisz mu list. Przedstaw w nim, jak widzisz całą sytuację, i że taka sytuacja jest niedopuszczalna, i że stawiasz mu ultimatum: albo się zmieni (nie wiem, może pójdzie na psychoterapię), albo niech się wynosi z domu i sam się utrzymuje, skoro chce żyć po swojemu.

Odnośnik do komentarza
Gość Orzech laskowy

Ja bym go przestała sponsorować, skoro ma lekki kierunek to korona mu z głowy nie spadnie jak pójdzie do pracy. A Twój mąż? Może one mógłby wpłynąć na niego? Jak nie będzie chciał iść do pracy do wystaw mu walizki za drzwi. Wiem, że dla matki to będzie cieżkie do przeżycia ale innego wyjścia nie ma. Za duży jest na stawianie do kąta i klapsy, więc trzeba inaczej na niego wpłynąć

Odnośnik do komentarza

Właśnie dlatego wystawianie walizki za drzwi to nie jest dobre rozwiązanie, o ile nie jest poprzedzone ulitmatum.
Bo gdy syn kiedyś zrozumie psychologiczne podłoże problemów, może mieć pretensje do matki o całą sytuację i niezapewnienie specjalistycznej pomocy, a do tego jeszcze "wyrzucenie z domu".
Jedna z moich kuzynek została wyrzucona przez matkę z domu, gdy była studentką. Nie wiem, co co poszło, i co z tego, że była dorosła. To było dla niej b. emocjalne przeżycie i uraz na całe życie (teraz ma 36 lat i własną rodzinę, ale już za granicą, czyli z dala od rodzinnego domu, rozbitego zresztą).

Odnośnik do komentarza

Floyka, trochę za późno na wychowywanie 23-letniego dorosłego mężczyzny. Sama napisałaś, że sytuacja trwa odkąd pamiętasz, że syn zawsze był głośny, męczący, nadpobudliwy, roszczeniowy. Uważam, że już wcześniej powinnaś jako matka szukać pomocy psychologicznej dla syna, bo niewykluczone, że ma jakieś niezdiagnozowane problemy emocjonalne. Nie wykluczam jednak też, że jego zachowanie to skutek błędów wychowawczych. Może traktuje Cię jak służącą do sprzątania, bo od zawsze mu na to pozwalałaś - nadskakiwałaś mu, dogadzałaś, bo uważałaś, że taka rola matki. Nie stawiałaś wyraźnych granic, a potem jak syn zaczął w okresie dorastania pozwalać sobie na więcej, być może bałaś się odezwać, by go nie prowokować i mieć święty spokój byleby się nie awanturował, nie krzyczał itd. Czy nie było tak przypadkiem? Cóż teraz możesz zrobić? Chłopak jest dorosły i jeżeli mieszka z Tobą w domu, niech respektuje zasady, jakie Ty ustalisz. Postaw mu ultimatum. Przedstaw konkretne warunki (np. że musi sprzątać po sobie) i wymagaj ich realizacji. Jeśli syn się nie przejmie Twoimi zasadami i je oleje, po prostu przestań się nad nim rozczulać i niech sam idzie się utrzymywać. Niech zacznie mieszkać na swoim i wtedy sam będzie mógł ustalać swoje zasady. Owszem, jesteś jego matką, ale nie służącą. Pamiętaj, że Tobie należy się szacunek i nie możesz czuć się zastraszona i niepewna we własnym mieszkaniu. To przypomina przemoc domową ze strony syna. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość marlena 666

widać nie każdy powinien mieć dzieci bo potem takie chamy wyrastają jak ktoś nie umie wychować jak należy i jak się czegoś nie zniszczy w zarodku to tak jest potem więc kobieto .. zastanów się co wypisujesz i byś się chociaż nie chwaliła swoimi "osiągnięciami" wychowawczymi... sama jesteś sobie winna, każdy jest kowalem swego losu, byłaś wcześniej bierna to teraz masz!!! tyle ode mnie a gówniarza wywal niech sam się utrzyma, ludzie przed 20stką już mieszkają na swoim i dają radę :-) Poza tym odizolowac należy go od małej i zakazać kontaktów gdyż on może mieć zły wpływ na siostrę...;/ {Postaraj się lepiej wychowac młodsze dziecko na innych zasadach, powodzenia :-)

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak Komercha daleka byłabym od oceniania sposobu wychowania syna przez matkę. Nie znamy całej sytuacji rodzinnej, czy chłopak wychowywał się tylko z matką, czy był obecny ojciec, jakie relacje były z każdym z rodziców, kiedy pojawiły się pierwsze agresywne zachowania, jak radził sobie w szkole, czy miał jakieś zajęcia socjoterapeutyczne w szkołach, do których uczęszczał, czy nikt wcześniej nie zasugerował matce, by poszła z synem do psychologa, bo to mogą być np. zaburzenia zachowania i emocji itp.itd. Jest dużo niewiadomych. Czasu się nie cofnie, trzeba sobie radzić "tu i teraz". Domyślam się, że będzie ciężko, ale chciałabym, żeby autorka wątku miała świadomość, że nie musi godzić się na przemoc (tak, takie zachowania noszą znamiona przemocy) ze strony syna. Jeżeli jego zachowanie nie ulegnie poprawie, nie pozostanie nic innego jak zmuszenie go do życia na własny rachunek i ograniczenie kontaktu, bo rzeczywiście starszy brat może mieć zły wpływ na młodszą siostrę.

Odnośnik do komentarza

Muszę stanąć w obronie matki.Wiadomo ,że musiały być jakieś błędy ale kto ich nie popełnia.Wszystko zależy od charakteru dziecka jego wrażliwości ale też od sytuacji rodzinnej.Jak matka jest szczęśliwa ma oparcie to i dzieci wychowane są w miarę poprawnie.Ale też często jest tak ,że matki z tej wielkiej miłości nie stawiają granic za mało wymagają i z małego dziecka wyrasta pijawka i kat.Żeby dziecko wychować w miarę dobrze to potrzebna jest rodzina dobrze funkcjonująca, jak zabraknie choćby jednego ogniwa to już mogą być problemy.Czasu się nie cofnie i trzeba coś zrobić żeby pomóc i matce i synowi.Ja przeprowadziłabym rozmowę ale bez wytykania sobie co kto i kiedy źle robił.Syn powinien z szacunkiem odnosić się do matki ,pomagać w obowiązkach domowych i sam sprzątać swój pokój bezwzględnie.Jeśli ma dużo wolnego czasu pomimo nauki to powinien pójść do pracy na godziny.Najważniejszą rzeczą jest konsekwencja w egzekwowaniu obowiązków.Nie odpuszczaniu np.dzisiaj niech nie robi bo się dłużej uczył.Jeśli to nie pomoże to musi pójść na swoje i sam się całkowicie utrzymywać.Mężczyzna 23 letni może pracować i uczyć się.Jak sprawy pójdą za daleko to dużo trudniej je opanować ale trzeba próbować.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Właśnie, ważne czy wychowuje się z ojcem,bo widać tu żadnej dyscypliny nie miał od małego

Słuszna uwaga, i właśnie, jak to z tym było?
Jeśli faktycznie tak jak Ka-wa pisze, to faktycznie pewne rzeczy wyjaśnia, ale nie usprawiedliwa dopuszczenie do AŻ TAKIEJ sytuacji, bez przesady.
Zgadzam się całkowicie z Marleną 666. I z przerażeniem patrzę na to, jak rodzice rozpuszczają swoje dzieci, jak wyrastają potem na wspomnianych już katów bądź wyzyskiwaczy, próbując wyobrazić sobie, jak koszmarne życie mogli by mieć/lub mieli/ z nimi ich partnerzy. Nic tylko im współczuć, tym bardziej że nie oszukujmy się, nie każdy jest w stanie wszystko przewidzieć, i przejrzeć ukochaną osobę na wylot, zanim się z nią zwiąże.
Mówisz, że czujesz się jak jego służąca, bo nią jesteś, z własnej woli. Co więc z tym robić, chyba wiadomo, przestać mu usługiwać. Pierz rzeczy tylko dla siebie i małej, tak samo z gotowaniem. Nie bój się, synalek przeżyje, gacie se ma nadzieję umie sam uprać czy kanapki zrobić, a jak chce więcej, to niech sobie na pralnię i stołówkę zarobi. A niech tylko spróbuje Cię przez to obrażać czy pyskować, od razu ukróć to jednym stanowczym zdaniem, a jak coś mu się nie podoba to niech się wyprowadza.
I postaw ultimatum, albo idzie do pracy, dzieli z Tobą wszystkie domowe obowiązki, albo niech żyje dalej na własny rachunek.
To może będzie dla Ciebie trudne, ale sama wiesz, że pewnie w dużej mierze do tego doprowadziłaś, a teraz trzeba wziąć się w końcu w garść, zrobić co nalezy, robiąc wszystko, aby to naprawić, raczej należało się spodziewać, że sposób na to nie będzie bezbolesny. Poza tym to jedyna szansa, by w końcu się opamiętał, wyzbył się takiego egoizmu i miał szansę nauczyć się kochać innych.
Odwagi!
Trzymaj się, powodzenia, oby to wszystko odniosło jak najlepsze skutki. Dla wszystkich, których może to dotyczyć.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Autorko nie bedę oceniała Twojego syna.Musiałabym znać jego wersję.Nie zdziwiłabym się gdyby jego dziecinstwo było jedną wielką porażką.Miłośc matki jest bezwarunkowa i powinna trwać całe zycie.
Jeśli dziecko od zawsze było nadpobudliwe,głośne i roszczeniowe to skąd musiało to się wziać.Albo jest to jakieś zaburzenie osobowościowe i Twoja powinnością było szukanie pomocy dla niego ,albo brak miłości i akceptacji. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z przypadkiem rozpieszczonego dziecka ale mądrze wychowanego zeby stał się tyranem dla swojej rodziny. Stawianie miski pod nos i pranie brudnych skarpet to żadna miłość.
Nie polecam Ci wystawiania walizek.Polecam przytulenie do serca tego doroslego syna.Porozmawianie z nim jak z synem a nie z tyranem i patologią jak to sama określiłaś. Polecam terapię rodzinną ,nigdy na to nie jest za póżno.
Jeśli okazesz serce i troskę jednoczesnie pokazujac własnym przykładem że dorosły znaczy odpowiedzialny to syn / jeśli nie ma zaburzeń psychicznych / podejmie te odpowiedzialność za siebie i za rodzinę.Na dobry przykład i pokochanie własnego dziecka jest zawsze czas.
Przepraszam ,ale " wyżera " świnia z koryta a nie Syn.On co najwyzej może wyjadać,choć to też nie jest najwłaściwsze słowo.

Odnośnik do komentarza

Nie tak ostro ''cytrynowa babeczka'', napewno matka nie żałuje jedzenia tylko chodziło jej że nic nie zrobi sam tylko gotowe zjada.Miłość matki trwa do śmirci ale słyszałam od matek, których dzieci im dały dobrze popalić,że z czasem jest im dziecko już obojętne tzn już nie walczą o jego normalne życie i mówią niech robi co chce i ponosi konsekwencje a ja już nie chcę na to patrzeć.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Dosia ja nie miałam na myśli tego o czym Ty piszesz tylko po prostu matka nie powinna pisac w ten sposób o własnym dziecku.Gdyby to syn napisał tak o matce to znając Twoje wpisy dużo ostrzej byś zareagowała.

Twoje myślenie jest jednostronne ,zeby nie powiedzieć tunelowe....Żebym nie wiem jakich argumentów używała osoba skrzywdzona przez rodziców to Ty zważasz sie tego nie zauważać./ np wątek @ przyszłej mamy./
Zawsze znajdujesz wytłumaczenie nie zważając na uszczerbek psychiczny jaki dostępują ludzie po takim traktowaniu....

Mam wrazenie ,zresztą sama o tym pisałaś że nie spotkałas się nigdy z patologią.Wybacz ale rozmowa ze skrzywdzonymi matkami to jeszcze nie dowód że ich dzieci wychowane były w miłujacej się rodzinie.Doświadczyły akceptacji i zrozumienia...
Gdybys porozmawiała z z tymi dziećmi i zachowała neutralność w swoich sądach to dostrzegłabyś traumę jaka niejednokrotnie przeszli...a ich zachowanie niestety to efekt wzrastania w patologii często ukrytej.

Powracając do wątku,pisanie że na pewno matka miała to i to to na myśli już świadczy o tym że stawiasz matkę na pozycji skrzywdzonej i dobrej.Nie bierzesz pod uwagę innych opcji...to w takim razie trudno w Twoim przypadku o próbę rzetelnej oceny całej sytuacji.

Kiedyś ludziom wpajano do głów / szczególnie na wsiach/że o rodzicach mówi się tylko dobrze albo wcale .Efektem tego są ludzie którzy na forach DDD,DDA i tym podobnych przyznają po latach że byli bici ,molestowani ,gwałceni przez własnych ojców bo mimo iż mówili o tym matce czy babce to słyszeli jedno zdanie ; własnego gniazda się nie kala!
Teraz te czasy odchodzą ale niestety jeszcze bardzo wielu domach dochodzi do aktów przemocy najczęsciej ukrytej.Wiedzą o tym nauczyciele ,pedagodzy szkolni ,kuratorzy ,sedziowie rodzinni,sąsiedzi ,przyjaciele rodzin i nie wiele mogą zrobić dlatego że dzieci po prostu kochają bezgranicznie .Milczą często broniąc swoich oprawców.Nawet kurator ustanowiony w sprawie / jeśli dojdzie do sprawy / ma często zwiazane ręce...bo zastraszone dzieci w imię miłości ciagle milczą.

Oskar Wilde napisał kiedys takie mniej wiecej takie zdanie .-Dzieci najpierw kochają bezgranicznie,potem oceniają a na koncu nienawidzą...-

Jest w tym niestety dużo prawdy ,dlatego też my dorośli ,my rodzice powinniśmy stworzyc naszym dzieciom taki świat, i tak o nie zadbać,żeby w przyszłści nas kochały a nie nienawidzili .Tylko w ten sposób życie na tym pięknym świecie stanie się piekne mimo wszystkich trosk i niedogodnień.
Szczęsliwe dzieciństwo = szczęsliwe życie.

Odnośnik do komentarza

Absolutnie nie jestem jednostronna , jeśli pisze dziecko to próbuję zrozumieć rodziców a jak pisze rodzic to dziecko.I zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego do tego doszło.Nie uwierzę nigdy że zdrowa psychicznie matka może zrobić krzywdę swojemu dziecku.Wiem też ,że dorastające dzieci mogą również za to że rodzice są za pobłażliwi dać im dobrze w kość.Chcę zawsze pokazać ,że czasu się nie cofnie i w każdej rodzinie są problemy i w tej bogatej i biednej i tam gdzie są obydwoje rodzice czy sama mama i warto się pogodzić, znaleźć takie wyjście z zaistniałej sytuacji, żeby nie była tylko wyprowadzka jak najdalej matki.Bo to niczego nie rozwiązuje i dzieci i rodzice są nadal nieszczęśliwi.Na tym forum pisze dużo dwudziestoletniej młodzieży i co im mówić ,buntować przeciw rodzinie czy próbować aby się wyciszyły , przemyślały życie rodziców i swoje postępowanie.Inną rzeczą jest jeśli dotyczy to rodzin patologicznych.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

[quote="~doś.".Nie uwierzę nigdy że zdrowa psychicznie matka może zrobić krzywdę swojemu dziecku.Wiem też ,że dorastające dzieci mogą również za to że rodzice są za pobłażliwi dać im dobrze w kość.[/quote]

Acha dlatego też nie uwierzyłas gdy przyszła mama pisała o gnębieniu,biciu znecaniu się psychicznym i fizycznym nad jej męzem,zaś jego brata traktowała jak króla .Na wzmiankę * przyszłej mamy o tym że teściowa nie przyjechała na ślub odpowiedziałaś - "To co takiego musiał zrobić jej syn że matka nie przyjechała na jego ślub.-"
O czym to swiadczy.No własnie o tym ,o czym napisałaś a ja zacytowałam.
Wejdz na forum DDD i napisz t tam taki komentarz a zobaczysz jak Cię ludzie potraktuja.

To że Ty nie wierzysz to jeszcze nie powód żeby matki nie były winne krzywd swoich dzieci.
Wystarczy zainteresować się tematem żeby dowiedzieć się gorzkiej prawdy.

Odnośnik do komentarza

Bandyta brutalnie zabił, a ktoś inny tłumaczy go, że miał trudne dzieciństwo.
Problem w tym, że zabijają też ci z tzw. dobrych rodzin.

Na pewno są tam jakieś błędy i to z obu stron, ale obecnie mamy konkretną sytuację, że syn tyranizuje matkę i ten problem trzeba rozwiązać.
Mnie się wydaje że to ostatni moment dla matki, by się wyzwoliła spod tyranii i wreszcie zaczęła normalnie żyć.
Chłopak jest dorosły, może zacząć samodzielne życie. Może pracować, może wynająć mieszkanie i się utrzymywać.
To byłoby najlepsze rozwiązanie.

Odnośnik do komentarza

Celowo podchodzę do tematów od innej strony,żeby nie powielać wypowiedzi innych osób a próbuję jeszcze raz powtórzę godzić rodziców z dziećmi nie na odwrót.Pracowałam z dziećmi , pracowałam z młodzieżą z normalnych domow i tych patologicznych i wiem że winna nie leży tylko po stronie rodziców oni też byli dziećmi i ich też ktoś źle traktował ale nawet nie wiedzieli o tym myśleli że tak powinno wyglądać życie.Obecnie świadomość rodziców poprzez media jest inna i już głośno się mówi co trzeba robić żeby dzieci były szczęśliwe i sama matka broniła się przed tyranem mężem.Temat jest bardzo ciekawy tym bardziej skomplikowany.Niektórzy myślą ,że rozwiązać problem można tylko metodą pięści, siły i wyprowadzką to najprostrzy sposób który do niczego nie prowadzi.

Odnośnik do komentarza

Matka nie radziła sobie z synem, przez całe swe życie. Czy sądzisz, że teraz sobie poradzi?
Ja w to nie wierzę. Nie wierzę też, że chłopak pójdzie na terapię, że grzecznie podporządkuje się nakazom i zakazom.
Ja nie pracowałam z dziećmi, za to oglądałam sporo filmów dokumentalnych o tym, jak radzić sobie z trudnymi przypadkami.
W USA organizują obozy przetrwania na całkowitym pustkowiu. Dzieciaki muszą sobie radzić w najtrudniejszych warunkach, muszą sobie pomagać, by przetrwać. Są tam tyle czasu, ile im potrzeba do zmiany zachowań.
"Surowi rodzice," to chyba angielski pomysł. Dzieciaki oglądają slamsy, /np. w Indiach/potworną biedę i dopiero po takich spotkaniach zaczynają doceniać to, co mają. Itd.
Po modzie na bezstresowe wychowanie mamy sporo rozwydrzonej młodzieży, dla której jedynie terapia szokowa jest ratunkiem.
Znam też sporo młodych, którzy radzą sobie z samodzielnym życiem, a bywają i młodsi od jej syna. Pracują, uczą się i są dumni z osiągnięć.
On powinien nauczyć się doceniać wysiłki matki, inaczej się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

~doś.
Celowo podchodzę do tematów od innej strony,żeby nie powielać wypowiedzi innych osób a próbuję jeszcze raz powtórzę godzić rodziców z dziećmi nie na odwrót.

Takimi sposobami na pewno nie pogodzisz dzieci z rodzicami ,najwyzej wprowadzisz w irytację.Tak jak przyszłą mamę.

Pracowałam z dziećmi , pracowałam z młodzieżą z normalnych domow i tych patologicznych i wiem że winna nie leży tylko po stronie rodziców oni też byli dziećmi i ich też ktoś źle traktował ale nawet nie wiedzieli o tym myśleli że tak powinno wyglądać życie.
Xxxxxxx
Zdaję sobie sprawę ze teraz sie narażam na krytykę ale nie wierzę ze kiedykolwiek pracowałas z trudną młodzieżą.
Gdybyś pracowała z trudna mlodzieżą nie napisałabyś ze wina leży po obu stronach.Wina leży od strony wychowującego.A zachowania wynikajace z nieodpowiedniego wychowania przez rodziców bądż opiekunów dopiero uderza w relacje rodzic - dziecko...

Obecnie świadomość rodziców poprzez media jest inna i już głośno się mówi co trzeba robić żeby dzieci były szczęśliwe i sama matka broniła się przed tyranem mężem.

Obecnie jest wiecej rodzin które nie radzą sobie z zyciem i z dziecmi niz kiedykolwiek .Świadczy o tym np ilośc wniosków o odebranie praw rodzicielskich w sadach ,narkomania ,alkoholizm,i inne patologie ,jawne jak i ukryte.
.Co do tego ma samoswiadomość i wpływ mediów ? Jesli nie ma miłości i akceptacji w rodzinie.Żaden artykuł czy grzmiace kazanie księdza z ambony nie zmieni mentalności apodyktycznego ojca ktory tyranizuje swoją rodzinę .Nic nie zmieni mentalnosci matki która zakochana w meżu lub pozostająca przy nim bo co ludzie powiedzą ...doprowadza swoje dzieci do tego że szukają pocieszenia czesto tam gdzie są akceptowane.
To oni sami muszą zobaczyc jaką krzywdę robią swoim dzieciom. To oni muszą dawać dobry przykład ...

Temat jest bardzo ciekawy tym bardziej skomplikowany.Niektórzy myślą ,że rozwiązać problem można tylko metodą pięści, siły i wyprowadzką to najprostrzy sposób który do niczego nie prowadzi.

Odnośnik do komentarza

Odniosę się bardzo krótko bo to forum nie jest żeby krytykować zdanie innych, im więcej różnego podejścia do sprawy tym lepiej dla osoby piszącej bo może sobie wybrać takie wyjście z sytuacji które jest jej najbliższe.Piszący odnoszą się do danej sytuacji w wielkim skrócie myślowym.Inaczej się nie da bo tematy są często skomplikowane i trudne i odniesienie się do nich w kilku zdaniach to za mało.Dlatego nie wszystko odbiera się tak jak piszący czuje czy chce żeby było odbierane.Np.Pracowałam 20 lat z dziećmi i z młodzieżą ale nie jako pycholog tylko nauczyciel i wychowawca w internacie i była to różna młodzież z różnych rodzin.Oprócz tego żyję wśród ludzi, dużo czytam i obserwuję świat stąd też jakieś wyobrażenie mam.Psycholog również na swojej skórze nie przeżywa wszystkich rozterek swoich pacjentow a też próbuje pomóc, ale zaczyna terapię od początku życia.Stąd ja też zawsze zadaję sobie pytanie co się musiało zdarzyć w życiu ,że doszło do takiej dramatycznej sytuacji.Kiedyś było również b. dużo rodzin nie radzących sobie w życiu,tak jak byli geje i transwestyci teraz wydaje się, że jest ich więcej podobnie jak piszesz rodzin patologicznych ,ale tylko dlatego tak się wydaje że jest ich wiecej bo nie chowają się w domu tylko wychodzą na ulicę i tak samo prasa i telewizja nagłaśnia i pokazuje jak nie powinno się wychowywać dzieci i radzić sobie w życiu itp.Rodzice bardzo mało piszą na tym forum, w większości to młodzież i trochę starszych 30-40 latków.Rodziny patologiczne nie wyjdą z biedy poprzez media bo najczęściej to alkohol,narkotyki,niechęć do pracy bo zawsze będzie że za mało płacą i nie warto(a przecież można zawsze otworzyć własną firmę) i zobaczyć jak to się łatwo zarabia na koszty i pensje pracowników.Człowiek rodzi się w rodzinie i nie ma na to wpływu póki jest dzieckiem, ale już później sam jest kowalem swojego losu.I pomimo tego, że nie miał dobrego przykładu to może nie powielać życia swoich rodziców.Rozpamiętywanie i tkwienie w przeszłości nie pozwala zrobić kroku na przód.Dlatego wybaczenie, próba zrozumienia i szacunek dla drugiego człowieka jest ważny.Życie bez rodziny jest nieszczęśliwe,jak mówią osoby mające pieniądze,że rodzina jest najważniejsza,biedniej ale razem.Dlatego zawsze będę namawiała do tego, żeby przynajmniej próbować ze sobą rozmawiać i poprzez szacunek dochodzić pomału ale do zgody.Nie za wszelką cenę zmieniać drugą osobę zacząć od siebie.Psychoterapia byłaby najlepszym sposobem ale osoby które piszą nie stać na płatne terapie bo to nie wystarczy 2-3 razy czsem trwa to latami.Można pisać i pisać pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

1 Masz rację ,każdy może napisać swoje zdanie to nierozumiem dlaczego wywołałaś mnie do tablicy :-) pisząc że jestem za ostra dla autorki...

2.Uważam że odpowiadający nie powinni wierzyc na 100 % autorowi.Trzeba żawsze brać margines na to co pisze.Myśle że czym wieksze doświadczenie w temacie tym człowiek szerzej patrzy na problem.
3 .Pracując tyle lat z dziećmi piszesz takie zdania jak ; nie wierzę żeby matka która nie jest chora psychicznie zrobiła dziecku krzywdę ....Wiem że dzieci dają nieżle popalić.W innym temacie np ; Nie wierzę że matka może różnie traktować swoje dzieci,Tych" nie wierzę "było sporo a przecież nie wszystkie tematy czytam ...Te " nie wierzę " zawsze dotyczy matek.Nigdy dzieci.
Wybacz ale skoro masz takie podejście do życia to jak mogłas któremus z tych dzieci pomóc?
A może nigdy nie miałas sposobności do pomocy bo najogólniej to dzieci milczą....
Jest tak, że w doroslym wieku dowiadują się od psychologa czy psychiatry czy też od innych w podobnym położeniu że to, że nie radzą sobie z emocjami ,z przystosowaniem do życia to efekt traumy czy efekt wychowania przez toksycznych rodziców.
Dosia ,to że Ty zadajesz sobie pytanie w jaki sposób do tego dochodzi to nie znaczy że znasz odpowiedz.Bo doslownie kazda sytuacja jest wyjątkowa.
Wkładając ludziom do głowy że to takie czasy były ,ojciec musiał cieżko pracować zeby utrzymac rodzinę ,że nie mial dobrych wzorców itd nie zdziałasz nic dobrego.To nie spowoduje u kogoś kogo ojciec poniżał ,bił,krytykował,zniszczył poczucie wartości że ten człowiek przebaczy.Że spojrzy na tego ojca z szacunkiem...Wręcz spowoduje to że bedzie sie coraz bardziej obwiniał ze nie potrafi przebaczyć ojcu czy matce ....
Ja też ,i inni też nawawiają do proby zrozumienia i przebaczenia ale nie tłumacząc tych rodziców takimi sposobami jak robisz to Ty.Nawet psycholodzy uwazaja ze najpierw trzeba się ze wszystkim uporać m.inn. za pomocą terapii DDA / DDD a dopiero końcowym etapem jest przebaczenie.
Zależy też to oczywiście od kalibru winy.Ja cały czas i tu i w wątku ,* nie wierzę o toksycznych rodzicach a nie o dzieciach którzy pokłocili sie z rodzicami o jedno czy dwa spóżnienie czy niedogadaniu się w jakichś spornych tematach.
I nie zgodzę sie ze człowiek jest kowalem swego losu.Gdyby tak było to żadna trauma żaden toksyczny rodzic nie spowodował takiej psychicznej miazgi w której ludzie nie potrafią zrobić kroku do przodu tkwiąc w w lękach po uszy.Kowalem zaczyna być gdy upora się z demonami przeszłości...

Są też terapie na NFZ,więc jak ktos chce to moze skorzystać a wręcz namawiam do skorzystania.Sama proba zrozumienia i przebaczenia nie wystarczy .

Rozwalilas mnie z Tą firmą ...,tak wystarczy załozyć...
Dla Ciebie wszystko wydaje się takie proste ...zazdroszczę.
Zazdroszczę ze zyjesz w innym świecie jak napisałaś w wątku u @ nie wierzę .Potwierdzam - żyjesz. Powodzenia Dosiu,miłego życia.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość do cytrynowa bab

Gdyby życie było takie proste i jednakowe dla wszystkich to byłaby jedna recepta na szczęście a tak każde niepowodzenie można tłumaczyć na wiele sposobów i wychodzić z niego w różny sposób.W sumie nie ważne jak aby coś zmienić na lepsze.Zauważyłam,że osoby które miały w miarę szczęśliwe dzieciństwo podchodzą do konfliktów w podobny sposób jak ja.Inne osoby raczej twierdzą ,że walcz za wszelką cenę, zgodziłabym się gdyby to była walka mądra na argumenty i z szacunkiem prowadzona.Nie spotkałam się w swoim długim życiu,żeby matka zdrowa na umyśle krzywdziła swoje dziecko.Zdarzało się słyszeć ale były to matki z zaburzeniami.Jest dla mnie dziwną rzeczą i nie ma w tym nic złego że zastanawiam się dlaczego matka i w jakim celu i z jakiego powodu miałaby wyróżniać swoje dzieci.A co do mojej pracy to mnie zabolało.Nie będę się chwaliła ale zawsze miałam dobry kontakt i dziećmi i młodzieżą byłam bardzo lubiana ale niezręcznie mi o tym pisać.Nie jestem konfliktową osobą i choć pracowałam w kilku szkołach nie zdarzyło mi się ani razu powtarzam ani razu z kimkolwiek się pokłócić, praca była wielką przyjemnością.Jeszcze tylko odniosę się do własnej firmy.Tak jak Ty cytrynowa babeczka myślałam ,kiedy nie założyłam z mężem swojej firmy.Broniłam i tłumaczyłam pracowników a moja siostra zawsze mi to powtarzała -założysz swoją to porozmawiamy i zmienisz zdanie.I miała rację.Są obecnie takie czasy, że każdy może sam pracować u siebie.Ale to jest dopiero wysiłek i odpowiedzialność.Nie żyję w swoim świecie wokół mnie większość ludzi tak żyje ,mają dzieci nikt nikogo nie krzywdzi,pracują dorabiają się, mają rodziny utrzymują z nimi kontakty, takie normalne życie gdzie jest wszystko i radość i smutek i problemy które się rozwiązuje.Pozdrawiam Cię cytrynowa babeczka, naprawdę uwierz mi że większość ludzi żyje w normalnych dobrze funkcjonujących domach i może nam trudno uwierzyć w to co przeżywają inni ale jedyna droga to zrozumieć i nie powielać życia rodziców.A to, że droga do zrozumienia jest nieraz długa i trudna i zależy od wrażliwości i charakteru każdej osoby.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...