Skocz do zawartości
Forum

Pierwsza wizyta u psychoterapeuty


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jak zaczynam pisać w wątku który niedawno zaczęłam nikt mi nie odpisuje, dlatego piszę w nowy. Nawet tutaj na forum czuję się jak odrzucona, ciekawe dlaczego przed tym jak dowiedziałam się że mam bordeline, nie zwracałam na to uwagi. Pewnie i tak ten watek zostanie doklejony do moich wczesniejszych postów.Wczoraj byłam na pierwszej rozmowie z psychoterapetką. Była to 20 min rozmowa, ona chciała posłuchać jaki mam problem i zdecydować czy wogóle będzie w stanie mi pomóc. No i strasznie się nia rozczarowałam. Ale czego się spodziewać na nfz. Opiszę kilka przykładów co od niej usłyszałam. Na moje słowa że czuję się strasznie źle z tym że poprzednia terapeutka, która była tylko psychologiem nie kazała mi już do siebie przychodzić, (ponieważ wyjeżdzałam i miało mnie nie być długo, ale niestety wróciłam już po 3 tygodniach)tylko kazała iść do psychoterapety i ogólnie że wydaje mi się że tamta terapia tylko mi zaszkodziła ona powiedziała cos w stylu to może i Pani powie że jak Pani szkodzę i będzie miała Pani do mnie o to żal i pretensje jeżeli przerwę terapię. Drugi przykład to to jak powiedziałam o reakcji lekarza na moje myśli samobójcze, powiedziała coś w stylu że przecież nikt nie bedzie Pani trzymał za rączkę, tzn, że komu mam o tym mówić jak nie specjaliście, mam trzymać w sobie te myśli?Trzecia sprawa, ja bardzo często w czasie rozmów z moja psycholog mówiłam jej że szkoda jej czasu na mnie, i pieniędzy nfz, bo jestem taka beznadziejna i nic do mnie nie dociera i wczoraj powiedziałam te słowa tej psychoterapeutce, o ona na to że może mam rację skoro tak mówię, moja psycholog zawsze na te słowa odpowiadała żebym o tym nie myślała i że wcale nie marnujemy czasu i że ona widzi efekty terapii. Ogólnie jak mówiłam to jej stosunek do mnie strasznie mi się nie podobał, tak jakby to co mówie było mało ważne, ale słów które powiedziała na koniec sie nie spodziewałam. Powiedziała że jestem bardzo cięzkim przypadkiem, terapia będzie długa, powinny byc 3 spotkania w tygodniu przez ok 3 lata i ona teraz musi sie zastanowić czy wogóle jest w stanie mi pomóc, ale narazie ma komplet pacjentów, tylko dziś miała chwilkę wolnego i dlatego była ta rozmowa, a o terminie rozpoczecia terapiii nie umie mi powiedzieć. Więc zostaje nadal sama ze swoim problemem, po tej krótkiej rozmowie jest mi jeszcze gorzej, bo to co mi powiedział ta pani jeszcze bardziej mnie zdołowało, jak ja mam wyjść z tego stanu w jakim jestem bez pomocy specjalisty, nie poradze sobie sama ze swoimi myślami, czuje się coraz gorzej, szpital też mi nie pomoże, byłam na terapii i wróciłam jeszcze bardziej zdołowana. Dzwoniłam umówic sie na konsultacje do Kobierzyna, termin dopiero na listopad, do tego czasu zwariuje w domu z wiecznie mająca do mnie pretensje mamą. Ja w tej chwili nie nadaję sie do jakiekolwiek pracy, na każde niepowodzenie, złe słowo reaguje płaczem bądź krzykiem, nikt ze mną nie wytrzyma. Czuję się tak jakby mnie wszyscy mieli gdzieś- mama, lekarz, psychoterapeuta, nawet tu ludzie na forum.

Odnośnik do komentarza

Wiesz co, powiem szczerze, że ja osobiście nie wierzę w terapie długoterminowe. Lepiej zdecydować się na jakieś ultraszybkie, np. ustawienia rodzinne (hellingerowskie). To kosztuje, ale jest duża szansa, że pomoże, no i idziesz na to góra dwa razy (raz jako obserwator, żeby zobaczyć, jak to działa, i drugi raz żeby rozwiązać swój własny problem). Problem rozwiązuje się albo od razu, albo jest to pewien proces rozciągnięty w czasie, ale grunt, że po prostu rozumiesz po takiej terapii głębokie, ukryte przyczyny problemu, a to już połowa sukcesu.
Ponieważ i tutaj, jak w każdej dziedzinie, są lepsi i gorsi fachowcy, ja polecam Ci hellingerowców z Poznania. Byłam tam 6 lat temu jako obserwator i dlatego mogę szczerze polecić.

Odnośnik do komentarza

Olimpia ale ja nie man rodziny, jednak źle że zaczęłam nowy wątek. Mieszkam z mamą i bratem, a takie ustawienia chyba miałam w szpitalu na terapii robione. Wyszlo że muszę zacząć żyć swoim życiem. Ja o tym doskonale wiem, ale nie mam na to ani kasy, ani przede wszystkim siły, nie mam żadnej rodziny w wiekszym mieście żeby się gdzieś zaczepić na chwilkę, poszukać pracy. A teraz nie mam na to siły psychicznej, potrafię tylko myślę o tym jak jest mi źle i jak bym chciała zniknąć

Odnośnik do komentarza

Olimpia jakbyś poczytała mój watek który zaczęłam wcześniej wiedziałabyś że ja zrobilam ten krok, wyjechalam 1500km od domu, to mialo być odbicie od dna a stali się całkowitą porażką, przez tą sytuację boję się czegokolwiek już próbować. Ale wiem że ani terapeuta, ani leki mojego życia nie zmienią. A ja widzę czarną dziurę jako moją przyszłość

Odnośnik do komentarza

Ja pamiętam Twój wątek,ale musisz zrozumieć ,że my nie umiemy Ci pomóc,
widać też ,że masz depresję,
trafiasz też na nie odpowiednich psychologów,

swego czasu tu pisał Kazi o koach /nie jestem pewna pisowni,może ktoś mnie poprawi/,jest to jakiś personalny przewodnik ,coś więcej niż psycholog,ale to jest płatne,

taki ktoś, myślę ,że mógłby Ci pomóc ,powinnaś też być pod opieką, psychiatry.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wiem że nie potraficie mi pomóc, ale ja tak potrzebuje z kimś o tym rozmawiać, wyżalić się. Domyślam sie że nawet nie wiecie co można mi odpisać. Tu na forum zauważyłam że ludzie piszą o bardzo różnych sprawach i nawet na jakies błache problemy dostają odpowiedzi, oznacza to że tak samo jak mama, psychiatra, psycholog nie potrafią mnie zrozumieć, (albo mam takiego pecha do nich), tak samo i osoby które tutaj piszą nie potrafią mnie podnieść na duchu. Ale przyznam, że jak kilka osób cos do mnie napisze to robi mi sie jakoś lepiej.

Odnośnik do komentarza

Witaj ewcia_82!

Ja również pamiętam Twój wcześniejszy wątek, ale obawiam się, że samo pisanie na forum niezbyt wiele pomoże, a na pewno nie zastąpi terapii. Jeśli sama nie znajdziesz w sobie motywacji do zmian, nikt za Ciebie nie uzdrowi Twojego życia. I nie piszę tego w złej wierze. Oczekujesz, że to INNI Ci pomogą, nareperują Twoje życie, sprawią, że się lepiej poczujesz sama ze sobą, a zrozum, że nikt nie ma takiej mocy - tylko Ty sama. Owszem, psychologa/terapeuta może Ci pomóc, dać wskazówki, pokazać metody, ale nie wykona pracy za Ciebie. To w Tobie drzemie potencjał do zmiany swojego życia na lepsze! Trzymam kciuki za terapię w Kobierzynie! Ty już i tak sporo wiesz o sobie, masz świadomość swoich problemów i ich źródeł, ale brakuje tego ostatecznego kroku, kroku do działania, do zmian, jakbyś bała się przerwać zastany schemat z obawy przed nowym, nieznanym. Życzę odwagi i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

coś mi się wydaje, że ci psychologowie wcale źli nie są.
Chodziłaś do jednej babki, ale wyjechałaś. Czemu po powrocie do niej nie wróciłaś?
Masz teraz inną. Może ona Tobie brutalnie pokazywała, że to TY jesteś kowalem swojego losu?

Wiesz jak mój psychiatra zareagował jak mu powiedziałam o myślach samobójczych? Jego odpoweidzią była cisza. Po dłuższej chwili usłyszałam: "aaaa". Psycholog zapytała sie mnie: "a jak się czułam?" Kurw... wyśmienicie... Oboje dostali kredyt zaufania, bo to oni lepiej wiedzieli jak mi pomóc. Ja sobie już nie radziłam. Psychatra był strzałem w dziesiątkę. Uwielbiałam faceta. Psycholog niestety nie. Oboje starali się uzmysłowić mi jedno: "to jest Twój problem i tylko Ty możesz go naprawić." Oni mogli jedynie pokazać mi co było moim problemem. Pamiętam jakie elaboraty tutaj pisałam. I starałam się jakoś ruszyć do przodu. Wieczorami tworzyłam listę z wyszczególnionymi punktami jakie miałam zrealizować.Punkt za punktem.
1. Znaleźć pracę - nie zgadzaj się na stawkę poniżej x, przetrwasz ten moment totalnej biedy. Jest to chwilowe.
2. Traktuj swojego ex jak kumpla. Niczego dobrego tobie nie robi, a jedynie bawi się tobą.
3. Znajdź mamie lekarza.
4. Idź na kawę ze znajomymi. Niebawem ich stracisz jak dłużej będziesz milczała. Nie będzie łatwo. Pamiętaj - usmiechaj się.
5. Ćwicz codziennie - 3razy w tyg siłownia. Tu sobie przygotowałam kolejny harmonogram. Na siłowni miałam plan z poszczególnymi dniami. 2 razy w tyg basen. Zmęczona? To nic. Idź! Endorfina zrobi swoje.
I tak dalej i tak dalej.

Momentami lista zawierała błahostki.
Od 17:00 do 19:00 ucz się angielskiego. Tak, masz problem ze skupieniem się, ale się staraj.

Każdy mój dzień był zgodny z harmonogramem. Nie patrzyłam na to czy jestem szczęśliwa, czy to było proste zadanie czy nie. Miało być zgodne z tym co napisałam. Punkt za punktem. By iść do przodu i wyjść ze stanu w którym się znalazłam.

Mi to pomogło. Bolało jak diabli. Powoli wychodziłam z depresji i powoli stawałam na nogi. Znalazłam w sobie siłę na zmianę i Ty również ją musisz znaleźć. Nikt za Ciebie Twojego życia nie zmieni. To Twoje zadanie! Tylko jego nei zmienisz w jeden dzień. Jest to proces. Bolesny momentami i trudny jak diabli, ale realny!

Ja zrealizowałam wszystkie swoje punkty. Włącznie z założeniem działalności (nie był to dobry pomysł, ale spróbowałam) i znalezieniem dobrze płatnej pracy. Zwalczyłam swoją niepełnosprawność (tak, w tym czasie usłyszałam, że mogę mieć papiery o inwalidztwie). I stałam się silniejsza!
Tobie też tego życzę. Siły! Cierpliwości! Wytrwałości! Jak to w sobie odnajdziesz przeniesiesz góry!

Świetny tekst:

PS
Chyba powinnam jakieś książki motywacyjne zacząć pisać.

Odnośnik do komentarza

Ty z góry zakładasz, że nikomu nie uda się ci pomóc. Masz rację, przy takim założeniu, nikomu się to nie uda.
Ty musisz chcieć zmian, ale tak naprawdę. Powinnaś powiedzieć sobie, że zrobię wszystko, aby zmienić swe życie, aby być szczęśliwa. To jest możliwe, o ile uwierzysz w to. Powiedz sobie i powtarzaj to sobie, że "uda mi się"
Wszystko, co jest potrzebne do uzdrowienia, jest w tobie. Inni ci mogą dać wskazówki, jak to zrobić. Ale całą pracę, ty musisz wykonać.

Odnośnik do komentarza

bum-bum-bec do tamtej psycholog nie moge wrócić bo ona na ostatnim spotkaniu przed wyjazdem powiedziała żebym już do niej nie wracała. Jak myslisz jak osoba z bordeline mogła się poczuć słysząc takie słowa od osoby z która od roku rozmawiała o swoim życiu i której tak ufała? I co niby sama bez niczyjej pomocy mam sobie powiedzieć że jest świetnie, życie jest cudowne i tak się stanie? Chyba po to jest terapia żeby takiej osobie pomóc. Ja dzięki poprzedniej terapii bardzo dużo zrozumiałam, wiem że nikt za mnie zycia mi nie ułoży, pracy nie znajdzie, ale teraz znalazłam się w takim miejscu że na nic nie mam siły. Najchętniej powiedziałabym lekarzowi żeby dał mi lekarstwo na szybką śmierć, bo jestem nikomu do niczego nie potrzebna. Już nie będę tutaj się wyżalała bo to faktycznie nie ma sensu

Odnośnik do komentarza

Trzymasz się swoich schematów myślowych, jak coś ci nie pasuje, to zasłaniasz się "bordeline" - jesteś bardzo przywiązana do tej diagnozy.
Spróbuję nieco inaczej pokazać ci, jak działasz.
Np.- Masz słabą kondycję fizyczną. Idziesz do trenera by ją poprawił, wzmocnił.
Mówisz mu, że jego wysiłki i tak nie przyniosą rezultatu, bo jesteś słaba.
Więc siadasz i obserwujesz, jak on ćwiczy i masz pretensje do niego, że twoja kondycja nie poprawiła się.
- Masz słabą kondycję fizyczną, idziesz do trenera i wierzysz, że on ci pomoże.
Słuchasz jego wskazówek i ćwiczysz. Początkowo nieporadnie, ale wraz z ćwiczeniami, kondycja poprawia się.

Ty masz słabą psychikę, idziesz do terapeuty i zakładasz, że ci nie pomoże. Siadasz i obserwujesz, nie angażując się.

Odnośnik do komentarza

Miałam już nie pisać ale odpisze coś na to co napisała unna. Ja wcale nie myślę że terapeuta mi nie pomoże, chyba po to chodzę do poradni zdrowia psychicznego żeby mi ktoś pomógł. Ale nie wiem dlaczego czuję że oni wcale nie chcą mi pomóc. Po to jest ten zawód chyba żeby pomagać takim osobą, a przez tą rozmowę z terapeutką uznałam, że może oni są tylko po to żeby im ogromne pieniądze płacić, a jak przyjmują na nfz to mają człowieka gdzieś. To co napisałaś o treningu też jest całkowitą prawdą i zgadzam się z tym co napisałaś. Gdybym umiała sobie samo pomóc to nie byłabym w takim stanie w jakim jestem teraz. A gdzybym nie chciała żyć to pewnie już by mnie nie było, szkoda mi tych ponad 30 lat które jakoś przeżyłam, raz gorzej, raz lepiej, jednak mam malutką nadzieję że może jestem w stanie coś w tym życiu zmienić, ale nie potrafię sama tego dokonać

Odnośnik do komentarza

Ja na swojej pierwszej wizycie cały czas ryczałam. Słowa nie mogłam powiedzieć, bo emocje brały górę. No, ale czego się spodziewać jak tłumiłam uczucia przez prawie rok i w końcu jak nadarzyła się okazja to BACH-poszło...
Tyle tylko, że po moich kilku wizytach ta Pani zmieniła miejsce pracy, a nowa mi już nie odpowiadała. Moja terapia skończyła się zanim się zaczęła. Teraz radzę sobie sama, bo tak naprawdę jak sama sobie nie pomożesz to nikt tego nie zrobi-ludzie ludzi mają w dupie.

Odnośnik do komentarza

Byłem wczoraj pierwszy raz u specjalisty- tzw hipnoterapeuty i "life coacha" .
Pierwszą rzeczą o jaką mnie zapytał było, co chcę osiągnąć poprzez terapię i czego oczekuje. Powiedziałem mu że rok temu byłem w najlepszej kondycji psychicznej w całym moim życiu, miałem odłożone pieniądze,jechałem na 7 tygodniowe wakacje do Polski, miałem stałą pracę po powrocie, wszystko się układało się tak, że lepiej bym sobie tego nie wymarzył. Był to stan idealny. Miałem energię, pozytywne nastawienie i był to najlepszy czas w moim życiu. Nikt i nic nie mogło mi popsuć tego błogostanu.
Wiedząc jak czułem się rok temu wiedziałem, że mój obecny stan jest daleko od idealnego i że chciałbym jak najszybciej wrócić na dobre tory.(Od kilku miesięcy, dokładnie odkąd zrezygnowałem w marcu z pracy leciałem na równi pochyłej aż kilka tygodni temu osiągnąłem apogeum i wiedziałem, że mam depresje albo co najmniej jej symptomy.)
Zapytał mnie : " dlaczego jesteś nieszczęśliwy?" no to ja mówię mu że nie mam pracy, nie mam kasy, mój związek z dziewczyną się rozpada, nie mam pojęcia co chce w życiu robić.
Opowiedział mi "wspaniałą" historię :" Pewien facet miał piękny ogród, cudowne kwiaty, mnóstwo owoców i warzyw.
Lecz gdy tylko ktoś go zapytał o jego ogród on odpowiadał : że ma mnóstwo chwastów i że w ogóle to ciężka praca i że nie jest zadowolony z tego ogrodu".
"Więc mając przepiękny ogród skupiał się tylko na chwastach".
"Tylko od nas zależy, czy będzięmy się chcieli skupić w życiu. Na chwastach(negatywach ) czy na pięknych kwiatach(pozytywach ).
W jednej chwili mnie olśniło. Wiecie co sobie wtedy pomyślałem ?
Przecież ja to k... wszystko wiem ! Powiem więcej. Nie tylko wiem, ale wiem, że to działa bo sam tego dokonałem. Rok temu wprowadziłem się w mega pozytywny stan bo był to najlepszy pozytywny okres w moim życiu i kiedy kolega zapoznał mnie z Louis Hay "Możesz uzdrowić swoje życie " miałem taką siłę, że mogłem przenosić góry.
Tak samo jak rok temu robiłem dużo rzeczy żeby być szczęśliwym i myslec tylko o dobrych rzeczach i marzeniach, tak samo odkad wróciłem z wakacji moje stare nawyki wzięły górę i dlatego znalazłem się w dołku.
Sam się do niego wtrąciłem sam się z niego wyciągne.
Od wczorajszej sesji zmieniło się tak dużo (tak wiele pozytywnych rzeczy powstało w mojej głowie ), że wydaje mi się, że minął tydzien albo miesiąc. Tak na prawdę jestem w tym samym miejscu, siedze na tej samej kanapie, dalej bez pracy, dalej bez konkretnego planu na życie.
Co więc stało się w gabinecie podczas mojej 2 godzinnej sesji za którą zapłaciłem równowartość mojej dniówki.
Otóż podczas rozmowy ze "specjalistą" zdałem sobie sprawę jak wielką mam wiedzę w temacie i że wcale nie potrzebuje kogoś kto mi powie, że trzeba być pozytywnym i nie przejmować się niepowodzeniami i iść do przodu, oraz żeby w negatywnej sytuacji pomyśleć
" wcale nie musi to być coś złego, coś się skonczyło, żeby mogło się zacząć coś lepszego " .
Nie mówię, że wiem wszystko i jak pomóc każdemu, natomiast wiem jak pomóc sobie.
Co daje Ci szczęście? Co chciałbyś robić ? Dlaczego nie jesteś szczęśliwy? Co musiałbyś zrobić żeby być szczęśliwym? Jaki masz plan żeby to osiągnąć? Jaki bedzie Twoj pierwszy krok ?
To były pytania jakie mi zadał. Według mnie takie pytanie każdy powinien sobie je zadać co najmniej kilka razy w tygodniu
Kiedy byłem w dołku wzięły góre moje stare wzorce które przekazała mi moja mama ( przez które od wielu lat zmaga się z poważną depresją). Myślałem : " jestem do niczego" , " to nie ma sensu", "jestem taki nieszczęśliwy, nie będę próbował bo to nic nie da"
Pewnego razu powiedziałem sobie: "Jeżeli przestanę myśleć o tym, że wszystko jest bez sensu i zacznę znowu myśleć pozytywnie to wkrótce wszystko zmieni się na lepsze"
Kilka tygodni temu postanowiłem sobie: " Gorzej być już nie może, a skoro gorzej być nie może to bedzie tylko lepiej. Mam dwie opcje : powtarzać w kółko, że nic mi się nie udaje i kontynuować tą wszystko w kategorii wielkiej porażki albo zacząć małymi krokami wracać na dobre tory, może pójść do specjalisty i przede wszystkim powtarzać sobię; " uda mi się, nie ma opcji że nie" , " co było to było, nie chcę już tego więcej, dość". "

Widzę teraz bardzo wyraźnie jak niebezpieczny jest wzorzec myślenia mojej mamy :
"O mój Boże, co to będzie " , "Świat jest straszny i niebezpieczny"
są bardzo niebezpieczne nie tylko dlatego, że na co dzień świat jest bardzo smutny i nie ma wiele sensu , tylko dlatego ze ryzyko depresji, stanów lękowych i bycia w życiu totalnie nieszczęśliwym zwiększa się wtedy nieprawdopodobnie.
Można być na tysiącach terapii, obejrzeć tysiąc filmów motywacyjnych ale z czego zdałem sobie sprawę wczoraj :
"jeżeli chcesz sobie pomóc, to zawsze znajdzie się sposób"
Każdy jest inny i potrzebuje innych metod i akcji i przede wszystkim czasu.
Wiem, że czasami jest ciężko jest być pozytywnym gdy w środku jest "galareta" i wrak człowieka , a ktoś Ci mówi:" nie patrz na chwasty, patrz na piękne kwiaty"
Według mnie czymś ważniejszym jest mieć cel i marzenia.
Moja mama tak bała się życia i marzeń, że jeszcze do niedawna bałem się marzyć i co najdziwniejsze NIE UMIAŁEM MARZYĆ.
Jeżeli nie masz planów, marzeń ani pasji bardzo łatwo jest popaść w marazm i depresje albo alkoholizm lub narkotyki. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało ale według mnie, jeżeli nie poszukujesz w życiu pozytywów i nie masz jakiegokolwiek planu w Twoje zycie niepostrzeżenie wkradną się smutek, żal, depresja, złość frustracja. Jeżeli mamy w naszym umyśle 100 miejsc do wypełnienia smutkiem lub radością i nie wybierzemy żadnej opcji to nie będzie tak że to się wypełni 50/50 .
Marzenia, cele, uśmiech oraz docenianie małych rzeczy i nie narzekanie przy każdej okazji jest nam potrzebne nie tylko jako recepta na "szczęśliwe życie" samo w sobie.
Jeżeli skupiasz się na "dobrych rzeczach " Twoj umysl nie bedzie miał gdzie upchnąć tych "zlych wzorców " .
Bedzię tam tyle dobroci, że negatywne myśli nie będą miały miejsca.
To jest takie proste i trudne za razem . Idź ciągle do przodu z uśmiechem na ustach. Podążaj za swoją pasją i nigdy nie patrz w tył . Rozdrapywanie i rozpamiętywanie prowadzi tylko do większego bólu i poczucia winy.
Nie ważne jak "szalone" jest Twoje hobby. Wędkowanie, szydełkowanie, uprawianie ogródka, gotowanie, szachy.
Rób to co sprawia Ci przyjemność !
Kiedy moja mama miała najwieksze problemy z depresja każdy mówił : "nie przejmuj się, nie rozpamiętuj, idź się połóż, odpocznij, spróbuj zasnąć "
Według mnie co powinniśmy powiedziec : " chodź na spacer, opowiedz mi gdzie byś chciała pojechać na wakacje jak się poczujesz lepiej"

Zamiast wałkować non stop, że ktoś ma depresje zróbmy coś pozytywnego, żeby wywołać ich uśmiech.

Odnośnik do komentarza
Gość uzależniona1

-bec ale Twoj podt mi pomógł.Świetne słowa!Też prowadzę dziennik w którym wypisuję cel,Postanowienie,plany ,to na czym BarDziej i mniej mi zależy.Dazę do tego bo nikt tego nie zrobi za mnie.Są porażki ale są sukcesy i jedt walka o siebie dla siebie.

Odnośnik do komentarza

Wiecie z tego co piszecie wnioskuję że terapeuta jest wogóle nie potrzebny. Po co ludzie płacą po 100 zł za wizytę, chodzą tam co tydzień przez rok, jeżeli z tego co juz kilka osób mi napisało jeżeli sama czegoś nie zmienię to nic nie da terapia. Każdy wie że coś musi zmienić w życiu żeby było lepiej, terapeuta tego z nas nie zrobi, to po co tyle osób tam chodzi?

Odnośnik do komentarza

Ja nie wierzę w terapie długoterminowe, ale myślę, że kilka wizyt u dobrego psychologa może pomóc o tyle, że on będzie w stanie, po pierwsze, postawić właściwą diagnozę, a po drugie, pomóc znaleźć przyczyny problemów, i po trzecie, zmobilizować klienta do rozpoczęcia pracy nad sobą i ukierunkować tę pracę. Nawet jedno właściwe słowo psychologa może być tą zapalającą iskrą.

Odnośnik do komentarza

Też zaczęłam od książek Louis Hay. Potem czytałam wiele innych , a nawet poważne książki z zakresu psychologii. Czym parapsychologia różni się od psychologii? -Głównie językiem, natomiast treści są bardzo podobne./ mam tu na myśli rozwój osobisty, poprawę jakości życia itp - ten zakres wiedzy/
Różnice były typu - myśl optymistycznie - myśl pozytywnie.
Czy warto chodzić do psychologa?
Warto udać się do każdego specjalisty, który pomoże nam zrozumieć, co się z nami dzieje, wskazać błędy jakie popełniamy, wskazać kierunek, jakim powinniśmy podążać.
I rady te stosować w życiu.
Wcale nie jest takie łatwe, samemu zauważać błędy w myśleniu. Przyzwyczailiśmy się do pewnych schematów i nawet nie zauważamy, że one nam szkodzą.
A ktoś z zewnątrz, może nam to wytknąć i oszczędzić czas samodzielnego poszukiwania.

Odnośnik do komentarza

Ale ja widzę te błędy i to jest najgorsze. Myslałam że po terapii jak znajdę się z nowym towarzystwem tam w niemczech, gdzie mieszkałam z młodymi ludźmi będzie inaczej niż zawsze, a to była katastrofa, nie miałam pojęcia o czym z nimi rozmawiac, jeszcze w pracy sobie nie radziłam, pewnie mieli mnie oni za kompletną kretynkę. Skoro już wiem co jest ze mną nie tak i nie umiem tego zmienić to co mi pozostaje?

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się że coach to taki domorosły psycholog, który ukończył kilka kursów i zamiast dyplomu psychologa lub psychiatry ma życiowe doświadczenie i wie jak pomóc ludziom wydobyć ukrytą w nas moc.
Life coach nigdy nie bedzie Ci przepisywał leków ( bo nie ma takiego prawa nawet) albo Cię ignorował bo wydaje mi się ze to są przewaznie ludzie z pasją i ambicją a nie 'służbiści" którzy przychodzą odwalać pańszczyzne.
Nie wiem jak jest z "life coachami " w Pl bo nigdy się tym nie interesowałem jak żyłem w Polsce.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...