Skocz do zawartości
Forum

Życie z chorym na CHAD


Gość wpw

Rekomendowane odpowiedzi

witam !
czy ma ktoś znajomego, chłopaka, dziewczynę chorego/ą na depresję dwubiegunową ?
jak wygląda życie z takim czlowiekiem ( czytałam wiele art. ale może ktoś powie mi coś więcej jak to jest w praktyce)
czy epizody często wracają co moga je wywołać ?
jakie są pierwsze objawy epizodu ??

Odnośnik do komentarza

Ja nie mam i nie miałam, ale podejrzewam, że mój ojciec miał coś takiego (miał - bo już nie żyje). Objawiało się to tym, że co jakiś czas (średnio chyba co pół roku) wpadał w jakiś szał, miał (wg mojej mamy) dziwne oczy, w tym szale robił jakieś porządki, dużo rzeczy wyrzucał, robił się wtedy porywczy. On sobie zdawał w jakimś stopniu sprawę z problemu, moja mama z czasem też zauważyła ten problem i nauczyła się go po jego oczach rozpoznawać, mówiła mu nawet, żeby się "pilnował, bo na te dziwne oczy" i wtedy tata faktycznie starał się pilnować... ale dużo zależy od nasilenia ataków, u mojego taty chyba nie była to ciężka postać choroby. Ogólnie jest przewaga depresyjności w zachowaniu.

Odnośnik do komentarza
Gość salaPAnDURA

Witam.

Byłem z dziewczyną chorą na chad.. Na wstępie powiem nie pchaj się w to choćby nie wiem co!!!!! Opisze.
Byliśmy razem ok 4 lat, w miedzy czasie mnóstwo krótkotrwałych rozstań, bywały chwile piękne ale to jest jak siedzenie na tykającej bombie, miały być już zaręczyny, wspólne zamieszkanie... w czasie remontu mieszkania w którym mieliśmy zamieszkać stwierdziła że się pogubiła.. od tego się zaczeło.. potrwało jeszcze 2 miesiące, pod wpływem swojej matki(także chorej na chad, w fazie mani) postanowiła mnie zostawic bo nie możemy razem być, miała iść do szpitala n 3 miesiące itd.. Rozstałem się z nią dla jej dobra bo tak jej zalecił lekarz głównie ona tego chciała.. Na następny dzień po rozstaniu pojechała na impreze integracyjna do pracy i tak tanczyła że rozwaliła noge w kolanie...Podczas gdy ja walczyłem z tym co czuje. Za 4 lata wytrwałości w uczuciach, po niejednym rozejsciu i zejsciu po których mi dziękowała że jej nie zostawiłem i że mnie kocha, bardzooooo...Dostałem za to to:

Dwa tygodnie po rozstaniu zaczeła się spotykać z moim kolegą ktorego znałem od dzieciaka, on rozstał sie ze swoją dziewczyna a ona stwierdziła że pomoże mu o niej zapomnieć.... teraz traktuje mnie jak wroga. Zostałem sam bez znajomych z raną po rozstaniu posoloną spotkaniami i dążeniem do związku z teraz już byłym przyjacielem.

Jeśli masz słabą psychikę odpuść bo oszalejesz. Może Ci się wydawać na początku że dasz rade, ale z czasem wchodzisz w coraz to większe bagno.

Odnośnik do komentarza

Chyba musze sie zgodzic, ze zycie z osoba chora na ta straszna chorobe to nie przelewki. Moj chlopak to ma... i niszczy mnie to, i czasem zaluje, ze go poznalam. Bo odejsc nie umiem, i zyc z nim tez nie. Hustawki nastrojow, nieodpowiedzialnosc, impulsywnosc, raz depresja, raz mania, sklonnosci do pijanstwa... on sie stara, ale ja nie mam juz sil. A leki bierze, nie wiem, co by bylo, gdyby nie bral

Odnośnik do komentarza
Gość salaPAnDURA

Najgorsze jest to że po pewnym czasie to już można się pogubić czy ta osoba coś do Ciebie czuje czy nie, i która opcja zachowania jest tą normalną, prawidłową.. czy uczucie jest spowodowane fazą choroby czy obojętność....

Odnośnik do komentarza

wpw, z pewnością związek z osobą cierpiącą na ChAD nie należy do najłatwiejszych. Nie napisałaś jednak, na jaki typ choroby afektywnej dwubiegunowej choruje Twój partner i czy przejmuje leki. Kluczowy wpływ na rokowanie i przebieg ChAD ma odpowiednio dobrane leczenie i stosowanie się pacjenta do zaleceń lekarskich. Celem terapii w przypadku ChAD jest uzyskanie remisji w przebiegu epizodów choroby, zapewniającej powrót do normalnego, przedchorobowego funkcjonowania oraz zapobieganie kolejnym nawrotom. Warto pamiętać, że niektóre zachowania i emocje wynikają z choroby, a nie z realnych myśli partnera cierpiącego na ChAD. Niestety, często trudno to od siebie oddzielić, dlatego wiele osób związanych z ChAD-owcami nie wytrzymuje psychicznie i rezygnuje ze związku, czemu też nie należy się dziwić. Na pewno związek z osobą z ChAD jest swego rodzaju wyzwaniem, dlatego warto jak najwięcej dowiedzieć się o specyfice tej choroby, by wiedzieć, na co się decydujemy, będąc z kimś, kto choruje na chorobę afektywną dwubiegunową. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Pojawił się pomysł utworzenia w Warszawie grupy wsparcia dla bliskich osób mających ChAD. Zainicjowali go ludzie będący w związkach z ChAD-owcami.
26-go września ma się odbyć spotkanie o charakterze informacyjnym (z udziałem psychiatry, psychologa i edukatora).
Jeżeli są tutaj osoby zainteresowane, to zapraszam. Oczywiście nie tylko współmałżonków/partnerów, ale także rodziców/dzieci/rodzeństwo osób cierpiących na ChAD. Spotkanie startuje o 18-tej w Warsztacie Warszawskim (Plac Konstytucji 4). Jeśli macie jakieś pytania, to odezwijcie się tutaj lub na adres e-mail: dachowcy2018@wp.pl

Odnośnik do komentarza

Jestem w związku z osobą chora na Chad już od ponad 4 lat.. Mieszkamy razem od ok. 3lat w jego rodzinnym domu, praktycznie sami. O chorobie dowiedziałam się rok temu kiedy zaczęło dziać się coś niepokojacego.. Przez cały okres związku mieliśmy parę ostrych kłótni, za wszystko byłam obwiniana ale jakoś nie widziałam w tym wszystkim punktu zaczepienia.. Dlaczego tak się dzieje, pomyślałam że mój partner poprostu ma taki charakter, jest nie miły, stanowczy, zawsze musi być po jego myśli a kiedy będziesz przeciw możesz odejść droga wolna.. Teraz po tylu latach zastanawiam się co ja sobie wtedy myślałam, że nadal chciałam być w tym związku.. Wszyscy znajomi mnie przestrzegali, nawet własna mama która nie przepada za partnerem, widziała za każdym razem jak mnie potrafił zranić, ja z kolei jestem osobą strasznie wszystko przeżywająca, placzliwa, można powiedzieć słabą. Z tej słabości uległam. Ponad rok temu partner zaczął mieć problemy w pracy, wszystkich tam nie lubił, uważał że każdy mu źle życzy itd.. Nie wiedziałam co takiego się tam dzieje ze był aż taki zły, później doszły do jego zachowań schizy, zaczął wymyślać różne dziwne sytuacje, wyobrażać sobie co się zaraz stanie, rozglądać się po ulicy i wskazywać palcem ludzi ze nie bez powodu tam stoją, na pewno go obserwują, wymienił zamki w pokoju, kupił nóż do kieszeni dla bezpieczeństwa, jadąc samochodem potrafił nagle zmienić kurs prosto w las czy pole bez powodu "bo chciał coś zobaczyć"... Wiele było takich sytuacji że już poziom szału zaczął dotykać mnie bardziej.. Stałam się winna bałaganu w jego dokumentach, uważał że coś mu zginęło, za 10min zaczął mnie przepraszać bo to pewnie "ta mafia" to robi i chce żeby on myślał że to ja... Ja już odchodzilam od zmysłów.. Przestał spać po nocach.. Któregoś dnia poddałam się, spakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyprowadziłam.. Nie chciałam tego kończyć ale dać sobie czas i jemu czas żeby zauważył co się dzieje.. Dwa dni później wylądował w szpitalu psychiatrycznym.. Strasznie płakałam ale widziałam że mu tam pomogą. Czekałam na jego powrót, odwiedzalam go tam, co nie było dobrym pomysłem być tam tak często.. Strasznie cierpiałam widząc go w takim stanie, musiałam zauwac lekarzom.
Wraz z jego rodziną podejrzenia padły na odziedziczenie choroby po ojcu który również się musiał leczyć.
Dziś żyjemy nadal razem, partner zmienił pracę, na początku brał leki przepisane przez lekarza z miesiąca na miesiąc brał inne, teraz ma tak słaba dawne która może spożywać w ciągu dnia... Kolejnym problemem stało się to, że przestało mu się to podobać, rzucił tabletki, twierdząc że nie są mu potrzebne bo będzie to kontrolował, a ja potrafię tylko naciskać.. Czuję niepokój, bo lekarz dał nam 100proc pewności że bez leków te epizody wrócą, a ja zastanawiam się kiedy i czy nie będzie już za późno na poważniejsze decyzje z mojej strony. Kocham go, i nie wiem czy potrafię przestac mimo bólu.

Odnośnik do komentarza
Gość juliaaaaaa

Nie ma mowy o zaprzestaniu przyjmowania leków przy ChAD. Nawet one nie dają 100% gwarancji stałej remisji, braku nawrotów. Niestety musisz się liczyć z tym, że Twój partner będzie, jak spora grupa chorujących zaprzeczał chorobie, potrzebie leczenia, w stanach (hipo)manii miał tendencję do odstawiania leków. A tylko prawidłowe, stałe leczenie (farmakologiczne, terapia, psychoedukacja) dają jaką taką gwarancję w miarę normalnego życia, udanego związku. Także Twoja jak największa wiedza, zrozumienie choroby to podstawa. Teraz przede wszystkim skonsultuj się z jego lekarzem. Jeśli nie chciałby rozmawiać, zasłaniając się tajemnicą, poinformuj go po prostu, co się dzieje, ewentualnie powiedz, iż potrzebna Ci "ogólna" porada, jak żyć, postępować z osobą chorą.
A tak w ogóle, bez leczenia nie ma szans na cokolwiek. Choroba będzie się pogłębiać. I nawet, gdy za jakiś czas Twój partner zacznie znowu się leczyć, powrót do pełnej, a tym bardziej długiej remisji może być niemożliwy. Dlatego działaj, by jak najszybciej wrócił do leczenia.

Odnośnik do komentarza

Mój narzeczony przez zaprzestanie leczenia, powrót do używek.. znowu trafia do szpitala, minęły dwa lata odkąd ostatnim razem tam był, a ja jestem w totalnej rozsypce..staralam się w każdy sposób przekonać go do tego, że potrzebuje pomocy, leczenia by nie powtarzać schematów.. Ale on postawił na swoim uważając, że wszystko kontroluje. Wiedziałam z kim się wiąże i poswiecilam z siebie wiele by to przejść, ale teraz czuje się bezsilna a wręcz załamana. Załamana myślą, co będzie z naszym życiem jak ono będzie wyglądało, czy ja muszę żyć w stresie ciągle czekając na to co przyniesie nowy dzień? Czy tak ma wyglądać związek dwóch osób? 

Wiem, że on mnie kocha w głębi duszy, a ja kocham jego i myśli które przechodzą przez moją głowę o rozstaniu bardzo mnie ranią i nie mogę się z nimi pogodzić. 

Czy gdyby stale brał leki byłoby inaczej? Nie wiem,i nigdy się tego nie dowiem bo nie spróbował, nie zaufał nikomu oprócz siebie, a teraz ponownie tkwi w swojej burzy umysłu odcinając się od swiata wokół.. Ja znowu przestaje go rozumieć. 

Jego pierwsze stany po wykryciu Chad znosiłam okropnie, stawały się jedynie dla mnie jasne ścieżki które wyjaśniały jego wcześniejsze zachowania, jego agresję, jego szał jego wyimaginowane wydarzenia.. Patrząc na to z boku i nie potrafiąc pomoc jest okropne. Codziennie widywałam jego inne nastroje i humory, znosiłam to ze łzami. Lekarze przekonywali, że wszytko wróci do normy, tylko nie może zaprzestać leczenia i na tym najbardziej mi zależało. 

Teraz rozumiem, że dopóki on nie pojmie swojego stanu i choroby to żadne leczenie nie ma sensu. Ktokolwiek by stawał na głowie..musi to zrobić dla siebie. Mam wyrzuty sumienia, że myślałam tylko o nim a siebie odstawiłam na dalszy plan. 

I widząc jego po kolejnych miesiącach walki samym ze sobą było tylko co raz ciężej.. Czułam że w takim tempie trafi znowu pod opiekę lekarzy 24/h. W tej chwili mam znowu kontakt z osobą której nie poznaje bo stała się mi na tyle obca w swojej rzeczywistości i pęka mi serce. 

Obiecałam sobie ze nie dam rady przejść przez to ponownie i mam żal do partnera że tak zaniedbał moje słowa a przede wszystkim swoje zdrowie. 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Xyz napisał:

Mam wyrzuty sumienia, że myślałam tylko o nim a siebie odstawiłam na dalszy plan. 

Właśnie, nie rób z siebie Matki Teresy, zacznij myśleć o sobie i nie marnuj sobie przy nim życia, bo Ci psychika wysiądzie. 

To nie jest choroba, którą można wyleczyć, zawsze będą górki i dołki, bo chyba sama nawet nie wierzysz w to, że on będzie się leczył, co też nie gwarantuje stałej remisji. Nie Twoja wina, że on jest chory, nie mówiąc o tym, że powinien być pod stałą opieką psychiatry. 

Powinnaś sama porozmawiać z psychoterapeutą, w kontekście swojej przyszłości. 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...