Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od hazardu


Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam jeśli tekst jest dla kogoś zbyt długi, ale chciałbym opisać swój problem szczegółowo i prosić o pomoc.

---

Wszystko zaczęło się w 2. klasie gimnazjum, kiedy mój kolega powiedział, że gra w zakładach bukmacherskich. Nie wiedziałem jeszcze jak się w to gra, jednak od wielu lat interesowała mnie piłka nożna. Postanowiłem więc spróbować swoich sił. Jako, że zakłady bukmacherskie są dozwolone od lat 18, a na dodatek od zawsze byłem osobą niskiego wzrostu na początku nikt nie chciał przyjąć moich zakładów. W końcu pojechałem z moim tatą do naziemnego bukmachera. Wytypowałem ok. 20 meczy, jednak większość była grana „po kursach”, bez analizy. Z tego co pamiętam za 2zł mogłem wygrać ponad 6tys. zł, jednak aby tak się stało musiałbym trafić wszystkie mecze, tymczasem trafiłem około połowę. Drugi kupon był również ze stawkę 2zł, ale tym razem skromna możliwa wygrana 4zł, celem było odrobienie strat. Niestety ten i kolejne kupony kończyły się porażką. Pewnego razu już byłem pewny wygranej, jednak w jednym meczu drużyna prowadziła 2:0 do 60 minuty żeby ostatecznie zremisować. Postanowiłem obliczać zyski, a raczej straty jakie ponoszę z zakładów bukmacherskich, tak aby mieć wszystko „pod kontrolą”. Czytałem, że wiele osób zapytane o to ile przegrało po prostu nie wie, gdyż nie liczy. Pierwsza wygrana była na kuponie zagranym systemem. W sumie zapłaciłem 5zł, nie wszystkie zdarzenia zakończyły się tak jak przewidywałem, jednak wygrałem z tego co pamiętam 7,20zł. Ostatecznie jednak byłem nieco ponad 30zł na minusie grając za małe stawki 2-5zł. Kolejne kupony były w większości przegrane, kiedy mówiłem kolegom, że przegrałem w sumie najpierw 40zł, później 60zł, byli zdziwieni i radzili mi przestać grać. Dziś takie kwoty mogą się wydawać śmieszne, jednak jako gimnazjalista dla mnie było to dosyć dużo. Był październik 2009 roku, zastanawiałem się kiedy przegram pierwsze 100zł. Kolega powiedział, że na pewno do końca roku. Pomyślałem, że jeśli przegram w sumie 100zł to kończę z tym raz na zawszę. Pewnego razu we czwartek po lekcjach wybrałem się do zakładów bukmacherskich. Byłem na minusie 89,40zł. Postawiłem 16 meczy za 2zł, możliwa wygrana 90,40zł. Nie powiem, że było łatwo, jednak wszystkie mecze ułożyły się po mojej myśli, wygrałem i do odrobienia została mi złotówka. Na początku przygotowałem sobie słoik, w którym miałem trzymać pieniądze wygrane w zakładach bukmacherskich. Wyobrażałem sobie w nim banknoty, teraz kiedy do odrobienia została złotówka pomyślałem, że niebawem ten słoik się wypełni pieniędzmi. Pomyślałem, że teraz już zacznę wygrywać, niestety w krótkim czasie przegrałem 26,70zł. W sumie byłem na minusie 27,70zł.

Po pewnym czasie wróciłem do gry. Jednak na krótko, bo zamiast wygrywać dalej przegrywałem. Z -27,70zł zrobiło się ok. -55zł, więc nie chciałem w to brnąć i zrobiłem kolejną przerwę. Kiedy zacząłem grać znowu przegrywałem. Nagle zacząłem grać bardziej rozważnie i powoli, ale systematycznie odrabiałem straty. Najpierw trochę przegrałem i byłem na minusie ok. 80zł, jednak niedługo potem zostało do odrobienia poniżej 30zł. Pomyślałem, że to szybko można odrobić i zamiast trzymać się planu i dalej grać za niskie stawki (2zł) grałem za nieco wyższe kwoty . To był błąd, zamiast odrobić straty przekroczyłem magiczną granicę -100zł. Do ukończenia 18. roku życia postanowiłem zaprzestać gry.

Po ukończeniu 18. roku życia zacząłem znów grać. Myślałem, że teraz już będę wygrywał, a łatwiej będzie osiągnąć sukces jeśli będzie się miało większą kwotę przeznaczoną na grę. Mój tata zaproponował, że da mi na zakłady bukmacherskie 100zł, a ja będę mu zwracał kilka % rocznie. Osiągnięcie takiego przychodu wydawało się bardzo proste. Na początku zacząłem przegrywać. Chciałem odrobić straty, byłem blisko, w drużyna prowadziła 2:1 i grała z przewagą 1 zawodnika. To był mój ostatni mecz na kuponie, skończyło się remisem. Bardzo szybko przegrałem 100zł i zamiast niewielkiego zysku miałem dużą stratę. Następnie grałem bez opamiętania chcąc odrobić przegrane 100zł. Wypłacałem pieniądze z mojego konta bankowego gdzie miałem odłożone nieco ponad 1000zł, po które rzadko kiedy sięgałem, gdyż większość rzeczy dostawałem od rodziców, a do tego miałem swoje kieszonkowe, które mi wystarczały. W końcu się opamiętałem. Z -100zł zrobiło się nagle prawie -900zł. Pomyślałem, że jak będę na minusie 1000zł to kończę z tym raz na zawsze (tak sobie pomyślałem wcześniej gdy byłem na minusie 100zł), a tymczasem postanowiłem zrobić przerwę.

Kiedy poszedłem na studia zacząłem grać w zakładach bukmacherskich przez internet. Na początku były to niewielkie stawki, jednak częściej przegrywałem niż wygrywałem. Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że jestem uzależniony z -900zł zrobiło się nagle -2000zł. Raz udało mi się wygrać 700zł, pomyślałem, że szybko odrobię straty, wypłaciłem sobie 200zł, niestety pozostałe 500zł jeszcze tego samego dnia przegrałem, a te pieniądze, które wypłaciłem w niedługim czasie również zostały przegrane. Dodatkowo brakowało mi pieniędzy na koncie i zacząłem sprzedawać dolary, które czasem dostawałem od cioci z Ameryki. Postanowiłem ograniczyć, grać maksymalnie za 250zł miesięcznie, wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem, gdyż po opłaceniu mieszkania nawet jakbym przegrał owe 250zł zostawałoby mi 400zł na miesiąc (pieniądze dostawałem od rodziców). Niestety gdy przegrywałem na początku miesiąca nie chciało mi się czekać miesiąc i wpłacałem kolejne kwoty. Do końca roku akademickiego byłem na minusie ponad 6000zł.

Na wakacjach uświadomiłem sobie, że mam za mało pieniędzy, na dodatek teraz nie dostanę już od rodziców, bo nie jestem na studiach. Postanowiłem, że nigdy nie zaciągnę pożyczki na zakłady bukmacherskie i mimo, że jest to trudne, ale dzięki silnej woli przestałem grać. Niestety niedługo potem zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja. Na koncie w banku miałem poniżej 100zł oraz ponad 1000USD na lokacie. Jednak lokaty nie chciałem tknąć, gdyż to były pieniądze na tzw. czarną godzinę. Rodzice powiedzieli, żebym zapłacił za jakąś rzecz, którą siostra kupiła na allegro, oni mi zwrócą pieniądze. Nie chciałem mówić rodzicom, że nie stać mnie by zapłacić ponad 100zł, oni myśleli, że oszczędzam i mam odłożone kilka tysięcy. Powiedziałem, że muszę iść do banku, bo skończyły mi się kody autoryzacyjne potrzebne do wykonania przelewów, w rzeczywistości poszedłem zerwać lokatę. Mając ponad 4tys. zł na koncie postanowiłem wrócić do zakładów bukmacherskich gdyż uważałem, że mogę wygrać inwestując większe kwoty. Znalazłem sposób, który przynosił mi 10EUR zysku dziennie. Był on dosyć skuteczny, jednak wymagał zainwestowania większych pieniędzy. Doszedłem w kilka dni do 100EUR i wtedy miałem kolejne nieprzyjemne zdarzenie. Po powrocie ze studiów zapytałem taty czy mogę zaprowadzić samochód do garażu. Prawo jazdy mam już od ponad roku, nie boję się jeździć, ale jeżdżę mało, samochód stał pod ostrym kątem, ja popełniłem błąd, nie zmieściłem się w bramie garażowej i porysowałem lakier. Mój tata powiedział, że chyba będzie mnie musiał obciążyć, a naprawa może kosztować nawet 1000zł. Byłem na siebie bardzo zły, a pod wpływem negatywnych emocji pierwsze co zrobiłem to zagrałem w zakładach bukmacherskich za te 100EUR, które wygrałem w kilka dni. Chciałem szybko zyskać 1000zł (ok. 250EUR), niestety przegrałem. Po pewnym czasie z pieniędzy, które miały być na lokacie na czarną godzinę nic nie zostało.

Rozpoczął się kolejny rok studiów. Postanowiłem zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze kupiłem sobie trochę srebra i gram złota na czarną godzinę. Nie chciałem sprzedawać, gdyż byłoby to bardzo nieopłacalne (gram złota kosztuje ok. 160zł, sprzedając dostałbym niecałe 120zł). Ponadto ustaliłem, że na zakłady bukmacherskie przeznaczam maksymalnie 100EUR miesięcznie. Mogłem sobie na to pozwolić, gdyż dostaję stypendium (coś ok. 400zł). Po otrzymaniu pieniędzy od rodziców, stypendium, zapłacie za mieszkanie i zainwestowaniu w zakłady bukmacherskie zostaje mi 300zł na miesiąc. Póki co trzymam się planu, czasem zdarza się przegrać więcej niż 100EUR, ale wtedy stratę wliczam w kolejny miesiąc. Niestety od stycznia dotykały mnie problemy finansowe. Wszystko zaczęło się od tego, że mój tata dał mi na 3 tygodnie samochód, przez co wydatki (paliwo, olej) wzrosły. Pod koniec stycznia zostało mi 200zł, a jeszcze musiałem kupić paliwo, postanowiłem więc wygrać trochę w zakładach bukmacherskich. To była największa głupota, bo większość pieniędzy przegrałem i zamiast kupić paliwo musiałem odstawić samochód na parking i przesiąść się na komunikację miejską. Na dodatek musiałem ograniczać się do jedzenia ryżu i makaronu, oraz najtańszych bułek. Mogłem co prawda poprosić rodziców aby mi przelali pieniądze na konto, jednak wstydziłem się przyznać w jakiej jestem sytuacji. W lutym historia się powtórzyła i już miałem zamiar sprzedać gram złota, jednak wytrzymałem po raz kolejny jedząc głównie makaron i ryż. W marcu zaczynałem wychodzić na prostą, ale wygrałem w zakładach bukmacherskich 200zł, które następnie zainwestowałem, pieniądze zainwestowane przyniosą zyski dopiero po roku, póki co nie mam do nich dostępu, tymczasem przegrałem w zakładach bukmacherskich i postanowiłem wpłacić 200zł, które wcześniej wygrałem (do tego 200zł tak jak wspomniałem już zainwestowałem i nie mam do nich dostępu przez rok). Znowu zaczęło brakować pieniędzy i czekając na początek kwietnia i przelew od rodziców znów ograniczyłem się do jedzenia ryżu i makaronu. W kwietniu sytuacja się powtarza, czekając na przelew ze stypendium muszę jeść ryż i makaron, gdyż zostało mi niecałe 40zł na 5 dni, a muszę kupić bilet na powrót do domu na święta (25zł).

Gram miesięcznie za 100EUR. Tylko raz udało mi się podwoić tą kwotę, ale później przegrałem wygraną. Mam złudzenia, że kiedyś wygram więcej i rozwiążą się moje problemy. Chciałem kupić samochód, jednak w tym tempie nigdy na Niego nie uzbieram. Dodatkowo ostatnio chciałem się umówić z koleżanką na kawę do kawiarni, jednak tu też jestem ograniczony finansowo. Przegrałem do tej pory ponad 13tys. zł w zakładach bukmacherskich. Mam odłożone (w złocie i srebrze) kilkaset złotych, jednak przed rodzicami stwarzam pozory, że mam odłożone przynajmniej kilka tysięcy.

Rok temu hazard pochłaniał dużo mojego wolnego czasu, przez co miałem problemy z nauką i prawie nigdzie nie wychodziłem, siedząc godzinami przed internetem. Między innymi przez to miałem aż 4 egzaminy poprawkowe we wrześniu i musiałem się dużo na raz nauczyć. Obecnie w większości sytuacji przegrywam na początku miesiąca i nie gram do końca miesiąca, jednak przez hazard muszę się ograniczać do jedzenia ryżu, makaronu, najtańszych bułek. Nie jest jeszcze tragicznie gdyż się nie zadłużam, ale to wyniszcza mnie psychicznie. Czuję się jakbym był jakimś więźniem, chciałbym zjeść normalny obiad, ale brakuje mi pieniędzy, a kiedy je dostaje przegrywam i to co zostaje nie wystarcza, po pewnym czasie muszę liczyć ile złotych dziennie mogę wydać. Próbowałem z tym skończyć, ale to nie jest takie proste.
Proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Chyba tu nic innego nie można doradzić jak tylko terapię u specjalisty od uzależnień.
Poza tym powinieneś sie jednak przełamać i powiedzieć rodzicom o nałogu ponieważ w Twoim zdrowieniu mogą odegrać dużą rolę.Potrzebne Ci bedzie wsparcie i zrozumienie, a wydaje się ze możesz liczyć na rodziców.

Odnośnik do komentarza

Wstydzę się o tym mówić rodzicom. Gdy mnie pytają czy gram, to mówię, że rzadko, bo nie mam czasu analizować meczy. Obawiam się, że gdybym im o tym powiedział byliby na mnie bardzo źli. Boję się, że wtedy przestaliby wysyłać mi pieniądze, byłbym zdany sam na siebie, musiałbym rzucić studia, zacząć pracować i ewentualnie studiować zaocznie.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Może na poczatku beda zli ,ale dla rodzica dziecko pozostanie dzieckiem nawet gdy zbłądzi na zyciowej drodze.
No ,niestety ale bez konsekwencji moze sie nie obejść.
Ale czy nie warto je ponieść gdy w gre wchodzi Twoje życie ?
Hazard tak jak wszelkie uzaleznienia niszczy człowieka .Jesteś jego niewolnikiem ale przy pomocy ludzi Ci życzliwych ,terapii ,grupy wsparcia masz szansę z tej pułapki wyjść.
Namawiam do bardzo szczerej rozmowy z rodzicami .Nie bój sie zwyczajnie poprosic ich o pomoc .
Odwagi ,chłopaku ,możesz z tym skończyć .Na pewno będzie to od Ciebie wymagało ogromnej samodyscypliny, ale dla chcącego nie ma nic trudnego ani nic niemożliwego ...

Odnośnik do komentarza

Z całym szacunkiem, ale takie rady... idź na terapie, to ja sobie sam mogę wymyślić. Trochę wygooglowałem i okazuje się, że taka terapia to przynajmniej 100zł kosztuje, a mi brakuje pieniędzy. Silna wola nie wystarczy, moi rodzice wielokrotnie próbowali rzucić palenie. Wreszcie się udało, ale po wielu latach. Hazard działa na podobnej zasadzie.

Nie chcę ponosić konsekwencji (ze strony rodziców), bo i tak świadomość, że chciałem zbierać pieniądze na samochód i już dawno mógłbym mieć samochód, a zamiast tego jestem 13,5tys. na minusie mając niecały 1tys. zł to wystarczające konsekwencje.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Oczywiście ze silna wola nie wystarczy dlatego potrzebna jest psychoterapia i wsparcie o których pisałam .
Przykro mi ,ale ja dla Ciebie nie mam innej rady .
Moze spróbuj napisać do " Pytan do specjalistów " albo poszukaj forum ludzi którzy mają problemy podobne do Twoich ...

Terapii możesz poszukać tez na NFZ za darmo chociaż na pewno czeka Ciebie dłuższy czas oczekiwania .
Pozdrawiam serdecznie .

Odnośnik do komentarza

Witam.
Pomyślałem, że może tutaj dostanę jakieś słowa otuchy i dobre rady więc piszę.
Jestem hazardzistą. Przy maszynie tracę poczucie rzeczywistości; owoce z gier śnią mi się w nocy. Potrafię wrzucić ok. 300 zł miesięcznie. Może to niedużo w porównaniu do niektórych, ale ja czuję że mnie to wciągnęło. Przykładowo potrafiłem na przykład zawrócić z drogi do domu po to żeby iść do kasyna. Nie szedłem na autobus - szedłem do kasyna. I tak dalej.
Jak sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza

Musisz chcieć sobie z tym radzić., to podstawa.

Gdy chciałam rzucić palenie, to najpierw chciałam,
potem zaczęłam sobie stopniowo je obrzydzać - że śmierdzę, że wydaję pieniądze, że tracę kondycję itd.
Potem wyobrażałam sobie, co zyskam - np, że spokojnie wchodzę na trzecie piętro, /bo już na pierwszym, miałam zadyszkę/

Znajomy /ostatnio/ jak pił alkohol, to nie mógł przestać. Pił, aż padał na "pysk."
Poradziłam, by zmienił myślenie. Niech sobie mówi, że potrafi przestać, postawi sobie jakieś myślowe ograniczniki, że dalej, ani rusz.
Popracował nad psychiką, udało mu się.
Prawda, że po raz pierwszy, nie wiem, czy to jest trwałe, ale pierwszy krok zrobił i już wie, że potrafi się kontrolować.

Tak jest z każdym uzależnieniem. Wszystko siedzi w naszej głowie i tylko poprzez zmianę sposobu myślenia, możemy zapanować nad tym.

Odnośnik do komentarza

TomekSt, nazwałeś siebie "hazardzistą", czyli masz świadomość swojego problemu. Dobrze, że chcesz coś z tym zrobić. Jeżeli jednak nałóg trwa u Ciebie dość długo, to samodzielnie możesz nie poradzić sobie z problemem i konieczne będzie skorzystanie z pomocy specjalisty, terapeuty uzależnień. Zachęcam Cię też do przeczytania artykułów: Patologiczny hazard, Uzależnienie od hazardu. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość radek44

Przechodziłem przez to samo. Podobnie jak alkoholicy, to trzeba po prostu leczyć. Jest to choroba, poza tym bardzo groźna w skutkach. Długo nie umiałem się kontrolować. Dotarło to do mnie dopiero gdy straciłem kilka tysięcy. Byłem pewien, że jakoś to będzie...Traciłem kolejną kasę, jak coś się udało wygrać to musiałem oddawać pieniądze znajomym, potem znowu jej nie miałem. Błędne koło. Trafiłem w końcu do ośrodka na terapię zamkniętą i jakoś się to potoczyło ku zmianom na lepsze. Gdyby nie to pewnie marnie był skończył.

Odnośnik do komentarza

Pomocy należałoby szukać u specjalistów, psychoterapeutów, którzy mają doświadczenie w leczeniu uzależnień. Jak trafi się na specjalistę, który również jest po przejściach to tym lepiej według mnie, bo wsparcie jednak wtedy dostaje się od osób, które wiedzą doskonale jak ciężko przerwać nałóg i się leczyć. Taką pomoc np. otrzymasz w Wiosennej. Oni są wspaniałymi specjalistami. Ja już myślałam że nigdzie mi nie pomogą, nie ma terminów, miejsc itd... zupełnie przypadkiem znalazłam stronę tego ośrodka i postanowiłam spróbować. Jedna z najlepszych decyzji.

Odnośnik do komentarza

Mam 3 znajomych , którzy wpadli w szpony tych maszyn i potrafili iść po wypłacie i przegrać wszystko. Dwóch z nich przez to doczekało się rozwodu. Jednemu udało się zakończyć hazard i uratować rodzinę, ale z długami boryka się do tej pory.

Odnośnik do komentarza
Gość Weteran20lat

Witam. Jestem hazardzistą od 20 lat. Zaczęło się oczywiście niewinnie, od maszyn w barach. Niskie stawki i każda wygrana cieszyła. Bardzo szybko zacząłem grać wysoko i oczywiście przegrywać kupę kasy. To był już początek nędznej wegetacji. Pożyczanie drobnych kwot u znajomych, rodziny. Później pożyczki w bankach, a gdy te już odmawiały pożyczki u lichwiarzy (odradzam z całego serca, stać mnie było spłacać tylko oprocentowanie ). Nagle budzę się i okazuje się że nie stać mnie na spłaty rat. Bylo ich tyle że wypłata nie starczała. Wziąłem się w garść. Przestałem pić ( i to było bardzo istotne ) i przestałem grać. Nie wiem jakim cudem, ale spłaciłem wszystko. Poczułem się wolny... Pracowałem ciężko i zarabiałem coraz lepiej. Mając pieniądze zacząłem sobie popijać. Jak tylko się napiłem, to nastąpiło rozluźnienie i poleciałem do baru - wypłata poszła. Później poszło od nowa - pożyczki, gra, coraz wiecej picia, okłamywanie rodziny i znajomych. Spotkałem na swojej drodze wspaniałą kobietę. Pomogła mi stanąć na nogi, ale nie dofinansowując mnie, tylko zabrała mnie na terapię i była tam ze mną za każdym razem. Znów poczułem że żyję - nie piję, długi spłacone, wypłata niczego sobie. Znalazłem w necie pokera i nie wiedząc czemu pomyślałem sobie że pogram dla frajdy ( oczywiście po alkoholu ). Kolejne kilka lat spłacania. Znów ułożyło mi się i nie grałem. Nawet urodziło się nam wspaniałe dzieciątko. Wpadłem przypadkiem, znowu w sieci, na kasyno. Małe stawki, zabawa itd. Znów długi. Podsumowując powiem, że od 20 lat żyję bardzo skromnie mając całkiem niezłe dochody. Długo myślałem nad tym, jak dochodzi do tego że w ogóle zasiadam do gry. Od tylu lat uważałem że winny jest alkohol, a raczej to, że sobie pozwalam pić i to mnie uruchamia. Po dłuższej analizie okazało sie ze to prawda ale dopiero po jakimś czasie zastanowiłem się dlaczegi lubię wypić. Lubiłem wypić bo to było fajne w połączeniu z paleniem papierosów. Łoł, kto by pomyślał - rzuciłem palenie, alkohol nie podchodzi, nie myślę o graniu. Znalazłem swój zapalnik - papieros. U każdego jest jakiś wyzwalacz do gry. Znajdźcie go i wyeliminujcie. Trzymam za wszystkich kciuki. Niech Bóg ma Was w swojej opiece.

Odnośnik do komentarza
Gość Damiański

Zacząłem grać przez internet. Ładowałem mnóstwo pieniędzy w gierki z pewnie z góry ustalonym wynikiem. Wciągnęła mnie wygoda i anonimowość. W domu nikt nie widział, kiedy przegrywałem, a gry po prostu nie chcą puścić człowieka z objęć. Pomogła mi żona - mogła się spakować i zabrać to co nam zostało, ale ona zdecydowała się przy mnie wytrwać. Poszliśmy do ośrodka Psychologgia Plus. Terapia była ciężka, bo pociąg do grania jest po prostu nieznośny, a komputer na wyciągnięcie ręki. Podobało mi się, że terapeuta z Psychologgi pozwolił mojej żonie brać udział w terapii . Nie ma nic bardziej skutecznego niż wsparcie ukochanej osoby.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...