Skocz do zawartości
Forum

Pokonanie kryzysu


Gość kryzysowy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kryzysowy

i tu pytanie do psychologa: czy jest to możliwe naprawdę? Raz byłem u psychologa i mi nie pomógł - poczułem się zlekceważony. Nie mam już siły na życie i nie jest to depresja lecz jakieś problemy z adaptacją do środowiska jak i również z samym sobą. Nie wytrzymam. Jedyną nadzieją jest moja siostra, która jest normalna, ale zawsze jak się z nią widzę co jakiśczas ( raz w miesiącu średnio ), to odzyskuję wigor, siebie i chęci do życia. Tryskam wtedy humorem, radoścą, czuję się pewniej i również dużo łatwiej mi się wtedy rozmawia z innymi ludźmi. Jakbym czuł jakieś wsparcie. Trochę to dziwne. Ogólnie mówiąc mam dosyć życia..Jestem cholernie zmęczony tym wszystkim

Odnośnik do komentarza

kryzysowy, myślę, że jest sporo osób, którym psychoterapia czy wsparcie psychologa pomogło. Oczywiście, efekty terapii zależą od wielu czynników. Czasami jeden specjalista nie potrafi nam pomóc, czujemy się lekceważeni, nasze problemy marginalizowane, ale kiedy trafimy do innej osoby, okazuje się, że ona nas świetnie rozumie, potrafi do nas dotrzeć, wyzwolić w nas pozytywną energię i zachęcić do konstruktywnych zmian w życiu. Czasami idziemy na terapię z myślą, że terapeuta/psycholog da nam gotowe recepty na życie, kilka spotkań i po problemach. Zapominamy, że terapia to ciężka praca nad sobą, której nikt za nas nie dokona, nawet najlepszy terapeuta.

Odnośnik do komentarza

kryzysowy od półtora roku korzystam z pomocy psychologa i psychiatry. Obecny psycholog jest w sumie moim 5 wliczając w to szpitalnego. Korzystam z jego pomocy od sierpnia i dopiero od 2 miesięcy widzę poprawę swojego stanu zdrowia.

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Jak możesz to poczytaj sobie moje poprzednie wątki, nie będę opisywać wszystkiego od początku.
Diagnoza szpitalna zaburzenia depresyjno-adaptacyjne.
Myślę, że już po mału z tego wychodzę

Człowiek jest jak drzewo, targane wiat­ra­mi losu, jeżeli nie ma głębokich korzeni zwanych chęcią życia, ulegnie pod toporem śmierci. Mój topór właśnie nadchodzi.

Odnośnik do komentarza

Ja miałam silną nerwicę z atakami na pograniczu zapaści.
Zastosowałam autosugestię -tzn. odprężam się, moja prawa noga się odpręża, lewa noga...itd, całe ciało po kolei.
Stosowałam to w każdym momencie, gdy czułam, że tracę nad sobą kontrolę.
Pomogło.
Stan, jaki opisujesz miałam wielokrotnie. też stosowałam autosugestię j.w.
Do tego afirmacje, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, jestem coraz zdrowsza, coraz lepiej mi się powodzi.

Wszystko to siedzi w naszej głowie, wszystko zależy od naszych myśli.
Psycholog może cię ukierunkować, pomóc zrozumieć, wesprzeć , ale i tak całą pracę musisz wykonać sam.
Sam musisz zmienić swoje myślenie z negatywnego, na pozytywny.
Kiedyś ratowałam się, gdy już miałam początki depresji.
Potem nauczyłam się dostrzegać pierwsze jej objawy i od razu reaguję, wtłaczając sobie pozytywne myśli.
Objawy
-W kółko, na okrągło "międlę" jakiś problem. Wcale nie łatwo to zauważyć, trzeba "patrzeć" na to, co się myśli.
-Takie ogólne, zwykłe pogorszenie samopoczucia . Teraz i to zaczęłam dostrzegać, to był drugi etap w którym zaczęłam dostrzegać negatywne myśli i reagować.

Te negatywne myśli wtłaczamy sobie nieświadomie, poprzez powtarzanie ich utrwalamy je sobie - też można nazwać to afirmacją, bo metoda działania jest identyczna.
Jeśli chce się coś zmienić, trzeba te negatywy zastąpić pozytywnymi myślami - świadomie.

To jest praca na całe życie, trzeba uważać, co się myśli. Jednak z czasem jest coraz łatwiej, coraz szybciej się reaguje, stres jest coraz mniejszy.
Życie staje się przyjemne i o to chodzi.

Odnośnik do komentarza
Gość kryzysowy

Unna - fajne rady, brzmią ciekawie. Ale ja mam naprawdę poważne kłopoty - na pewno jest to dość solidna nerwica, zaburzenia adaptacyjne, zaburzony orbaz siebie ( nie wiem czy mam zaburzenia osobowości - nigdzie nie pasuję ani borderline itp chyba, że z każdego po trochu). Ogólnie to wiem jaki jestem, ale coś tak cięzkiego i mrocznego ( ciężko to opisać ) mnie przytłacza, że nie potrafię się przełamać. Musi być w tym nerwica i jeszcze inne zaburzenia. Od czasu do czasu też mam doła - na szczęście aż tak mi to nie dokucza bo szybko przechodzi. Mam problemy z koncentracją. Wybawieniem jest jakiekolwiek wyjście na piwo, nawet z ludźmi, z którymi się nie czujęani dobrze, ani źle ( nie mogę żartować swobodnie czy też się śmiać, ale przynajmniej nie czuję się sam ). Jak już mówiłem - największym wybawieniem jest siostra, która jak przyjeżdza to odzyskuję wigor i tryskam tysiącami pomysłów - a to żeby pograć w studiu, pobiegać, wyprawę jakąś, oglądnąć mecz, porgać w szachy itp itp. Większość czasu niestety to stan lęku, podwyższonego ciśnienia, brak koncentracji, niedopasowania, cierpienia.. Naprawdę afirmacja może coś pomóc?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...