Skocz do zawartości
Forum

Toksyczny związek


Gość samotnaisama

Rekomendowane odpowiedzi

Gość samotnaisama

Nie sądziłam, ze kiedykolwiek bede miala odwage na forum pisac o swoich problemach. Proszę o wsparcie. Z moim chłopakiem jesteśmy razem około 6 lat. Trzy lata mieszkamy razem. Jesteśmy razem ja jestem w trakcie psychoterapi własciwie od początku zamieszkania. Pochodzę z toksycznej i patologicznej rodziny gdzie ojciec i matka stosowali z różnym natężeniem przemoc. Przeszłam właściwie w swoim życiu już trzy terapie. Wszystko po to by trafić do kolejnego bagna, albo sama go stworzyć. Od samoego pocztaku znajomości jak patrze teraz po terapi i w trakcie na swoje zachowania ja byłam bardzo nie wporządku. Wiecznie wymagałam od partnera opieki, zeby przyjezdzał do mnie po nocach i wyjezdzał po nocach (był bardzo zmeczony pracą - pracuje na kopalni). Szantażowałam emoconalnie, wymuszałam, jak czegoś nie chciał zrobić. Wymuszałam, żeby wszedzie do pracy przyjeżdżał do mnie samochodem i tysiace takich rzeczy im dłużej myśle tym więcej tego jest. Chcieliśmy się odciąć od naszych rodzin psychicznie w sensie stworzyć normalną i zdrową rodzinę nie tak jak nasi rodzice. Okazało się, że wpadliśmy w jeszcze większą patologię. Ja jestem patologicznym bałąganiarzem, alktualnie nie pracuje siedze w domu i probuje rozkęcić własną firmę - na razie nie dochodową. On pracuje i nas utrzymuje. On z dnia na dzien prosił z miesiaca na miesiac z roku na rok zebym sprzatała po sobie, teraz wymaga żebym gotowała. Ja wciąż nie mogę tego zrobić, albo robię to na odczep się. Teraz od kilku miesięcy kłócimy się, w kłótniach które są na zmianę ja go wyzywam lub on mnie jak ma ataki napadu szału. Uciekając od swojego dzieciństwa tak naprawde wróciliśy do niego w spotęgowanej formie. Teraz jesteśmy po kolejnej kłótki i wyzwiskach o to, że obiadu nie zrobiłam. Robiłam go ale w ostatniej chwili powiedziałam ze nie będzie bo nie zdarzyła się zrobic (a była to gęś) i wpadł w szał, że go znowu oszukałam, że jestem kretynka itp.: Czuje się tragicznie od trzech dni. Mam myśli samobójcze nie wiem co robić. Nie wiem czy tu sie da coś ratować czy uciekać gdzie pieprz rośnie. Czuje się jak w potrzasku bo podejmująć decyzje o rozstaniu nie mam zadnych środków do życia i musze wrócić mieszkać do mojego domu rodzinnego, gdzie nie wiem jak będzie. Firmę muszę zamknąć i wogóle wszytsko się już totalnie sypie. Nawet z psychoterapii musze zrezygnować bo bedzie za daleko i nie będzie mnie na nią stać. Nie mam pojęcia co zrobić cierpie pomóżcie jakoś słowem proszę.

Odnośnik do komentarza

Jak odejdziesz ,to co? Będziesz miała lepiej!?
Przecież ten chłopak i tak ma anielską cierpliwość do Ciebie,wiec go się trzymaj ,bo drugiego takiego nie znajdziesz.

Rozumiesz swój problem ,a nic nie robisz ,żeby to zmienić,
sprzątanie i ugotowanie obiadu powinno być dla Ciebie przyjemnością ,skoro siedzisz w domu.

Jak jesteś taka nieogarnięta,to daj sobie spokój ze swoimi firmami ,tylko idź do pracy na etat,
bo Ty musisz mieć bat nad głową ,żeby coś zrobić,
tak wynika z twojego opisu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość SamotnaiSama

Bat nad głową dobrze trafione. Czuje się jak w jakimś zamkniętym kółku. Z jednej strony wiem co do mnie należy, a z drugiej strony nie potrafie tego zrobić. Efekt jest tego taki, że on mnie wyzywa a mnie motywacja do wszystkigo spada do zera nawet do życia - mam dość nawet nie wiecie jak sie cieżko żyje mnie samej ze sobą, a co dopiero innym ze mną podejrzewam. Po tylu latach w domu w zwiazku w calym życiu nie widzę już niczego innego jak się usunąć. Każdemu sie wydaje ze to takie proste wszystko jest, ale nie dla mnie...

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaisama

Zmieniałam psychoterapeutę już 3 razy, a właściwie 4 w ciągu 6 lat. Miałam terapie grupową też. Teraz jest troszkę lżej, widzę jakie straszne błędy popełniłam w tym związku. Ja trace nadzieje na normalne życie. Żałuje że wogóle spotkałam mojego chłopaka zniszczyłam go jako człowieka wykończyłam mu neryw i sobie też. On nie chce iść na współną terapie. Ile można terapi przejść i nie widzieć zmian w swoim życiu? Jak długo można się kręcić w kółko. Moje życie z dnia na dzień upada pod wpływem terapii mam wrażenie też. Kiedyś przynajmniej miała prace. Teraz pracy nie mam uzależniona jestem od chłopaka, mam wrażenie w sytuacji bez wyjścia. Chce już umrzeć, będzie spokój. Tak czy tak za wiele osób nie obchodzę, no bo kogo jak jestem jaka jestem :/ a wiem ze gorszego już charakteru nie można mieć. Takiej upartości połączonej z nie wiem oporem wobec wszytskiego czynnym biernym. Ja nawte nie wiem co mi jest. Po tych wszystkich psychoterapiach jedyne czego się dowiedziałam, to to, że mam zaburzenie osobowości mieszane - cokolwiek to znaczy!?? A z tego co wiem może znaczyć wiele.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Czemu obwiniasz się za nieudane życie za to ze jesteś jaka jesteś ? Przeciez dobrze wiesz ze rodzice nie dali Ci dobrych wzorców ,zniszczyli Ci psychikę .Czy to Twoja wina ze nie radzisz sobie w zwiazku?
To nie Twoja wina ze nie jesteś herosem i nie jesteś czołgiem na zyciowej ścieżce .Jesteś zagubioną kobietą ,zmeczoną zyciem ktorej potrzebny jest ktoś bardzo silny kto pociagnie Ciebie za sobą ...
Spojrz na siebie z życzliwością i zrozumieniem .Od tego zacznij ...

Odnośnik do komentarza

zgadzam się z Tobą samotna. bo przecież ty wszystko wiesz najlepiej. i wszystko u ciebie jest "naj". nawet w byciu najgorszą jesteś najlepsza. trochę też to wyglada jakbyś wręcz karmiła się tymi swoimi problemami. tak jakby to one cię określały i jakbyś bez nich nic już nie miała znaczyć. a może jakbyś nie miała prawa żyć bez nich, tyle w życiu złego narobiłaś i uważasz że zasługujesz na najgorsze.

ale coś Ci jeszcze powiem: TO NIE TWOJA WINA! to nie twoja wina w jakiej rodzinie przyszłaś na świat, i to nie twoja wina jak się zwracali do Ciebie twoi rodzice, jak Cię wychowali, i to że nie urodziłaś się w bogatej rodzinie. i cała masa innych rzeczy. odpuść sobie. nie jesteś NICZEMU winna. nawet jeśli świadomie popełniałaś błędy i robiłaś złe rzeczy. większość i tak wynika z wychowania w takiej rodzinie.

przeczytaj książkę którą Ci poleciłem. jest o Tobie.

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaisama

Czytam właśnie tą książkę. Mój chłopak nie chce terapii dla par po czym dodał że mam zamknąć gębe i w tym momencie utwierdziłam się w słuszności swojej decyzji, ze on nie zmieni swojego zachowania w sosunku do mnie. Ja natomiast nie mam siły już odpowiadać za swoje zachowanie i teraz za to obrywać po porstu nie mam nie po to wydawałam tyle kasy na terapie żeby teraz mieć psychike znowu roztrzaskaną w pył.

Odnośnik do komentarza

A powiedziałaś mu o tym ,że masz myśli samobójcze,że jest Ci bardzo źle,że sobie nie radzisz ,
czyli wszystko to co tu napisałaś,

jak nie, to daj mu do przeczytania cały ten wątek i zapytaj czy on chce Ci pomóc,czy dacie radę wyjść na prostą,
wysłuchaj spokojnie co on myśli o tym wszystkim ,o waszym dalszym życiu,

najważniejsze,żebyś znalazła pracę.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaisama

Mówie mu to do niego jakby mówie, ale do niego nie dociera wogóle, za chwile jest to samo zachowanie w stosunku do mnie, a jak zwróce uwage to informacja ze ja mu tak robiłam cały czas. Szukam pracy intensywnie juz. I pogodziłam sie z faktem ze dzialalnosc bedzie trezba zamknac/zawiesic chociaz wielka szkoda

Odnośnik do komentarza

~cytrynowa babeczka
Czemu obwiniasz się za nieudane życie za to ze jesteś jaka jesteś ? Przeciez dobrze wiesz ze rodzice nie dali Ci dobrych wzorców ,zniszczyli Ci psychikę .Czy to Twoja wina ze nie radzisz sobie w zwiazku?
To nie Twoja wina ze nie jesteś herosem i nie jesteś czołgiem na zyciowej ścieżce .Jesteś zagubioną kobietą ,zmeczoną zyciem ktorej potrzebny jest ktoś bardzo silny kto pociagnie Ciebie za sobą ...
Spojrz na siebie z życzliwością i zrozumieniem .Od tego zacznij ...

Zgadzam się z tym.
Zacznij od całkowitej zmiany podejścia do samej siebie. I od szukania pracy.
I jeśli dalej ta sytuacja będzie się ciągnęła, to odejdź, bo to Cię niszczy. Nie ma sensu trzymać się nikogo na siłę. Ważne jest tylko to, żeby być szczęśliwym.

Odnośnik do komentarza
Gość Samotnaisama

ipp
zgadzam się z Tobą samotna. bo przecież ty wszystko wiesz najlepiej. i wszystko u ciebie jest "naj". nawet w byciu najgorszą jesteś najlepsza. .

Nie rozumiem troszkę tej części Twojej wypowiedzi mogłabyś to dojaśnić, bo nie wiem jak mogłabym to odnieść do siebie?

Odnośnik do komentarza

"mógłbyś" ...jestem mężczyzną :)

Samotna, pisałaś że nie można mieć już gorszego charakteru niż Twój. naprawdę w to wierzysz?

z początku to była ironia .

siedząc w domu można dosłownie zgłupieć. nie masz pracy, więc nie dziwię Ci się że tak się czujesz. jest trick który pomaga wytrzymać ze sobą, polega na kontrolowaniu swoich myśli. szukasz często powtarzających się negatywnych myśli, np: jak martwisz się o brak pieniędzy, tworzysz do tego afirmację i mówisz do siebie przed lustrem: "znajdę pracę i uniezależnię się finansowo", jak martwisz się wyglądem możesz mówić sobie np: "jestem ładną dziewczyną" (ale! musisz robić cokolwiek w tym kierunku, np: dbać o siebie, roznosić CV itp). szukasz takich myśli i tworzysz ich przeciwieństwo. działa to tak że przestajesz wyolbrzymiać negatywne myśli i jednocześnie masz więcej siły na rozwiązanie problemu.

to mogą być nawet banalne negatywne myśli, nie tylko jakieś wielkie życiowe problemy, ale każda negatywna myśl na swój temat.

Odnośnik do komentarza

Samotnaisama, niestety nie zmienisz nic, jeśli nie zrobisz nic. Prościej nie da się tego opisać. Nie miałaś wpływu na to, w jakiej rodzinie się urodziłaś, ale masz wpływ i Ty decydujesz o tym, jak będzie wyglądało Twoje życie. Jeśli na coś się decydujesz lub nie decydujesz, w pierwszej kolejności zastanów się, do czego Cię to zaprowadzi, np. "jaki będzie efekt, gdy zrobię obiad lub gdy nie zrobię obiadu? Co się wydarzy później, gdy już posprzątam, a co się wydarzy dokładnie po tym samym czasie, jeśli nie posprzątam?" Może takim kluczem się kieruj?
Podejrzewam, że nie podejmujesz nawet prób zmiany, bo nie wierzysz, że cokolwiek przyniesie pozytywny efekt, że coś może Ci się udać. Z braku wiary porażki pojawiają się jeszcze przed startem. Tylko i wyłącznie Ty możesz zmienić to, co nie podoba się Tobie w Twoim życiu. Niestety nic samo się nie wydarzy - musisz włożyć w to trochę pracy i wysiłku. Nie zakładaj tylko, że się on nie opłaci.
Moim zdaniem też nie podejmuj jeszcze decyzji w kwestii związku, jeśli Ci na nim zależy. Spróbuj najpierw zmienić siebie, jest szansa, że zmieni to też Twoje relacje z chłopakiem i wpłynie pozytywnie na Wasz związek. Jeśli pomimo Twoich starań chłopak będzie Cię źle traktował, to oznacza, że czas szczęścia poszukać gdzie indziej.
Zobaczysz, będzie dobrze:) Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaisama

Joja dziękuje za tak bardzo podnoszacy mnie na duchu post.

Moje życie się wali z dnia na dzień - coraz wiecej tego i mnie przytłacza- dlaczego? Bo nic nie robie. Dzisiaj odtstwaiłąm numer życia - pojechałam na wizyte umoiwiona do spychoterapeutki i sie nie pojawiałam, bo nie zdarzyłam wogóle. Dlaczego? Bo po raz kolejny nie pomyslałam i teraz ponosze konsekwencje w postaci braku wizyty której tak bardzo potrzebowałam i w postaci braku pieniedzy bo za wizytę normalnie musze zapłacić (a pieniedzy mam jak na lekarstwo). Ale mam nadzieję, że moze warto spróbować coś zrobić, ze tak sie wzbraniam robienia czegokolwiek w domu bo bałam sie własnie agresji bycia w niższej pozycji w związku - w efekcie nawet nie podjęłam prób - otrzymałam dokładnie to czego się bałam. Nie rozumiem na razie dlaczego tak się dzieje.

Pozdrawaim i dziękuje wszystkim za odpowiedzi podtrzymuja mnie na duchu i trzymają jakoś w kupie.

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaismutna

ipp dziekuję za odpowiedź masz rację jestem pesymistką, dołuje się nie robiąc nic. Moje myśli już wogóle odbierają mi chęć działania. Tylko pragne dodac ze tak nie jest zawsze - mam strasznie chwiejne nastroje i jest tak do trzech dni od ataku mojego chłopaka na mnie z reguły jestem bardziej stablina emocjonalnie, a moze to pozory. nie zmienia to faktu ze nawet w tych okresach stablinych nie robie nic w związku (przynajmniej mam takie odczucie). On mnie utrzymuje, a ja w domu prowadze firme, która średnio dochody przynosi na ta chwile. Zdalam sobie sprawe tez ze rzeczywiscie nie jest dobre to ze rpowadze ja w domu, ze nie mam kontaktu z ludzmi np w pracy. Choć zawsze na to narzekałam bo i tam mi było się ciężko odnaleźć to teraz tak strasznie mi tego brakuje - kontaktu z ludźmi. Mam znajomych, ale nie widuje sie z nimi codziennie, a ja bym chciała codziennie przebywać z ludźmi np w pracy

Odnośnik do komentarza

Bardzo często wchodzi się w związki takie jaka była rodzina np. jeśli w rodzinie było znęcanie się to dziecko stworzy taki sam związek. Dzieje się tak ponieważ dziecko zna to i podświadomie boi się czegoś innego, czegoś czego nie zna. Zastanów się czy Ci naprawdę zależy na nim. Jeżeli tak to musisz brać pod uwagę, że on się nie zmieni. Ty musisz się wziąść w garść i zmienić siebie. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Doskonale Cię rozumiem, wiem co czujsz jestem w podobnej sytuacji o tyle bardziej skomplikowanej, że mamy razem dziecko.Odkąd na świat przyszedł nasz syn, nie ma dnia bez kłótni.. tyle, że ja gotuje, sprzątam wypełniam swoje obowiązki. Zostawiłabym go ale boję się być sama, po za tym nie chce krzywdzić dziecka sama pochodze z rozbitej rodziny, tylko mnie wychwał ojciec, matka mnie porzuciła. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego dał mi tyle miłości, tyle pieknych chwil, najpiękniejsze dziecko :) Kocham go, ale te kłótnie też mnie wykańczają psychicznie, ciężko jest słuchać codzinnie "jesteś taka sama jak twoja matka" On też z najlepszej rodziny nie pochodzi jego matka popełniła samobójstwo a brat to kryminalista. Czasami dobrze jest spróbowac jeszcze raz! Dać sobie szanse. My próbujemy się jakoś dogadać, daliśmy sobie więcej swobody, planujemy wyjechac na wakacje gdzies daleko, sami odpoczać od tego wszystkiego. Może też spróbujcie w taki sposób, czasem warto bo monotonne życie bardzo przytłacza, wiem z autopsji. I to nie jest tak, że dziecko musi być takie jak rodzic, samo przeżyło wiele więc dla swojego związku, swojej rodziny chce jak najlepiej, czasami trzeba czasu wielu przemyśleń żeby dojrzeć do pewnych zachowań, jeżeli będziesz myśleć stworzyłam taka patologie jak miałam u siebie w dzieciństwie będziesz się w to zagłębiać to faktycznie tak będzie, a jeżeli weźmiesz się za siebie postawisz sparawe jasno będzie coraz lepiej. Trzymam za was kciuki. :)

Odnośnik do komentarza
Gość samotnaisama

izka89
Bardzo często wchodzi się w związki takie jaka była rodzina np. jeśli w rodzinie było znęcanie się to dziecko stworzy taki sam związek. Dzieje się tak ponieważ dziecko zna to i podświadomie boi się czegoś innego, czegoś czego nie zna. Zastanów się czy Ci naprawdę zależy na nim. Jeżeli tak to musisz brać pod uwagę, że on się nie zmieni. Ty musisz się wziąść w garść i zmienić siebie. Powodzenia

Mnie się wydaje, ze ja bardzo chętnie się zmienie. W praktyce wcale nie jest to proste, bo teraz mam w głowie takie coś że jak się zmienie to tak jakbym ulegałą jego agresji. Inne metody na mnie nie działały prez trzy lata - prośby, compromis nic co mi promonował. Aż doszło do tego, czego obawiałam się najbardziej. Teraz jestem przerażona i boje się ze moja uległość spowoduje jeszcze większe ataki na moją osobę, a ja już wiecej nie wytrzymam w moim życiu już jestem na granicy. Próbuje rozmwiać, ale jest to dla mnie żenujące że ja musze tłumaczyć komuś, ze wyzwiska są złe - przecież to chyba oczywiste? On zmienia zdanie co chwile raz mówi ze złę raz mówi że mam go rozumieć bo on tyle lat czekał... Mam mętlik w głowie, szukałam w życiu zupełnie czegoś innego a znalazłam dokładnie to sama - to jest jakiś paradoks!

Odnośnik do komentarza
Gość Samotnaisama

trawcia20
Doskonale Cię rozumiem, wiem co czujsz jestem w podobnej sytuacji o tyle bardziej skomplikowanej, że mamy razem dziecko.Odkąd na świat przyszedł nasz syn, nie ma dnia bez kłótni.. tyle, że ja gotuje, sprzątam wypełniam swoje obowiązki. Zostawiłabym go ale boję się być sama, po za tym nie chce krzywdzić dziecka sama pochodze z rozbitej rodziny, tylko mnie wychwał ojciec, matka mnie porzuciła. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego dał mi tyle miłości, tyle pieknych chwil, najpiękniejsze dziecko :) Kocham go, ale te kłótnie też mnie wykańczają psychicznie, ciężko jest słuchać codzinnie "jesteś taka sama jak twoja matka" On też z najlepszej rodziny nie pochodzi jego matka popełniła samobójstwo a brat to kryminalista. Czasami dobrze jest spróbowac jeszcze raz! Dać sobie szanse. My próbujemy się jakoś dogadać, daliśmy sobie więcej swobody, planujemy wyjechac na wakacje gdzies daleko, sami odpoczać od tego wszystkiego. Może też spróbujcie w taki sposób, czasem warto bo monotonne życie bardzo przytłacza, wiem z autopsji. I to nie jest tak, że dziecko musi być takie jak rodzic, samo przeżyło wiele więc dla swojego związku, swojej rodziny chce jak najlepiej, czasami trzeba czasu wielu przemyśleń żeby dojrzeć do pewnych zachowań, jeżeli będziesz myśleć stworzyłam taka patologie jak miałam u siebie w dzieciństwie będziesz się w to zagłębiać to faktycznie tak będzie, a jeżeli weźmiesz się za siebie postawisz sparawe jasno będzie coraz lepiej. Trzymam za was kciuki. :)

Też mam taki dylemat w głowie, z jednej strony kocham go i mamy tyle wspaniałych chwil, nawet teraz jak rozmawiamy. Chociaż strasznie się go boje i jego reakcji to ja nie wiem czy ja nie mam jakiegoś radaru podkręconego. W tej chwili ja jestem strasznie przerażona tą sytuacją i całym swoim życiem. Lek jest zawsze, w nocy całe ciało mnie boli, budze się z jakimiś krzykami nie wiem co sie dzieje, czuje się jakbym nie była normalna. Non stop od czterech dni na środkach uspokająjących. Przerasta mnie to. Przerastają mnie też jakiekolwiek zmiany, szukanie pracy, pójście do pracy w pracy też miałam problemy z funkcjonowaniem. Ja nie wiem co sie dzieje w moim życiu, ale mam wrażenie że jade non stop po równi pochyłej w dół. Miało być bardzo pozytywniej - założyłam firmę, jakoś się to kręciło i miało perspektywę na przyszłość - teraz nawet to jest katastrofą bo zawalam obowiazki z powodu swojej niedyspozycyjności od czterech dni.

Dziękuję wam za wsparcie

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...