Skocz do zawartości
Forum

Kłopoty w związku ze znacznie starszym mężczyzną


Gość bum-bum-bec

Rekomendowane odpowiedzi

Gość bum-bum-bec

W innym wątku napisałam, że spotykam się ze znacznie starszym mężczyzną i miałam z tym związane rozterki. Podjęłam decyzje i jesteśmy razem od 3 mcy.

Było cudownie. Wiecznie uśmiechnięty, wesoły. Chciał mi wszystko pokazać, wszystkim przedstawić, wszystko wyjaśniał (wyemigrowało mi się więc są potężne różnice kulturowe a i też mój język zbyt dobry jeszcze nie jest), deklarował, że we wszystkim mi pomoże etc I tak faktycznie było. Cieszyłam się jak dziecko jak widziałam się z nim, jak stał koło mnie, jak mnie dotykał, jak kładłam się koło niego.
Wszystko było cudowne do czasu. Zaczęło się sypać około mc temu i sypie się dalej.
Jakieś 2 miesiące temu zaczęły się pojawiać potężne problemy finansowe, które go chyba nieco przerosły. Działalność, którą zawsze wykonywał nie przynosiła mu takich jak zwykle dochodów więc musiał coś pokombinować. W tym czasie do jego domu wprowadziła się moja znajoma (długa historia dlaczego) i wyszły na jaw drobne kłamstewka. Co innego mi mówił, a co innego działo się w jego domu. Wszystko wychodziło przypadkowo, np.
mi powiedział, że od poniedziałku zacznie nową pracę, która pozwoli mu w szybkim czasie wyjść z finansowych problemów. W poneidziałek rano dzwonię i życzę powodzenia. Słyszę, że coś się stało i wyjedzie z miasta (praca w terenie) popołudniu. Od znajomej usłyszałam, że następnego dnia popłynął z nimi łódką na pobliską wyspę. To gdzie ta praca? Zadzwoniłam i pytam jak tam praca, pierwszy dzień etc (żeby nie wyszło, ze nie chcący wiem, że nie pojechał). Zaczął mi wciskać jakieś durne frazesy, które kupy się nie trzymały i zaczęliśmy się kłócić, na końcu w połowie zdania rozłączył się. Na następny dzień wszystko mi wyjaśnił. Tylko prawda jest taka, że gdybym przez przypadek nie usłyszała o łódkach to o niczym bym nie wiedziała i odliczałabym dni na jego powrót do miasta. A kwestia jest dość poważna, bo facet nie miał na jedzenie (znajomi go dokarmiali bądź sama też coś przywoziłam).

I od tego momentu zaczęło być jakoś inaczej.

Deklarowana pomoc - miałam problem z wizą. Kolejna długa historia. Dwa tygodnie temu zapytałam się jego, czy będzie mi w stanie pomóc. Dla niego sprawa była prosta - chodziło o napisanie historyjki po angielsku. Mi ten język sprawia problemy, w jego przypadku jest to ojczysty więc mały pikuś. Przypominałam mu się. Pytałam wielokrotnie czy problemu mu to nie sprawi. Jego bardzo dobra znajoma też mnie utwierdzała w przekonaniu, ze jeśli z czymkolwiek będę miała problemy to na pewno on mi pomoże - bez względu na nasze relacje. Skończyło się tak, że sama napisałam tak jak potrafiłam. W poniedziałek umówiliśmy się na wtorek. W środę zanosiłam wszelkie dokumenty. Stwierdziłam, że przynajmniej spojrzy na moje wypociny i je skoryguje. We wtorek wysłał mi smsa, którego nie dostałam. Będąc w połowie drogi do niego zadzwoniłam i się zap. czy jest w domu. Nie było. A ja nie wiedziałam o tym, bo tego smsa nie otrzymałam. Umówiliśmy się tak, że mam wrócić do siebie i jak on skończy ogarniać to co zaczął to po mnie przyjedzie. Czekałam 3 godz. Po 3 godz dostałam smsa, że nie jest w nastroju i nie zobaczymy się. Dzwonię, nie odbiera. Dzwonię ponownie. Nie odbiera. Wysłałam smsa: wystawiłeś mnie, czekałam na ciebie! Obiecałeś mi, że pomożesz z wizą! Tylko jak znajomi wyślą do ciebie smsa w środku nocy z prośbą o pomoc to godzina nie sprawia problemu. Jak ja proszę to zawsze jest problem - coś w ten deseń. Zadzwonił i się na mnie wydarł. Tak, krzyczał. Na dobrą sprawę to ja powinnam się wydrzeć, bo to ja na niego czekałam, to moje losy w tym kraju sa niepewne, a on sprawę zignorował. Nie, to on się darł. Przyjechał po mnie i do 3:30 siedzieliśmy nad wnioskiem wizowym.
Kolejnym argumentem dla którego mieliśmy się nie widzieć była późna godz. a na następny dzień miał wstać po 4:00 i pojechać na drugi koniec miasta. Spał do 11:00. I jak się żegnaliśmy to mi mowił, że jedzie w zupełnie inny rejon miasta. Czyżby kłamstewko?

Znajomi - wyślą smsa, że np. ktoś się dziewczyną pokłócił. Nie patrzy na godz. Wstaje, ubiera się i jedzie. I tym samym znika na pół nocy. Budzę się, patrzę faceta nie ma.

Praca - tu się notorycznie nic mi nie zgadza. Miało już być dobrze. Pokazał mi samochód służbowy. Był przeszczęśliwy, że wszystko się układa tak jak powinno. Przychodzę do domu widzę bardzo ładne dwie dziewczyny i jakiegoś kolesia. Okazuje się, że dwie piękności mieszkają z nim. Wynajął im pokoje. Mnie zatkało. Zaniemówiłam. Po pierwsze poczułam się jak diabli zagrożona. Po drugie przecież było już lepiej z kasą. I co to za dziewczyny?

Wczoraj wysłałam mu smsa, że mam dla niego drobną niespodziankę na walentynki to mam nadzieję, że znajdzie wolne popołudnie. Cisza. Przyznam, że za tą drobnostką byłam w 7 sklepach. Trochę się postarałam. I na prawdę się ucieszyłam, że wreszcie udało mi się ją znaleźć.
Dzisiaj. Miałam paskudny tydzień. Współlokatorka podsunęła mi pomysł. Zadzwoniłam i pytam się czy znalazł by chwilę w najbliższych dniach na kino. Obojgu przyda się trochę relaksu i byśmy gdzieś wyszli, bo głównie siedzimy u niego w domu. Usłyszałam, że jest w złym nastroju i żebym presji na nim nie wywierała. Zamknęłam się. Ostatnimi czasy ciągle to słyszę bez względu na pytanie. On ciągle jest w złym nastroju.
Zapytałam się wprost czy między nami jest wszystko ok. Usłyszałam, że jest zmęczony i że muszę dać mu więcej przestrzeni.
Ok, nie ma problemu. Tylko, że widujemy się 2 razy w tyg i najczęściej są to wieczory. Wydaje mi się, że nie jest to bardzo często. Fakt dość często dzwonię, ale są to krótkie i treściwe rozm., które wymagają od niego odpowiedzi: tak, nie.

Sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Generalnie facet jest cudownym człowiekiem. Tylko, że ja już tracę grunt pod nogami i cierpliwość.

Odnośnik do komentarza
Gość Czarna Wdowa

no trochę dziwne to jego zachowanie, być może rzeczywisćie stres związany z firmą mu nie słuzy, ale to nie tłumaczy kłamstw. Moim zdaniem powinnaś uważać... Nie widujecie sie często wiec nie wiem o co mu chodzi z tą przestrzenią. Być może się mu znudziłaś ( przepraszam, za bezpośredniość)... mineło zakochanie i pożądanie i przeszła mu już fascynacja Tobą

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

rozważałam nad tym o czym napisałaś. Tylko od samego początku wiedział, że nie będzie w stanie ze mną prowadzić tzw. "rozmów na poziomie", bo mój ang mi na to nie pozwala. A jak słyszę, że jest zmęczony to też nie chce mu dup... zawracać tylko przyniosę piwo i włączymy jakiś film.
Nie mówię, że jest tak cały czas.

Sprawdziłam w kalendarzu i: ogólnie dwa razy mnie wystawił. Pierwszy raz 25 stycznia - bardzo zbliżona syt do wcześniej opisanej, zdzwoniliśmy się, słyszę, że jest w domu, ale na razie nie ma sensu bym przyjeżdżała, bo jest bardzo zajęty. Jak skończy sprawę ogarniać to do mnie zadzwoni i przyjadę do niego. Czekałam ponad 2 godz. Był wieczór i niestety do nieog mam posrany dojazd (pociąg i 2 autobusy). Sprawdziłam ostatni pociąg - dzwonię tuż przed jego odjazdem. Słyszę "eee.... w sumie to nie przyjeżdżaj dzisiaj". Ja w krzyk i ryk ze złości - czekałam na Ciebie!!! Na następny dzień późnym wieczorem przyjechał po mnie i spędziliśmy 2 dni u niego w domu. Chciałam już wyjść, ale przeciągał moje wyjście jak tylko mógł. Ok, nacieszyłam się nim. Dałam spokój do końca tyg. Totalnie milczałam, bo wiedziałam, że będzie zajęty (jednak potrafi ze mną rozmawiać. Jednak da się) Jakoś w sobotę się widzieliśmy. Cieszyl się jak dzieciak. W niedziele sprawdziłam sledzenie przesyłek (coś zamówiłam i b. dlugo czekałam) paczka powinna być już u niego więc w niedzielę dzwonię z przypominajką. W poniedziałek wcześniej opisane ustawienie się.

To jest huśtawka.

"Nie widujecie sie często wiec nie wiem o co mu chodzi z tą przestrzenią" - ale faktycznie często dzwonię. Tylko są to rozm. max 3 min. Najczęściej około minuty. Pytam, słyszę odpowiedzieć, 'to narazie'.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Widzisz Twój angielski jednak jest lepszy niż myślałaś i nie przesłyszałaś, nie pomyliłaś się wtedy gdy podał Ci swój wiek.
Nie opieraj się na tym człowieku, bo on wsparcia Ci nie da. Nie wiesz co tak naprawde robi i gdzie jeździ nocami, do jakich znajomych.
Nie gra w otwarte karty i kłamie od początku. A tak naprawdę wygląda na to, że on już nie chce w ogóle grać.
Zadajesz mu zbyt wiele kłopotliwych pytań na które on nie chce odpowiadać i dopóki byłaś dla niego nowością to starał się i tolerował to co go denerwowało w Tobie.
A dlatego nie przeszkadzał mu Twój angielski, bo jak zauważyłaś na rozmowach mu nie zależało i zawsze mógł zwalić na to że nie zrozumiałaś.
I wygląda na to że możesz nie być jedyna.
Poradzisz sobie świetnie bez tego pana, bo bez niego jesteś tu gdzie jesteś i bez niego wszystko osiągnęłaś.

Odnośnik do komentarza

Widać ,że za wiele nie możesz po nim oczekiwać ,ot taka przelotna znajomość,nie pasujecie do siebie ,on na pewno nie myśli o stałym związku ,bo i po co w tym wieku ma sobie brać taką odpowiedzialność ,jak do tej pory tak mu dobrze.

Ty masz takie oczekiwania do których on nie chce się dostosowywać ,ceni luz i pewnie dlatego te kłamstwa,czuje się ograniczony przez Ciebie ,chce żyć swoim życiem,
nie potrafi żyć w stałym związku.

Powinnaś się pomału od niego odsuwać ,dobrze jakbyście zostali tylko dobrymi znajomymi,
szkoda Twojego czasu ,zaangażowania,z tej mąki chleba nie będzie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

wycofuje się i czekam na jego inicjatywę. Daję mu na to 7 dni czyli czekam do walentynek.

A dzwonię - ostatni tydzień - w pon. on do mnie wysłał smsa bo paczkę dostałam. We wtorek ta nieszczęsna ustawka. Jak zaniosłam wizowe papiery to zadzwoniłam by go pochwalić, bo agent był nimi zachwycony i wydaje mi się, że temat wizy jest istotny. Krótki sms jak w 7 sklepie udało mi się na walentynki coś znaleźć. Więc praktycznie jakoś codziennie bądź co drugi dzień jesteśmy w krótkim kontakcie. Faktycznie często.

Postanowiłam, że robię krok wstecz i czekam na jego inicjatywę, bo zaczynam być jak towar z dostawą za darmo.
Tylko strasznie szybko wszystko się sypnęło.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

"on na pewno nie myśli o stałym związku" - deklarował coś zupełnie innego i wcześniej było multum syt. o tym świadczących, że bawimy się w coś poważniejszego. Teraz wszystko się sypie. Najgorsze sa te dwa tygodnie.

Odnośnik do komentarza

Byłaś nim poważnie zauroczona, związałaś się z nim, więc nie będziesz sobie w brodę pluła, że straciłaś cudowną okazję do bycia z kimś wyjątkowym.

Prawda jest bardziej brutalna. Jest to uroczy, beztroski bawidamek i prawdopodobnie, jesteś jedną z jego dziewczyn, a nie jedyną.
Nie oczekuj, że się zmieni, to ty musisz się zmienić i zacząć szukać odpowiedniego faceta.
Im szybciej wybijesz go sobie z głowy, tym łatwiej ci będzie zacząć nowe życie.
Jak poczuje się odsunięty, to pewnie będzie bardziej zabiegał, od ciebie będzie zależało, czy nie dasz mu się znowu omotać.
On się nie zmieni, nie licz na to.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Porozmawialiśmy, poważniej. Znacznie poważniej.

Stwierdziłam, że nie będę czekała aż książę z bajki być może sam się otrząśnie i zmieni tudzież bardziej mną zainteresuje. Jesteśmy dorośli. Coś się sypie więc albo nam zależy na sobie i staramy się poprawić sytuację albo mówimy sobie 'do widzenia'.

Powiedziałam wprost. Nie wiem co się dzieje. Czemu mi nie powiedział o nowych współlokatorkach. Jak to się stało, że nagle się wprowadziły. Co się stało z pracą. Czemu wszystko się przeciąga. Czemu jego nastroje są straszną huśtawką.
Początkowo był rozzłoszczony więc powiedział, ze musi ochłonąć i za chwile do mnie zadzwoni. Ok. Przyjmuje do wiadomości, bo w sumie wzięłam go znienacka. Zadzwonił. Na spokojnie wszystko wyjaśnił.
Powiedziałam żeby postarał się postawić w mojej sytuacji. Nie rozumiem jego zachowania. Nie jest mi łatwo, bo jest sinusoidą. Być może ma inną kobietę. Nie wiem, bo nie rozumiem co się dzieje. A wiem, że nie jest dobrze. I nie potrafię dłużej być w czymś takim, bo nie wiem nawet jak mam funkcjonować w czymś takim.
Przestraszył się. Zgodził się ze mną, że jest dupkiem. I doszliśmy do jakiegoś porozumienia.

Mimo to zrobiłam spory krok wstecz.

Odnośnik do komentarza

Nie licz na zmianę. On najwyżej będzie ci zamydlał oczy, bo taki układ mu odpowiada.
Postaw sobie ważne pytanie, czy chcesz mieć całe życie taką huśtawkę?

Znałam kiedyś pana, 35 lat. Miał już dwie byłe żony, a dzieci z czterema kobietami.
On po prostu był uroczy i tak przyciągał kobiety. Ten twój pan, jakoś mi go przypomniał.
Można lubić, ale żyć z takim, trudno.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

Po tej rozmowie dałam szansę. Była skrucha. Nastąpiła zmiana... na gorsze. Jeden dzień cudowny, dwa dni później słyszę podniesiony ton głosu. W Walentynki przeryczałam pół nocy, bo już nie wytrzymałam. Byłam w 7 sklepach za pierdółką, która by mu się spodobała. Wspominałam od czasu do czasu, że walentynki się zbliżają. Dzień przed nimi jego 2 znajomych dostało ataku serca (jeden niby ze stresu, drugi jak na mój gust przez dragi). Zapytałam się wprost czy w ogóle chce się ze mną zobaczyć. Stwierdził, że tak. Przyjechał po mnie. Poinfo, że musi kilka tel wykonać i będzie wolny. Na telefonie wisiał do 23.00 i co chwila z domu wychodził. Tego było dla mnie już za dużo. Ponownie przepraszał. Zobaczył jak bardzo mnie skrzywdził i słyszałam piękne słowa. Ponownie dałam szansę. Nie było lepiej.

Teraz oficjalnie mamy przerwę.

Najlepsze jest to, że mam u niego kilka rzeczy. Nie chce mi ich oddać i robi wszystko, bym ich nie wzięła (łącznie z wystawieniem mnie), bo wg niego jeśli nie zabiorę fizycznie swoich zabawek to przecież jeszcze jest szansa.

Wczoraj spotkałam się z jego przyjaciółką. Też ją tak jak mnie traktuje (krzyczy, ignoruje, nie da się z nim rozmawiać). Obie stwierdziłyśmy, że musiał wpaść w jakieś kłopoty i nie potrafi sobie z nimi poradzić. Jak na mój gust zaczął robić jakieś interesy z ludźmi spod ciemnej latarni.
Tylko jedna rzecz mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Jak jej powiedziałam, że usłyszałam magiczne słowa 'kocham cie' i je też przeczytałam w smsach to usłyszałam od niej coś bardzo miłego. Oboje są bardzo zżyci więc jedno drugiemu wszystko mówi. I wg niej ostatnio magiczne słowa powiedział kilkanaście lat temu. Oczywiście to nie zmienia jego beznadziejnego zachowania, ale zrobilo mi się miło.

Wiem, że przeczytam komentarze w stylu: 'uciekaj', 'nie trać czasu na niego' etc. Nie oczekuje wsparcia ani rady. Ja bardzo potrzebowałam to z siebie wyrzucić.

Odnośnik do komentarza

Ja napiszę tak,bo zastanawia mnie to ile człowiek jest w stanie wytrzymać aby zrozumieć że to co robi jest złe.Gdybyś od razu trafiła na przyzwoitego człowieku to może miałabyś i miłość i wsparcie i przyszłość rysowała by się lepiej a tak jeszcze masz długą drogę. Dla mnie człowiek, mężczyzna który żyje samotnie mając 50 lat jest co najmniej dziwne i należałoby się zastanowić dlaczego i nie pchać sie w związki bez przyszłośsci.

Odnośnik do komentarza

Witaj bum-bum-bec.
A co w końcu z Twoją wizą? Załatwione już czy nie?
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

wiza załatwiona. Stresu się sporo najadłam. Jestem bezpieczna do 15 maja 2015. A między czasie staram sie znaleźć pracę w swoim zawodzie i zmienić rodzaj wizy. Do Polski wracam na swięta Bożego Narodzenia - taki mój holiday :) Ale to się jeszcze okaże. Przestało mi się spieszyć i tęsknić.

A z facetem musiałam to z siebie wyrzucić i od razu lepiej się poczułam :)

Odnośnik do komentarza

W takim razie bardzo fajnie, że udało Ci się z wizą. Gratuluję :-).
Faktycznie zajmij się tym, żeby pracować we własnym zawodzie.
Nie chcę Cię za bardzo martwić, ale samo wygadanie się tutaj za bardzo nie pomoże.
Na podstawie tego co napisałaś w tym wątku jestem skłonny przypuszczać, że ... Nie jesteś tylko Ty w jego życiu; Zajmuje się nie legalnym interesem, na tyle nie legalnym, że może obawiać się o swoje życie; Nie zdziwiłbym się gdyby sam nie stronił od narkotyków; Ma na pewno problemy natury psychicznej; Czasami mu na Tobie zależy, ale to za mało nawet jak na luźny związek.
Doczytam o czym pisałaś wcześniej o nim. Może będę mógł napisać wtedy coś bardziej konstruktywnego?

Dodam jeszcze, że dla kogoś takiego jak ja jesteś bardzo młodą a przez to atrakcyjną osobą. Co dopiero dla niego?
Muszę jeszcze dodać, że małe są szanse, żeby się zmienił.
Jak zawsze polecam wyszukanie partnera, który będzie szanował ukochaną i liczył się z jej zdaniem i potrzebami.

Rozumiem, że Cię do Australii zawiało :-) ?
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Tak szczerze to moim zdaniem powinnaś dać sobie z nim spokój... Bo pomimo tego że jest od ciebie starszy to zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Nawet jeśli miał by jakieś problemy to przecież skoro Cię kocha to mógł CI o nich powiedzieć? nie musi wdawać sie w szczegóły ale nakreślić co i jak...
Po za tym gratuluję wizy

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

"W takim razie bardzo fajnie, że udało Ci się z wizą. Gratuluję :-)" - dziękuje!

"Faktycznie zajmij się tym, żeby pracować we własnym zawodzie" - jeszcze muszę nieco poczekać. Australia jest bardzo nacjonalistycznym krajem i nie honorują mojego wykształcenia więc najpierw muszę skończyć ich kurs. I przy tym szlifuje nadal angielski. Jeszcze jakieś 3-4mce i na reszcie normalna praca.

"Nie chcę Cię za bardzo martwić, ale samo wygadanie się tutaj za bardzo nie pomoże. " - pomaga. Inaczej jest jak sobie w głowie staram coś poukładać, a inaczej jak widzę to na piśmie. Zupełnie inny odbiór - klarowniejszy.

"Na podstawie tego co napisałaś w tym wątku jestem skłonny przypuszczać, że ... Nie jesteś tylko Ty w jego życiu" - był taki pomysł. Teraz jestem pewna, że nie ma nikogo innego.

Zajmuje się nie legalnym interesem, na tyle nie legalnym, że może obawiać się o swoje życie;" - wczoraj do niego zadzwoniłam i zapytałam się czemu nie wróci do poprzedniego interesu. Lubił to robić, sprawiało mu to frajdę i miał kasę na życie. Usłyszałam, że chce. Tylko musi co nieco uzbierać na początek. Przy okazji powiedział mi czym się teraz zajmuje i prosił bym nie powtórzyła tego jego przyjaciółce. Faktycznie - syf. Nie jest to zarejestrowany deal, ale o swoje i najbliższych życia może być spokojny. Gdzieś mu się przysłowiowo noga powinęła.

"Nie zdziwiłbym się gdyby sam nie stronił od narkotyków" - to na 100% nie. Czuje obrzydzenie do narkotyków. Skosztował tego i owego i tyle.

"Dodam jeszcze, że dla kogoś takiego jak ja jesteś bardzo młodą a przez to atrakcyjną osobą." - dziękuje za tą 'atrakcyjną', ale wiek to nie wszystko :)

"Jak zawsze polecam wyszukanie partnera, który będzie szanował ukochaną i liczył się z jej zdaniem i potrzebami." - było zupełnie inaczej. Dostawałam wszystko to czego oczekiwałam: poczucie bezpieczeństwa, troska, wsparcie, czułość i pomoc. Teraz? Hmm... mam nadzieję, że szybko mu się unormuje. Nie wiem czy będziemy razem. Staram się o tym narazie nie myśleć. Wiem, że facet gdzieś jakoś zabłądził. No, ale skoro stara się zawrócić stery to chyba zrozumiał, że te interesy jakie teraz prowadzi przysparzają mu jedynie kłopotów.

Też jest człowiekiem, który chce każdemu pomóc. I stąd znaleźli się koło niego dziwne typy. Parę lat temu byłam dokładnie jak on. Tylko, że nauczyłam się mówić "spierda..." on nie. Raz zobaczyłam w jego domu dziewczynę z podbitymi oczami. Oczywiście pomógł jej. Kilka dni później ktoś inny potrzebował wsparcia - koleżanka tej z podbitymi oczami. I tak się to dalej ciągnie. Jak jeszcze nocowałam u niego to bez względu na porę dnia i nocy były smsy, telefony. I tak nadal jest. Tylko, że nikogo nie interesuje czy on ma czas, siłę i ochotę pomóc.

To nie jest zły człowiek. Gdzieś się zgubił w tym całym bajzlu.

Wczoraj usłyszałam, że organizm powoli odmawia mu posłuszeństwa na tle nerwowym. Dostaje z każdej strony sygnały, że jest źle.

Martwię się. Co też ode mnie usłyszał.

Tak, to jest takie duże dziecko. Tylko zawsze wiedział, gdzie są granice bycia dzieciakiem. Teraz? Teraz nie wiem co się dzieje. Jutro jego przyjaciółka go odwiedzi i ma mi przekazać info jak sprawy się mają.

Odnośnik do komentarza

Trochę wiem przez co przechodzisz Bum-Bum-Bec.
Jeśli chodzi o dziwnych typów, sam mam podobny problem o ile ja nie mam nic przeciwko znajomych kobiety, to kobieta ma moich, to takie niby te same a jednak odmienne światy.
Sprawy bezpieczeństwa w związku są priorytetem.
Trochę to wygląda tak, ze ja swoich znajomych izoluje, jednak nie mają mi tego za złe, szanują moją sytuacje.
Pewnych sytuacji nie da się jednak uniknąć, niekiedy jest to niezapowiedziany telefon, gdzieś się wyrwę rozmową która kobieta nie zrozumie a zapomni się mi, że jest obok i słyszy.
Partnerów bierze się wraz ze znajomymi, potrzeba jednak w tych relacjach dużo cierpliwości i zrozumienia.
W życiu faceta przychodzi ten etap, gdy pewne sprawy staja się ważniejsze i zawraca te stery, pomimo ze chłop jest silny warto jednak podsunąć to delikatniejsze ramie.
Niema nic złego jeśli facet ma wytyczne w życiu i czuje wsparcie a znajomości w dużym stopniu można pogodzić w życiu, starając się o jak najwięcej wspólnych chwil.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...